
Ukraiński wywiad wojskowy pochwalił się jednym z najbardziej spektakularnych trafień tej wojny. Na zajętym przez Rosjan lotnisku Kacza na Krymie wyleciał w powietrze myśliwiec pokładowy MiG-29 w rzadkiej wersji morskiej.
Wiele wskazuje na wersję pokładową MiG-29K/KUBR, przeznaczoną pierwotnie do działań z pokładu jedynego rosyjskiego lotniskowca Admirał Kuzniecow. Rosja miała zaledwie 24 takie maszyny, w tym tylko kilka dwumiejscowych, skupionych w jednym pułku lotnictwa morskiego. To sprawia, iż każda utrata tej maszyny z całą pewnością boli Moskwę bardziej niż zestrzelenie kolejnego Su-34 czy Su-25.
❗️On December 4, 2025, at the Kacha military airfield in occupied Crimea, operators of the Defence Intelligence of Ukraine’s special unit “Prymary” successfully struck and destroyed a russian MiG-29 multirole fighter. pic.twitter.com/k2Cgsm9k0f
— Defence Intelligence of Ukraine (@DI_Ukraine) December 4, 2025Na krótkim, opublikowanym w mediach społecznościowych filmie widać drona, który spokojnie zbliża się do stojącego na płycie postojowej dwumiejscowego MiG-a. Samolot wygląda na w pełni sprawny: stoi w wyznaczonej strefie, ma podniesioną owiewkę kabiny, a koła przedniego podwozia nie przypominają sflaczałych opon muzealnych wraków. Chwilę później obraz urywa się w błysku eksplozji – dokładnie tam, gdzie jeszcze przed momentem stała maszyna.
MiG-29K – czym charakteryzuje się ten samolot?
MiG-29K to głęboko przebudowana, okrętowa odmiana MiG-29, przystosowana do działań w każdych warunkach pogodowych. Ma wzmocnione podwozie, składane skrzydła, hak hamujący do lądowania na lotniskowcu, a także zmienioną awionikę: wielofunkcyjny radar, szklany kokpit z wyświetlaczami i sterowanie w standardzie HOTAS.
Może przenosić nowoczesne pociski powietrze-powietrze średniego zasięgu, uzbrojenie przeciwokrętowe i przeciwradiolokacyjne oraz precyzyjne środki rażenia celów naziemnych. Co ważne, tych maszyn zbudowano bardzo niewiele. Po tym, jak w latach 90. rosyjska flota postawiła na Su-33, program MiG-29K faktycznie uratował dopiero indyjski kontrakt na samoloty pokładowe. Rosja wróciła do tej konstrukcji dopiero wtedy, gdy jej Su-33 zaczęły zbliżać się do kresu zdolności użytkowej.
W praktyce oznacza to, iż na stanie lotnictwa morskiego Federacji Rosyjskiej jest tylko niewielka partia MiG-ów-29K, skupiona w jednym pułku, a każdy egzemplarz jest drogi, wyjątkowy i trudny do zastąpienia. Utrata takiej maszyny, najpewniej w pełni sprawnej, gotowej do lotu, a nie lotniczego złomu, to dla Moskwy znacznie większy problem niż kolejne strącone Su-25 czy wysłużony bombowiec.













