Woxter Scriba 195 S – test najmniejszego dostępnego dziś czytnika e-booków: niecałe pięć cali, 100 gramów i kilka ponad 300 zł

swiatczytnikow.pl 1 rok temu

Woxter Scriba 195 S to pierwszy od dawna dostępny w sprzedaży czytnik z ekranem mniejszym niż sześć cali.

Wiele osób marzy o małych czytnikach, takich które będą maksymalnie poręczne. Jednak poważani producenci od wielu lat je ignorują.

W 2013 testowałem PocketBook Mini, kilka później Kobo Mini. Modele te zostały już dawno wycofane. Jakiś czas później można było kupić małego TrekStor Pyrus Mini. Później w podobnych rozmiarach bywały telefony z e-papierem, które były już wyraźnie droższe. Niedawno pojawił się Onyx Boox Palma w formacie „telefonicznym” – ale to wciąż ponad 6 cali i cena rzędu 1300 zł – jak za ośmiocalowego PocketBooka.

Dlatego zainteresował mnie Woxter Scriba 195 S. Ekran o wielkości 4,7 cala, 100 gramów wagi i… cena – kilka ponad 300 złotych brzmią zachęcająco.

Czy warto taki czytnik kupić, jeżeli potrzebujemy czegoś małego? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w moim teście.

Jak kupić czytnik Woxter Scriba?

Ja kupiłem czytnik na polskim Amazonie (tu link do wersji czerwonej) – w zależności od koloru kosztuje ok. 330-345 zł.

Woxtera kupimy też w niemieckim Amazonie – tam kosztuje 69 EUR, przy czym pamiętajmy o kosztach wysyłki do Polski: 5,99 EUR.

Jest też na Allegro czy Aliexpress, ale wyraźnie drożej – ponad 400 zł.

W artykule są linki afiliacyjne. Artykuł nie powstaje we współpracy z producentem.

Najmniejszy czytnik świata?

Nie wiem czy Woxter Scriba jest najmniejszym czytnikiem na świecie – mniejszy kiedyś był Trekstor – ale chyba najmniejszym dostępnym dziś w sprzedaży.

Tak wygląda obok Kindle 10 (6″) oraz Kindle Paperwhite 5 (6,8″).

A tak prezentuje się obok telefonu Google Pixel 4a z ekranem 5,8″.

No, a tak wygląda, towarzysząc testowanemu niedawno PocketBook InkPad Color 2.

Niezależnie, z czym go zestawimy – będzie malutki!

Od razu zauważymy też inne proporcje ekranu niż w przypadku typowego czytnika. Woxter jest wyższy i węższy.

Przy okazji widzimy, iż wygaszacz jest bardzo sympatyczny, choć tylko w wersji hiszpańskiej.

Najważniejsze informacje o czytniku Woxter Scriba 195

Oto specyfikacja czytnika Woxter Scriba 195:

  • Ekran: E-Ink Pearl o rozdzielczości 950×540 (232 ppi), brak oświetlenia
  • Obsługa: przyciski zmiany stron i poniżej ekranu (brak ekranu dotykowego)
  • Pamięć na pliki: 4 GB
  • Procesor: RK2818 – ARM + DSP 600 Mhz (podobno)
  • Pamięć RAM: 128 MB (podobno)
  • Złącza: micro USB, brak WIFI
  • Wymiary: 136 x 75 x 7,9 mm
  • Waga: 100 g
  • Kolory: czarny, niebieski, czerwony

Co do ciężaru czytnika – moja dość dokładna waga jubilerska podaje choćby mniej, bo niecałe 97 gramów.

Kto jest producentem czytnika? W Europie czytnik dystrybuowany jest pod marką Woxter, należącą do hiszpańskiej firmy Quatrotec Electronica.

Inna nazwa czytnika, pod którą jest sprzedawany w Stanach i Chinach to Y-Ben P47L. Nie wiem czy oprogramowanie obu wersji jest takie samo.

Zawartość opakowania

Czytnik, który kupiłem w kolorze czerwonym, przyszedł do mnie w opakowaniu nieco bardziej różowym.

Z tyłu mamy po hiszpańsku i angielsku podstawowe cechy urządzenia.

W pudełku poza czytnikiem mamy krótką instrukcję, kabelek USB, a także miła rzecz – woreczek na czytnik z miękkiego, poliestrowego materiału.

Trzeba powiedzieć, iż czytnik fizycznie robi dobre wrażenie, wcale jakby nie była to „tania chińszczyzna”, choć nią przecież jest.

Pierwsze uruchomienie trwa kilka sekund, po czym pokazuje mi się ekran startowy po hiszpańsku.

Można jednak wejść w ustawienia (Ajustes – Idioma) i wybrać język polski.

Tłumaczenie jest na ogół poprawne, z tym iż o niektórych tekstach zapomniano i zamiast nich pojawia się „NULL”… Np. pierwsza z opcji to ostatnio czytane e-booki. Z kolei niektóre opcje pozostaną w języku angielskim.

Po pierwszym uruchomieniu trzeba też na czytniku ustawić datę i godzinę – czytnik z niczym się nie łączy, więc nie zrobi tego automatycznie.

