Zapraszam do lektury testu 10-calowego czytnika Bigme B1051C – solidnego narzędzia do pracy i czytania, z kolorowym ekranem i systemem Android.
To jeden z aż pięciu w tej chwili dostępnych modeli czytników 10-calowych tej firmy. Możemy wybierać między czarno-białym i kolorowym ekranem, a także różną wydajnością.
O wejściu na polski rynek marki Bigme pisałem w maju tego roku. Producent ten skupia się na urządzeniach z Androidem i mocną specyfikacją. Ma też swoje autorskie rozwiązania jeżeli chodzi o narzędzia do pracy z tekstem i sztuczną inteligencją
W czerwcu 2025 testowałem dwa 7-calowe czytniki Bigme. Oprogramowanie w ich „większym bracie” jest podobne, mimo wyższej wersji Androida – tak więc jeżeli chcecie bliżej poznać ekosystem Bigme, warto przeczytać również tamten test.
Z kolei w lipcu testowałem telefona HiBreak Pro. Ten już działa nieco inaczej – ale dla pełnego obrazu też warto poczytać, choćby jeżeli telefony z e-papierem nas nie interesują.
W swoim teście będę też parę razy nawiązywał do dziesięciocalowych czytników Onyx Boox, szczególnie testowanego w tym roku Note Air 4C, bo są to oczywiste obiekty porównania.
Dystrybutorem czytników Bigme w Polsce jest firma Aktro, dostajemy na nie 24-miesięczną gwarancję. Linkuję do oficjalnego sklepu Cyfra.eu. Specjalnie dla Was mam kod rabatowy „BIGME10”, który daje 10% rabatu na wszystkie czytniki oraz akcesoria. Kod będzie działał co najmniej do końca września.
W przypadku Bigme B1051C zapłacimy ze zniżką 2879,10 zł.
Marka Bigme powinna też być szeroko obecna np. w sieciowych sklepach z elektroniką.
Artykuł powstaje w ramach współpracy z firmą Aktro, ale wszystkie opinie są wyłącznie moje. jeżeli przy zakupie skorzystacie ze wspomnianego kodu „BIGME10”, otrzymam niewielką prowizję. Dziękuję.
Co warto wiedzieć o Bigme B1051C?
Zacznijmy od specyfikacji tego czytnika.
- Ekran: 10,3″ E-Ink
- rozdzielczość w odcieniach szarości: 2480×1860 px (300 ppi)
- rozdzielczość w kolorze: 1240×930 px (150 ppi)
- Podświetlenie: tak, z regulacją barwy oświetlenia.
- Procesor: Dimensity 900 Octa-Core 2.4GHz
- Pamięć RAM: 6 GB
- Wewnętrzna pamięć na pliki: 128 GB (+ slot na kartę pamięci)
- Dźwięk: głośnik mono, cztery mikrofony, możliwość podłączenia słuchawek przez port USB-C lub Bluetooth
- Złącza: Wi-Fi (2.4GHz + 5GHz – brak obsługi WPA3); USB-C; Bluetooth 5.0; czujnik linii papilarnych.
- Aparat fotograficzny: tylny 5MP
- System operacyjny: Android 14
- Bateria: 3700 mAh
- Rozmiary: 236 x 184 x 5,5 mm
- Waga: 420 g
Parę miesięcy temu przygotowałem tabelkę z porównaniem czytników Bigme.
Jak wspomniałem wyżej, jest to jeden z pięciu czytników Bigme z ekranem 10 calowym. O tym, jakie są między nimi różnice i co wybrać, piszę na końcu tego testu.
Zawartość zestawu
Wraz z czytnikiem dostajemy rysik, z gumką, przypinany magnetycznie z boku. Rysik stosuje technologię Wacom EMR, nie wymaga więc ładowania, zamiennie działały mi rysiki z Onyx Boox i Kindle Scribe, można też dokupić inne zamienniki. Wraz z rysikiem dostajemy dwie zapasowe końcówki. Ekran mimo (chyba) zastosowania folii, jest trochę śliski, ale po przyzwyczajeniu pisze się dobrze, rysik nie ma opóźnień.
