Halloween, Halloween i po Halloween. Amerykańskie kina, jak co roku, przygotowywały się do przyjęcia fal widzów z równą zaciekłością, jakby stanowiły ostatnią linię obrony Minas Tirith. To nie był jednak zwyczajny rok. Orkowie, znaczy się widzowie, nie nadeszli. A jeżeli już się pojawiali - wcale nie w celu udania się na te seanse, jakich moglibyśmy się spodziewać. Ale po kolei.