Podobno gdy byłem mały, mówiłem, iż kiedy dorosnę, chciałbym być papieżem albo Lechem Wałęsą. Nie pytajcie mnie, skąd wzięły się w mojej kilkuletniej głowie takie pragnienia, bo nie wiem – po prostu nie pamiętam. Pamiętam za to doskonale, iż przez wiele lat marzyłem o czymś, co chciałaby zrobić całkiem pokaźna rzesza chłopców i mężczyzn. O przejażdżce traktorkiem ogrodowym. Na spełnienie tego marzenia czekałem aż do kilku dni temu, kiedy to do swojej fabryki we włoskim Castelfranco Veneto zaprosiła mnie firma Stiga. Oprócz tego mogłem przyjrzeć się z bliska temu, jak wygląda produkcja urządzeń tej marki.
Wyjazd do fabryki Stiga opłaciła firma Stiga. Podmiot ten nie miał wpływu na treść niniejszej publikacji.
Trzy fabryki, dwie w Europie
Podczas gdy niektórzy kojarzą Stigę wyłącznie z paletkami i stołami do ping-ponga tenisa stołowego, u innych dominują skojarzenia związane z ogrodnictwem. I to właśnie ogrodnictwu poświęcony był nasz wyjazd. Firma posiada trzy fabryki, z czego dwie położone w Europie. W Castelfranco Veneto we Włoszech produkowane są m.in. traktorki ogrodowe, autonomiczne roboty koszące i akumulatory, a w Popradzie na Słowacji produkuje się akumulatory oraz elektryczne i spalinowe kosiarki. Z taśm w chińskim Kantonie wyjeżdżają traktorki.
Autonomiczne roboty koszące to urządzenia stosunkowo nowe na światowych rynkach. W ofercie Stiga taki sprzęt pojawił się w 2023 roku, wykorzystując przy tym 30 opatentowanych technologii obejmujących kwestie nawigacji. Roboty koszące Stiga produkowane są w oparciu o trzy zasady: prostoty, elastyczności i niezawodności. Przez niezawodność rozumieć należy nie tylko bezawaryjność, ale też pracę na tyle inteligentną, aby zapomnieć o ich istnieniu. Jak wygląda taka praca?
Jak działa autonomiczny robot koszący Stiga?
Oferta autonomicznych robotów koszących Stiga jest naprawdę rozbudowana. W zaledwie dwa lata producent zaoferował konsumentom mniejsze roboty, będące w stanie sprawnie kosić trawniki o powierzchni 400-2500 m2 oraz nieco większe, skutecznie „upiększające” przestrzenie o powierzchni 4500-12000 m2. O najbardziej przystępnych cenowo modelach Stiga A4 i A8 pisaliśmy na łamach naszego serwisu. W akcji, na testowym ogródku Stiga, podziwiałem modele A1500 i A3000.
Autonomiczny robot koszący Stiga pod wieloma względami przypomina robota sprzątającego. Jego domem jest stacja ładująca, do której wraca co jakiś czas, aby naładować akumulator. Jak często? W przypadku mniejszych robotów co 40 minut do 1,5 godziny. Te większe mogą kosić trawniki nieco dłużej, choćby do 5,5 godziny (A10000).

Moją uwagę zwróciła cicha praca robotów. Może stanowić niemałą zaletę dla osób pragnących w czasie koszenia trawy zająć się na przykład grillowaniem ze znajomymi. Stiga w swoich elektrycznych urządzeniach wykorzystuje akumulatory 20V (2, 4 Ah) oraz 48V (2 – 7,5 Ah). Tak, to między innymi stąd bierze się cicha praca. Muszę przyznać, iż perspektywa relaksowania się w środowisku koszonym przez roboty elektryczne jest przyjemniejsza niż w takim, gdzie operują hałaśliwe kosiarki spalinowe. Elektryfikacja tego rodzaju urządzeń to krok we adekwatną stronę.