W cenie czytnika dostajemy też etui magnetyczne, troszkę podobne do tego, które sprzedawane jest dodatkowo do czytników Onyx Boox, z tym iż w tym przypadku brakuje funkcji stojaka. Od zewnątrz mamy sztuczną skórę, w środku miękki plastikowy materiał. Po otwarciu etui następuje wybudzenie czytnika.
O ile w przypadku 7-calowych Bigme troszkę narzekałem na wykonanie etui (ostre krawędzie), tu jest wszystko ładnie spasowane.
Osobno można do B1051C dokupić etui z funkcją klawiatury, które przekształca czytnik w coś w rodzaju netbooka, czy też niewielkiego laptopa z Androidem. Omówię je w osobnym artykule.
Wygląd czytnika
Dziesięciocalowe czytniki Bigme mają dość nietypowy wygląd.
Wokół ekranu jest czarna ramka, co akurat jest standardem w czytnikach. Po lewej (lub prawej) stronie mamy szary uchwyt – mniejszy niż w Onyxach. Ale przy górnej krawędzi widzimy panel z czterema mikrofonami.
To było dla mnie zaskoczenie, bo w innych czytnikach, które miały mikrofon – był on tylko jeden i ukryty gdzieś z boku. Tutaj są cztery, co wskazuje na istotność tej funkcji, która faktycznie jest wykorzystywana na czytniku.
Jeśli chodzi o głośnik – to podobnie jak w B751 – jest jeden, monofoniczny i umieszczony na krawędzi ponad mikrofonami.
Z tyłu urządzenia widzimy aparat i pięciopinowe złącze do etui z klawiaturą.
Tył urządzenia jest z gładkiego plastiku, co nie ułatwia trzymania czytnika, choć prawdopodobnie producent zakłada, iż korzystać będziemy z załączonego etui.
Ekran czytnika
Ekran ma oświetlenie z regulacją barwy, przy czym – podobnie jak na innych Bigme – osobno regulujemy ciepłe i zimne światło, do czego ciężko mi się przyzwyczaić po przesiadce z innych czytników. Mamy jednak kilka ustawień predefiniowanych, które pozwalają wybrać np. oświetlenie do czytania w dzień (maksymalnie zimne) i w nocy (nieco cieplejsze).
Równomierność oświetlenia nie budzi zastrzeżeń, brak jest np. cieni. Dopiero po paru tygodniach testów, robiąc to zdjęcie w ciemności, zauważyłem przy maksymalnym oświetleniu lekki przechył ku kolorowi ciepłemu na dole ekranu, czego jednak nie traktuję jako dużą wadę.
Podobnie jak w innych czytnikach z Androidem, na Bigme znajdziemy „Centrum E-Ink”, które ma kilka predefiniowanych ustawień: Magazyn, Komiks, Wideo – możemy jednak decydować o wielu funkcjach samodzielnie.
Wybór ustawienia zależy od tego, z czego chcemy korzystać i jak szybkiego odświeżania potrzebujemy, no i z jakim poziomem ew. ghostingu jesteśmy w stanie się pogodzić. W opcji „magazyn” (i trybach HD256 lub Regal), ghosting jest niewidoczny, a jakość tekstu najlepsza. Opcje domyślne czy video bardziej skupiają się na zapewnieniu płynnego działania.
A jak ekran B1051C prezentuje się w porównaniu z Onyx Boox Note Air 4C?
Jest on w zasadzie dość podobny, zarówno jeżeli chodzi o fakturę tła, czytelność tekstu oraz kontrast. W zasadzie zauważalne różnice wynikają nie tyle ze sprzętu, co z oprogramowania. Popatrzmy na tę samą stronę z pliku PDF otwartą na obu czytnikach.
(kliknięcie otwiera większy obrazek)
W domyślnych ustawieniach 4C nieco pogrubia tekst w PDF, dlatego wydaje się bardziej kontrastowy, przy wyrównaniu ustawień efekt będzie podobny. Kolory na 4C mają też trochę większy kontrast – ale ponownie – to kwestia ustawień.
Ograniczenia ekranów Kaleido 3 widać najlepiej na zdjęciach twarzy.