No i wprawdzie na opakowaniu mamy rok 2023 – ale gdy patrzę na domyślnie ustawioną datę (2016), mogę się domyślać, z jakiego roku pochodzi oprogramowanie czytnika…

Czytnik obsługujemy klawiszami kursora pod ekranem, „OK” służy do zatwierdzania, „M” wywołuje menu, a ostatni klawisz po prawej to powrót do poprzedniego widoku.

Ekran (i tryb nocny)

Wbrew temu, co niektórzy pisali, Woxter Scriba NIE ma podświetlenia. To jest ekran w dość starej technologii Pearl, którą możemy pamiętać z Kindle Classic i innych czytników sprzed 10 lat.

Jak wygląda ekran w porównaniu ze starym Kindle Classic i nowym Kindle 11, w którym wyłączyłem światełko?

Tu zaskoczenie – ekran Woxtera jest zdecydowanie jaśniejszy niż w starym Kindle Classic, zbliżony do ekranu E-Ink Carta w Kindle 11. Czyli zapowiedź z obudowy „whitest on the market” ma chyba podstawy. Kontrast tekstu jest zbliżony (pamiętajmy iż w Classicu fonty były sztucznie pogrubione).

Ekran ma niezłą rozdzielczość, 232 ppi to znacznie więcej niż miały dawne Kindle (167 ppi) – to nieco więcej niż pierwsze generacje Kindle Paperwhite, albo PocketBook Touch Lux 5 (212 ppi). Dlatego na jakość tekstu nie ma co narzekać.

Czytnik ma ku mojemu zdziwieniu tryb ciemny/nocny, po wybraniu z menu opcji „Black and White text” kolory tekstu i tła się odwracają.

Ogólnie ekran robi bardzo dobre wrażenie, o ile oczywiście nie uwzględniamy faktu, iż brakuje światełka.

Wgrywanie książek na czytnik

Skorzystać trzeba z kabelka, nie ma żadnej metody wgrania plików bezprzewodowo. Czytnik jest po podłączeniu do komputera widoczny jako dysk. Na nasze pliki mamy 3,5 GB pamięci.

Aplikacja „Biblioteka” wyświetla po prostu książki w kolejności alfabetycznej.

Można też włączyć widok okładek, ale nie wszystkie są rozpoznawane – chyba tylko te, które choć raz otworzyliśmy.

Inna aplikacja, która daje nam dostęp do e-booków to „Menadżer plików” – tu mamy układ według folderów.

Woxter rozpoznawany jest przez Calibre i można przez ten program wgrywać tam pliki. Czytnik obsługuje Adobe DRM, da się go też autoryzować w Adobe Digital Editions.

Czytanie EPUB

Otwieramy książkę i czytamy! Strony możemy zmieniać klawiszami po lewej i prawej stronie – przy czym dolna część klawisza zmienia stronę naprzód, a górna – do tyłu. Przyciski są dość łatwe do wciśnięcia, słyszymy też wyraźne kliknięcie.

Najważniejsze funkcje pokazałem na filmie. Otwieram książkę, zmieniam parę stron, zmieniam wielkość czcionki i obracam ekran.

Zmiana stron jest w miarę szybka, choć czytnik się troszkę „dławi” przy kilku zmianach na raz i nie da się gwałtownie przejrzeć książki.

Jeśli chodzi o inne funkcje – Woxter bywa bardzo powolny. Zmiana wielkości czcionki w „Chłopkach” potrafiła być szybka (na filmie), ale pewnego razu zajęła mi z pół minuty – byłem pewien iż się zawiesił. Otwarcie książki to też loteria – czasami kilka, czasami kilkanaście sekund. Zdarza się też, iż książka zostaje otwarta na poprzedniej stronie. To pewnie zależy od skomplikowania pliku EPUB.

Ustawienia tekstu są absolutnie podstawowe. Mamy do wyboru kilka rozmiarów czcionki, z których według mnie używalne są dwa najmniejsze, biorąc pod uwagę tak mały ekran.

Na większości czytników da się ustawić bardzo duży rozmiar tekstu – to ukłon wobec osób ze słabszym wzrokiem, ale nie wyobrażam sobie aby ktoś taki kupował czytnik z najmniejszym ekranem na rynku.

Co więcej – nie można zmieniać kroju czcionki! Do dyspozycji jest tylko jeden szeryfowy font. Na szczęście jest on całkiem czytelny – do czego przyczynia się stosunkowa wysoka rozdzielczość ekranu. Nie pamiętam czy kiedykolwiek testowałem czytnik, w którym nie dałoby się ustawić choćby dwóch różnych fontów. choćby Kindle Classic/Keyboard miał trzy do wyboru.

Można za to ustawić marginesy, co na tak małym czytniku wydaje się przesadą, bo jedyna akceptowalna wartość to marginesy minimalne. Nie da się niestety wyłączyć górnego paska narzędziowego.

Czytnik wyświetla podziały wyrazów, jeżeli są umieszczone w pliku w postaci tzw. łączników opcjonalnych.

Tak wygląda menu czytania dostępne pod klawiszem M.

