W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy miałem w swoich rękach kilka naprawdę wyjątkowych, eleganckich fotosmartfonów, które wręcz zaszokowały mnie swoimi możliwościami. Najlepiej zapamiętałem chyba vivo X200 Pro z niesamowitym teleobiektywem peryskopowym w roli głównej, który umożliwiał robienie ostrych zdjęć makro z odległości choćby kilku metrów. Miło wspominam także OPPO Find X8 Pro, telefona o całkiem podobnych możliwościach, ale wyróżniający się dodatkowym "oczkiem" z tyłu i fizycznym spustem migawki. No i jest również Google Pixel 9 Pro XL, może nie tak zaawansowany technologicznie jak wspomniane urządzenia rodem z Chin, ale nadrabiający prostym, acz bardzo dopracowanym oprogramowaniem. Dziś właśnie debiutuje jego następca, model 10 Pro XL, ale niestety od razu widać, iż zamiast pogoni za konkurencją producent zdecydował się tylko na odświeżenie bebechów. Czy to wystarczy, by entuzjaści brali nowego Pixela na poważnie?