Test Rondo Ruut CF Gen 2 – manifest indywidualności, który boli

magazynbike.pl 1 dzień temu

To test roweru, do którego przymierzałem się chyba najdłużej w historii. Nie dlatego, iż trudno było zdobyć sprzęt. Nie dlatego, iż musiałem czekać miesiącami na testówkę. Po prostu nie do końca wiedziałem, co o nim myśleć. Jak napisać o rowerze, który z jednej strony mi się podoba, który chciałbym mieć, a z drugiej – nie do końca uważam go za udany? Rondo Ruut generacji drugiej to moim zdaniem ambitna porażka. To rower piękny i brzydki jednocześnie, dobrze zaprojektowany i niedopracowany zarazem. A o tym, jaki naprawdę jest, możecie zadecydować sami – najlepiej portfelem. Ja postaram się powiedzieć, jak jeździ, dlaczego wciąż mi się podoba i dlaczego uważam, iż mógłby być lepszy.

Rondo Ruut Loco CF2 Gen2 w rozmiarze S

Moja historia z Rondo ma wymiar osobisty. Znam markę dosłownie od początku – byłem na pierwszej prezentacji na Kaszubach, gdzie Szymon Kobliński i Tomek Cybula opowiadali o swojej wizji rowerów tworzonych z myślą o sobie – link z reportażu poniżej.

Rondo. Od NS Bikes, przez Creme, po Rondo…

Od tego czasu jeździłem na wszystkich możliwych modelach z każdej generacji. Ba, miałem ich kilka na własność, w tym pierwszego Ruuta CF z charakterystycznym niebieskim widelcem w rozmiarze S oraz wersję CF0 w kolorze bakłażanowym, którą wyposażyłem w napęd 2×12 i zabrałem na Pomorską 500.

Rondo Ruut CF custom na Pomorska 500

Miałem też Ruuta Ti w rozmiarze M – nieco za dużego, ale celowo zmodyfikowanego krótszym mostkiem i sztycą.

Rondo Ruut Ti GRX Di2 – jedyna taka zimówka!

Oraz Ratta na kołach 27,5 cala z oponami o szerokości 50 mm, który przejechał Sardynię i jesienną Polskę. To właśnie Ratt, w którym zastosowałem bardzo szerokie opony, sprawił, iż zacząłem żartować, iż to idealny rower na odwilż. Dzięki szerokim oponom i sztywnej ramie był w stanie sprawnie poruszać się po słabszym podłożu.

Dlatego też, gdy pokazano nowego Rutta CF generacji drugiej, mówiąc krótko – byłem zachwycony. Wiedziałem, iż to rower, który chciałbym mieć, bo przemawiał do mnie niekonwencjonalnym kształtem. Dokładnie tak samo było z pierwszą generacją, która jako pierwsza na świecie wprowadziła widelec TwinTip z wymiennymi wstawkami zmieniającymi geometrię. Druga generacja miała również ten charakterystyczny rys – od razu było widać, iż to Rondo.

Zrobili to znów czyli Rondo Ruut CF 2.0

Zanim jednak miałem okazję przejechać się na finalnym egzemplarzu, minęło sporo czasu. Najpierw pojawiła się przygoda z Rattem – również rowerem o nietypowych, zdecydowanych kształtach. Ale Ratt to zupełnie inna historia – to rower typu Road Plus, choćby jeżeli mieści bardzo grube opony.

Pierwsza jazda nowe Shimano GRX 1×12!

Potem, w ramach testu nowego Shimano GRX, trafił do nas pierwszy egzemplarz nowego Rutta CF. Egzemplarz ten jeździliśmy przez dwa miesiące, ale była to rama w rozmiarze M, więc znów – bardziej dla Justyny. Ja przejechałem się kilka razy, ale od razu wiedziałem, iż brakuje mi kilku centymetrów, by poczuć się na nim naprawdę dobrze. Mamy to szczęście, iż w ramach testów redakcyjnych możemy rowerami się wymieniać mając podobny wzrost. Tym razem jak miałem pecha.

Pierwszy testowy Rondo Ruut Gen 2
Ta sztuka nie miała nazwy i… haka UDH

Już wtedy zmodyfikowaliśmy ten egzemplarz pod kątem komfortu – zamontowaliśmy sztycę VCLS Canyona z jarzemkiem na wprost, która działa jak resor w samochodzie. Tym samym skróciliśmy rower, bo choćby dla Justyny M-ka była lekko za duża.

