Samsung QE65Q80BATXXH (dalej dla uproszczenia zwany 65Q80B) jest telewizorem LCD z 65-calowym ekranem o rozdzielczości 3840 na 2160 pikseli. W trakcie testu działał pod kontrolą systemu w wersji 1304. Testowałem urządzenie w wersji sprzętowej nr 1 (Version No : 01). Telewizor wyprodukowano w zakładzie na Węgrzech, a fabrycznie nowy egzemplarz pochodził ze sklepu x-kom.
Design
W konstrukcji telewizora można wyróżnić następujące cechy:
- dość smukła obudowa (jak na podświetlenie wielostrefowe);
- tylna ścianka wykonana z tworzywa sztucznego;
- pokrywa elektroniki zintegrowana z tylną ścianką;
- ramka ekranowa wykonana z metalu;
- centralna podstawa o plastikowej nodze i metalowej stopie;
- szerokość podstawy wynosi 390 mm;
- szerokość ramki wynosi 4 mm (z boku);
- prześwit wynosi 69 mm (pod logo);
- pilot to znana już bezbateryjna konstrukcja o ograniczonej liczbie przycisków i plastikowej obudowie.
Konstrukcja telewizora jest całkiem solidna, a największe pozytywne wrażenie robi stopa wykonana z grubej metalowej blachy (ok. 4 mm).
Jakość obrazu Samsunga 65Q80B
Wyświetlacz
W telewizorze zastosowano wyświetlacz LCD typu VA.
Główną zaletą matryc typu VA jest natywny kontrast – dużo wyższy niż w panelach typu IPS czy ADS. Wadą – gorsza reprodukcja kolorów pod kątem.
Termogram wykazał, iż zastosowano podświetlenie bezpośrednie.
Analiza widmowa barwy białej (tryb filmmaker) wykazała istnienie trzech całkiem odrębnych obszarów emisji w zakresach R, G i B.
Kształt i szerokość emisji w zakresie zieleni potwierdza zastosowanie kropek kwantowych do konwersji światła z niebieskich diod podświetlenia. Natomiast zaskakująca jest dość duża szerokość linii widmowej barwy czerwonej. Nie ulega wątpliwości, iż inżynierowie Samsunga zastosowali inne rozwiązanie do konwersji barwy niebieskiej na czerwoną niż w Q80A z 2022 roku – rozwiązanie niestety nie tak skuteczne (żeby nie powiedzieć gorsze). Podejrzewam, iż w tym przypadku konwersję realizują nie kropki kwantowe, ale jest to albo emisja z czerwonych diod LED, albo inne nieznane mi rozwiązanie. Dla porównania poniżej zamieszczam widmo modelu 75QN85B, gdzie linia widmowa koloru czerwonego jest dużo węższa.
Jeżeli przyjąć moją hipotezę, powstaje pytanie, dlaczego w podświetleniu zastosowano gorsze komponenty i wycofano się ze sprawdzonego rozwiązania znanego z ubiegłorocznej serii Q80A? Odpowiedź: prawdopodobnie mamy tu do czynienia z dążeniem do redukcji kosztów. Wbrew pokutującej wśród laików opinii, kropki kwantowe nie są takie same (w związku z czym nie ma czegoś takiego jak „QLED” czy jego wzorcowy lub typowy przedstawiciel), a te, które mają węższą linię widmową, są po prostu… droższe. Niestety, niemal obsesyjne nieustanne dążenie przez koreańskiego producenta do obniżki kosztów (widoczne także w jego innych modelach) nie pozostało bez wpływu na parametry obrazu, o czym szerzej w dalszej części recenzji.
Kolory
W ochłodzonym (tj. wykazującym nadmiar składowej czerwonej) trybie filmmaker [6948K] średni błąd odwzorowania kolorów wyniósł 2,4, a więc poniżej progu postrzegalności.
Liniowość odwzorowania testowanych kolorów (SDR) była akceptowalna. Niestety, pod kątem kolory ulegają zauważalnej degradacji. Co gorsza, gdy ekran wyświetla duże powierzchnie w tym samym kolorze (jak na zdjęciu poniżej), da się zauważyć pionowe pasy, jak gdyby trochę „przebijała” struktura podświetlenia.
W sumie reprodukcja kolorów przez 65Q80B była całkiem niezła (oczywiście na wprost).
