Test ochraniacza Tygu Crux

magazynbike.pl 11 miesięcy temu

Rozpoczynając swoją przygodę z enduro inwestycja w porządny kask (oczywista oczywistość) i ochraniacze to zdecydowanie rozsądne posunięcie. Mowa tu nie tylko o tych na kolana czy łokcie, ale również na tułów. W końcu co by tu dużo mówić – na błędach człowiek najwięcej się uczy!

Wisła Stożek, B-Line

Do testu dostaliśmy ochraniacz Crux od TYGU, który zapewnia ochronę pleców, klatki piersiowej, żeber oraz kolców biodrowych. w uproszczeniu określę go jako lekki, oddychający, zapewniający dopasowany krój i przede wszystkim nie ograniczający w jakikolwiek sposób ruchów. Testowałam go przez ostatnie 5 miesięcy na początku swojej przygody z enduro, w różnorakich warunkach atmosferycznych.

Heipark Tosovice, trasa niebieska

Jak się sprawdził i ile upadków zaliczył? A no tak, iż pomimo kilku soczystych wypadków, skończyło się wyłącznie na siniakach.

Co dostajemy i za ile?

Cena: 599 złotych

Ochrona pleców: D30® panel

Dodatkowa ochrona: klatka piersiowa, żebra i kolce biodrowe

Dodatki: tylna kieszeń zastępująca “nerkę”

Wkładka D30®

Panele D30 są szeroko stosowane w ochraniaczach i można je rozpoznać po wyraźnym, pomarańczowym kolorze. Dla ciekawostki – pozostają giętkie podczas normalnego użytkowania i twardnieją pod wpływem uderzenia. Dzięki swojej elastyczności i sprawdzonej ochronie dobrze nadają się do jazdy w terenie. Panel z tyłu w Tygu zapewnia wystarczające pokrycie bez kolidowania ze spodenkami lub koszulkami i można go łatwo wyjąć, chociażby do prania. Nie utrudnia też procesu ubierania czy zdejmowania ochraniacza. Co do amortyzacji – przy upadku była dla mnie zdecydowanie odczuwalna w obszarze między łopatkami.

Co ochrania poza plecami?

Oprócz panelu na plecach mamy również wkładki piankowe na żebrach, klatce piersiowej i kolcach biodrowych. Są one tak samo wyjmowane i perforowane co zdecydowanie ułatwia wentylację. Pomagają zapobiegać zadrapaniom i zapewniają dobre pokrycie kości.

Wrażenia z jazdy i oddychalność

Ochraniacz Crux jest naprawdę wygodną kamizelką, która dodatkowo pozostaję w większości niezauważalna podczas jazdy (stanowi zresztą najczęściej pierwszą warstwę bielizny, ale może być też zakładany na nią). Podjeżdżanie nie stanowi w nim większego problemu – zawsze można go schować do nerki plecaka i ubrać przed zjazdem.

Szyndzielnia

Co do oddychalności – zadowoliła mnie od samego początku, który przypadł akurat na tropikalne lipcowe upały. Pot jest odprowadzany efektywnie, w zależności od tego co ubierzecie na wierzch (im więcej tym oczywiście słabiej). W końcu nikt nie chce pachnieć jak szynka Serrano w miesiącach letnich, prawda?

Na szczęście o skuteczności ochrony nie musiałam przekonywać się często. Najpoważniejszy sprawdzian nastąpił w Heiparku Tosovice, gdzie przeleciałam hopę (trzecią w serii) i zrobiłam efektowny lot przez kierownicę. Skończyło się na siniakach i otarciach. Nie zmienia to faktu, iż jeździłam bez problemu przez dalszą część dnia.

Rozmiar i dopasowanie – uniseks?

W rozmiarze S tył ma długość 68 cm i szerokość 39 cm. Dla mnie przy 170 cm wzrostu i atletycznej budowie ciała pasował idealnie. Nie miałam też problemu z uciskaniem piersi i jakimkolwiek dyskomfortem przy 75B. Moim zdaniem zdecydowanie jest to ochraniacz uniseksowy i nie powinniście mieć problemu z wyborem rozmiaru.

Rozmiarówka Tygu zwykle jest duża – i tak samo jest w tym przypadku. jeżeli pozostałe ciuchy marki macie S, ochraniacz wybierzcie podobnie. To istotna uwaga przy doborze rozmiaru – ważne, by całość dobrze przylegała, ale i nie krępowała ruchów.

Koszulka wykonana jest z elastycznego materiału siatkowego ( 87% poliestru i 13% elastanu ), dzięki czemu zapewnia dobre dopasowanie. Panele utrzymują się w miejscu, nie przesuwają się czy uciskają. Poza tym kontakt ze skórą jest naprawdę przyjemny. Jedyna uwaga co do szerokości bioder – dla kobiet mogłaby być odrobinę szersza.

Wisła Soszów

Jakie wady i zalety?

Zdecydowanie na plus (+):

  • brak ograniczeń ruchowych
  • adekwatny rozmiar i dopasowanie
  • uniwersalność w kontekście płci
  • tylna kieszonka a la “nerka”
  • dobra oddychalność i przyjemny kontakt ze skórą
  • brak problemów z ubieraniem/ zdejmowaniem
  • możliwość wyjęcia paneli co ułatwia pranie
  • nie koliduje ze spodenkami czy koszulką

Na minus (-):

  • brak ochrony ramion!
  • słaba ochrona klatki piersiowej (pianka mogłaby być grubsza)

Podsumowanie

Ochraniacz CRUX od firmy polskiej firmy TYGU to pozycja, którą z czystym sumieniem polecamy zarówno początkującym, jak i zaawansowanym. Może pomóc zminimalizować lub choćby zapobiec poważniejszym urazom podczas wypadków.

CRUX nie ogranicza mobilności na rowerze i pozostaję oddychający choćby w najgorętsze dni, chociażby gdy decydujesz się na podjazd na Szyndzielnię w Bielsku- Białej.

Ochraniacz może dodać pewności siebie, ale nigdy całkowicie nie uchroni Cię przed wszystkimi zdarzeniami. Zbroja przy chęci “odważniejszych” jazd i poszerzania swoich możliwości wciąż będzie lepszym wyborem – wybór zależy od Twojego stosunku do ryzyka i tego, jak często się rozbijasz.

Ochraniacz CRUX jest elastyczny, lekki, dopasowany i spełnia swoje funkcję dokładnie tak jak powinien. A do tego nasz, bo polski od firmy TYGU!

Strona producenta: gotygu.com

Możecie kupić o tu: gotygu.com/produkt/crux-ochraniacz/

Ps zdjęcia zrobiono w Heiparku Tosovice już po upadku!

Idź do oryginalnego materiału