Test iPhone’a 17 Pro Max – co wartego uwagi?

1 tydzień temu

iPhone zbliża się dwóch dekad obecności na rynku. W tym roku seria najpopularniejszych na świecie telefonów stała się pełnoletnia. Amerykański gigant modyfikował przez ten czas swoją linię telefonów w sposób sukcesywny. Szkoda, iż niestety w ramach filozofii kontrolowanej ewolucji (czytaj: wyciskania maksa z konstrukcji w procesie powolnej adaptacji wielu standardów). Z tegorocznymi modelami nie jest inaczej. Apple uzupełniło braki, podrasowało najlepsze ze swoich elementów i dodało kilka „nowinek”. Nowy iPhone raczej niczym nie zaskakuje, ale ciągnie na prestiżu.

Jak pod względem upgrade’u wypadł iPhone 17 Pro Max, czyli najmocniejszy ze stajni model telefonu z iOS? Testuję ten telefon już od kilku tygodni. Kilka materiałów na temat pierwszego kontaktu z urządzeniem mogliście przeczytać w coponiedziałkowych przeglądach telefonowych nowości. Powoli zbieram je do kupy w ramach pełnego artykułu. Swoje wrażenia oceniam na bazie porównania z iPhonem 14 Pro, którego użytkuje od trzech lat. Uważam, iż właśnie ten okres jest idealnym do wymiany iPhone’a.


iPhone 17 Pro Max – zmiany w designie i wykończeniu

iPhone’y 17 zaproponowały kolejne ewolucyjne zmiany w obszarach, w których Apple mogło jeszcze coś dopieścić (ja wolę określenie nadrobić). Polityka powolnego rozwoju u amerykańskiego giganta bywa frustrująca, więc wszelki „wyraźniejszy” upgrade jest przez złośliwców deczko wyśmiewany. Tegoroczne modele telefonów przeszły większe zmiany konstrukcyjne i stylistyczne. Największe widać w nowej odmianie Air, ale i high-endowe Pro lekko się zmieniły. Najwyraźniejsza wydaje się zmiana modułu fotograficznego, a konkretnie jego masywniejszego kształtu.

Spółka z Cupertino proponuje w nowym iPhonie obudowę typu unibody, którą „odlano” z jednej części i z kutego na gorąco aluminium. W związku z nową ramką zmienił się też kształt telefonu. iPhone’y 17 Pro są bardziej opływowe i przyjemniejsze w kontakcie z dłonią. Od iPhone’ów 12 wszystkie kolejne modele miały kanciasty format. W nowym wydaniu wszystko ma być wytrzymalsze i trwalsze. Tył urządzenia jest chroniony nową warstwą Ceramic Shield 2 o 4x większej odporności na pęknięcia. Apple mówi też o 3x większej odporności na zarysowania. Zauważalne jest też matowe wykończenie szklanej części „plecków”, która delikatnie odróżnia się barwą od aluminiowego obramowania. Warto tu jeszcze dopisać, iż przez dwie ostatnie generacje Apple przekonywał do wyjątkowości tytanu, więc powrót do aluminium jest dość ciekawym krokiem.

Chyba najbardziej zauważalną zmianą estetyczną iPhone’ów 17 w wersji Pro jest przerośnięty moduł fotograficzny, który zajmuje praktycznie całą górę urządzenia. „Oczka” kamerek wciąż znajdują się w tym samym miejscu, ale już LEDowy flash powędrował na drugi koniec „wysepki”. Moduł fotograficzny „camera plateau” skrywa pewnie jakieś dodatkowe elementy, na które nie było gdzie indziej miejsca. Zabieg ten jest sprytnym wykorzystaniem przestrzeni, pozwalającym utrzymać pozostałą powierzchnię telefonu w smuklejszej formie. Całość nie jest aż tak masywna, jak wydaje się na obrazkach. Podobne wrażenie miałem kiedyś widzą napompowanego Bugatti Veyrona, który na żywo okazał się znacznie mniejszym pojazdem. Tu jest podobnie.