Szeroka paleta barw
W ustawieniach fabrycznych trybu filmmaker pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (CIExy) wyniosło zaledwie… 83%. Niestety automatyczny dobór przestrzeni kolorów nie działał adekwatnie – dopiero manualne przełączenie w menu opcji „przestrzeń kolorów” z domyślnego ustawienia „auto” na „oryginalna” poprawia nasycenie kolorów i podnosi pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (CIExy) z 83 do 85%, czyli o 2 punkty procentowe.
Jak bardzo niski jest to wynik, da się zrozumieć wtedy, gdy porównamy go z osiągami modelu 55Q80A: tamten miał 91%, czyli o całe 6 p.p. więcej niż… nowszy 65Q80B. Niestety, zastąpienie dotychczasowych czerwonych kropek kwantowych innymi lub ich całkowite pozbycie się miało negatywny wpływ na reprodukcję barw. Tak, Ladies and Gentlemen, nowy Q80B został najprawdopodobniej wykropkowany z czerwonych kropek kwantowych.
Również i średni błąd reprodukcji kolorów w trybie filmmaker (HDR) był wyższy, niż się spodziewałem i wyniósł 4,96, co jest zaskakująco wartością dla telewizora tej klasy i o tej jasności (w tej samej konkurencji 75QN85B, który ma „pełnoprawne” kropki kwantowe miał błąd dE=2,3, a więc ponad dwa razy mniejszy).
Jak widać, oba wykresy są bardzo podobne, co oznacza, iż winowajcą nie jest niewłaściwa luminancja, ale saturacja, czyli nasycenie barw. I znowu kłania się tutaj błędnie działająca automatyka barw. manualne przełączenie w menu opcji „przestrzeń kolorów” z domyślnego ustawienia „auto” na „oryginalna” obniża ww. błędy z 4,96 do 3,15. To przez cały czas więcej niż w 75QN85B, ale lepiej niż w ustawieniach fabrycznych 65Q80B. Naprawdę bardzo chciałbym poznać tożsamość inżyniera Samsunga, który grzebał w kolorach i powiedzieć mu „Słuchaj stary, coś ty najlepszego narobił? Nie mogłeś po prostu pozostawić w Q80B dobre rozwiązania znane z 55Q80A?”.
W sumie, pomimo niewłaściwie działającej automatyki wyboru przestrzeni kolorów (którą, jak mam nadzieję, producent usunie w drodze aktualizacji oprogramowania) oraz mniejszego pokrycia szerokiego gamutu barw. 65Q80B pod względem ogólnej reprodukcji kolorów jest jednak przez cały czas udanym telewizorem, chociaż niewątpliwie stanowi pewien krok wstecz w stosunku do poprzednika z serii Q80A.
Czerń i kontrast
W telewizorze zastosowano wyświetlacz LCD typu VA, którego kontrast ANSI wyniósł 4332:1. Aby dodatkowo poprawić czerń, w 65Q80B zastosowano podświetlenie wielostrefowe, które posiada:
- 4 strefy w poziomie;
- 12 stref w pionie,
… co daje łącznie 48 (słownie: czterdzieści osiem) niezależnych stref.
Jeżeli jesteście ciekawi jak 48 stref działa się w praktyce, zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć zrobionych w warunkach kina domowego.
W mojej i z dobrze Wam już znanej standardowej scenie ze statkiem kosmicznym na tle gwiazd algorytmy sterujące strefami pokazały się od dojrzałej strony: aureol nie było widać, a telewizor nie „zgubił” żadnej z gwiazd.
W trudniejszej scenie HDR z filmu 2012 (2009, Emmerich) dało się zauważyć lekkie rozjaśnienie strefy na prawo od centralnej planety. No cóż, telewizor ma przecież w poziomie tylko 4 strefy.
Pomimo tego, moim zdaniem nie jest źle. Algorytmy sterujące wielostrefowym podświetleniem zawsze będą musiały iść na pewien kompromis pomiędzy głębią czerni a zachowaniem oryginalnej jasności. Każdy producent ma tu swoje własne priorytety. Samsung priorytetyzuje czerń i za wszelką cenę stara się, aby aureole były jak najmniej widoczne. Moim zdaniem jest to całkiem rozsądne podejście, które chociaż nie przekona bezkompromisowych wideofilów czy kinomaniaków, powinno przypaść do gustu większości typowych użytkowników, którzy na pierwszym planie stawiają głębię czerni i brak aureol.
Kolejna, standardowa scena testowa z filmu Zjawa (The Revenant, 2015, HDR10) wypadła całkiem dobrze pomimo pewnej typowej dla elcedeków desaturacji ciemnych barw.
