Apple zaprezentowało dzisiaj nowe urządzenia, w tym serię telefonów Apple iPhone 15.
Zanim jednak o samych iPhonach, dwa zdania na temat samej prezentacji Apple. Jest coś takiego w premierach urządzeń Apple, iż zaczynam rozważać przesiadkę na ekosystem producenta z charakterystycznym, owocowym logo. Apple potrafi realizować znakomite materiały promocyjne i dzisiejsza premiera nie jest wyjątkiem. Rozpoczęto historiami ludzi, których życie uratowały rozwiązania Apple w tym funkcjonalność zaprezentowana rok temu – łączność satelitarna dla powiadomień alarmowych. Całość zbudowano wokół… urodzin, które te osoby mogły obchodzić w gronie bliskich, dzięki temu, iż albo Watch wykrył anomalię tętna, albo wykrył zderzenie w ruchu komunikacyjnym i wysłał alarm i lokalizację. Apple rozegrało to narracyjnie po mistrzowsku. Ckliwie? Jasne. Skutecznie? Jak najbardziej.
iPhone 15 i iPhone 15 Plus
Premiera każdej nowej generacji iPhone’a zaczyna się od podstawowego modelu. Przy czym “podstawowy” nie oznacza wcale “prosty”. Nowy iPhone 15 jest napędzany SoC, który znamy z ubiegłorocznego modelu Pro: Apple A16 Bionic. Oznacza to dużą, choćby bardzo dużą wydajność, szczególnie w obszarze GPU. Zapożyczeń z iPhone’a 14 Pro jest w nowej “piętnastce” więcej. To, m.in. Dynamic Island, rzecz wprawdzie czysto softwarowa, ale będąca ciekawym dodatkiem w iOS.
iPhone 15 ma też wyraźnie lepszy niż podstawowa “14” aparat. Podstawowy moduł to 48 MP f/1.6 (ekwiwalent 26 mm) z nowym systemem stabilizacji. Uzupełnia go 12 MP telefoto (ekwiwalent 52 mm) f/1.6, także z OIS. Możliwości fotograficzne nowego modelu podstawowego są więc zauważalnie większe niż poprzednika. Aparat obsługuje m.in. tryb smart HDR, pozwalający na wykonanie szybkiego zdjęcia z dużą rozpiętością tonalną. W inteligentny sposób powstają także portrety. Za każdym razem gdy robimy zdjęcie osobie, lub, co doceniam szczególnie mocno, psu czy też kotu, automatyka aparatu zapisuje więcej informacji, tak, żebyśmy mogli już po wykonaniu fotografii zmienić ją na tryb portretowy, z efektem bokeh, który możemy kontrolować. Mała rzecz, ale cieszy.
Wisienką na torcie jest, wreszcie, obecność USB-C. Tak, Lightning idzie do lamusa. I całe szczęście, bo zabieranie jednego kabla w podróż jest wygodne, a dotychczas w przypadku rozwiązań Apple nie było możliwe. Oczywiście, to efekt posunięć prawnych UE, które zmusiły producenta z Kalifornii do zmian. Zaznaczyć też trzeba, iż wraz ze zwykłym iPhonem 15 na rynek trafi wersja Plus, różnicą się wyłącznie większym ekranem.
Apple A17 Pro
Zanim o modelach z linii Pro, kilka słów o ich krzemowym sercu. Oba są napędzane układem Apple A17 Pro – nowym SoC, który Apple reklamuje jako najmocniejszy układ stosowany w telefonach. Znając Apple, akurat ta deklaracje może być adekwatnie brana jako pewnik. Jest to układ wyprodukowany w technologii 3 nm, co sprawia, iż A17 Pro jest pierwszym SoC wyprodukowanym masowo w tym procesie.
6-rdzeniowy CPU połączono tu z 2 rdzeni szybkich i 4 oszczędnych, przy czym te pierwsze mają oferować iście topowe możliwości. Zdaniem producenta, rdzenie efektywne energetycznie oferują 3x większą wydajność/W względem konkurencji.
Mocnym punktem ma być także nowy Neural Engine (16 rdzeni), który ma być choćby 2x szybszy niż poprzednik. Przy rosnącej roli AI w aplikacjach to dobry pomysł, aby akurat tę część układu rozwijać.
Podobnie jak nowy GPU. Tę część SoC Apple akurat od dawna robi świetnie, ale teraz, według zapowiedzi, mamy móc cieszyć się, uwaga, grami rodem z konsol, właśnie na iPhonie. Nowy GPU ma być aż 20% szybszy od, i tak rewelacyjnego, poprzednika.
iPhone 15 Pro i iPhone 15 Pro Max
Najważniejszym zaprezentowanym dziś modelem jest jednak bez wątpienia ten największy i najdroższy. telefony z tej serii mogą pochwalić się efektowną obudową, wykonaną z tytanu. Nowy materiał prezentuje się elegancko, chłodno i stylowo, choćby gdy Apple nieco bawi się kolorami.
Apple zdecydowało się na rozróżnienie modelu Pro (6,1″) i Pro Max (6,7″) czymś więcej niż tylko wielkością ekranu. Podstawa, czyli SoC, jest tu ta sama. Obie konstrukcje korzystają z Apple A17 Pro opisanego powyżej.
Różnią się jednak zestawem fotograficznym. Podstawowy aparat jest ten sam: 48 MP f/1.78 (ekwiwalent 24 mm) z OIS nowej generacji. Do tego znajdziemy także moduł ultraszerokokątny 12 MP f/2.2 (ekwiwalent 13 mm). Uzupełnia go, w modelu iPhone 15 Pro, teleobiektyw 12 MP f/2,8, X3 zoom (ekwiwalent 77 mm). Większy model, iPhone 15 Pro Max, wykorzystuje te dodatkowe gabaryty na potężniejszą optykę, dlatego tu moduł teleobiektywu zastąpiono jeszcze silniejszym, 12 MP f/2.8, X5 zoom (ekwiwalent 120 mm).
Oba telefony mają możliwość nagrywania filmów 3D, możliwych do odtworzenia na zjawiskowych (i zjawiskowo drogich) goglach Apple.
Drogo? Oczywiście!
Apple jest marką premium i cóż, każdą premierę Apple można skwitować słowami “fajne, ale nie dla wszystkich, bo zwyczajnie drogie”. Jak wyceniono nowe iPhone’y 15? Otóż w Polsce przedstawiają się one następująco.
Ceny nowych urządzeń Apple wyznaczono na:
Za iPhone’a 15 z pamięcią 128 GB zapłacimy 4699 złotych
Za iPhone’a 15 Plus z pamięcią 128 GB zapłacimy 5299 złotych za
W obu modelach dostępne będą także opcje 256 GB oraz 512 GB.
A co z modelami Pro?
Za iPhone’a 15 Pro z pamięcią 128 GB zapłacimy 5999 złotych – to akurat ciekawe, bo wyraźnie widać kurs dolara, bardziej korzystny niż rok temu. Poprzednik w chwili debiutu był o 500 zł droższy.
Za iPhone’a 15 Pro Max z pamięcią 256 GB zapłacimy 7199 zł.
Przedsprzedaż ruszy w piątek, 15 września o godzinie 14, a regularna sprzedaż 22 września.