Mamy tutaj posteryzację i przepalenia, co wynika z tego, iż siatka filtrów RGB w Kaleido 3 ogranicza ilość i rozdzielczość kolorów. 4C z niedawno wprowadzonym oprogramowaniem 4.1 wydaje się wypadać nieco lepiej, ale żaden z czytników nie zadowala tutaj w pełni.
Najlepiej wypadają rysunki, na które patrzymy bez konieczności porównywania ich z jakimś rzeczywistym obiektem. Tu przykład z aplikacji NYTimes.
Wielokrotnie w moich testach kolorowych czytników piszę o wadach ekranów Kaleido, nie dlatego aby Was do nich zniechęcać (bo według mnie są dziś całkowicie używalne), tylko aby pokazać pewne granice, których dotąd nie przejdziemy.
Kolorowy ekran jest na pewno bardziej użyteczny niż czarno-biały przy przeglądaniu map. Oto fragment z bezpłatnego przewodnika rowerowego po województwie mazowieckim, do pobrania z strony Moda na Mazowsze.
Nie jest to szczyt czytelności, ale zdecydowanie lepiej niż w odcieniach szarości – widzę np. kolory szlaków, wyróżnione tereny leśne i tak dalej.
Czytanie PDF
Duży ekran czytnika zachęca do czytania plików PDF, które dopiero na 10 calach mogą rozwinąć skrzydła.
Tu sprawdzam magazyn Forbes, który dostępny jest dla abonentów Onet Premium, niestety tylko jako PDF.
W filmie sprawdzam dwa różne ustawienia odświeżania. Zaczynam od domyślnego, które jest bardzo szybkie, potem przełączam na „Magazyn”, które poprawia jakość tekstu i zdjęć, ale strony zmieniają się trochę wolniej. Na końcu sprawdzam unikalną dla Bigme funkcję „nawigacja”, która ma na celu powiększenie tekstu bez poświęcania układu. Chwaliłem ją przy teście B751. W tym jednak przypadku wielkich zmian nie wnosi.
Podobnie jak na innych dużych czytnikach, po PDF możemy pisać, możemy dodawać zaznaczenia, a także je eksportować. Dla plików będących skanami jest też opcja OCR.
Ogólnie korzystając z PDF miałem uczucie dejavu, bo wiele opcji jest podobnych jak na Onyxach – szczególnie przed zmianami z wersji 4.0 i 4.1. Ale wciąż choćby układ ikonek w menu podręcznym czytnika PDF jest podobny. Tu kolejne porównanie z Onyx Note Air 4C.
Podobne są również opcje dzielenia ekranu – możemy wyświetlać obok siebie dwa dokumenty, dokument i jego tłumaczenie, albo dokument i notatnik.
Widzimy ewidentnie, iż oprogramowanie czytników obu marek – szczególnie do czytania e-booków ma podobną genezę. Chyba największa różnica, jaką zauważyłem dotyczy traktowania dokumentów – w Bigme nie mamy zakładek, które pozwalają na szybkie przełączanie się między plikami.
Komiksy
Skoro wyżej wspomnieliśmy o rysunkach, przyjrzyjmy się temu, jak na dziesięciocalowym Bigme działają komiksy. Na filmie sprawdzam drugą część „Diuny” w aplikacji Kindle.
Zwracam uwagę na szybkość odświeżania ekranu, animacje są niesamowicie płynne, choćby jeżeli gwałtownie przewijam kolejne strony. Dzieje się to kosztem ghostingu, ale w tym przypadku nie przeszkadza on za bardzo.
Jeśli więc szukamy urządzenia do komiksów, dziesięciocalowy Bigme sprawdzi się tutaj bardzo dobrze.
Aparat + skanowanie tekstów
Czytnik ma tylny aparat o rozdzielczości 5 MP, co nie jest zbytnio zachwycające, choćby w porównaniu z 20 MP w telefonie HiBreak Pro. Ale zastosowanie aparatu jest jasne – ma służyć do skanowania tekstu.