Włączenie napisów w tej scenie nie powoduje powstania widocznych aureol (co jest oczywistym plusem), ale zmusza telewizor do rozjaśnienia całej sceny, dzięki czemu pokazują się te detale, które poprzednio zostały stłumione lub były niewidoczne.
Dla lepszego uświadomienia sobie ile i które szczegóły zostają stłumione w trybie „beznapisowym” warto rzucić okiem na animowanego GIF-a poniżej.
Moim zdaniem jest całkiem dobrze, zważywszy na naprawdę niewielką liczbę stref (48). Algorytmy sterujące są dojrzałe i w większości scen nie powodują migotania czy gwałtownych fluktuacji stref. Największą zaś zaletą tego podświetlenia jest dobre „wyczernienie” pasów na górze i dole ekranu, zwłaszcza w trybie HDR, dzięki czemu możemy bez przeszkód skupić się na scenie, bez odciągających nasz wzrok szarości znanych z tradycyjnych elcedeków.
Podsumowując: pomimo oczywistych kompromisów, czerń i kontrast są jednymi z głównych zalet tego telewizora, zwłaszcza w porównaniu do typowych telewizorów LCD.
HDR
W trybie HDR na planszy 10% luminancja po trzech minutach pomiaru wyniosła 835 cd/m^2.
Jest to oczywiście bardzo dobry, mocno ponadprzeciętny wynik, za pomocą którego treści HDR robią dobre wrażenie. Co ciekawe, na pełnoekranowej planszy jasność wyniosła aż 525 cd/m^2, co jest również znakomitym wynikiem, zwłaszcza o ile porównamy go ze 120-130 cd/m^2 w typowym WOLED-dzie.
Jedynym minusem, jaki 65Q80B dostaje ode mnie za reprodukcję treści HDR, jest celowe i świadome rozjaśnianie średnich i jasnych szarości. Widać to dobrze na wykresie poniżej…
… i jest to jedna z typowych sztuczek, którą stosują producenci, aby wywrzeć wrażenie jeszcze jaśniejszego ha-de-eru. No cóż, ten typ po prostu tak ma, co go moim zdaniem nie przekreśla.
Odwzorowanie ruchu
Samsunga 65Q80B wyposażono w matrycę LCD klasy 120Hz, dzięki której ostrość obrazów ruchomych w trybie użytkownika (a także auto) wyniosła 800 linii (na 1080 maksimum). Opcja „wyraźny ruch (LED)” [WRLED] zwiększa ostrość ruchu do 1000 linii, ale kosztem zauważalnego migotania i spadku jasności. Co ciekawe, obraz w trybie WRLED był super czysty i pozbawiony irytującego echa ciągnącego za ruchomymi obiektami.
A oto pozostałe spostrzeżenia odnośnie do reprodukcji ruchu:
- w trybie Użytkownika do dyspozycji mamy opcję „redukcji drgań” pozwalającą regulować stopień upłynnienia ruchu w zakresie od 0 do 10;
- smużenie było mało-średnie;
- zjawisko brudnej szyby (ang. DSE, Dirty Screen Effect) było również mało-średnie.
Moim zdaniem pod względem ostrości obrazów ruchomych Samsung 65Q80B jest w czołówce swojej klasy i znacznie przewyższa swojego głównego 65-calowego rywala od firmy również na „S”.
Jakość dźwięku
Chociaż w telewizorze zastosowano dwie niewielkie membrany…
… brzmienie jest wybitne i to nie tylko w tej klasie cenowej. Bas jest doprawdy znakomity i dosłownie jakością miażdży rywali z tej samej półki. Nie wierzycie? Rzućcie okiem na poniższy wykres.
W zakresie od 61 do ok. 259Hz rozciągnięcie basu jest znakomite, co przekłada się na zaskakująco mocne brzmienie (jak na telewizor). I nie jest ono wcale przebasowione, ale dość dobrze zrównoważone z wyrazistymi głosami i solidną niskotonową podstawą. Dźwięk był tak dobry, iż mając w pamięci brzmienie kilku innych przetestowanych wcześniej telewizorów, słuchając 65Q80B, niemalże nie wierzyłem własnym uszom.
Jeśli chodzi o tryby dźwięku, to producent nas nie rozpieszcza: do dyspozycji są tylko dwa, tj. standardowy i wzmocnienie. Co gorsza, korektor dostępny jest tylko w pierwszym z nich.
