
Zapraszam do lektury testu Bigme B7, wszechstronnego i wydajnego 7-calowego czytnika z Androidem.
Pół roku temu testowałem dwa inne czytniki 7-calowe: Bigme B751 i B751C. Przedstawiony parę tygodni temu Bigme B7 jest z jednej strony ich następcą, a z drugiej poszerzeniem, bo ma po prostu więcej funkcji. Specyfikacja jest mocniejsza, mamy nowszą wersję Androida, a także możliwość włożenia karty SIM.
Łącze 4G wyróżnia B7 spośród innych czytników 7-calowych, bo w tym momencie żaden inny dostępny w Polsce takiej funkcji nie posiada.
Jeśli chcecie mieć pełny obraz tego, jak działają czytniki Bigme, warto poczytać moje poprzednie testy, bo np. oprogramowanie bywa często podobne. Sporo o wszystkich urządzeniach Bigme pisałem też w nowym przewodniku po tej marce.
Dystrybutorem czytników Bigme w Polsce jest firma Aktro, dostajemy na nie 24-miesięczną gwarancję.
Bigme B7 kupimy w oficjalnym sklepie Bigme.pl.
Tylko do 28 grudnia na całą ofertę Bigme działa kod „BIGME15”, który obniża cenę o 15%.
Marka Bigme powinna też być szeroko obecna np. w sieciowych sklepach z elektroniką.
Artykuł powstaje w ramach współpracy z firmą Aktro, ale wszystkie opinie są wyłącznie moje. jeżeli przy zakupie skorzystacie ze wspomnianego kodu „BIGME15”, otrzymam niewielką prowizję. Dziękuję.
Co warto wiedzieć na temat Bigme B7?
Przypomnijmy specyfikację czytnika:
- Ekran: 7″ E-Ink:
- rozdzielczość w odcieniach szarości: 1264×1680 px (300 ppi)
- rozdzielczość w kolorze: 830×632 px (150 ppi)
- Podświetlenie: tak, z regulacją barwy oświetlenia.
- Procesor: MTK Octa-Core 2.4 GHz
- Pamięć RAM: 8 GB
- Wewnętrzna pamięć na pliki: 128 GB (+ slot na kartę pamięci do 1TB)
- Dźwięk: głośnik mono, mikrofon, możliwość podłączenia słuchawek przez port USB-C lub Bluetooth
- Złącza: 4G LTE (Nano SIM); Wi-Fi (2.4GHz + 5GHz); USB-C; Bluetooth 5.0.
- System operacyjny: Android 14
- Aparat: 5 Mpx (tylny)
- Bateria: 3000 mAh
- Rozmiary: 138,6 x 156,6 x 5,8 mm
- Waga: 215 g
- W komplecie: etui oraz rysik ładowany bezprzewodowo
Jeśli chodzi o procesor, aplikacja Geekbench podaje takie dane.

A zatem jest to ARM MT6765 (Cortex-A53). Ma on cztery szybkie rdzenie (2,3 Ghz) i cztery energooszczędne (1,8 Ghz).
Same wyniki Geekbench to 190 single-core i 880 multi-core, bardzo mało, ale wynik został oznaczony jako „Invalid”. Mamy komunikat, iż wynik może być nieprawidłowy ze względu na problem z zegarem systemowym. Benchmark trwał bardzo długo, aż czytnik zdążył się uśpić. Podobna sytuacja była na czytnikach Onyxa. Możliwe, iż system stosuje agresywną optymalizację. Jedynym urządzeniem gdzie Geekbench mi zadziałał był testowany telefon HiBreak Pro.
Zwracam na to uwagę, bo chcę pokazać, iż benchmarki dostosowane do telefonów i tabletów nie zawsze będą działały na czytnikach.
Wygląd i przyciski

Bigme B7 ma wygląd bardzo podobny do innych siedmiocalowych czytników z klawiszami. Dość wąska ramka, szersza po jednej stronie, gdzie mamy dwa przyciski zmiany stron.
Przyciski boczne są łatwo wyczuwalne, wciskają się pewnie, jedyne na co mógłbym narzekać to ich rozmiar – czemu nie są większe? Podobną uwagę miałem zresztą przy siedmiocalowych Onyxach.

Ramka jest czarna, z kolei uchwyt i reszta urządzenia są szare. Tył jest w całości wykonany z plastiku, gładki, ale nie śliski.
Rysik i etui
Bigme B7 ma załączony rysik z gumką oraz zapasowe końcówki. Można go zamocować z boku czytnika i będzie ładowany bezprzewodowo. jeżeli czytnik zamkniemy w etui, wtedy rysik się ładuje. Jest to sprytne i eleganckie rozwiązanie.

