Test robota MOVA P50 Pro Ultra

2 dni temu

Roboty sprzątające są dziś reprezentowane, nie tylko przez bardzo wielu różnych marek, ale i bardzo wiele różnorodnych odmian modeli. Na początku roku zwróciłem choćby uwagę na bogactwo unikatowych propozycji w zestawieniu najciekawszych robotów 2025 roku. Każdą z tych propozycji opisywałem z niemałą zazdrością, bo moja niegdyś flagowa Roomba zaczęła mocno od nich odstawać. Segment robotów obserwuję bardzo dokładnie i choć o nowościach piszę na blogu praktycznie w każdym tygodniu, to po moim domu dawno nie śmigało nic nowego.

W ostatnich sześciu tygodniach w coczwartkowych przeglądach smartdomowego rynku mogliście śledzić mój kontakt z nowym MOVA P50 Pro Ultra. Przez ten okres przygotowywałem pełny materiał z oceną robota. Jestem świeżo po obserwacjach urządzenia i jego największych zalet. Jak wypadł w działaniu? Co w ogóle potrafi? Jak integruje się z inteligentnymi platformami? Zapraszam do lektury..


MOVA P50 Pro Ultra – robot kategorii średniej-wyższej

Wypada zacząć od wstępnego przedstawienia urządzenia. W końcu na wstępie wyraźnie zaznaczyłem jak obfity w propozycje jest aktualnie rynek robotów sprzątających. MOVA P50 Pro Ultra kwalifikuję do sekcji bliskiej premium, a pod wieloma względami o nią zahaczającej. Potwierdza to zresztą strona internetowa producenta, na której seria P należy do „klasy średniej i wyższej” (ponad jest już tylko high-endowa linia Z). Robot tej kategorii powinien dysponować sporym zakresem możliwości i tak też jest w przypadku testowanego AGD.

Serię P50 zaproponowano w dwóch edycjach. Ja sprawdzałem tę wyższą, czyli poszerzoną o kamerkę RGB, podnoszoną szczotkę główną i kilka innych dodatków. Odmiany Pro Ultra i Ultra dzieli kilka ładnych stówek.

MOVA P50 Pro Ultra to robot sprzątający, w którym znajdziemy sporo standardów kojarzonych z robotami sprzątającymi klasy premium:

  • bardzo wysoką (choć nie rekordową) moc ssania
  • szczotkę zapobiegającą plątanie się włosów
  • połączenie sprzątania na sucho i mokro (z obrotowymi mopami unoszonymi nad dywany)
  • zaawansowaną stację dokującą z myciem i suszeniem mopów oraz workiem na kurze
  • wysuwane szczotki (sprzątanie przy krawędziach – na sucho i mokro)
  • system inteligentnej detekcji brudów (z dopasowaniem sposobów sprzątania)
  • zaawansowane mapowanie przestrzeni (z omijaniem przeszkód)
  • precyzyjne sprzątanie/mopowanie wokół nóg mebli (i docieranie w trudniejsze miejsca)
  • tryb monitoringu wnętrza (przez kamerkę RGB)
  • aplikację mobilną do konkretyzowania i harmonogramowania pracy robota

To z grubsza najważniejsze z funkcji, o których niżej rozpiszę się znacznie szerzej. Wybranym cechom robota postaram się przyjrzeć dokładniej, innym nieco mniej. Wszystkim poświęcę jednak odpowiedni poziom uwagi zarówno z perspektywy zwykłego użytkownika, ale i osoby poszukującej w smart urządzeniach głębszej integracji z inteligentnym domem.


MOVA P50 Pro Ultra – instalacja i konfiguracja

Wszystkie testy staram się rozpoczynać od oceny samego procesu instalacji sprzętu, a także późniejszej jego konfiguracji. Nie chcąc jednak tracić czasu w znacznie ciekawsze elementy robota, tylko telegraficznie opiszę etap wprowadzania urządzenia „na salony”.

Modele MOVA serii P50 to dość spore „mebelki”, więc obawiałem się trochę, iż specjalnie przeznaczony dla robotów obszar mojego przedpokoju może nie wystarczyć. Na szczęście, stacja z robotem zmieściła się w miejscu, gdzie wcześniej stacjonowała Roomba i7+. Rozplanowując przestrzeń mieszkania kilka lat temu, nie spodziewałem się nawet, iż gabaryty sprzętu dbającego o czystość domu aż tak się powiększą. „Garaż” MOVA wszedł pod przedpokojową konsoletę na styk! Jakby był przeznaczony dla tego miejsca. Co prawda, z uwagi na niski blacik stolika wyjmowanie pojemników będzie nieco trudniejsze, ale to niedogodność, którą raz na jakiś czas jestem skłonny poświęcić. Szczególnie, iż urządzenie oszczędzi mi fizycznej pracy. Wolałbym mieć łatwiejszy dostęp do robota, ale w moim domu wszystko ma swoje konkretne miejsce. jeżeli stacje kolejnych robotów dalej będą rosły to pojawi się już pewien kłopot.