Na koniec kolorystyka. Jak zwykle Apple proponuje topowe iPhone’y w wersji Pro w specjalnych kolorach. iPhone’y 17 Pro i 17 Pro Max zaoferowano w trzech opcjach wykończenia. Silver (wpadającą w biel), Deep Blue (granat) oraz nietypowej pomarańczy Cosmic Orange. Dwie ostatnie możecie zobaczyć na moich zdjęciach. Pomarańczowy kolor jest odważny i to on przyciąga do siebie największą uwagę. Jest też marketingowym symbolem tegorocznej oferty. W ubiegłym tygodniu w serwisie Reddit natrafiłem na kilka uwag odnośnie gwałtownie blaknącej barwy w tej wariacji. Niektórym użytkownikom zaczyna różowieć. prawdopodobnie od promieni UV, ale zdecydowanie zbyt szybko.


iPhone 17 Pro Max z nowym teleobiektywem 48 mega

Tegoroczne iPhone’y w edycji Pro mają identyczne zestawy fotograficzne, co jeszcze do niedawna rozróżniało ten duet. Aktualnie mam możliwość sprawdzenia zestawu fotograficznego jednej z „siedemnastek” najnowszego generacji w high-endowym wydaniu. iPhone 17 Pro Max (i 17 Pro) to pierwsze iPhone’y z potrójnym sensorem 48 megapikseli. W 2025 roku w tej rozdzielczości uzupełniono teleobiektyw. Mówimy o peryskopowej konstrukcji z matrycą 48 megapikseli, która na rynku nie robi już wrażenia, ale w ofercie Apple jest niemal sensacją. Konkurencja z Androidem na pokładzie potrafi dziś oferować perykopy z choćby 200 mpx.

Wciąż w module teleobiektywu jest tetrapryzmat. Apple oferuje go już od trzech generacji i w zasadzie w każdym roku jakoś poprawia. W iPhone’ach 17 Pro skok jest wyraźniejszy, bo daje lepszy zoom. Sensor o aż 56% większej matrycy ma tu być korzyścią, bo będzie więcej światła (wyższa czułość), ale też opcja bardziej hybrydowych zbliżeń. Ekwiwalent ogniskowej zwiększono do aż 200 mm, co ma dać „jakość optyczną” przy krotności 8x (choć to opcja bardziej cyfrowa). Zakres maksymalny ustawiono z kolei na 16x. Co ciekawe, w iPhone’ach 14 Pro aby w ogóle wyjść poza krotność natywną (3x), musiałem te opcje aktywować w ustawieniach iOS. W przypadku iPhone’a 17 Pro tej regulacji w ustawieniach nie znalazłem (myślałem, iż uda się jeszcze zwiększyć zakres poza 16x – na wzór podejścia w starszym telefonie Apple). Dodam tutaj, iż iPhone 16 Pro Max posiadał zbliżenie optyczne 5x (125 mm), natomiast teraz to natywne ustawiono na 4x (100 mm). Wydaje się, iż to z uwagi na dodanie tego cyfrowego (8x w obrębie kadrowania na większej matrycy). Teleobiektywy zwracają ujęcia w rozdzielczości 12 mpx. Trochę szkoda, bo wydaje się, iż w trybie RAW tracimy względem wcześniejszej generacji. Cieszy jednak, iż 8x można też wykorzystać przy filmowaniu, co daje dodatkowe możliwości.