Zastosowana technologia jest taka sama jak w przypadku testowanego z Go 7 Color rysika Onyx Boox InkSense czy też InkSpire dla 13-calowego Tab XC.
Co ciekawe, Dan Dutton prowadzący bloga Ewritable stwierdził w swoim teście, iż przypadkowo użyty rysik Bigme działał na Onyxie… lepiej niż rysik Onyxa. Sam różnicy nie zauważyłem, faktura ekranów obu urządzeń jest dość podobna.
W zestawie z czytnikiem znajdziemy też etui – według mnie jest lepsze niż to, które mieliśmy przy serii B751(C). Tam czytnik był wciskany, a etui było wykonane z twardego plastiku, który miał trochę zbyt ostre krawędzie. Tu mamy bardziej miękki materiał, no i mocowanie magnetyczne z otworem na aparat z tyłu.

Są oczywiście przeciwnicy tego rodzaju mocowania, ale w tym przypadku czytnik trzyma się solidnie, a etui wystarczająco chroni ekran. Etui może też służyć jako stojak, jeżeli ekran przekręcimy poziomo (do trybu landscape).

Jeśli więc nie mamy innych potrzeb (np. okładka ze stojakiem pionowym), wydaje mi się, ze standardowe etui powinno z powodzeniem wystarczyć.
Czytanie EPUB
W poprzednich testach czytników Bigme wspominałem, iż są tam dwie aplikacje do czytania. Na Bigme B7 domyślnie stosowana jest XReader Pro, ale przez cały czas można je zmienić w bibliotece, lub wybrać inną aplikację do otwarcia pliku.
Na filmie otwieram książkę, korzystam z nawigacji, włączam też tryb kolumnowy i podkreślanie.
Warto zwrócić uwagę, iż mamy dość duże możliwości ustawienia odstępów – nie tylko marginesy pionowe i poziomie, także odstępy między akapitami i wierszami.

Jedno tylko, co mi przeszkadza, to niewielka skala regulacji wielkości tekstu – czcionka gwałtownie robi się bardzo duża.
Na filmie da się zauważyć, czytnik ma oczywiście akcelerometr, można ustawić automatyczne obracanie w dowolnym kierunku, albo zablokować np. tylko w trybie portretowym.
Początkowo zauważyłem w B7 taką dziwną rzecz, iż strony mogłem zmieniać przy pomocy przycisków, a także dotknięcia ekranu, ale już przesunięcie nie działało. Okazało się, iż po prostu tę opcję wyłączyłem w górnym menu – chodzi o to, aby gdy notujemy przy pomocy rysika, nie zmieniać omyłkowo stron. Czasami takie drobiazgi się zdarzają.
Podkreślenia z e-booka możemy eksportować do chmury Bigme, do pliku lokalnego, albo programu OneNote. jeżeli piszemy po e-booku przy pomocy rysika – wtedy zostanie wyeksportowany obrazek z daną stroną.
Czytanie PDF
Jeśli czytamy pliki PDF, dużo zależy od tego, jaki plik mamy. Ekran 7 cali nie będzie dostatecznie wygodny jeżeli chcemy czytać duże i skomplikowane pliki – choćby artykuły naukowe czy czasopisma wydane oryginalnie w formacie A4 lub podobnym.
Oto przeglądam kilka stron w miesięczniku Forbes.
Zmiany stron w PDF działają szybko, tak samo powiększanie, albo przeglądanie kilku stron jednocześnie.
Przypomnę, co pisałem w teście B751 iż czytniki Bigme nie mają szczegółowych funkcji trybu kolumnowego czy artykułowego, mają za to funkcję „Zmień układ”, która łączy wycinanie kolumny z możliwością powiększenia tekstu. Nie działa ona jednak w każdej sytuacji. Tutaj przykład z magazynu „Press”. Czytnik przerobił jedną kolumnę, a potem stwierdził iż resztę strony pokaże bez zmian.

Po plikach PDF możemy oczywiście pisać i notować przy pomocy rysika.
Aplikacje i ustawienia ekranu
Na Bigme B7 zadziała większość aplikacji ze standardowego sklepu Google Play. Bigme ma też swoje repozytorium z polecanymi aplikacjami (App Store), ale te same ściągniemy ze sklepu Play. Działają też usługi Google, logujemy się własnym kontem.
Podobnie jak inne czytniki z Androidem, Bigme ma „Centrum E-Ink” – aplikację do zmiany ustawień odświeżania ekranu. Pozwalają one dostosować działanie ekranu do aplikacji. Bo czasami chcemy mieć dokładny tekst i ilustracje, czasami zależy nam na szybkości.