O stacji dokującej (która o dziwo w modelach MOVA nie ma żadnej chwytliwej nazwy – jak jest to u niemal całej konkurencji) napiszę zdecydowanie więcej w dalszej części artykułu. W tym momencie zwracam głównie uwagę na jej rozmiary, bo determinują lokalizację sprzętu w mieszkaniu. Na szczęście to schludnie przygotowany sprzęt, więc nie musimy go nigdzie chować. Im bardziej zaawansowana stacja, tym zresztą chętniej jest przez użytkowników eksponowana. 420 × 458 × 470 mm to słuszne gabaryty, ale skrywające w sobie mnóstwo przydatnych modułów.

Proces rozruchu robota P50 nie zajął mi więcej niż kilkanaście minut – łącznie z wyjęciem go z pudełka. jeżeli nie mieliście wcześniej zaplanowanego dla nowego sprzętu miejsca, to prawdopodobnie czas przeznaczony na jego lokalizacje może wam zająć więcej niż wstępne konfigurowanie urządzenia. W skrócie, tak wygląda etap startowy wdrażania robota:

  1. dogodna lokalizacja dla stacji dokującej i usunięcie zabezpieczeń (również z robota)
  2. uzupełnienie zbiorników (wodą i płynem do mycia, który jest dołączony do zestawu)
  3. połączenie robota z siecią Wi-Fi (przez kod QR oraz konto MOVA)
  4. wgranie aktualizacji systemu (zwykle po wyjęciu z pudełka jest już jakiś update)
  5. wypuszczenie robota w pierwszą trasę do zmapowania przestrzeni

To kilka tych najbardziej podstawowych z działań, które są potrzebne do rozruchu robota. Dopiero potem, gdy już MOVA zapozna się z naszym środowiskiem, zaproponuje więcej dokładniejszych ustawień. Mam tu na myśli uruchomienia sterowania głosowego, budowanie stref lub dopracowywanie preferencji sprzątania dla poszczególnych pomieszczeń, a także integrację z platformami smart home. Dokładniejsze harmonogramowanie prac dostosujemy lepiej dopiero po kilku pierwszych przejazdach P50 Pro Ultra.


MOVA P50 Pro Ultra wraca do stacji, a tam…

Po skończonej pracy roboty zawsze wracają do swej stacji, by przede wszystkim naładować akumulatory. Już od dłuższego czasu moduły te nie służą wyłącznie do uzupełniania energii, ale też kilku innych czynności. „Garaże” są bardziej zaawansowane, a w trakcie „pitstopu” fachowo obsłużą jednostkę przed kolejnym wyjazdem w trasę. Dojdzie to wymiany płynów na czyste oraz „zrzutu” nieczystości. Oprócz tego, trzymając się motoryzacyjnej nomenklatury, maszyna przejdzie ważniejsze konserwacje. Zaraz o wszystkim dokładniej.

Stacja dokująca sprawdzona w praniu (dosłownie i w przenośni)

Stacja do P50 Pro Ultra potrafi naprawdę sporo. Samo usuwanie kurzów do oddzielnego worka to już w tym segmencie absolutny standard. Oprócz tego dok automatycznie wymieni wodę, detergent, ale wypierze też nakładki mopujące. Mój poprzedni zestaw sprzątający bazował na połączeniu dwóch urządzeń (Roomba + Braava), które wymieniały się zadaniami po skończonej pracy swojego kompana. Cieszyło mnie, iż jeden robot odkurza, a drugi zmywa. W przypadku mopa konieczne było odświeżanie nakładki mopującej, czyli jej manualne mycie. W ofercie MOVA sprawa jest znacznie przyjemniejsza, bo i urządzenie zdejmie z nas i ten obowiązek. Przez kilkadziesiąt dni nie będziemy się musieli choćby martwić o jakąkolwiek asystę.

Podam kilka konkretnych specyfikacji przypisanych stacji dokującej MOVA P50 Pro Ultra:

  • okrągłe mopy są po każdym przejeździe myte gorącą wodą (75°C) i suszone ciepłym powietrzem (45°C)
  • podjazd (wjazd) do stacji też jest czyszczony (w obszarze, gdzie lokalizowane są mopy)
  • w środku są dwa zbiorniki (4L na czystą + 3.5L na brudną wodę) – wystarczą na wiele cykli pracy
  • zbiornik na detergent też uzupełniamy tylko co pewien czas (w zestawie buteleczka 200 ml)
  • worek na kurze (z ok. 3L pojemności) wymienimy średnio co ok. dwa miesiące
  • aplikacja przypomni o stanie eksploatacyjnym wszystkich materiałów (w ujęciu godzinowym i procentowym)
  • robot może spokojnie pozostawić nakładki mopujące w stacji (np. gdy wyjeżdża do samego odkurzania dywanów)

Generalnie full service! MOVA P50 Pro Ultra wyjeżdża u mnie z bazy znacznie częściej niż wcześniejszy duet Roomby z Braavą. Poprzednik „odwalał” za mnie sporo roboty, ale konieczność manualnego mycia nakładki z czasem trochę zniechęciło do wysyłania do zmywania podłóg. Tu odczułem zdecydowaną przewagę nowego zestawu.

Moduł do detergentu piorącego w stacji dla MOVA P50 Pro Ultra.

Zaskoczyła mnie naprawdę cicha praca stacji. Ta od iRobota mocno huczała przy usuwaniu kurzów z pojemnika robota. P50 Pro Ultra nie wystraszy żadnego domowego futrzaka. Proces napełniania worka, a potem mycie mopów przebiega w ciszy. Słychać oczywiście jakąś pracę, ale bez nadmiernego hałasowania. Warto na tym etapie jeszcze zauważyć, iż producent pomyślał choćby o specjalnym filtrze do mopów, który w trakcie ich higieny poradzi sobie z zebranymi z nakładek włosami/sierścią czy innymi drobinkami.