Teleobiektyw Fusion 48 MP możemy wykorzystać zarówno do lepszych zbliżeń ogółem, ale i portretów. Tu aplikacja aparatu pozwala na wykorzystanie opcji: 4x (100 mm), 2x (48 mm) i normalne 1x (24 mm). W sumie jednak ogniskowych jest aż osiem (jeszcze kilka pomiędzy wymienionymi). Przesłona teleobiektywu ma ƒ/2,8 oraz opcję łączenia czterech sąsiadujących pikseli. Więcej konkretów odnośnie jakości maksymalnych zbliżeń planuję wykonać w pełnym teście (wkrótce zacznę go publikować), gdzie pojawią się zdjęcia oraz porównanie z jednym z Androidów, które aktualnie użytkuję.


iPhone 17 Pro Max ma selfie z Center Stage (Centrum uwagi)

W zeszłym tygodniu przyglądałem się nowemu teleobiektywowi w iPhonie 17 Pro Max. Teraz odwracam stronę telefona i sprawdzam nową kamerkę na jego przodzie. Ma do zaoferowania znacznie więcej, niż było to w poprzednich generacjach telefonów Apple. Amerykański gigant zaadaptował w iPhone’ach rozwiązania, które już wcześniej oferował w innych swoich urządzeniach. Mowa o Center Stage, czyli Centrum uwagi – automatycznym kadrowaniu obrazu w trakcie połączeń video. W iPhone’ach 17 rozwinięto to do obsługi selfie. Apple promuje wszystko hasłem „wirtuoza kadrowania”. Czy faktycznie nowa przednia kamerka będzie rewolucją?

Smartfony i ich wertykalny format mocno wpłynęły na format zdjęć. Bardzo duża ich część jest wykonywana w pionie, bo tak właśnie trzymamy telefon. Nie wszyscy ten układ akceptują, a w wielu sytuacjach ogranicza on też wykonywanie zdjęć. Apple wpadło na pomysł, by przedniej kamerce zaproponować nietypowy, bo kwadratowy sensor. Matryca w takim kształcie ma być elastyczniejszy, gdyż umożliwi automatyczną zmianę ułożenia prostokątnych ujęć i to niezależnie jak w danej chwili trzymamy telefon. Rynek telefonów sam wykreował ten problem i dopiero teraz go rozwiązuje. Nie jestem pewien, ale kojarzę podobne podejście w głównym aparacie jakiejś marki, ale był to dawny eksperyment, więc już go dobrze nie pamiętam.

Center Stage (Centrum uwagi) z automatyką ustawień kadru. Wszystko dzięki kwadratowej matrycy przedniej kamerki w iPhone’ach 17. Tak to działa: pic.twitter.com/yp3LulX505

— Smartniej (@smartniej) October 15, 2025


Apple w iPhone’ach 17 wymyśliło bardzo prosty sposób na ominięcie problemu z wertykalnymi ograniczeniami przednich kamerek. Kwadratowa matryca jest gotowa na automatyczne zmiany, gdy w kadrze zmienia się sytuacja. Przykładowo, większa grupa znajomych na wspólnym zdjęciu nie zmusi nas do zmiany ułożenia telefonu w ręce, tylko samodzielnie poszerzy widok, by ująć wszystkich razem. To bardzo podobnie do FaceTime w iPadach Pro z analogicznym Center Stage, ale do celów zdjęciowych. Sprytne połączenie unikatowego hardware’u z adaptacyjnym oprogramowaniem. W użyciu jest 18-megapikselowy sensor i widzenie komputerowe z uczeniem maszynowym. iPhone’y 17 wykonają dzięki temu wysokiej rozdzielczości foty i video w dowolnej orientacji. Warto dopisać, iż przodem z rejestracją filmów w 4K Dolby Vision w 60 fps!