Podsumowując, dzięki głębszej obudowie i bardzo dobrym przetwornikom 65Q80B udowadnia, iż kalifornijskie laboratorium Samsunga (SAL) potrafi wycisnąć ze zwyczajnych głośników telewizora nadzwyczaj dobre brzmienie. Oczywiście stało się tak również dzięki temu, iż stratedzy z centrali Samsunga nie narzucili zastosowania absurdalnie cienkiej obudowy, co niestety miało miejsce w seriach od Q80B niższych (tj. Q7xB i Q6xB).
Jeżeli zatem ktoś nie ma miejsca na grajbelkę i szuka telewizora, który sam z siebie gra wyjątkowo dobrze, zrobiłby błąd, gdyby nie zainteresował się Samsungiem 65Q80B.
Funkcje smart telewizora Samsung 65Q80B
Samsung 65Q80B pracuje pod kontrolą systemu Tizen, a jego funkcje multimedialne oraz wybór dostępnych aplikacji są niemal identyczne, jak we wcześniej testowanym modelu 55Q77B.
W związku z tym, aby się nie powtarzać, po szczegółowe informacje odsyłam Was do jego recenzji.
Złącza i interfejsy
- HDMI 1 – 2.1
- HDMI 2 – 2.1
- HDMI 3 – 2.1 eARC
- HDMI 4 – 2.1
- USB – 2
- Ethernet – 1
- Optyczne – 1
- Słuchawkowe – brak
- Bluetooth – tak
- Wi-Fi – tak
Wszystkie gniazda HDMI są formatu 2.1 i mają pełną przepustowość (48Gb/s, 1190MHz).
Poniżej elektroniczna wizytówka telewizora:
Z kolei najnowsza konsola Xbox podłączona do 65Q80B tak oto oceniła jego możliwości:
Dodam, iż na sygnale 4K/120Hz Samsung pokazuje obraz w pełnej rozdzielczości, czym góruje nad wieloma rywalami z procesorem Mediateka.
Specyfikacja sprzętowa
Parametry wg producenta:
- rodzaj wyświetlacza – LCD
- przekątna (cale) – 65
- kształt wyświetlacza – płaski
- maksymalna rozdzielczość – 3840×2160
- tunery TV – DVB-C, DVB-T2, DVB-S2
Parametry zmierzone (ustawienia fabryczne)
- kontrast ANSI(x:1) – 4332:1
- średni błąd odwz. kolorów dE2000 (BT709) – 2,4
- pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (%) – 85
- input lag (ms) – 9,9
Warto zaznaczyć, że:
- im wyższy współczynnik kontrastu, tym lepiej,
- średni błąd odwzorowania kolorów poniżej 3,0 to bardzo dobry wynik, a jeżeli wynosi poniżej 1,0 – świetny wynik; generalnie im mniej, tym lepiej,
- im większe pokrycie przestrzeni UHDA-P3, tym kolory bardziej nasycone, a tym samym żywsze i bardziej atrakcyjne.
Podsumowanie
Pomimo zastosowania tańszych komponentów w podświetleniu Samsung 65Q80B przez cały czas pozostaje jednym z najbardziej udanych i uniwersalnych telewizorów w swojej klasie. Oprócz wysokiej jasności, bogatych multimediów czy generalnie bezproblemowej obsługi, dodatkowym atutem tego telewizora jest wyjątkowo udane i mocne brzmienie, które nie ma sobie równych w tej półce cenowej. Polecam.
Minusy
- nieco gorsze kolory niż w poprzedniku (węższa paleta)
- niewłaściwie działająca automatyka przestrzeni barw
- pionowe pasy widoczne na jednolitych powierzchniach
- rozjaśnione średnie szarości w trybie HDR
- pewne tłumienie detali i kolorów w ciemnych scenach
- interfejs nowego Tizena jest dość kontrowersyjny
- brak gniazda słuchawkowego
- brak Chromecasta
- brak Dolby Vision
Plusy
- najlepsze brzmienie w klasie telewizorów dwuprzetwornikowych w tej półce cenowej
- wysoka jasność (HDR i jasne pomieszczenia)
- ostre obrazy ruchome (czołówka swojej klasy)
- dobra czerń i kontrast
- cztery pełnoprzepustowe gniazda HDMI 2.1
- pełna rozdzielczość 4K przy 120Hz
- wielostopniowe upłynnianie ruchu
- niski input lag
- bogate multimedia i szeroki wybór aplikacji
- wygodny pilot
Przydatność telewizora
">
Telewizor Samsung 65Q80B znajdziesz w sklepie x-kom
W teście wykorzystano program Calman firmy Portrait Displays.