Doniesienia poważnych analityków wskazują, iż w 2022 roku Apple wprowadzi nową kategorię produktową inteligentnych zegarków, nazywanych roboczo Apple Watch Pro. Korzystam z zegarka Apple od kilku lat i doskonale wiem, czego mi brakuje. jestem skłonny zapłacić więcej, ale musi się zmienić całkiem sporo.
Apple Watch Pro jest w zasadzie pewien. Wiarygodny analityk Mark Gurman podzielił się informacjami na temat zegarka Apple w nowej serii produktowej, dedykowanej aktywnym fizycznie klientom z grubymi portfelami. Watch to mój ulubiony gadżet Apple ostatnich lat, toteż z chęcią wydam więcej na wersję Pro, o ile ta naprawdę będzie pro. Mam listę rozwiązań, których naprawdę brakuje mi w Apple Watchu. Liczę, iż droższy model zaoferuje przynajmniej część z nich.
Inaczej kupno nowego Watcha będzie kompletnie bez sensu. Na moim nadgarstku znajduje się aktualnie Apple Watch SE i nie widziałem żadnego sensownego powodu, by w 2021 roku wymieniać go na Apple Watcha Series 7. Amerykański gigant tech znalazł się w narożniku, do którego sam się zapędził: najtańszy Watch jest zbyt dobry, a najdroższy oferuje zbyt mało, by masowy konsument mojego pokroju czuł potrzebę zmiany. Tutaj musi się dokonać wyraźny technologiczny skok.
Stąd moja lista życzeń, usprawnień i funkcji, jakie powinien posiadać Apple Watch Pro, by wyłuskać ode mnie pieniądze:
1. Większy ekran. Apple śmiało może dojść do koperty w rozmiarze 48 – 50 mm.
Zeszłoroczny Series 7 ustanowił nowy rekord wielkości koperty Watcha, na poziomie 45 mm. Wciąż jednak nie mam wrażenia, aby Apple zaczęło pukać w designerski sufit. Przeciwnie, koperty o rozmiarze 48 lub choćby 50 mm powinny wyglądać dobrze i naturalnie, zwłaszcza w połączeniu z szerszymi przedramionami oraz większymi dłońmi.
Większa koperta to coś znacznie więcej niż tylko ekran mieszczący więcej treści. Taka konstrukcja pozostawia inżynierom dodatkowe miejsce na nowe sensory, układy oraz – co najważniejsze – większy i bardziej pojemny akumulator. Same możliwości większego wyświetlacza również są nie do przecenienia. Doskonale widać to na zegarku Series 7 z jego zmodyfikowanym układem tarcz, mieszczącym odczuwalnie więcej informacji.
2. Nowy kształt oraz lepsza ochrona obudowy. Guma? Czemu nie.
Jestem absolutnie zakochany w fanowskich grafikach koncepcyjnych z 2021 roku, przedstawiających zmodyfikowany wygląd Apple Watcha. Ostrzejsze, bliższe stylistycznie telefonom iPhone krawędzie przypadły mi do gustu, nadając zegarkowi odświeżającej, modernistycznej elegancji. Taki Apple Watch wygląda znacznie lepiej niż aktualna, obła bryła. Z drugiej strony zastanawiam się, czy nowy wygląd przypadłby do do gustu kobietom.
Równie ważna co wygląd – a może ważniejsza – jest dla mnie odpowiednia ochrona zegarka. Mój pierwszy Apple Watch wyzionął ducha po kontakcie ze ścianą, gdy nieostrożnie zamachiwałem się ręką. Mimo tego wciąż nie stosuję etui, zegarek w takiej gumowej obudowie wygląda po prostu szkaradnie. Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby w modelu Watch Pro uwzględniono potrzeby aktywnych fizycznie użytkowników, zabezpieczając szczególnie wrażliwe na uderzenia fragmenty obudowy.
3. To nieporozumienie, iż Apple Watch nie wspiera interwałów.
Sport oraz aktywność fizyczna to bardzo istotny element Watcha. Mimo tego, po siedmiu generacjach urządzenia, to wciąż nie doczekało się możliwości programowania interwałów. jeżeli chcę przeprowadzić prosty trening interwałowy, zakładający np. dwie minuty boksowania na worku, a potem minutę brzuszków, muszę korzystać z aplikacji firm trzecich. Brak tak podstawowej funkcji bezpośrednio w sportowej nakładce Apple’a jest gigantyczną wtopą.
Apple stopniowo poszerza możliwości zegarka, zapowiadając wdrożenie treningów mieszanych wraz z WatchOS9. Nowe rozwiązanie przyda się triatlonistom, ale osoby trenujące np. tabatę wciąż muszą korzystać z rozwiązań spoza zestawu narzędzi Apple. Marzy mi się rozwinięcie funkcji timera, najlepiej z wykorzystaniem fizycznej koronki, zatwierdzającej przejście do kolejnego etapu treningu.