Samodzielna konserwacja uwolni nas od dodatkowych czynności, no i zadba o odpowiedni stan samych nakładek (żeby było gotowego do kolejnego wyjazdu). Wysokie temperatury mają ograniczyć rozwój bakterii, resztek tłuszczu z kuchennej podłogi, a suszenie zapobiegać nadmiernej wilgoci (zapewne pleśni). Proces odświeżenia będzie też usuwał nieprzyjemne zapachy. Nie sprawdziłem, jak dokładnie maszyn robi to po pracy w naprawdę skrajnych warunkach, ale widziałem w sieci, iż i z tym tematem MOVA sobie radzi. Po kilku mopowaniach jedna z nakładek (pewnie ta na wysięgniku) była nieco brudniejsza. ale to pewnie wynika ze specyfiki jej dodatkowej pracy. Dociera w trudniejsze miejsca, a tam jest zwykle więcej roboty. Jeszcze nie potrafię ocenić, jak często należy wymieniać nakładki. Na wszelki wypadek nabyłem ich więcej. Stacja je pierze, ale materiał ma swój „przerób”.

Stacja prezentuje się solidnie, choć nieco plastikowo. Najważniejsze, iż wykonuje swoje obowiązki. Jest łatwa w obsłudze. Szkoda, iż nie zaoferowano sprzętu w innych kolorach. Jest dostępny tylko w bieli.


MOVA P50 Pro Ultra – pierwszy wyjazd z „garażu”

Przejęcie terenu po Roombie trochę przeciągałem, bo przed pierwszym wyjazdem chciałem odpowiednio przygotować „teren”. Zanim wypuściłem model MOVA do pierwszego skanowania przestrzeni, chciałem zapoznać się z funkcjami, które proponuje. Maszyna ma więcej czujników i technologii niż mój poprzedni robot, więc wolałem być pewien, jak ogarnąć mieszkanie. Uporządkowałem podłogi, przesunąłem kilka mebelków i jednocześnie pożegnałem model od iRobot (zrobił swoje, więc chciałem to zrobić adekwatnie ). Krocząc podejściem „umarł król, niech żyje król” podszedłem do tematu konkretnych analiz. P50 Pro Ultra oceniałem poniekąd przez postrzeganie poprzednika, więc wyraźniej poczułem różnice.

Robotów sprzątających nie wymieniamy tak często jak telefony, więc często nowe generacje po prostu odstawiają poprzedników o kilka klas. Takie wrażenie odniosłem, gdy P50 zastąpił Roombę i7+. Pierwsze obserwacje urządzenia były ciekawe, bo naprawdę odróżniały się od użytkowanego dotąd poprzednika.

  • wyjazd na pierwsze mapowanie – MOVA P50 Pro Ultra wykonała proces wstępnego zapoznawania się z mieszkaniem w sposób błyskawiczny (robot wykonał te działania w nieco powyżej 5 minut)
  • mapowanie mieszkania obserwowałem z aplikacji, gdzie postępy budowania mapy pomieszczenia pojawiał się w czasie rzeczywistym (dało się zauważyć zasięg światła strukturalnego, które „widziało” przeszkody)
  • robot MOVA nie zderzał się z przeszkodami – wyglądał jak mobilny skaner, który dokonuje nieinwazyjnych pomiarów, a nie „czołg”, który musi odbić się od napotkanych granic (jak było w Roombie)
  • P50 Pro Ultra na pierwszym przejeździe oczywiście pozostawiła mopy w bazie
  • pierwsza mapa mieszkania już od samego początku wygląda szczegółowo (MOVA przypisała jednak mojej łazience nazwę „piwnica” – interesujące na podstawie jakich przesłanek ). Oczywiście gwałtownie zmieniłem nazwy i poprawiłem granice pomieszczeń na otwartym terenie.
  • MOVA P50 Pro Ultra funkcjonuje zdecydowanie ciszej od mojej Roomby (przynajmniej w podstawowym trybie pracy)
  • w pierwszym przejeździe chciałem wysłać robota wyłącznie do odkurzania, a dopiero potem ocenić mopowanie, ale pozwoliłem najpierw pokazać urządzeniu jak działa we własnej automatyce (ogarnął mieszkanie poprzez obie prace w trackie jednego przejazdu)
  • na ok. 30 metrach przestrzeni MOVA raz wróciła do stacji, by wyczyścić swoje nakładki mopujące (ocenię częstotliwość tych czynności dokładnie po regularniejszej pracy urządzenia)
  • wystająca „wieżyczka” uniemożliwiała wjazd pod dwie szafki, z którymi Roomba sobie radziła, więc w tej sytuacji nie pomogło choćby wysuwane ramię (te jednak świetnie ogarnęło trudniejsze mycie wokół nóżek foteli i kanap)
  • robot zmapowałem przestrzeń, na której możemy oznaczyć meble, zasłony, wirtualne progi, czy środowisko podłoża (warto to wszystko dopracować, bo na bazie tych elementów robot powinien działać efektywniej)
  • leżące na podłodze przedmioty robot ominie, a choćby prześle ich zdjęcia (co w trakcie zdalnej pracy pozwoli na jeszcze dokładniejszy monitoring procesu sprzątania, BTW: możemy choćby przejąć kontrolę nad poruszaniem się urządzenia w sposób zdalny – z perspektywy kamerki)