Test SRAM RED XPLR AXS 1×13

Tym bardziej ucieszyliśmy się na model w rozmiarze S, który dotarł do nas w kolejnym sezonie – tym razem był to już w pełni seryjny model, w dodatku w wyjątkowym malowaniu. Loco – limitowana wersja Rutta CF przygotowana z okazji premiery grupy SRAM Red XPLR 1×13 – powstała w liczbie tylko 50 egzemplarzy. Nasza sztuka miała numer 2 – jedynka trafiła do Tomka Marczyńskiego. Rower otrzymaliśmy w kompletnej specyfikacji sprzedażowej: wspomniany SRAM Red XPLR, koła Zipp XPLR S, opony Schwalbe G-One Allround 45 mm, sztyca regulowana XPLR oraz kierownica Zipp. Cena katalogowa tej konfiguracji wynosiła 37 990 zł.

Charakterystyczne motywy LOCO
Każdy ma znaczenie!

Rower przyjechał do nas niemal bezpośrednio z siedziby Rondo, gdzie wcześniej – we współpracy ze SRAM-em – zamontowano nową grupę. Wcześniej zdążył jeszcze trafić do sklepu Sprint w Białymstoku, gdzie podczas prezentacji padały różne farmazony – m.in. iż łańcuch i zębatki w nowym Redzie są węższe. My, znając specyfikację grupy, wiedzieliśmy już wcześniej, z czym mamy do czynienia. Po dotarciu do redakcji wystarczyło przerobić całość na tubeless, bo fabrycznie rower przyjechał na dętkach, i można było zacząć testy.

A ten kształt jest nie do pomylenia
podobnie jak widelec

Pierwsze rozczarowanie przyszło gwałtownie – waga. Rower w rozmiarze S, z zamontowanymi lekkimi pedałami Time (300 g, wersja tytanowa), ważył dokładnie 9,5 kg. To oznacza, iż realna waga bez nich wynosiła 9,2 kg. I to jest o około 1 kg więcej niż inne porównywalne rowery w tej samej klasie, z tym samym osprzętem. Tyle ważył rower, który wygląda lepiej niż wszystko inne.

specjalna rama, specjalny mostek i podkładki
motywy Loco są wszędzie, i dobrze!

Jednocześnie geometrię dopracowano. W porównaniu do poprzedniej generacji, nowy Ruut CF Gen 2 w rozmiarze S ma dłuższy reach, wyższy stack i nieco ostrzejsze kąty w ustawieniu HI (ma tak samo wstawkę TwinTip w widelcu i możliwość zmiany lekkiej geo). Sama rama jest delikatnie wydłużona, a seryjny mostek krótszy – efekt końcowy to pozycja bardziej wyważona i większa stabilność. Według mnie geometria została trafiona w dziesiątkę.

Niektóre zgrabnie ukryte….
Inne jakby mniej

Wszystko byłoby fantastycznie, gdyby nie to, iż rower okazał się bardzo twardy. Zalety wynikające z dopracowanej geometrii czuć wyłącznie na gładkim podłożu – na szutrach premium, szybkich zjazdach po asfalcie, na równej nawierzchni. Ale wystarczy wjechać na kamienie i natychmiast dostajemy lekcję pokory. Rama jest twarda, widelec jeszcze twardszy. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek ugięciu, choćby minimalnym. I ten sam fenomen dotyczył już Ratta – szosy z nietypowymi przekrojami rur. Wtedy pytałem Piotra Falczyńskiego, inżyniera lotnictwa i specjalistę od kompozytów, czy da się uzyskać komfort w rowerze o niestandardowym kształcie. Piotr przypomniał mi przykład Specializeda Aethosa, który dzięki prostocie rur osiąga niską wagę i pewien poziom elastyczności. Jeśli jednak chcemy uzyskać skomplikowane kształty, kanty, przetłoczenia – musimy pogodzić się z większą masą i sztywnością. I dokładnie tak jest w przypadku Rutta CF Gen 2.

GravON 2024…
I kicha na zjeździe – eksperymenty z oponami i ciśnieniem

Żaden z rowerów znanych z wysokiego komfortu nie ma równie masywnej konstrukcji. Wszystkie bazują na cienkich, spłaszczonych rurach, widełkach cienkich jak liście, wysmukłych podsiodłówkach. Tutaj jest odwrotnie – potężna główka sterowa, masywny widelec, rama, która nie pracuje. Tym samym okazuje się, iż przypuszczenia dotyczące komfortu wynikającego z kształtu ramy nie mają pokrycia w praktyce. Forma przeważyła nad funkcją – zarówno konstrukcyjnie, jak i estetycznie. Przód roweru został dopasowany wizualnie do przełamanego tyłu i całość wygląda spójnie, ale jednocześnie jest twarda.

