Administracja Donalda Trumpa stawia na agresywną politykę w dziedzinie półprzewodników. Sekretarz handlu USA Howard Lutnick ujawnił, iż Waszyngton negocjuje z Tajpej plan „50-50”, który zakłada, iż połowa chipów używanych w Stanach powstanie lokalnie. Równowaga ta miałaby zmniejszyć ryzyko geopolityczne i ograniczyć zależność od Tajwanu.
Amerykański plan 50-50
Stany Zjednoczone zwiększają presję na Tajwan, aby przenieść znaczną część produkcji półprzewodników na terytorium USA. Jak poinformował w rozmowie z telewizją News Nation sekretarz handlu Howard Lutnick, celem administracji Trumpa jest doprowadzenie do sytuacji, w której Ameryka i Tajwan będą produkować po 50% chipów wykorzystywanych przez amerykańską gospodarkę.
Obecnie Tajwan odpowiada za ponad 90% najbardziej zaawansowanych układów scalonych. Dominującą pozycję wypracowała tam Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC), najważniejszy partner takich gigantów jak Apple czy Nvidia. Zgodnie z teorią „Silicon Shield” przewaga Tajwanu w półprzewodnikach miała być gwarancją bezpieczeństwa wyspy wobec presji ze strony Chin. Lutnick podważa jednak ten pogląd.
„Jeśli 95% chipów powstaje na Tajwanie, to jak miałbym zapewnić wam obronę? Samolotem? Statkiem?” – pytał retorycznie.
500 miliardów dolarów inwestycji
Według Lutnicka osiągnięcie 40% krajowej produkcji półprzewodników jeszcze przed końcem obecnej kadencji Donalda Trumpa wymaga nakładów rzędu co najmniej 500 mld USD. Kwota ta obejmuje zarówno subsydia federalne, jak i prywatne inwestycje w nowe fabryki.
TSMC od kilku lat rozbudowuje obecność w Stanach. Pierwsze zakłady w Arizonie zaczęły powstawać jeszcze w 2020 roku, a w marcu 2025 firma ogłosiła dodatkowe inwestycje o wartości 100 mld USD, zwiększając swoje zaangażowanie do kwoty 165 mld USD. Dla USA to element długofalowej strategii odbudowy utraconej pozycji w globalnym łańcuchu wartości półprzewodników, którą przez ostatnie dekady przejęły firmy z Azji.
Natcast kończy działalność – padł najważniejszy filar amerykańskiego CHIPS Act
Polityka handlowa i ryzyko geopolityczne
Administracja Trumpa stosuje nie tylko zachęty, ale i grozi wprowadzeniem 100% ceł na importowane półprzewodniki, z wyjątkiem producentów decydujących się na inwestycje w USA. Równolegle realizowane są negocjacje handlowe między Waszyngtonem a Tajpej, które mogą przesądzić o warunkach dla tajwańskich firm.
Plan „50-50” ma także wymiar geostrategiczny. Amerykańska administracja argumentuje, iż zrównoważona produkcja chipów w USA i na Tajwanie zwiększy bezpieczeństwo obu stron w obliczu rosnącej presji militarnej ze strony Pekinu. Chiny regularnie organizują ćwiczenia wojskowe wokół wyspy, a możliwość siłowego przejęcia Tajwanu jest stale obecnym scenariuszem w analizach zachodnich ekspertów.
Co dalej dla globalnego rynku chipów
Realizacja planu Lutnicka oznaczałaby gruntowną zmianę w układzie sił na rynku półprzewodników. USA, które w latach 80. były liderem tej branży, dziś odpowiadają jedynie za niewielką część globalnej produkcji. Przywrócenie równowagi oznaczałoby nie tylko wielkie inwestycje infrastrukturalne, ale także dostęp do wyspecjalizowanej kadry i zaawansowanego know-how, które do tej pory skupione są głównie w Azji.
Zdaniem części analityków choćby przy gigantycznym wsparciu finansowym osiągnięcie celu 50% w perspektywie dekady jest wyzwaniem niemal nierealnym. Jednak już sam fakt presji na Tajwan może zmienić strategię TSMC, która, balansując między USA a Chinami, będzie musiała podjąć trudne decyzje, gdzie i jak lokować kolejne fabryki.