Przyznaję, iż okres zapoznawania się z tym wszystkim naraz zrobił wrażenie, zwłaszcza po wielu latach z robotem niższej klasy (mimo, iż topowym w chwili wprowadzania go do domu). Choć wspominałem wcześniej, iż uruchomienie sprzętu nie zajęło wiele czasu, to późniejsze jego przystosowywanie z racji szeregu nowych funkcji trochę trwało. Celowo zwracam na to swoją uwagę, by przekonać was do poświęcenia czasu w spersonalizowanie robota. Jest co ustawiać. Warto skonfigurować wszystko indywidualnie, bo będzie to z korzyścią dla podłóg.


MOVA P50 Pro Ultra – odkurzanie (praca na sucho)

Domyślnie robot MOVA wyjeżdża ze stacji przygotowany do kompleksowej pracy, czyli z jednoczesnym działaniem na sucho i mokro. Ja podzieliłem testy na trzy części: pod kątem samego odkurzania, mopowania i pracy łącznej. Choć P50 Pro Ultra można wysłać w teren pozostawiając urządzeniu pełną swobodę i automatykę w procesie sprzątania, to wolałem sprawdzić, jak te efektywne są te działania w różnych formach pracy. Nie zawsze potrzebujemy pełnego serwisu w czyszczeniu podłóg.

MOVA P50 Pro Ultra nie zmieścił się pod niektóre moje meble (Roomba dawała radę).

P50 Pro Ultra może pochwalić się wysoką mocą ssania. 19 000 Pa to znacznie powyżej standardów. Może nie rekordowo, ale blisko topu zarezerwowanego dla droższych high-endowców. Żałuję, iż nie mogłem sprawdzić systemu szczotek na dywanach, bo z pewnych względów nie ma ich w moim mieszkaniu. Mam kawałek w garderobie, ale niewielki i raczej dekoracyjny (no i zawsze odcięty drzwiczkami). Myślę, iż zainwestuję w jakiś niewielki, który na potrzeby testów można na moment rozwinąć. Z materiałów video w sieci wynika, iż MOVA radzi sobie z nimi bardzo dobrze. prawdopodobnie z uwagi na sporą moc. Jedyne problemy na jakie tam narzekano to trudności w wprowadzeniem nowego dywanu już do zmapowanej przestrzeni (z ręcznym wyznaczaniem granic).

MOVA w swoich materiałach promocyjnych zachwala szczotkę CleanChop w P50 Pro Ultra. W droższym wydaniu robota została ona połączona z ostrzami przecinającymi plączące się wokół wałka włosy. Ten powszechny w robotach sprzątający problem powoli przestaje doskwierać. Coraz więcej modeli oferuje swoje rozwiązania do walki z sierścią i włosami. W przypadku testowanego modelu pomocą w tym zakresie ma być boczne wsparcie, które nie pozwala blokować modułu.Całą technologię opracowano tak, by nie niszczyła przy okazji dywanów (m.in. przez podnoszenie mechanizmu szczotki). Przy odkurzaniu swoje robi też boczna „naganiarka” FlexReach. To wysuwana szczotka w formie wiatraczka, której celem jest dotarcie do trudniejszych krawędzi, wnęk i narożników. O ile sam „wiatraczek” jest już rynkowych standardem, to obsadzenie go na wysięgniczku już nie.

Jak skutecznie odkurzył mieszkanie MOVA P50 Pro Ultra? Bardzo dobrze, a przynajmniej tam, gdzie udało mu się dostać. Pierwszą wadą, którą odczułem po zmianie robota na nowy, była jego wysokość. Profil modelu nie jest wysoki, ale wsytająca „wieżyczka” z czujnikami nie pozwala robotowi wjechać tam, gdzie wcześniej docierała Roomba (podobnej wysokości, ale bez wystających sensorów). Mam w domu dwa meble (szafkę i stolik), pod które wystający w MOVA moduł niestety uniemożliwił wjazd. Z elementów, które P50 ma, a których nie było w urządzeniu iRobot jest wspomniana wcześniej podnoszona szczotka. Tak już wyżej pisałem, ułatwia odkurzanie dywanów, ale i mopowanie oraz pokonywanie progów.

Jeśli chodzi o tryby odkurzania w MOVA to w aplikacji (o której nieco szerzej napiszę później) znajdziemy w tym zakresie kilka konkretnych ustawień:

  • możemy zarekomendować pracę bez mopa lub jego podnoszenie
  • ustalić pierwszeństwo w sprzątaniu dywanów (lub działanie z ich pominięciem)
  • dobrać moc ssania przy wjeździe na dywany (jeśli w danej chwili preferowana jest cichsza praca)
  • nie zabraknie sprzątania strefowego (dla wybranych pomieszczeń),
  • znalazłem choćby wybór pracy wzdłuż kierunku podłogi (by uniknąć rysowania spoin)
Nakładki mopujące w MOVA P50 Pro Ultra.