Widok książki możemy obrócić o 90 stopni w lewo lub prawo – co daje nam szerokość wiersza porównywalną z czytnikami sześciocalowymi.

Jeśli chcemy korzystać z linków na stronie, trzeba włączyć w menu specjalny tryb selekcji linków (Set Link On w menu) i wtedy można je wybierać kursorem. Jest to dość irytujące. Dlatego Woxter nie wydaje mi się być urządzeniem do czytania książek z przypisami czy z rozbudowaną nawigacją.

Jeśli chcemy coś w książce znaleźć, łatwiejsze jest korzystanie ze spisu treści, działają też spisy wielopoziomowe.

W książce można dodać zakładkę, nie można nic podkreślić, nie ma też słownika.

Czytanie PDF

Ku mojemu zaskoczeniu Woxter Scriba otwiera całkiem sprawnie pliki PDF i zmienia strony gwałtownie jak na tak podstawowe urządzenie – zwykle nie czekamy dłużej niż parę sekund. Tak wygląda numer tygodnika Wprost.

Ustawienia PDF są jednak bardzo skromne, można z menu wybrać zoom, ale wtedy część ekranu zniknie.

W przeciwieństwie do EPUB przekręcenie ekranu nic nie daje, bo czytnik nie umie dopasować PDF do szerokości – będzie przez cały czas starał się go wyświetlić w całości. Można kombinować z poziomami zooma, ale kończy się to tak.

Można też wybrać opcję „tylko tekst” i znany z innych czytników tryb reflow, jednak cudów nie ma.

Generalnie tak malusieńki ekran do czytania PDF się nie nadaje.

Inne funkcje

Czytnik dysponuje podstawową przeglądarką obrazków (nie wiem po co) oraz dumną funkcją „Gra”, zawierającą dwie pozycje: Sokoban oraz Jigsaw (układanka).

Jest też aplikacja o przetłumaczonej na polski nazwie „kalentarz”, gdzie sprawdzimy po prostu aktualną datę lub inne daty w przyszłości. Nie ma żadnych dodatkowych opcji, np. notatek czy przypomnień.

Zastanawia mnie fantazja projektantów czytnika, którzy nie uznali za konieczne dodania różnych krojów czcionki, ale za to dodali grę Sokoban…

Bateria

Woxter Scriba ma baterię o niewielkiej pojemności (800 mAh), ale przez ponad miesiąc korzystania z czytnika nie musiałem go ani razu ładować. No, to jest coś, co pamiętamy np. z dawnych klawiszowych modeli Kindle bez światełka. Czytnik, gdzie nie włączamy oświetlenia, ani nie korzystamy z sieci zużywa prąd tylko podczas zmiany stron i korzystania z menu.

Przypominam, iż czytnik ma (nieco dziś już archaiczne) złącze micro-USB, dlatego jeżeli nasze wszystkie urządzenia są już na USB-C, pamiętajmy o wzięciu odpowiedniego kabelka, jeżeli zabierzemy go w podróż.

Podsumowanie

Woxter Scriba to pierwszy od dawna czytnik, który mieści się z powodzeniem w dłoni.

Korzystanie z niego było dla mnie powrotem do przeszłości. Już chyba lepiej wspominam PocketBooka Mini, którego testowałem w 2013. Ale… czytać się da. Zmieniasz strony, wciągasz się i czego jeszcze chcieć. Ekran jest całkiem jasny, ma dobrą rozdzielczość, można go obrócić.

Czy warto kupić Woxter Scriba 195 S ?

Jeśli szukasz po prostu taniego czytnika – według mnie nie. Lepiej dopłacić 200 złotych i wziąć Kindle 11 lub PocketBook Basic Lux 4. Ewentualnie poszukać czytnika używanego. Po prostu urządzenie z dotykowym ekranem o rozmiarze sześciu cali i światełkiem będzie znacznie wygodniejsze w korzystaniu.

W szczególności nie polecam Woxtera jako pierwszego czytnika – jest ryzyko iż jego obsługa Cię po prostu zniechęci.

Jeśli szukasz malutkiego czytnika – 100 gramów i miniaturowe rozmiary sprawią, iż zmieści się dosłownie wszędzie. Pamiętaj jednak, iż nie ma oświetlenia, a funkcjonalność jest dość podstawowa.

Mogę sobie jednak wyobrazić, iż ktoś kupuje Woxtera jako drugi czy trzeci czytnik w domu. Możemy go na przykład włożyć do „minimalistycznego” plecaka na jakąś wyprawę. Gdy ktoś się wybiera np. na Główny Szlak Beskidzki, wtedy liczy się dosłownie każdy gram.

Ciekaw jestem, co o takim urządzeniu myślicie i czy jest według Was rynek na takie dość proste, ale malutkie czytniki?

A może ktoś z Was odważył się Woxtera zakupić i ma zdanie na jego temat?

PS. Książki na zrzutach ekranowych to Chłopki. Opowieść o naszych babkach oraz Raz, dwa, trzy, cztery. Beatlesi i ich czas.

Czytaj dalej:

Idź do oryginalnego materiału