4. Dziwna sprawa, iż trzykrotnie tańszy zegarek rozpoznaje więcej ćwiczeń niż Apple Watch.
Testuję w tej chwili zegarek Amazifit GTS 3 i nie ma co ukrywać: jako fan Apple, kilka razy poczułem ukłucie zazdrości. Ten kilkukrotnie tańszy model nie tylko działa znacznie dłużej na jednym ładowaniu, ale również rozpoznaje więcej dyscyplin sportowych, rejestrując wyniki aktywności w tle. Doskonałym tego przykładem jest basen, z którego korzystam kilka razy w tygodniu.
Apple Watch pozwala rejestrować aktywność w basenie, ale użytkownik sam musi ją wcześniej aktywować. W zasadzie to ZNACZNIE WCZEŚNIEJ, bo przed wejściem pod natrysk. Gdy ekran Watcha staje się bardzo mokry, jest już za późno na grzebanie w zakładce aktywności. Uwierzcie mi, próbowałem kilkukrotnie. Włączenie pływania po wskoczeniu do basenu graniczy z cudem. Tymczasem Amazifit GTS 3 sam rozpoznał, iż pływam i zarejestrował wszystkie dane. Zazdro.
Apple ma gigantyczne pole do popisu w obszarze aktywności fizycznej. Część braków zasypie WatchOS9, co by wskazać wcześniej wymieniony trening mieszany, strefy tętna czy rekordy. To jednak wciąż sam wierzchołek wszystkich potrzeb. Ktoś może powiedzieć, iż jak taki ze mnie sportowiec, powinienem kupić Garmina. Liczę jednak, iż to właśnie Watch Pro będzie takim pierwszym Garninem w świecie Apple.
5. Większy akumulator należy się jak psu buda. Jeden dzień na ładowaniu to skandalicznie za mało.
Swojego Watcha SE muszę ładować codziennie. Z testowym Series 7 było podobnie. jeżeli codziennie uprawiamy rejestrowaną aktywność fizyczną, mamy włączoną Siri na zegarku i nie ubijamy procesów w tle, nie ma co liczyć na 2-3 dni ciągłego użytkowania. Pod względem czasu pracy na jednym ładowaniu, Apple Watch to jeden z najbardziej rozczarowujących zegarków i najwyższy czas, żeby to zmienić.
Nie oczekuję cudów. Nie liczę na 7 czy 14 dni ciągłego działania, jak w niektórych modelach bardzo szeroko rozumianej konkurencji. Chciałbym jednak móc pojechać na weekend do Wisły czy Ustronia i nie brać ze sobą ładowarki Watcha. Te trzy dni to wszystko, o co proszę. jeżeli Apple Watch Pro otrzyma większą kopertę, umożliwiającą osadzenie pojemniejszego akumulatora, taki wynik staje się możliwy.
6. Jestem bardzo ciekaw monitorowania temperatury, zwłaszcza w aktualnych pandemicznych czasach.
Masowo produkowane sensory odpowiednio małe, by zainstalować je w zegarku oraz opasce, raczej nie podadzą nam temperatury z dokładnością do miejsca po przecinku. No, a przynajmniej nie będzie to informacja o dużym stopniu wiarygodności. Na to musimy poczekać jeszcze kilka lat. Podoba mi się za to pomysł czujnika mniej dokładnego, ale zwracającego uwagę na trend i tendencję: wyraźnie rosnącą bądź opadającą temperaturę ciała w dłuższym odcinku czasu.
Takie dane mogłyby pomóc w rejestracji stanu chorobowego bądź stanu zapalnego, jeżeli użytkownikowi nie towarzyszą inne objawy. W czasach pandemii COVID przydatność takiego pomiaru mogłaby być bardzo wysoka. Rejestrowanie zmian temperatury mogłoby również pomóc kobietom w monitorowaniu cyklu menstruacyjnego oraz planowaniu ciąży i macierzyństwa.
7. Zdjęcie blokady funkcji z zegarów z ustawionym polskim regionem
Ten punkt odnosi się do każdego modelu Apple Watcha, nie tylko wymarzonego Pro. Apple stosuje tak antykonsumencką praktykę, iż każda okazja jest dobra, by ją tej firmie wypomnieć. Uważam bowiem za niedopuszczalne, by ten sam zegarek, tej samej firmy, potrafił w moim mieszkaniu mniej niż za niemiecką bądź francuską granicą, chociaż nie ma ku temu żadnych poważnych powodów od strony software/hardware.
Apple Watch z polskim regionem użytkownika nie posiada takich funkcji jak klawiatura systemowa (!) i możliwość rysowania liter palcem (!!). Watch nie jest urządzeniem stworzonym do komunikacji tekstowej, ale fakt, iż Polacy nie mogą tworzyć prostych odpowiedzi na otrzymane SMS-y, jest uwłaczający. Do dyspozycji mamy jedynie gotowe odpowiedzi z podręcznego menu. Co interesujące – w całości po polsku. Z jakiegoś powodu klawiatura – choćby bez polskiego słownika – to już jednak zbyt wiele. Rozwiązaniem pozostaje zmiana regionu, ale chyba zgodzimy się, iż nie tak to powinno wyglądać.