Robot korzysta oczywiście z inteligentnych rozwiązań, więc jeżeli w mieszkaniu napotka przeszkody to zarejestruje ich położenie, by w kolejnym przejeździe (jeśli ich już nie będzie) dosprzątać brakujące obszary. Cieszy w apce obecność funkcji eksperymentalnych (tu określanych laboratoryjnymi). MOVA oferuje w oprogramowaniu tryby rozpoznawania plam i dużych cząstek. Część dostępnych funkcji nie jest uruchomiona domyślnie, więc warto poszperać w aplikacji i je aktywować. Ja w ten sposób dodałem pracę w zakresie czyszczenia nóg mebli (jazda wokół nóżek) i mopowania pod szczelinami – w obu przypadkach dzięki wysuwanej nakładki.

Z podstawowych ustawień, których w telefonie nie dostrzegłem (lub nie potrafiłem się do nich dokopać), a chciałbym mieć do nich dostęp, są te związane z doborem mocy ssani. W Roombie zarządzanie mocą było jednym z lepiej widocznych paneli. P50 Pro Ultra potrafi sobie dostosować moc odkurzania. W MOVA większy nacisk położono na dobieranie innych ustawień. Wszystkie z możliwością ustawienia pod konkretne pomieszczenia i ewentualnie strefy. W zakładce harmonogramowania możemy stworzyć profile dla poszczególnych sprzątań i indywidualnie je rozplanować (na różne pory dnia, tygodnia itd). Wybrane pokoje mogą być odkurzane, inne tylko mopowane, a jeszcze innym możemy zlecić kompleksowe działania w obrębie obu.

Moje uwagi po sprzątaniu na sucho (odkurzaniu) przez robot MOVA P50 Pro Ultra:

  • duża moc ssania (nawet 19000Pa) ma zwiększyć efektywność wciągania zabrudzeń (ten maksymalny potrafi uruchomić się automatycznie w trakcie odkurzania dywanów)
  • MOVA zaoferowało pięć poziomów pracy (od cichego aż po ten maksymalny)
  • szczotka CleanChop z nożykami nacina włosy (głównie te, które dobrze przyległy do wałka)
  • boczna szczotka FlexReach i wysuwany mop pozwoliły dotrzeć do trudniejszy miejsc
  • wystające u góry czujniki są przeszkodą przy wjeździe pod niższe meble (tu Roomba wygrała)
  • odkurzanie możemy połączyć z mopowaniem (robot może wykonać oba zadania za jednym przejazdem)
  • szczotka główna jest unoszona, a system pokonywania progów ułatwi przejazdy w niestandardowych wnętrzach
  • mapy mieszkania możemy uzupełniać o meble, strefy, a choćby rodzaje podłóg (by dostosować pracę robota)
  • sprzątanie strefowe to wygodniejsza alternatywa do trybu Spot, czyli manualnego ustawiania robota do punktowej pracy)
  • MOVA P50 Pro Ultra oferuje omijanie przeszkód (przy użyciu systemu AI SmartSight) – jak na razie radzi sobie nieźle, bo nie wjeżdża na przeszkody i nie obija mebli
  • system rozpoznawania przeszkód może czasem mylić wzory podłogowe z zabrudzeniami (to już kwestia odpowiedniego trenowania algorytmów – ja bym po prostu dał użytkownikowi możliwość zaznaczenia struktury podłogi, by robot otrzymał sygnał o jego specyfice)
  • w trudniejszych warunkach świetlnych robot korzysta z lampy LED (może pracować choćby w nocy łącząc siły ze światłem strukturalnym, które ułatwia orientację w terenie)
  • funkcje laboratoryjne (eksperymentalne) poszerzają zakres ustawień o interesujące dodatki
  • część z funkcji nie jest aktywna domyślnie, więc trzeba je uruchomić manualnie

MOVA P50 Pro Ultra – mopowanie (praca na mokro)

Teraz kilka zdań o wyjazdach na mokro. MOVA P50 Pro Ultra to robot, w którym tryb mopowania jest istotną funkcją całego serwisu. Widać to zarówno po samej stacji dokującej, ale też mechanizmom przygotowanym dla nakładek. Hybrydowe podejście do automatycznego sprzątania staje się powoli standardem, ale jakość takich usług zależy od podejścia producentów do technik mycia naszych podłóg. MOVA w testowanej przeze mnie jednostce dostarcza rozwiązania z wyższej półki, choć przy zachowaniu rozsądnej ceny. Zaproponowany system wygląda kompleksowo, a nie zmusza do rozbijania banku przy zakupach. Wśród funkcji brakuje tylko bezpośredniego podłączenia do mediów, ale to już domena jeszcze wyższej klasy robotów (niestety nie wiem, czy MOVA takie posiada).

Mopowanie z ruchomym ramieniem to inna jakość. W najtrudniejszym obszarze mieszkania MOVA P50 Pro Ultra odstawiła BRAAVĘ od iRobot. pic.twitter.com/zjkSShnwmL

— Smartniej (@smartniej) June 12, 2025

W MOVA P50 Pro Ultra postawiono na konstrukcję hybrydowej pracy mopa. Segment robotów oferuje różne techniki mycia podłóg. MOVA w swoich modelach łączy ruchy mechaniczne (konkretnie obrotowe) z inteligentnym sterowaniem wilgotnością nakładek. W ten sposób dopasowuje poziom dozowania wody, a co pewien czas wraca do stacji, by wyczyścić okrągłe mopy. W trakcie przejazdu skorzysta też z wysuwanego ramienia, za pomocą którego dotrze głębiej, np. pod meble lub szpary. Mechanizm wysuwania wspomnianej nakładki jest też pomocny przy precyzyjnym myciu wokół nóg mebli. Po skończonej pracy P50 Pro Ultra wróci do swojej bazy, gdzie przeprowadza pełną konserwacje „podwozia”. Nakładki mopujące są prane. Najpierw gorącą wodą, a potem procesem suszenia.

