Apple Watch Series 11 – pierwsze wrażenia

19 godzin temu

Oferta zegarów Apple składa się od jakiegoś czasu z trzech modeli, i choć zarówno SE, jak i Ultra mają szerokie grono odbiorców, to ten standardowy model trafia do większości użytkowników. Apple Watch Series 11 nie wydaje się dużą aktualizacją, niemniej wnosi kilka bardzo istotnych nowości.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2025


Przez dwa lata korzystam z Apple Watch Ultra 2, swoje pierwsze wrażenia piszę więc z perspektywy kogoś przyzwyczajonego do masywnego smartwatcha, który może nie pasuje do wszystkiego, ale za to wiele potrafi. Tymczasem Apple Watch Series 11 zbliżył się możliwościami do modelu Ultra, a przy tym pozostaje bardzo zgrabnym urządzeniem. Bardzo doceniam to, z jaką łatwością mieści się pod mankietem koszuli czy ściągaczem bluzy – większy model bywa kłopotliwy.

W większym, 46-milimetrowym modelu ekran jest duży, a do tego ma elegancko zakrzywione krawędzie, co świetnie wygląda na niektórych tarczach, wyświetlających treść na całym ekranie. Jest też bardzo jasny, jasność szczytowa to 2000 nitów. Wystarcza choćby na zewnątrz, dopiero ostre słońce czyni ekran mało czytelnym. Nowa generacja zyskała wytrzymalsze szkło Ion-X, zgodnie ze specyfikacją dwukrotnie lepiej znosi zadrapania. To dla mnie ważne – nie wyobrażam sobie naklejania szkieł ochronnych na ekran zegarka. Ekran w trybie Always On Display ma odświeżanie o minimalnej częstotliwości 1 Hz, wskazówka sekundnika na tarczach widoczna jest więc teraz zawsze.

Pomimo zastosowania tego samego SoC, co w poprzednim modelu, Apple udało się wydłużyć czas pracy. Teoretycznie wynosi on około 24 godzin standardowej pracy i do 38 godzin przy włączonym oszczędzaniu energii. Dane te są mocno niedoszacowane, bo z włączonym Always On Display, 30-minutowym treningiem i bez żadnego oszczędzania energii zegarek wytrzymał mi od 7:00 rano pierwszego dnia do 21:00 kolejnego dnia. Nie korzystałem na nim co prawda z łączności komórkowej, ale też nie zdejmowałem go na noc, więc monitorował mój sen. Uważam to za bardzo dobry wynik, który w połączeniu z szybkim ładowaniem pozwala na używanie go adekwatnie bez przerwy, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy, korzystając z nowej funkcji Sleep Score oraz wykrywania bezdechu sennego.

Funkcje związane ze zdrowiem zawsze były w Apple Watch ważne, a w tym roku dodano kolejną, która jest po prostu potrzebna. Smartwatch potrafi wykryć nadciśnienie i poinformować o tym użytkownika. Choroby układu krążenia są powszechne, i to u coraz młodszych osób, dlatego też uważam, iż dorzucenie tej funkcji może gwałtownie przynieść efekty w postaci szybkiego wykrywania i umożliwienia wdrożenia leczenia na wczesnym etapie. Prawdę mówiąc, funkcja ta sprawiła, iż zacząłem rozważać Apple Watch jako bardzo uzasadniony prezent dla swoich rodziców.

Apple Watch Series 11 dostępny jest w siedmiu wersjach wykończenia. Aluminiowy model z matową obudową dostaniemy w kolorze srebrnym, gwiezdnej szarości i różowego złota, do tego są trzy tytanowe koperty (naturalna, złota i w kolorze łupku), a także błyszczące aluminium w kolorze onyksu, będące najbardziej zjawiskowym wariantem (przynajmniej w mojej ocenie). Jak zwykle, w zależności od wykończenia koperty, jej rozmiaru i paska w komplecie, ceny różnią się, niemniej Apple Watch Series 11 kupimy od 1899 PLN.

Jeśli artykuł Apple Watch Series 11 – pierwsze wrażenia nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału