Razer Blade 17 od zawsze był maszyną wyjątkową i przeznaczoną dla bardzo wąskiego, bardzo wymagającego grona użytkowników. Większy od standardowych laptopów dla graczy, bardziej od nich elegancki, ale też znacznie, znacznie droższy, zawsze kazał zadać pytanie „a komu to potrzebne?”. Najnowsza odsłona na pozór nie różni się od ubiegłorocznej, ale zmian pod maską jest na tyle dużo, iż nie sposób przejść obok tego komputera obojętnie.
Są na tym świecie laptopy smukłe i lekkie. Są laptopy dla profesjonalistów, łączące w sobie spory zapas mocy we względnie kompaktowej, zwykle 15/16-calowej obudowie. Są potężne, grube, ogromne 17-calowe komputery typu DTR (desktop replacement) dla graczy i nie tylko. I jest Razer Blade 17.
Czy jest najszybszym laptopem na rynku? Mimo całej potęgi – nie jest, bo wydajność i chłodzenie podzespołów ogranicza smukła obudowa. Czy jest najsmuklejszym laptopem na rynku? Mimo niezwykle kompaktowej obudowy jak na rozmiar ekranu – nie jest, bo na sklepowych półkach nie brakuje urządzeń nieco mniej potężnych, ale bardziej smukłych.
Czym jednak jest Blade 17? Maszyną, która stanowi idealny balans między komputerem do grania najwyższej klasy, mobilną stacją roboczą i zamiennikiem komputera stacjonarnego. I choćby jeżeli dla poszczególnej z tych kategorii znalazłyby się lepsze urządzenia, tak nie ma drugiego sprzętu, który tak dobrze łączyłby ze sobą te światy.
Razer Blade 17 – stary, a jednak nowy
Patrząc na obudowę nowego Blade’a można poczuć dejavu. Konstrukcja jest z grubsza taka sama. przez cały czas patrzymy na solidny blok aluminium z wyfrezowanymi grillami głośników. przez cały czas patrzymy na ten sam zestaw portów: dwa złącza Thunderbolt 4, trzy złącza USB-A, HDMI 2.1, pełnowymiarowy slot na kartę SD UHS-II, gniazdo Ethernet i złącze słuchawkowe. Gdyby się uprzeć, można do Blade’a 17 podłączyć monitor, internet i komplet akcesoriów bez konieczności uciekania się do jakiejkolwiek stacji dokującej.
Co zatem uległo zmianie? Przede wszystkim, w Razerze Blade 17 edycji 2022 zmieniła się klawiatura. Klawisze są nieco większe i mają zupełnie inny skok od ubiegłorocznego modelu. Na plus; na nowej wersji pisze się o niebo przyjemniej. Razer pożegnał też dedykowany przycisk uruchamiający – teraz przycisk włączania urządzenia jest zintegrowany z klawiaturą i znajduje się w prawym górnym rogu.
O gładziku tak samo złego słowa powiedzieć nie mogę – tylko MacBooki i Surface Laptop Studio, ze swoimi haptycznymi płytkami, są jakkolwiek lepsze.
Niebywały progres zaszedł także w głośnikach. Te są zawsze najsłabszym elementem dowolnego laptopa gamingowego (i nie tylko) i nikt prócz Apple’a nie potrafi robić głośników laptopowych, które zagrałyby naprawdę dobrze. Aż do teraz – Razer w końcu zrobił użytek z przejęcia legendarnej firmy THX i opracował głośniki, których wygar ustępuje wyłącznie MacBookowi Pro 16 i to wyłącznie jeżeli chodzi o reprodukcję niskich pasm częstotliwości.
Razer robił, co mógł, by jakoś sobie z tym poradzić – nowy Blade 17 ma aż 8 głośników (4 wysokotonowe i 4 średniotonowe), jednak najniższa częstotliwość, jaką są one w stanie odtworzyć, to raptem 200-250 Hz. Poniżej tej wartości następuje niemal całkowite odcięcie. Dla porównania – głośniki MacBooka Pro 16 2021 odcinają bas dopiero na poziomie 100-120 Hz.
Jeśli jednak chodzi o separację instrumentów, kanałów i obrazowanie stereofoniczne, Razer Blade 17 2022 zostawia MacBooka daleko w tyle. Producent podjął też rozważną decyzję i ograniczył nieco maksymalną głośność urządzenia, by choćby na najwyższych jej poziomach dźwięk przez cały czas był tak samo klarowny, co na niższych. Rzadko chwalę głośniki w laptopach, ale tym razem Razerowi należą się bardzo wysokie noty.
Kończąc omawianie zmian konstrukcyjnych – być może to tylko złudzenie, ale odnoszę wrażenie, iż obudowa tegorocznego Blade’a, choć ma identyczne wymiary, jest „gęstsza” i solidniejsza. Nie przesadzę mówiąc, iż Blade 17 2022 to najsolidniejszy laptop na rynku, wliczając w to MacBooki Pro.
Ekran Razera Blade 17 rzuca na kolana
Niestety Razer Blade 17 2022 przez cały czas nie oferuje panelu 16:10, a jedynie 16:9, co traktuję jako wadę w zastosowaniach profesjonalnych, jednak do grania i konsumpcji treści trzymanie się starych proporcji prawdopodobnie było dobrą decyzją. Na pewno dobrą decyzją było zaś zastosowanie nowego panelu IPS o przekątnej 17,3”, który nie tylko cechuje rozdzielczość 4K, ale także częstotliwość odświeżania na poziomie 144 Hz przy pełnym pokryciu przestrzeni kolorów sRGB i DCI-P3.
Ubiegłoroczny Blade 17, podobnie jak Blade 15, miał tendencję do magentowego zafarbu, którego nie dało się skorygować choćby po kalibracji. Tutaj taki problem nie występuje i choćby porównując wyświetlany obraz do mojego poprawnie skalibrowanego BenQ SW320 nie dostrzegłem żadnych istotnych rozbieżności kolorystycznych. Co niemniej istotne, Razerowi udało się do minimum ograniczyć wyciek światła na krawędziach i ujednolicić intensywność podświetlenia, co – mówiąc ludzkim językiem – pozwala bez stresu wykorzystać ten laptop w zastosowaniach profesjonalnych, wymagających wiernego odwzorowania barw.
A jakby tego było mało, to oczywiście ekran ten znakomicie sprawdza się w grach, choć dla zapalonych e-sportowców lepszym wyborem będzie prawdopodobnie panel QHD 240 Hz lub choćby Full HD 360 Hz, gdyż mają one krótszy czas reakcji. W grach single player nie stanowi to jednak żadnego problemu – grałem na tym sprzęcie m.in. w Spider-Mana i God of War, i ani razu nie pomyślałem, iż chciałbym widzieć szybszy czas reakcji. Panel nie wykazywał też żadnych artefaktów czy smużenia, które czasami występują w tego typu konstrukcjach.
Jedyne, czego nieco brakuje, to kontrast, który nie jest tak wybitny jak w matrycach OLED czy mini-LED, jednak pozostałe cechy wyświetlacza w zupełności kompensują te braki. A powiem też wprost, iż po zaznaniu 144 Hz w rozdzielczości 4K naprawdę trudno jest wrócić do czegokolwiek wolniejszego.
Intel 12 gen. RTX 3080 Ti. DDR5. Tak, Razer Blade 17 to potęga
Wspominałem we wstępie, iż Razer Blade 17 nie jest najszybszym laptopem na rynku, bo istotnie nim nie jest – MSI i Asus mają w swoim portfolio odrobinę szybsze urządzenia, z wyższym TGP karty graficznej, które tutaj wynosi „zaledwie” 165W. Czy ma to jednak jakieś znacznie w codziennym użytku? No nie ma, bo Blade 17 dysponuje mocą, której zwykły śmiertelnik nie jest w stanie wykorzystać.
Mój testowy egzemplarz to wariant najwyższy. Wyposażony w procesor Intel Core i9-12900H, kartę Nvidia GeForce RTX 3080 Ti z 16 GB vRAM, 32 GB pamięci DDR5 4800 Mhz i 1 TB SSD PCIe Gen4. Podobnie jak rok temu, RAM i SSD są wymienne, a miejsce na dane nie tylko możemy rozbudować do max 4 TB, ale też dołożyć drugą kość o maksymalnej pojemności 4 TB, co sumarycznie daje choćby 8 TB super-szybkiej przestrzeni na dane (fabryczny nośnik wykręca szybkości rzędu 6500/5000 MB/s odczyt/zapis)
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to tylko do faktu, iż Razer Blade 17 może mieć maksymalnie 32 GB RAM-u, co w maszynie tego kalibru może się okazać niewystarczającą ilością, a więcej dołożyć się nie da. Szkoda. Na całą resztę nie potrafię jednak powiedzieć złego słowa, bo – jak łatwo się domyślić – ten laptop radzi sobie ze wszystkim.
Gaming nie jest dla niego żadnym wyzwaniem, choć jak w każdym laptopie, nie zawsze da się uzyskać 60+ FPS-ów w rozdzielczości 4K przy najwyższych ustawieniach. Jednak w 1440p, czyli wystarczającej rozdzielczości dla takiej przekątnej ekranu, przebicie granicy 144 FPS-ów i uzyskania wrażenia pełnej płynności na wyświetlaczu nie stanowi dla Blade’a żadnego wysiłku.
Oczywiście podczas grania Blade 17 hałasuje jak startujący odrzutowiec, jednak w każdym innym zastosowaniu jest zaskakująco cichy. Już ubiegłoroczny wariant całkiem nieźle sobie radził z utrzymaniem hałasu w ryzach, ale wersja 2022 pozostało cichsza i hałasuje wyłącznie pod najwyższym obciążeniem. Co więcej, mimo tego, iż laptop potrafi się nieprzyjemnie nagrzać, to ani razu nie zauważyłem wyraźnego throttlingu, który np. skutecznie ograniczał wydajność Blade’a 15.
W czasie testów zaliczyłem kilka dni wielogodzinnego montażu wideo, przeplatanego obróbką dużego zlecenia zdjęciowego, podczas których to zadań Blade 17 był pod bardzo wysokim obciążeniem, a mimo to ani na moment nie utracił pełnej płynności przy wykorzystywaniu pędzli w Photoshopie/Lightroomie czy akceleracji sprzętowej w DaVinci Resolve.
Pewne spadki płynności widać było tylko przy odtworzeniu animowanego napisu w Resolve 18, ale chyba nie istnieje laptop, który byłby w stanie zrobić to idealnie płynnie bez uprzedniego renderowania efektu. Nowa konstrukcja komory parowej i trzy wentylatory skutecznie odprowadzają ciepło, a do tego zapewniają ponadprzeciętną kulturę pracy.
Gdy obciążenie komputera nie jest wysokie, albo gdy nieaktywne jest dedykowane GPU, Blade 17 pozostaje niemal bezgłośny, co czyni go świetnym wyborem dla domowych producentów muzycznych. W trybie „silent” nie traci on wiele na wydajności CPU, więc można go używać do nagrywania wokalu czy instrumentów akustycznych bez obaw, iż nagłe włączenie się wentylatora zrujnuje nagrywkę.
Wady? Te same
Razer Blade 17 2022 zaliczył naprawdę zaskakujący progres względem Blade’a 17 2021, ale niestety pewne wady zostały. Przede wszystkim – czas pracy na jednym ładowaniu jest żałosny. choćby w najbardziej podstawowych zastosowaniach, przy pracy z przeglądarką internetową i pakietem biurowym, ten laptop w wersji z ekranem 4K wytrzymywał mi góra 2,5 godziny na jednym ładowaniu. I oczywiście można zapomnieć o pełnej mocy, gdy nie podłączamy zasilacza, choć trzeba przyznać Razerowi, iż nowy „klocek” jest zaskakująco kompaktowy jak na 280W mocy.
Nie da się jednak powiedzieć, by Blade 17 nadawał się do pracy z dala od gniazdka. W kawiarni za długo nie popracujemy, już pomijając fakt, iż na większość kawiarnianych stolików ten laptop się po prostu nie zmieści. Należy więc go traktować raczej jako DTR/mobilną stację roboczą, którą można przenieść z miejsca na miejsce, ale która niemal zawsze potrzebuje zewnętrznego zasilania.
Razer Blade 17 kosztuje krocie
Ośmielę się jednak stwierdzić, iż jest wart swojej ceny, zważywszy na to, jak ogromne możliwości oferuje. Niestety kwota, jaką trzeba zapłacić za te możliwości, skutecznie zawęża listę potencjalnych nabywców do bardzo, bardzo wąskiego grona profesjonalistów i krezusów. Mówimy bowiem o kwocie 4300 dol., czyli ponad 20 tys. zł za testowy, najlepiej wyposażony egzemplarz. Do tego nie jest to MacBook Pro 16 czy choćby Blade 15, które mimo wszystko mają nieco inny wachlarz możliwości ze względu na większą mobilność.
Żaden z nich nie oferuje jednak tak wielkiej mocy i tak ogromnych możliwości rozbudowy bez konieczności uciekania się do dodatkowych stacji dokujących, jak Razer Blade 17. I choćby jeżeli ten sprzęt przeznaczony jest dla niezwykle wąskiej niszy, to każdy, kto się na niego zdecyduje, będzie zachwycony tym, co ten sprzęt potrafi i co umożliwia.