Zlecając robotowi sprzątanie możemy zdecydować, czy chcemy by działał w pełni automatycznie (z jednoczesnym odkurzaniem i mopowaniem), czy w trybie rozłącznym. Jest tym przydatniejsze, im bardziej różnorodne mam w domu rodzaje podłoża.

Jak oceniam jakość mopowania robota MOVA P50 Pro Ultra? Moje analizy przeprowadziłem pod kątem pracy wcześniej użytkowanego robota BRAAV Jet M6 od iRobot. Zdecydowana większość funkcji działa lepiej, co wynika też z nowszych technologii. U mnie to wyraźny skok jakościowy.Już samo zwolnienie ze zdejmowania nakładek i konieczności ich prania we własnym zakresie to spory komfort. MOVA sam dba o kondycję nakładek w swojej stacji, więc wyjazdy są w pełni zautomatyzowane. Trzeba pamiętać jedynie o okazjonalnej wymianie płynów w zbiornikach.

Nie zdecydowałem się na przeprowadzanie testów benchmarkowych, bo oceny przeprowadzałem z perspektywy zwykłego użytkownika. Robot poradził sobie wzorcowo w najtrudniejszych miejscu mojego mieszkania, czyli pod sofą i pod składanym stolikiem o nietypowym ułożeniu nóżek. Wysuwana nakładka była tu kluczowa. Jedyne mankamenty jakie tu odnotowałem to okazjonalne pozostawianie kropel wody na podłodze, a także wspominana już przy testach odkurzania wystająca wieżyczka uniemożliwiająca wjazd pod niskie meble – tam bez zwykłego mopa się nie obędzie. Przeglądając ofertę marki zauważyłem droższe serie, w których ten moduł potrafi schować się do korpusu.

Moduł piorący nakładki mopujące w stacji MOVA (w tym miejscu zostają jeżeli robot tylko odkurza).

Uwagi po sprzątaniu na mokro (mopowaniu) przez robot MOVA P50 Pro Ultra:

  • hybrydowy system mycia FlexReach (dwie obrotowe nakładki z regulowaną wilgocią, w tym jedna z wysuwanym na ok. 4 cm ramieniem MopExtend do wąskich zakamarków oraz krawędzi przy ścianie)
  • nakładki mopujące są podnoszone na ok 10 mm (system CleanLift chroni dywany)
  • przystosowanie do różnych rodzajów podłóg (MOVA daje 32 poziomy regulacji wilgotności mopa – te pierwsze do działania na drewnie, te końcowe np. do płytek)
  • stacja dokująca z praniem nakładek gorącą wodą 75°C i suszeniem w 45°C (dobór kilku okresów suszenia)
  • opcje doboru intensywności mopowania (do czystych pomieszczeń, średnich mieszkań i głębokiego mycia)
  • opcje doboru temperatury wody (oszczędniejsze w niskich temperaturach i gorące)
  • tryb CleanGenius, czyli automatyczne dobieranie sposobów sprzątania w obrębie: odkurzania i mopowania razem lub mopowania po procesie odkurzania)
  • roboto potrafi rozpoznawać większe zanieczyszczenia (zwiększy wtedy intensywność mopowania)
  • automatyka uzupełniania płynów (podczas dokowania robot wymieni wodę i detergent)
  • detergent musi być niepieniący (można stosować zamienniki, ale warto sprawdzić które są OK)
  • nakładki w trakcie sprzątania mieszkania mogą pozostać w stacji, np. w trybie dzielenia pracy na odkurzanie i mopowanie (nie musimy bazować wyłącznie na działaniu 2 w 1)
  • z uwagi na wystającą wieżyczkę z czujnikami MOVA nie umyje podłóg pod niższymi meblami

MOVA P50 Pro Ultra – aplikacja i integracja ze smart home

Jak zwykle swoją ocenę sprzętu mierzę też przez pryzmat integracji ze smart platformami. W dzisiejszych czasach elementy poszerzania możliwości urządzenia przez połączenie ze smart serwisami to praktycznie konieczność. MOVA zadbała o współpracę ze wszystkimi ważniejszymi platformami smart home, choć nie przy użyciu standardu Matter. Dzięki nim urządzenie staje się wszechstronniejsze, ale też oferuje większą konkurencyjność względem rywali (a przynajmniej zapewniając podobny zakres możliwości).

Czym robot MOVA P50 Pro Ultra dysponuje pod kątem rozwiązań smart home?

