O samochodach na blogu piszę rzadko. Głównie przy okazji nowości technologicznych, które rozwijają wnętrze pojazdu. Okazjonalnie wspominałem też o elektromobilności, która z uwagi na dziwaczne, wręcz głupie decyzje pchające producentów w działania na siłę, zaczęła od segmentu EV odpychać. Auta elektryczne mają swój potencjał i przyszłość, ale od kilku lat są ośmieszane, zrażając do siebie coraz większe grupy klientów. Szanuję elektryki, ale motoryzacja to dla fana czterech kółek przede wszystkim oktany, zapach spalanego paliwa i hałas. Jeszcze przed założeniem bloga na temat nowych technologii „bawiłem się” w tzw. car spotting. Jeździłem po Europie i odwiedzałem showroomy i fabryki znanych marek. Głównie w Wielkiej Brytanii. Bywałem na chyba każdej większej imprezie motoryzacyjnej na terenie naszego kraju. Amatorsko, nieregularnie, ale dość często. Od Gumballa 3000, przez Verva Street Racing, aż po targi w Poznaniu i starty pomniejszych „Rage Race’ów” (a choćby targów Inter Cars). W weekend byłem na tegorocznych Warsaw Motor Show. Pomyślałem, iż są tu może jacyś fani motoryzacji, którzy pielęgnują hobby związane z tym konkretnym
Przygotowałem króciutką fotorelację, pokrywającą się ze „storkami” wrzucanymi na moim instagramowym kanale przez połowię niedzieli (co być może z uwagi na odmienną tematykę mogło Was nieco zdziwić). Oto kilka słów o imprezie, wrażeniach z weekendu, no i najciekawszych eksponatach targów Warsaw Motor Show 2024. Czy warto było zajechać do hal Ptak Warsaw Expo (koło Nadarzyna) z drugiego końca warszawskiej aglomeracji? Twórcy imprezy przekonywali i promowali swoje targi jako jedne z największych tego typu w naszym kraju. Czy na takie określenia zasługiwały?
Warsaw Motor Show 2024 w PTAK Warsaw Expo
Porównanie wydarzenia z ubiegłymi edycjami jest jakiegoś rodzaju benchmarkiem. Problem w tym, iż Warsaw Motor Show powróciły do kalendarza wydarzeń motoryzacyjnych dopiero w zeszłym roku (i to po czteroletnim hiatusie związanym m.in. z pandemicznym chaosem). Kilka lat temu (gdzie 5-6 lat) byłem na jednej z wcześniejszych edycji, ale nie pokuszę się o skonfrontowanie rozmachu. Wydaje mi się, iż polska impreza utrzymuje poziom, szczególnie jeżeli brać polskie warunki. Oczywistym jest, iż nie mamy tradycji związanych z motoryzacyjnymi ekspozycjami, a premiery są zwykle szykowane na bardziej prestiżowe i znacznie większe targi w Genewie, czy Frankfurcie.
#Cybertruck – dla niego zajrzałem na #warsawmotorshow. Chciałbym zobaczyć go na ulicy! Kozak! pic.twitter.com/2FYLF8fx6u
— Smartniej (@smartniej) November 17, 2024
Warsaw Motor Show ma jednak swój klimat, choć spodziewałem się nieco szerszej wystawy. W tym roku targi odbywały się w dniach 15-17 listopada (obok Automotive Parts Expo w sąsiedniej hali, w której też znalazło się miejsce dla kilku atrakcyjnych okazów). Ponownie w obiektach PTAK Warsaw Expo. Obie imprezy przyciągnęły łącznie całkiem sporo odwiedzających. O ile na samym expo nie czułem ogromnego tłoku, to już na parkingu dało się go odczuć. BTW: warto czasem obejść parking, bo na takich eventach da się wyhaczyć równie efektowne maszyny. Zakładam, iż cała impreza przyciągała fanów motoryzacji z całej Polski, a nie tylko warszawskiej aglomeracji i jej okolic.
Warsaw Motor Show to inny kaliber niż targi w Genewie, Chicago, czy w Azji, ale i tu warto wpaść, by zobaczyć prawdziwe perełki świata motoryzacji. Polska impreza zgromadziła pod jednym dachem (i częściowo w sekcji rozrywkowej też poza nim) naprawdę zacny zestaw pojazdów pogrupowanych w sekcje tematyczne). Były „kąciki” elektryków, oldtimerów, „chińczyków”, ale też strefa nowości, muscle carów, czy polskim klasyków oraz jednośladów. Nie zabrakło też modeli tuningowanych. Ekspozycja rozstawiona z głową. Oprócz tego sporo stoisk z rozwiązaniami pochodnymi. W końcu to targi motoryzacyjne. Poza halami można było wsiąść do kilku jednostek, poczuć prędkość, zobaczyć (i poczuć!) efektowne drifty, a choćby przelecieć się śmigłowcem (chyba 250 zł).