Roboty Stiga odnajdują się w przestrzeni dzięki technologii AGS i łączności 4G. Swoją pozycję weryfikują poprzez łączność ze stacją bazową oraz satelitami, mogąc dzięki temu kosić trawnik w finezyjne wzory. Precyzja działania z GPS wynosi do 2 centymetrów – to naprawdę imponujące. Urządzenia są lekkie, aby nie niszczyć trawy poprzez jazdę oraz manewry takie jak zawracanie. o ile użytkownik na swoim ogródku ma wzniesienia, może wyposażyć takiego robota w koła terenowe. Te lepiej radzą sobie na przykład na terenie podmokłym.
Tak, tu nie ma linek.
Autonomiczne roboty Stiga poruszają się w obrębie stref wirtualnych, co oznacza, iż nie potrzebują ograniczników w postaci specjalnych linek. W zależności od modelu, użytkownik może wyznaczyć od 2 do choćby 20 stref koszenia. Aplikacja Stiga pomaga oznaczyć też od 25 do 100 przeszkód. Roboty nie mają kamer, co dla miłośników precyzji i automatycznego wykrywania obiektów będzie wadą, a dla ceniących sobie prywatność – niemałą zaletą.
Jeśli nie automatycznie, to na traktorku
Autonomiczne roboty koszące nie muszą być rozwiązaniem idealnym dla wszystkich. Stiga ma jednak w swojej ofercie także podkaszarki, kosiarki spalinowe, ale i elektryczne traktorki ogrodowe. Nie miałem zamiaru kosić idealnie skoszonego trawnika, w związku z czym postanowiłem pościgać się z innymi za kierownicą tych ostatnich. Chętnych na takie wyzwanie nie musiałem długo szukać. Stało się to zgodnie ze znaną zasadą mówiącą o tym, iż „faceci dojrzewają do 8 roku życia, a potem już tylko rosną”.
Oprócz robienia rzeczy niepoważnych zweryfikowałem też, jak jeździ się traktorkiem z koszem na trawę, traktorkiem z przyczepką (czad!) oraz efektownym Stiga Gyro, kosztującym choćby około 50000 złotych. Traktory, na których jeździłem, płynnie przyspieszały i nie brakowało im mocy podczas podjeżdżania pod wzniesienia. Nowe siedziska były wygodne, kierownice odpowiednio „mięsiste”, a sterowanie pojazdami i ich funkcjami bajecznie proste – choćby dla takiego amatora ogrodnictwa, jak ja. Bawiłem się doskonale, ale mam świadomość, iż taka dobra zabawa w wypadku konieczności cyklicznego koszenia określonej przestrzeni zamienia się w przykry obowiązek. o ile ktoś jednak się znudzi… cóż, z pomocą przychodzą autonomiczne roboty koszące.
Widziałem, jak Stiga torturuje swoje urządzenia. Na niewyobrażalne sposoby
W trakcie wizyty w fabryce Stiga widzieliśmy nie tylko proces produkcji każdego z urządzeń. Poznaliśmy też metody testowania poszczególnych sprzętów. Prototypowy traktor jeździł po torze testowym w kółko po wybojach, które zniszczyłyby gwałtownie zawieszenie w samochodzie. W specjalnej komorze bezechowej w laboratoryjnych warunkach sprawdzano poziom hałasu kosiarek. Na jeszcze innym urządzeniu obudowy robotów koszących poddawano testom naciskowym, sprawdzając ich wytrzymałość również podczas zderzeń z obiektami. Stacji testujących było co najmniej kilkanaście – i to tylko tych, które widzieliśmy. Często mówi się o planowanym postarzaniu produktów, ale my widzieliśmy drugą stronę medalu i chęć czynienia ich długowiecznymi.
Czy wizyta w fabryce Stiga czegoś mnie nauczyła? Tak. Żeby nie wychodzić za niebieską linię dla pieszych, bo może to skutkować fatalnym wypadkiem. Jeszcze raz bardzo przepraszam, Francesca. Poza tym, miło było zobaczyć i dowiedzieć się z pierwszej ręki czegoś więcej na temat produkcji urządzeń, które już niedługo licznie pojawią się także w Polsce. Nie mam wątpliwości, iż autonomiczne roboty koszące podbiją polskie ogrody tak szybko, jak polskie domy podbiły roboty sprzątające. Kto lubi kosić trawę co tydzień? Ręka do góry.
Źródło: mat. własny