Apple zastosowało się do wymagań Unii Europejskiej – możecie to sprawdzić odwiedzając oficjalną stronę producenta. Poszczególne urządzenia są teraz opatrzone specjalnymi etykietami zawierającymi informacje energetyczne. Dzięki temu gwałtownie sprawdzicie jak długo bateria wytrzyma na jednym ładowaniu oraz czy telefon da się łatwo naprawić w domowych warunkach. Szykujcie się zatem na bardziej świadome zakupy, choć w tej chwili nakaz obejmuje wyłącznie telefony iPhone i tablety iPad. Co dokładnie warto wiedzieć o wprowadzonych zmianach?
Apple westchnęło i powiedziało TAK europejskim regulacjom
Wspomniane informacje energetyczne nie są niczym nowym dla mieszkańców państw członkowskich Unii Europejskiej. Identyczne etykiety od lat występują na popularnych sprzętach AGD – mowa przede wszystkim o lodówkach, pralkach czy zmywarkach. Teraz doczekaliśmy się kolejnego przełomu, bowiem podobne dane muszą być teraz udostępniane przez firmy wytwarzające inne rodzaje elektroniki. Chodzi rzecz jasna o telefony i tablety. Kupując sprzęty raczej nie przeoczycie nowych udogodnień.
- Sprawdź także: iOS 26 wprowadzi dwie świetne funkcje. Nie mogę się ich doczekać
Zachęcam wszystkich do odwiedzenia oficjalnej strony Apple, bowiem wprowadzono tam kilka nowych oznaczeń. Przy wszystkich modelach telefonów i tabletów widnieje teraz przycisk pozwalający podejrzeć szczegóły dotyczące poziomu wydajności, wytrzymałości oraz naprawialności. To oczywiście zasługa unijnych regulacji zapowiadanych od naprawdę dłuższego czasu. Teraz bez problemu sprawdzicie czy baterię w danym sprzęcie wymienicie bez konieczności udawania się do specjalistycznego serwisu.

Każdy produkt może otrzymać ocenę w skali A-G, wszystko zależy od chęci samego producenta, użytych technologii oraz prokonsumenckiego podejścia. Najważniejsze dla przeciętnych użytkowników będą jednak informacje widoczne na pierwszy rzut oka. Odporność na upadki, czas pracy na jednym cyklu ładowania, poziom naprawialności, maksymalna liczba cykli ładowania i poziom odporności na pył czy wodę. jeżeli chodzi o telefony, to każdy iPhone otrzymał ocenę B i Apple zdążyło już wyrazić swoją frustrację z tego powodu.
Producent widzi w takich regulacjach sporo problemów
Apple opublikowało 44-stronnicowy dokument szczegółowo przedstawiający wykorzystywaną metodologię. Już na wstępie wspomniano o nieczytelnych unijnych instrukcjach, które mogą doprowadzić do manipulacji po stronie profesjonalnych testerów czy choćby samego producenta. Mowa chociażby o braku odpowiednich zmiennych przy testowaniu odporności na upadki (np. różny rodzaj metalu lub drewna). Dlatego też korporacja postanowiła rzekomo sama zaniżyć ocenę swoich sprzętów. iPhone podobno mógłby dostać A, ale firma woli dmuchać na zimne.

Jak możecie zobaczyć powyżej, iPad Pro otrzymał najniższy możliwy rezultat. Zawdzięcza to absurdalnie niskiej odporności na upadki, wodę i kurz. Trzeba przyznać, iż taki stan rzeczy nie napawa przesadnym optymizmem, ale czy obecność etykiet informacji energetycznej faktycznie wpłynie na zachowania konsumentów i ich osobiste preferencje? Jestem wręcz przekonany, iż nie – przynajmniej nie w takim stopniu, który wymusiłby na Apple wprowadzenie drastycznych zmian do swoich urządzeń. prawdopodobnie znajdą się jednak jednostki rezygnujące z iPhone’ów czy iPadów na rzecz czegoś bardziej odpornego czy naprawianego.
- Przeczytaj również: Apple nie zapomniało o Siri. Kiedy debiut kluczowej funkcji AI?
Koniecznie dajcie znać co sądzicie o nowych unijnych regulacjach. Uważacie je za bezsensowne lub może wręcz przeciwnie? Teraz pozostaje czekać aż stosowne decyzje podejmą inni producenci, zobaczymy wtedy jak Apple wypada na ich tle.
Źródło: Apple / Zdjęcie otwierające: Apple, instalki.pl (Anna Borzęcka)