Ustawka niedamrady.cc
i wypad (zimowy) w Dolomity!

Ten rower dosłownie krzyczy: jestem inny i nie boję się tego manifestować. Nawet we Włoszech, gdzie ekstrawagancja nikogo nie dziwi, Loco przyciągał uwagę – ludzie się oglądali. A jednak forma wzięła górę. I nie mam z tym problemu, bo rower przez cały czas mi się podoba. Ale jeżeli ktoś szuka komfortu – niech szuka gdzie indziej. W firmie najwyraźniej zdano sobie z tego sprawę, bo zadbano o możliwość poprawy komfortu komponentami. Szerokie obręcze Dandy Horse (27 mm wewnętrzna), kierownica Spanka o adekwatnościach tłumiących, owijki – wszystko to ma na celu ratowanie komfortu.

Bohemian Border Bash Camp 2024
I znów Dolomity we wrześniu

Zapytałem specjalistów od kompozytów wprost: czy dałoby się tę ramę zrobić bardziej komfortową, bez zmiany wyglądu? Okazuje się, iż nie. W seryjnej produkcji nikt nie podejmie się lżejszej laminacji, bo powtarzalność i bezpieczeństwo są nadrzędne. Nietypowy kształt oznacza większą ilość materiału, a co za tym idzie – większą wagę i większą sztywność. Taka jest cena estetyki. Ale przynajmniej mamy pewność, iż rama nie pęknie.

5 knotów i… dało się (po czasie) jechać dalej
Ten tył tylko łagodnie wygląda…

Oczywiście da się komfort poprawić. Pomagają szersze opony – choć większe niż 45 mm się nie mieszczą, bo tył pozostał krótki. Koła o szerokiej wewnętrznej (jak Zipp XPLR) pozwalają jechać na niskim ciśnieniu, ale są bardziej podatne na snake-bite’y. Zastosowanie dobrej owijki, tłumiącej kierownicy, odpowiedniej sztycy – to wszystko pomaga. Da się uzyskać kompromis. Rower, który przez cały czas wygląda świetnie, a jednocześnie nie karze za każdy kamień. Ale cudów nie ma – superkomfortowy nigdy nie będzie. Lekki również nie. A montaż – ze względu na wewnętrzne prowadzenie przewodów i dedykowany mostek – także nie należy do najprostszych.

Pierwsza wersja złagodzona przez sztycę VCLS
tu na starcie Szutrów Śląskich w Rybniku

W wariancie z bezprzewodowym napędem da się to jeszcze znieść. Ale przy montażu grupy mechanicznej, jak miało to miejsce w przypadku Ratta z Shimano 105, prowadzenie linek przez główkę sterową i mostek oraz wąskie kanały było drogą przez mękę. Sam mostek, podkładki i stery są ciężkie i trudne w regulacji – ale świetnie wyglądają. Tu też wygląd wygrywa.

W rowerze tesdtowaliśmy Reda XPLR
Tu Rondo u podnóża Stelvio

Zgodnie z przewidywaniem, rower na nowym Redzie XPLR jeździ bardzo dobrze. Geometria, sztywność, charakterystyka napędu – to wszystko daje bardzo dobry zestaw. Ale wystarczy spojrzeć na konkurencję, jak choćby nowy Trek Checkmate, czy Canyona Graila, – to rowery, które ważą kilogram mniej (obydwa mieliśmy/mamy w teście, więc to wagi rzeczywiste).

Nietypowe kształty i… nietypowe problemy np. ze zmieszczeniem bidonów
Testowany do utraty tchu!

I jaki z tego wniosek? przez cały czas chciałbym ten rower mieć. Bo mi się podoba. Bo wiem, jak radzić sobie z jego twardością. Bo doceniam jego wygląd. Ale jestem też bardzo ciekaw, jak będzie wyglądała kolejna generacja. Bo jestem przekonany, iż firma już nad nią pracuje – mając pełną świadomość ograniczeń obecnego modelu. Chciałbym, żeby udało się zachować ten indywidualny charakter, ten odważny, niepowtarzalny kształt – ale żeby pojawił się również komfort. Tego dzisiaj brakuje. I to trzeba wreszcie powiedzieć głośno. To nie jest rower komfortowy. A używanie takiego określenia w materiałach promocyjnych, tak jak do tej pory, wprowadza w błąd.

Pełną kolekcję Ruuta znajdziecie tutaj – rondo.cc/ruut,11,pl

Idź do oryginalnego materiału