Na wydarzenie zaproszono trochę znanych gości, ale z uwagi na napięty grafik nie miałem czasu przejrzeć listy i harmonogramu pomniejszych wydarzeń. Odnotowałem jednak (i wziąłem też udział) w zbiórce charytatywnej, w której do wygrania były 24h z Lambo Huracane EVO. Niestety nie wiem czy wygrałem, bo losowanie było pod sam koniec expo, a nie mogłem zostać jeszcze tylu godzin na imprezie. jeżeli chodzi o „perełki”, dla których warto było wejść na Warsaw Motor Expo 2024 to wymieniłbym ich z dyszkę. Dość subiektywnie, ale chyba też obiektywnie. Ja sam osobiście najbardziej liczyłem na Cubertrucka, bo bardzo chciałem zobaczyć go na żywo. Do kilku autek udało się wsiąść, porozmawiać z właścicielami, no i uzupełnić własny katalog aut do obejrzenia (w ostatnim czasie trochę go zaniedbałem, bo wymaga katalogowania zdjęciami – może kiedyś stworzę jakiś kanał na IG i opublikuję co ciekawsze rodzynki).
Najciekawsze modele pojazdów na targach Warsaw Motor Show 2024 (według mojego skromnego zdania):
- Ferrari 330 GT (był produkowany w latach 1963–1968)
- Mercedes G 63 AMG 6×6 (na trzech osiach) – jeden z ok. 120-140 sztuk na rynku – to chyba najdroższa z jednostek na całych targach, bo kosztująca 450 tys. euro
- Tesla Cybertruck i Tesla Roadster (ten pierwszy to nowa „terenówka” elektryczna w futurystycznym wydaniu, która wymaga specjalne przeróbki, by uzyskać homologację na rynku europejskim), natomiast roadster to jeden z pierwszych aut Tesli (to jego odpowiednik „dryfuje” na okołoziemskiej orbicie – SpaceX wyniósł go na jednej ze swoich rakiet)
- Mercedes AMG GT Black Series (wyceniany na 2 300 000 zł)
- BMW 2022 Turbo z 1974 (jeden z bardziej charakterystycznych modeli bawarskiej marki)
- nowy Alpine 290 (elektryczny hot hatch o matrixowych lampach)
- Porsche GT3 RS (zdarzyło mi się trafić na ten model na warszawskich ulicach, a tutaj stały aż dwa!)
- Ferrari Testarossa (jest określany na jeden z najbardziej spektakularnych, a na pewno najbardziej rozpoznawalny z oferty włoskiej stajni. Zadebiutował w 1984 w Paryżu). Bardzo możliwe, iż to ten sam model, który widywałem już na innych targach/wystawach w naszym kraju.
- nowy Mercedes AMG GT63 (parę tygodni temu trafiłem na niego w ulicznych warunkach)
- DeLorean DMC-12 (tak, ten z Powrotu do przyszłości)
- Fiat 500 Abarth w wersji dla dealerów Ferrari (tylko 200 sztuk i niedostępny do kupienia)
- odrestaurowany Citroen C4 z 1930 (nie jestem pewien rocznika)
Warsaw Moto Show 2024 – podsumowanie wydarzenia
Nie jestem aż tak „kompetentny” w ocenie motoryzacyjnych wydarzeń, jak tych poświęconych technologiom i urządzeniom mobilnym, ale cieszę się, iż odkurzyłem dawną pasję i odwiedziłem targi. Warsaw Motor Show to chyba nie ta ranga, co konkurencyjna impreza odbywająca się w Poznaniu, ale obie sporo łączy: spora kolekcja pojazdów, zróżnicowani wystawcy i sporo sekcji. W niektórych zakamarkach można było trafić choćby na amfibię. Odnotowałem obecność tunerów, warsztatów, kolekcjonerów, reprezentantów klubów motoryzacyjnych, czy przedstawicieli branży serwisowej. Na wystawach dominowały tzw. egzotyki, których na ulicy nie widzimy zbyt często. Tu zgromadzono je w jednym miejscu. Bywałem na wielu zjazdach samochodowych, startach rajdów, ale też zlotach tematycznych i przyznaję, iż Warsaw Motor Show dostarczyło mi podobnych endorfin (tych z samej szansy obcowania z autami różnych epok). Prawdopodobnie pojawię się na imprezie za rok. Zabrakło mi nowego Vanquisha od Astona Martina (tylko dwa modele tej marki na całe targi?!).