Podsumowując, nowa kamerka selfie w iPhone’ach 17 ma kilka nowych zadań:

  • automatyczne rotowanie orientacji bez zmiany położenia telefonu w dłoni (wygodniejsze, bo dynamicznie reagujące na sytuację rozwiązanie, np. dla grupowych zdjęć)
  • Centrum uwagi (Center Stage) zadziała też w trakcie połączeń Face Time (jak w iPadach Pro, gdzie Sztuczna Inteligencja od Apple stawia nas na pierwszym planie i po środku kadru)
  • nowa stabilizacja działająca również w trybie video (4K Dolby Vision w 60 klatkach na sekundę)
  • pierwszy raz iPhone’y mogą nagrywać obraz z obu stron jednocześnie (do kreatywnego wykorzystania)

iPhone 17 Pro Max z nagrywanie video w ProRes RAW

Tegoroczne iPhone’y (już siedemnastej generacji) otrzymały ulepszenia fotograficzne, ale i filmujące. Od kilku lat Apple poprawia jakość rejestracji obrazu dla video. Najnowsze telefony amerykańskiej marki oferują wysokiej klasy kodeki, pozwalające zapisywać video w ProRes RAW. Jak sama nazwa sugeruje, możliwości są kierowane do profesjonalnej pracy. Oczywiście nie tylko. Każdy użytkownik telefonu, również amator, może na lepszej jakości zyskać, o ile tylko wie jak wydobyć maksa z nowych rozwiązań od Apple. Kamerzyści orientujący się w temacie będą mieli tu pewną przewagę, gdyż ustawią opcje pod konkretne preferencje. W iPhone’ach 17 Pro Max wciąż z elementami, które dotarły do iOS już przy okazji iPhone’ów 15 Pro, czyli m.in. Apple Log. Teraz, obok trybu Pro posiadacze nowych modeli iPhone’ów zyskają upgrade dla kodeków.

Blackmagic Camera ProDock z iPhonem 17 Pro (foto: blackmagicdesign.com)

Apple proponuje w iPhone’ach 17 Pro i 17 Pro Max nagrywanie w Open Gate, ProRes RAW i Apple Log 2, czyli formatach podatnych na efektywniejsza postprodukcję na komputerach, tabletach i telefonach. Możliwe, iż właśnie dlatego udostępniono aplikację Final Cut Camera 2.0. Wszystko to łącznie ma nas przekonać, iż iPhone to „prawdziwa kamera”, tylko poręczniejsza. To głównie hasła promujące telefon, ale z mające wpływ na rozwój możliwości video. Producent zapewnia, iż kodek ProRes RAW ma dać „wyjątkowy poziom jakości i kontroli nad materiałem”. Apple Log 2 zaoferuje szerszą gamę barw, a także częstotliwość klatek w Open Gate. Obsługa genlock i kodu czasowego to istotne zakresy, a warto jeszcze dopisać o obecności Blackmagic Camera ProDock, która poszerzy iPhone’a o wygodniejszą produkcję wielokamerową i dodatkowe złącza.

iPhone 17 Pro nagrywa video w jakości Dolby Vision 4K przy choćby 120 klatkach na sekundę. Oczywiście mówimy o HDR. Te wszystkie specyfikacje mają podnieść możliwości twórcze kieszonkowym urządzeniem (choć warto je obsadzić na jakimś gimablu). Synchronizacja obrazu z wielu kamer to ukłon w stronę chętnych do rejestrowania filmów. Przypomnę tu jeszcze adekwatności nowych sensorów w module fotograficznym nowego iPhone’a. Po pierwsze, swoje znaczenie będzie miał zastrzyk mocy przez układ A19 Pro. 8-krotne zbliżenia w hybrydowym połączeniu peryskopowego teleobiektywu z matrycą wyższej rozdzielczości. Również przód iPhone’a 17 dysponuje nagrywaniem w 4K HDR. Nie sposób tego wszystkiego przetestować w trybie typowo amatorskim, ale należy docenić, jakie możliwości drzemią w naszym telefonie i czego możemy dokonać w stosunkowo ekonomiczniejszy sposób. Mam tu na myśli próg wejścia w tworzeniu jakościowych nagrań


Układ A19 Pro i komora parowa w iPhonie 17 Pro Max

Poglądowa przeróbka AI na potrzeby artykułu (przy użyciu ChatGPT).