Aplikacja do skanowania jest niezwykle prosta – w zasadzie nie ma ustawień. Nie jesteśmy w stanie jednak określić jaka część zdjęcia ma być skanowana, no a w przypadkach takich jak dwie kolumny – rozpoznany tekst jest pomieszany. Abym więc w programie festiwalu „Chopin i jego Europa” mógł rozpoznać tekst – musiałem zrobić zdjęcie tylko jednej z kolumn.
Kilka błędów wskazuje na to, iż chyba nie rozpoznano języka polskiego i polskich znaków. Nie ma jednak możliwości aby je ustawić. [do sprawdzenia]
Podobnie jak w teście HiBreak Pro – odniosłem wrażenie, iż lepiej jest zainstalować np. aplikację Obiektyw Google – od razu rozpozna tekst i pozwoli go skopiować, działa też od razu funkcja tłumaczenia.
Jakość rozpoznawania czy to w aplikacji natywnej czy Google nie jest idealna, a robienie zdjęcia tak dużym urządzeniem nie jest zawsze wygodne. Pozostaje pytanie, czy szybciej nie załatwimy takich rzeczy telefonem?
Transfer plików, chmura i konto Bigme
Najprostszy sposób na przerzucenie plików na czytnik to podłączenie kabla USB z komputera – Bigme będzie widoczny wtedy jako urządzenie z Androidem, podobnie jak telefon. Niestety, nie każdemu może to zadziałać, co producent przyznaje choćby w instrukcji – w takim przypadku trzeba spróbować zaktualizować sterowniki.
Na czytnik możemy też przerzucać pliki przy pomocy WIFI. Można to zrobić z poziomu przeglądarki internetowej.
Nie miałem też problemu z przerzucaniem plików z telefonu.
Podobnie jak na Onyxach mamy dostęp do serwisów chmurowych, w których możemy przechowywać pliki i synchronizować notatki.
Pozycja „chmura” w menu głównym jest jednak dość skromna, znajdziemy tam bowiem chiński serwis Baidu oraz prowadzony przez producenta Bigme Cloud.
Po rejestracji w Bigme dostajemy 10 GB miejsca, z możliwością powiększenia o kolejne 10 GB za 9 juanów rocznie (ok. 4,50 zł). Czy ta możliwość działa u nas – nie sprawdzałem. Warto wiedzieć, iż przy rejestracji do wyboru są wyłącznie serwery amerykański i chiński, nie ma europejskiego, co może mieć znaczenie jeżeli nie chcemy swoich danych wysyłać poza UE.
Na liście aplikacji znajdziemy jednak jeszcze inne chmury, w tym Dropbox, Onedrive i Dysk Google.
Nie miałem problemu z Google Drive i Onedrive. Jako użytkownik bezpłatnej wersji Dropboxa nie mogłem jednak zalogować się na konto, gdyż czytnik jest traktowany jako kolejne urządzenie, którym przekraczam limit.
Spotkania i tłumaczenia
To, co wyróżnia czytniki Bigme w porównaniu np. do Onyx Boox są zaawansowane funkcje dotyczące przetwarzania tekstu ze spotkań. Do tego właśnie potrzebne są te cztery mikrofony, które widzimy nad ekranem.
Podczas testu B751 sprawdzałem funkcję „Notatki ze spotkania”, która umożliwia trzy rzeczy:
- nagrywanie dźwięku ze spotkania
- transkrypcję spotkania na żywo
- możliwość robienia notatek ręcznych
Z braku spotkań, które mógłbym nagrać i udostępnić, włączyłem fragment ostatniego „Raportu o stanie świata”.
Jak widać, transkrypcja przebiegła na ogół poprawnie. Czytnik radzi sobie z językiem polskim, miał jedynie problemy z obco brzmiącymi słowami, takimi jak „Mercosur”, które zrozumiał np. jako „kocur”. ☺️
Skorzystałem z opcji podsumowania (wykorzystującej AI), która wypadła całkiem przekonująco.
Mimo niezrozumienia paru słów, podsumowanie wyszło nieźle.
Dwie inne aplikacje służą do tłumaczenia.
