
Smartfony marki Nothing budzą kontrowersje. O ich stylistyce mówi się bardzo dużo, ponieważ mocno odbiega od współczesnych wzorców estetycznych. Londyńska firma (którą zakładał ex założyciel OnePlusa) eksperymentowała z designem od samych początków istnienia swoich Androidów. Do tej pory byłem biernym obserwatorem rozwoju produktów Nothing. Czas to zmienić. Tym razem najświeższą propozycję będę mógł ocenić osobiście i bezpośrednio. W moje ręce wpadł Nothing Phone (3), czyli najmocniejszy z modeli jakie do tej pory zaproponowała marka Carla Peia.
Już na samym wstępie przyznam, iż byłem w teamie zwolenników designu od początków istnienia Nothing, więc być może mogę nie być obiektywny. Postaram się jednak być, zwłaszcza, iż poznam telefon z bliska i będę miał szansę ocenić w końcu swoje realne wrażenia. Materiał z analiz będzie publikowany sukcesywnie i etapowo. Dzięki temu pierwsze efekty przeczytacie już po wyjęciu Nothing Phone (3) z pudełka. Relację z kolejnych faz badań pojawią się też w poniedziałkowych przeglądach telefonów tygodnia. Zapraszam do lektury, no i komentarzy. Wszystkie uwagi (również w social media) będą cenne w ramach głębszego testu.
Design: Nothing Phone (3) jest inny (jak zawsze)
Jest jedna rzecz, którą można przeprowadzić w testach już w pierwszych godzinach kontaktu z elektroniką. To wygląd i wykończenie urządzenia. Marka Nothing zbudowała swój brand na bardzo oryginalnym, odważnym podejściu do projektowania telefonów. Wszystkie dotychczasowe propozycje, czyli Phone (1), Phone (2), Phone (2a) i Phone (3a) były transparentne i przyciągały wzrok LEDowymi paskami na swoich „pleckach”. W Nothing Phone (3) postanowiono tę filozofię delikatnie skorygować i poczynić pewne zmiany. Nowy Android wciąż jest półprzezroczysty, co bardzo mi się podoba (już od Game Boyów, które ten trend spopularyzowały). Zamiast fikuśnych linii Glyph zastosowano tylny ekranik z macierzą diod.
Matrix Glyph to nowość, ale przez cały czas zintegrowana z Glyph Interface, czyli systemem przeróżnych elementów wzbogacających interakcję z Androidem. Przedstawię go głębiej w późniejszej fazie testów, gdy już zapoznam się z jego wszystkimi opcjami. Teraz opiszę go w ramach designu, którego jest bardzo wyraźnym elementem. Oczywistym jest, iż wygląd to zawsze kwestia gustu, więc co użytkownik telefonu to inna opinia. Ja jako nałogowy tester telefonów, znudzony standardami większości telefonów, zawsze doceniam próby wyróżnienia wykończenia elektroniki na tle konkurencji. Nothing w trzeciej generacji postawił na redesign. Porozrzucał obiektywy, utrzymał charakterystyczne, surowe wzornictwo pod przezroczystą obudową, no i „kropkowy” styl. LEDowych pasków troszkę mi brakuje – w dwóch poprzednikach prezentowały się futurustycznie.
Z dwóch odmian kolorystycznych nowego Phone (3) wybrałem tę jaśniejszą. Okrągły ekranik Matrix Glyph jest w niej mocniej zaakcentowany, bo bardziej kontrastowy. Całe „plecki” telefona wciąż u Nothing wyglądają inaczej od prawie wszystkich rywali. Koncepcja tak zaprojektowanego tyłu jest odważna, a za to daję plusa. Telefon jak zwykle się wyróżnia, a w połączeniu ze specjalną wariacją nakładki NothingOS wszystko wygląda bardzo spójnie. Kwestie użytkowe sprawdzę w przeciągu kolejnych kilku tygodni, gdy już przyzwyczaję się do Androida (ostatnie trzy lata spędziłem na iOS, więc dajcie mi proszę czas na adaptację).
Matrix Glyph w Nothing Phone (3) wygląda nietypowo. Raz, iż współistnieje z surową estetyką śrubeczek, a dwa – taki format diod kojarzę chyba tylko z gamingowych ROG od Asusa, gdzie mają jednak nieco inne przeznaczenie (choć kilka motywów się pokrywa, m.in. system powiadomień). Generalnie na pewno trzeba uznać ten wyświetlacz za element dekorujący i podkreślający wyjątkowość urządzenia. Kropeczkowe wyświetlanie informacji nawiązuje do logotypu marki Nothing. Jestem pewien, iż w trakcie projektowania całego interfejsu brano to pod uwagę. W „okienku” Matrix Glyph zobaczymy zarówno najważniejsze informacje dot. telefonu, np. stan baterii, animacje Glyph Toys do personalizowania wyglądu, a także elementy powiadomień i kilku nietypowych rozszerzeń, m.in. mikro gier. Jest do tego choćby dedykowany przycisk! Na pewno wszystko jest przemyślane, ale to ocenię w tzw. „praniu”. Na ten moment patrzę na telefon czysto estetycznie. Dla mnie wygląd Nothing Phone (3) jest naprawdę w porządku!
Czy czegoś tu zabrakło? Owszem – aż prosi się o cewkę z okrągłym, magnetycznym złączem, które dopełniałoby całości. Bezprzewodowe ładowanie z Qi widzę, ale gdybym miał podpowiadać twórcom telefonu, to w Androidzie o tej estetyce taki element bym widział. Spróbuję poszukać etui z tym rozszerzeniem.
Ciąg dalszy nastąpi (testy trwają).