  • choć w aplikacji MOVAhome jest natywne sterowanie bezpośrednimi komendami głosowymi to opcjonalnie znajdziemy też pomoc asystentów platform partnerskich (tu Alexa, Asystent Google i Siri od Apple) – niestety w wielu z nich bez wsparcia języka polskiego
  • integracja z platformami smart home obejmuje trzy największe: Google Home, Amazon Alexa i Apple Dom (choć w tym ostatnim HomeKit jest bardziej ograniczony). Włączenie robota w obsługę zewnętrznych serwisów umożliwia, nie tylko wykorzystanie wspomnianych wyżej komend głosowych, ale też zalety scen i rutyn z innymi połączonymi z platformami smart urządzeniami. Chodzi o budowanie akcji, wyzwalaczy, automatyki, czy harmonogramów współpracy oraz powiązań w ramach inteligentnego domu.
  • posiadacze zegarków Apple Watch mogą monitorować status związany z procesem sprzątania na ekranie naręcznego urządzenia, a także uruchamiać w ten sposób robota P50 Pro Ultra
  • wykorzystując zdalny dostęp do kamery w robocie można skorzystać z trybu strażnika (włącznie z manualną kontrolą przejazdu w alternatywie dla obserwacji przez automat). To głównie bajer, ale może się przydać, gdy nagle potrzebujemy zerknąć w sytuację panującą w naszym domu.

Jestem zadowolony z interfejsu i pracy aplikacji mobilnej na telefony. MOVAhome przygotowano z głową. P50 Pro Ultra to nie pierwszy robot tej marki, a w apce czuć przemyślane wykorzystanie opcji. Jest ich mnóstwo i to nie tylko z uwagi na wielozadaniowe możliwości samego urządzenia, ale i chęci zaoferowania personalizacji ustawień. O wielu z nich pisałem przy okazji testów poszczególnych funkcji. Tutaj chciałem tylko podkreślić, iż w ramach wszelkich regulacji użytkownik otrzymuje mnóstwo opcji. Dopasować można sposób pracy względem posiadanej nawierzchni, tryb suszenia mopów, czy stref sprzątania.

Już przy pierwszym przejeździe robota, gdy obserwujemy proces tworzenia mapy mieszkania, da się odczuć, iż producent dba o detale. Mapka powstaje na naszych oczach, pokazując zakres widzenia czujników. W MOVAhome zabrakło mi tylko szybkich zmian mocy ssania, jak miałem przy Roombach.


MOVA P50 Pro Ultra – eksploatacja

Jak zawsze krótki akapit poświęcę jeszcze samej eksploatacji robota MOVA. Urządzenia te trzeba oceniać jeszcze pod kątem kosztów pracy. Oszczędzają nam czas działając samodzielnie, ale ile to wszystko będzie kosztować? Zakup P50 Pro Ultra to w tej chwili wydatek w okolicach 3000 zł. Jak na ten zakres funkcji, oferta jest bardzo atrakcyjna. A co z elementami zamiennymi? W pudełku znalazło się miejsce tylko na jeden worek na kurze oraz dwie nakładki mopujące, a także mała buteleczka z detergentem piorącym. Oprócz tego pewne elementy wymagają okresowej wymiany, np. szczotka boczka i filtr do pojemnika na kurz. Za zestaw konserwacyjny, w którego skład wchodzą: sześć mopów, dwa worki na kurze, dwa filtry i dwie szczotki (wiatraczki) boczne marka MOVA chce w swoim oficjalnym sklepie ok. 150 zł. Cieszy obecność serwisu w naszym kraju. Z kolei litrowy płyn piorący to wydatek ok. 80 zł. Oczywiście można spróbować poszukać tańszych zamienników – zarówno w obrębie mopów, jak płynu (niepieniącego). To dwa najczęściej zużywane elementy robotów. Rzadziej trzeba się martwić o stan szczotki głównej, choć i ona ma swoją wytrzymałość (sprawdziłem jej cenę – wynosi ok. 70-90 zł).

Oddzielną kwestią będzie koszt zużycia energii, który w stacji MOVA dot. nie tylko ładowania baterii, ale też podgrzewania wody do mycia mopów, a także procesu suszenia (który można regulować czasowo). Nie podejmę się przeliczania wszystkiego na miesięczne koszty, zwrócę tylko uwagę, iż pobór energii stacji będzie nieco większy od standardowych robotów, które nie posiadają systemu konserwacji sprzętu na ciepło. Raczej bym się o nie jakoś nie martwił, bo koszt mycia/prania ściereczek alternatywnymi sposobami też przecież zużyje jakieś zasoby (np. w pralce). A co w robocie warto konserwować samodzielnie? Warto okresowo przemyć styki, przetrzeć moduł z czujnikami i kamerą, a przy twardej wodzie co 2-3 miesiące odwapnić układ (choć tu nie wiem jeszcze jak konkretnie – w zbiorniku jest jakiś inhibitator kamienia kotłowego). Standardowo polecam też okresowo pozbyć się zaplątanych w kółeczka włosów. Nakładki mopujące są dość często prane, więc przy regularnej pracy robota nie trzeba się martwić o ewentualną pleśń. Po to jest zresztą system ich suszenia.

Warto na koniec tego fragmentu dopisać jeszcze o podglądzie zużycia poszczególnych elementów, które wyżej wymieniłem wewnątrz aplikacji MOVAhome. Producent monitoruje najważniejsze części i wyświetla ich stan (procentowym zużyciem). Dla mnie jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wymiany, ale sprawdziłem w sieci uwagi innych użytkowników. Ktoś zwrócił uwagę, iż filtrowi brakuje wstępnej filtracji, więc jak wasz robot sprząta poważne zabrudzenia to czasem warto go wyjąć i ostukać z grubszego tematu. Okres wymiany filtra jest liczony na ok. 150h, ale mimo wszystko, warto go raz na jakiś czas po prostu umyć (i oczywiście dać mu wyschnąć).