Siedemnastą generację iPhone’ów wyposażono w nowe układy A19. Jeszcze przed samą premierą telefonów Apple, wiedziałem, iż nie będą one wytwarzane w technologii 2 nm. Ta zmierza na rynek dopiero w przyszłym roku. Nie znaczy to jednak, iż w najnowszych chipsetach nie odczujemy zastrzyku mocy. Amerykańska spółka jak zwykle zaproponowała dwie odmiany swojego procesora. W iPhone’ach 17 Pro i 17 Pro Max znalazł się oczywiście ten mocniejszy. Od bazowego różnić go będzie o jeden rdzeń dla GPU więcej. telefony z Cupertino przyspieszą, a i zarządzanie energią będzie efektywniejsze. To nie tylko zasługa samego chipsetu, ale też nowego chłodzenia.

Przejdźmy do rzeczy. Testowany przeze mnie iPhone 17 Pro Max dysponuje sześcioma rdzeniami CPU (dwa główne mają po 4.26GHz, a cztery pozostałe 2.6GHz) i sześcioma rdzeniami GPU. Do tego autorski układ N1 dla łączności, który ogarnie Wi-Fi 7, Bluetooth 6, ale też protokół Thread dla smart domów. W ten sposób Apple uniezależnia się od podzespołów innych marek (tu konkretnie od modemów Snapdragon). Warto wspomnieć o 16-rdzeniowym Neural Engine dla Apple Intelligence. W najnowszych modelach iPhone’ów 17 Pro udało się też podnieść RAM (z 8 GB w LPDDR5X 7500 do 12 GB w LPDDR5X 8533), a pamięć masowa startuje teraz od 256 GB (a nie 128 GB) i kończy się na aż 2 TB! Apple przekonuje, iż aktualny Max to, jak sama nazwa wskazuje, maksimum osiągów.

Jak zwykle Apple podkreśliło skok jakościowy względem poprzedniej generacji. Przeglądając benchmarki i testy stresowe dostępne w sieci (i porównując do zeszłorocznych iPhone’ów 16 Pro Max), najnowsze modele iPhone’ów 17 Pro i 17 Pro Ma mają zaskoczyć głównie przy grafice. Wzrost wydajności CPU to tylko o 10-15%, ale już w GPU „współpracując z innowacyjnym układem chłodzenia, GPU i CPU pozwalają na utrzymywanie choćby o 40% wyższej wydajności”. Takie efekty mają być możliwe przez nową konstrukcję aluminiowej obudowy unibody. Jej integracja z komorą parową powinna wydłużyć czas pracy na najwyższych obrotach. Tu Apple chwali się akceleratorami neuronowymi, szczególnie z działaniami AI. Nie będę was męczył cyferkami związanymi z analizami single/multi-core, ale w sieci pokazują one 34/39% wzrosty względem odpowiednika poprzedniej generacji. Zerknąłem jeszcze na bezpośrednie zestawienie A19 Pro z najnowszym Snapdragonem 8 Elite 5 i Dimensity 9500, które zasilają bezpośrednich konkurentów z Androidem na pokładzie.

iPhone 17 Pro Max w gamingowych testach z Razer Kishi V3 Pro

W większości porównań, które widzę, chip Apple wygrywa z rywalami od Qualcomm i MediaTek w testach jednordzeniowych, natomiast wypada nieco słabiej w tych wielordzeniowych (ale tych rdzeni ma mniej). Wszystkie trzy wyglądają jednak porównywalnie i tak naprawdę wszystkie efekty będą zależne od optymalizacji softu i dopasowania aplikacji do nowej architektury układów. Układ A19 Pro ma hardware’ową akcelerację Ray Tracingu, a więc obsługę gier z lepszymi osiągami graficznymi. Mocny chip ma też służyć cięższymi zadaniami przy plikach video (również w nowym ProRes RAW), czy oglądaniu filmów z Dolby Vision.


[materiał w trakcie realizacji] – w kolejnej części ocena iOS 26.

Idź do oryginalnego materiału