Pierwsza tłumaczy na żywo to co mówimy z jednego języka na drugi, np. z polskiego na angielski. Ograniczeniem jest to, iż w danej chwili można tłumaczyć tylko z jednego, konkretnego języka i nie ma np. możliwości automatycznego rozpoznawania co to za język.
Druga tłumaczy całe teksty – a ciekawostką jest to, iż możemy określić temat tłumaczenia, co prawdopodobnie pozwala dobrać adekwatne słownictwo.
Funkcje te działają online – nie ma możliwości korzystania bez internetu, choć oczywiście są też aplikacje, które poradzą sobie offline. Na przykład Tłumacz Google ma uproszczony tryb, choć przekłada on dość nieporadnie.
Notatnik
Aplikacja notatnika jest podobna jak na siedmiocalowych czytnikach. Mamy kilka rodzajów pędzla, możliwość rysowania kształtów i rozpoznawania tekstu (jak zwykle, z moimi bazgrołami radzi sobie różnie). Podobnie jak w przypadku Onyxów są też funkcje AI, takie jak rozpoznawanie kształtów czy możliwość wymazywania rysunku gestem. Jako tło dla notatnika możemy wybrać jeden z kilkunastu szablonów lub własny plik PDF. Ogólnie – aplikacja wydała mi się bardzo podobna do tej z Onyxa – przypuszczam, iż producenci podglądają się nawzajem.
Notatki mogą być synchronizowane z chmurą Bigme, a także innymi. Co interesujące – w notatniku mamy też opcję lokalnego szyfrowania notatek, co jednak wyłącza funkcje chmurowe – takie notatki mogą być przechowywane tylko na danym czytniku. Może być to rozwiązanie dla danych wrażliwych, tam gdzie chcemy dbać o prywatność.
System i ustawienia
B1051C ma system Android w wersji 14 i jest to najnowsza w tym momencie wersja Androida na czytniku, który testowałem. Podobna była na telefonie HiBreak Pro. Dostępne w tej chwili w sprzedaży Onyxy mają 12-13, czytniki inkBOOK oraz testowane wcześniej 7-calowe Bigme – wersję 11.
Oczywiście dziś na rynku jest już Android 16, ogłoszony w czerwcu 2025, nie można więc powiedzieć aby producenci czytników pędzili z aktualizacjami, choć z punktu widzenia użytkownika nie zauważyłem różnic wynikających z wyższej wersji. Na pewno będzie miało to znaczenie za kilka lat, gdy niektóre aplikacje będą tracić kompatybilność – Android 14 jest jednak bezpiecznym zapasem.
Na dziesięciocalowym czytniku Bigme mogłem z Google Play zainstalować wszystkie aplikacje, o których sobie pomyślałem. Co dziwne, w pewnym momencie nie były dostępne aplikacje Microsoftu (Excel, Word itd.), ale następnego dnia wróciło wszystko do normy.
Ustawienia czytnika, podobnie jak w przypadku Onyxów pozwalają na dostosowanie go do naszych potrzeb. Mamy na przykład kilka gestów ekranowych.
Decydujemy jak zadziała przesunięcie od dołu, z boku czy wzdłuż krawędzi czytnika.
Warto jeszcze popatrzeć na górną belkę narzędziową, bo mamy tam skróty do popularnych funkcji, takich jak Centrum E-ink, lista aplikacji, lista procesów czy ustawienia.
Uważam to za dobre rozwiązanie, bo nie muszę np. podpinać centrum E-Ink pod jakiś skrót, aby do niego gwałtownie wejść. jeżeli tych skrótów i gestów nam mało – możemy ustawić sobie kulkę nawigacyjną z ośmioma kolejnymi skrótami. Twórcy czytnika zakładają oczywiście, iż wyrobimy sobie jakiś sposób pracy i będziemy korzystali z tych narzędzi, które nam są przydatne.
Trochę zabawne jest, iż choć Bigme B1051C chce być tabletem, to… nie ma ekranu głównego, znanego z tabletów. Po prostu w bocznym menu mamy kilkanaście podstron – z których domyślną jest ostatnio otwierana, np. książki offline, książki w chmurze, aplikacje, notatki itd.