Podsumowanie robota MOVA P50 Pro Ultra

Czas podsumowywać testy robota sprzątającego MOVA P50 Pro Ultra. Sprzęt dotarł do mnie ponad miesiąc temu, a okres kilku tygodni analiz daje już wystarczający materiał do odpowiednich, możliwie obiektywnych analiz. Wydaje mi się, iż sprawdzić robota we wszystkich typowych sytuacjach. Część z tych rzadszych spróbuję ocenić z czasem. Nie poddawałem robota testom stresowym przy trudniejszych zadaniach, jak np. rozlane płyny. Chyba z ogólnego podejścia do sprzątania domu. „Grubsze” tematy staram się ogarniać manualnie – zaschniętych talerzy też nie wstawiam do zmywarki. Od strony testera to pewne ograniczenie. Muszę z nim powalczyć i zacząć bardziej katować testowany sprzęt. Nie sprawdziłem też możliwości odkurzacza na dywanach, bo ich nie mam. To co widać na jednym ze zdjęć to maleńki kawałek w mini garderobie, który nie do końca jest dywanem, więc robotowi pozwoliłem jedynie zahaczyć o tę powierzchnię (i tak jest zwykle zamknięta).

Co mnie w MOVA P50 Pro Ultra zaskoczyło na plus?

  • atrakcyjny stosunek ceny do jakości (robot dysponuje zakresem funkcji, które kojarzymy z droższych jednostek)
  • zaawansowana stacja dokująca („garaż” ma praktycznie wszystko czego oczekujemy od automatyki w zakresie konserwacji i wymiany płynów, a nie kosztuje tyle co droższa konkurencja)
  • samoczyszcząca się płytka pod modułem do mycia mopów
  • cicha praca całego zestawu (zarówno w trakcie sprzątania, ale i konserwacji mopów w stacji)
  • obecność systemu omijania przeszkód (z trybem wysyłania zdjęć na telefon po ich wykryciu)
  • kamera z dostępem zdalnym (możliwość wykorzystania robota jako monitoringu wnętrza)
  • wysuwany moduł mopujący z opcją mycia podłóg wokół nóg mebli
  • imponująca moc ssania (19000Pa to jeden z wyższych wyników na rynku)
  • bardzo szeroki zakres ustawień w aplikacji (i opcje „laboratoryjne”)
  • obecność światła strukturalnego i widzenia przeszkód przez kamerkę (+ doświetlenie LED przy pracy nocą)
  • szczotka główna z „nożykami” radzącymi sobie z plączącymi się włosami
  • szeroka kooperacja ze smart platformami (Google Home, Amazon Alexa i Apple Dom)

Co mnie trochę rozczarowało w MOVA P50 Pro Ultra?

  • tylko jedna opcja kolorystyczna (nie przepadam za bielą)
  • czasem musiałem poprosić robota o ponowny wyjazd w daną strefę (przy zaschniętych plamach na płytkach) – spróbuję jeszcze określić „agresywniejszy” tryb czyszczenia w przedpokoju
  • dziwne przejazdy z myciem pod szczelinami bardzo niskich mebli (robot nie ma płynnego przejazdu tylko skokowy, ale to może wynikać z chęci jeszcze głębszego dotarcia z nakładką pod meble, więc wychodzi na plus)
  • trochę bardziej budżetowy design stacji (co prawdopodobnie wynika z kompromisu cenowego)
  • mocno wystająca „wieżyczka” z niektórymi czujnikami (co ogranicza dostęp pod niższymi meblami)
  • niższa rozdzielczość kamerki (lepszą jakość znajdziemy w droższych robotach)
  • asystent głosowy bez wsparcia naszego języka
  • brak współpracy ze standardem Matter

MOVA wyceniło robota P50 Pro Ultra na ok. 4250 zł, ale przeglądając ogólny rynek, udawało mi się znaleźć oferty już w okolicach 3000 zł. W tej cenie proponowany zakres funkcji jest bardzo atrakcyjny. Model ten przystosowano do pracy w mieszkaniach o bardzo wielu nawierzchniach, co warto wykorzystać przy programowaniu harmonogramów pracy. Każdej z przestrzeni można dobrać indywidualne ustawienia. MOVA nie zdecydowało się ogumować zderzaków robota, ale chyba świadomie. Nie przypominam sobie, by urządzenie kiedykolwiek o coś się odbiło.

Na koniec dla pełnej rzetelności dopiszę jeszcze, czym różnią się od siebie oba roboty serii P50 (ja sprawdzałem to lepsze wydanie, czyli model Pro Ultra). Bardziej bazowej wariacji mapowanie i omijanie przeszkód bazuje na świetle strukturalnym (bez kamerki RGB z AI). Szczotka nie posiada opcji Anti-Tangle CleanChop (systemu przecinania zaplątanych włosów). Nie ma też mechanizmu podnoszenia szczotki głównej. Z racji braku kamer nie ma też opcji podglądu obrazu na telefonie.

Robota MOVA P50 Pro Ultra oceniam uwzględniając stosunek możliwości do ceny – ten uważam za świetnie skrojony. Robot ma cechy premium, bogaty zakres możliwości i atrakcyjną wycenę.


Idź do oryginalnego materiału