Jeśli jednak takiego ekranu nam brakuje, możemy go sobie włączyć w ustawieniach.
Podczas korzystania nie trafiałem na jakieś duże błędy w tłumaczeniu, co najwyżej czasami trafi się jakiś fragment, który pozostał po angielsku, ale do tego na czytnikach z Androidem się przyzwyczaiłem, niezależnie od producenta.
Który 10-calowy Bigme wybrać?
Testowany tutaj B1051C jest jednym z pięciu 10-calowych modeli Bigme.
Różnią się one ekranem, wydajnością i pojemnością pamięci, co możecie sprawdzić w tabelce. Ceny podaję z kodem „BIGME10”.
B1051 Lite (2159,10 zł) |
B1051C Lite (2429,10 zł) |
4 GB | 64 GB |
B1051 (2429,10 zł) |
B1051C (2879,10 zł) |
6 GB | 128 GB |
– | B1051 C Pro (3329,10 zł) |
8 GB | 256 GB |
Z wyjątkiem wersji Pro – wszystkie mają te same procesory, różnią się rozmiarami pamięci RAM i pamięci na pliki, choć tę – przypomnijmy: można rozszerzać przez kartę microSD.
Co więcej?
- Wersje Lite wydają mi się idealne do „single tasking” – jeżeli chcemy w danym momencie robić jedną rzecz – czytać jednego e-booka, korzystać z jednej aplikacji. Gdy zabraknie pamięci RAM, wtedy aplikacja na którą się przełączamy jest włączana ponownie, co może spowalniać korzystanie z czytnika.
- Testowany przeze mnie B1051C działa wydajnie również jeśli mamy uruchomionych kilka aplikacji i się między nimi przełączamy – np. czytamy książkę i wchodzimy do notatnika żeby coś zapisać, albo kopiujemy fragment do Worda czy OneNote.
- Z kolei wersja Pro wydaje mi się już opcją dla osób, które potrzebują naprawdę mocnego procesora, zamierzają korzystać z wielu aplikacji jednocześnie, no i przyda im się ćwierć terabajta pamięci. To czytnik bez kompromisów, choć wydaje mi się, iż wielu osobom wystarczą słabsze wersje.
Wypuszczenie aż pięciu wersji czytników wydawać się może przesadą, ale dzięki temu można sobie dobrać model, który odpowiada naszym potrzebom. Inaczej postąpił Onyx, który od ponad roku nie ma już na rynku czarno-białego czytnika 10″ z oświetleniem. Wiele osób na to narzeka.
Podsumowanie
Gdy testowałem siedmiocalowe czytniki Bigme, byłem czasami przytłoczony ilością funkcji, które producent chciał włożyć w urządzenia o tak małym ekranie. Dopiero podczas testu Bigme B1051C mogłem odetchnąć i powiedzieć – o, jest wreszcie na to wszystko przestrzeń! Bo faktycznie, jeżeli rozważamy urządzenie do pracy, nie tylko do czytania – dziesięć cali wydaje się być dziś rozsądnym kompromisem. Większość funkcji, które wcześniej sprawdzałem na B751 tutaj działała lepiej, nie tylko dlatego iż B1051C jest nieco szybszy – ale przede wszystkim mam na te funkcje więcej miejsca. Szczególnie dotyczy to notatek, a także czytania PDF.
Porównując B1051C z dziesięciocalowymi Onyxami – nie mam wątpliwości, iż czytnik Bigme jest lepiej wyposażony, choć pytanie, czy aparat, więcej pamięci na pliki, albo cztery mikrofony są czymś, z czego każdy skorzysta. Ekran jest podobny, natomiast oprogramowanie Onyxów wydaje mi się rozwijać szybciej. Z drugiej strony nie znajdziemy tam takich funkcji jak transkrypcja spotkań. Wybór czytnika zależy więc od naszych potrzeb.
Podsumowując – na coraz bardziej zatłoczonym rynku czytników 10-calowych, Bigme B1051C wydaje się być solidnym konkurentem – a pamiętajmy, iż to tylko jeden z pięciu dużych czytników tej firmy.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące tego modelu, poproszę o komentarze.