Możemy wybrać cztery predefiniowane ustawienia, możemy też wybrać własne. Co ciekawe, zakładka niefortunnie przetłumaczona „Poleć” to ustawienia zapisane publicznie przez innych użytkowników Bigme. Czasami mogą się przydać, jeżeli szukamy pomysłu na poprawienie wyglądu.
Kindle
Zacznijmy od książki fotograficznej w aplikacji Kindle.
Początkowo strony zmieniają się dość gwałtownie i jeżeli wejdę w tryb szybkiego przeglądania to również jest płynnie. To dlatego, iż dla Kindle mam ustawiony tryb „domyślny”. jeżeli zmienię go na „Magazyn”, chcąc mieć lepszą jakość tekstu – wtedy przewijanie zwalnia.
Ogólnie, aplikacja działa podobnie gwałtownie jak na telefonie, no i synchronizuje się z kontem Amazonu, dzięki czemu możemy podejrzeć.
Legimi
Teraz Legimi – otwieram aplikację, sprawdzam katalog, pobieram książkę na półkę i otwieram.
Od czasu pojawienia się nowej aplikacji Legimi, działa ona dość dziwnie na różnych czytnikach. Tutaj po jej otwarciu okazuje się… iż jest w odcieniach szarości. Taka jest strona główna oraz półka. Katalog (ładowany bezpośrednio z internetu) jest kolorowy, tak samo kolory są w książce. Wydajność jest zadowalająca, co każdy rozdział mamy krótką przerwę, co akurat charakterystyczne dla tej aplikacji.
Google Maps, Duolingo i inne
Jak można zauważyć, kolory ikon czy rysunków na Bigme B7 są dość pastelowe. W przeciwieństwie do np. kolorowych czytników Kindle czy Onyxa nie ma tu ustawienia w rodzaju „żywe”, które pozwala podkręcić kolory. Są jednak inne, które tu pomagają.
Oto uruchomiłem Google Maps, gdzie kolory są dość wyblakłe i ciężko odróżnić poszczególne obszary.

Można jednak ustawić wyższy poziom kontrastu i wzmocnić wyrazistość, wtedy zaczyna się robić ładnie.

Czemu takiego ustawienia nie stosować wszędzie? Bo gdy trafimy np. na zdjęcia – będą zbyt kontrastowe i kompletnie nienaturalne. Coś za coś.
Po poprzednim teście Onyxa, ktoś pytał mnie w komentarzach, czy zadziała na tym Duolingo. Działał bez problemów, postanowiłem więc to sprawdzić również na Bigme. Po otwarciu i zalogowaniu aplikacja przenosi mnie do lekcji szachów.
Podobnie jak w przypadku Onyxa, początkowo nie było widać szachownicy. Musialem więc przejść do Centrum E-Ink i wybrać inny tryb odświeżania. Podobnie jak w przy Google Maps ustawiłem suwaczki i wystarczyło.
I jeszcze rzut oka na aplikację New York Times. Sprawdziłem tutaj funkcję „Globalne pismo”, którą po raz pierwszy omawiałem przy teście PB InkPad Eo, który zresztą był przerobionym przez PocketBooka starszym czytnikiem Bigme.

Funkcja ta pozwala korzystać z rysika nie tylko w aplikacjach, które go obsługują (jak standardowy XReader, czy też Evernote lub Word). Włączając „Globalne pismo” możemy robić zaznaczenia na dowolnej uruchomionej aplikacji, a potem zapisać po prostu obrazek. Trochę tak jakbyśmy zrobili zrzut ekranowy, a potem go adnotowali, ale to jest prostsze.
Aplikacje własne i Bigme GPT
Producent przygotował sporo aplikacji, z których część omawiałem w poprzednich testach.
Mamy więc aplikację do rejestrowania spotkań, gdzie możemy notować i jednocześnie spotkanie nagrywać. Mamy aplikację do tłumaczenia rozmów głosowych.
Mamy Bigme GPT – czyli własną aplikację do AI. Mogę ją uruchomić samodzielnie, ale mogę też korzystać z niej w e-bookach. Tu poprosiłem aby wyjaśniła fragment z czytanej książki o Ukrainie.

Mimo tego, iż czytnik jest chiński, silnik AI korzysta prawdopodobnie z OpenAI, pytanie o historię XX-wiecznych Chin nie powoduje odmowy odpowiedzi.

Taka liczba funkcji AI wyjaśnia to, iż fabryczna nazwa Bigme B7 to „AI Note”. Co ciekawe, producent nie zdecydował się używać tej nazwy.
Czytnik jako telefon
Do Bigme B7 możemy włożyć kartę SIM (Nano) wtedy czytnik staje się pełnoprawnym telefonem, przychodzą np. SMS-y autoryzacyjne, a zanim go wyciszyłem to przestraszył mnie podczas testów, jak nagle zaczął dzwonić, bo jakiś telemarketer się dobijał. :)
Powinniśmy w takim przypadku włączyć zabezpieczenia – może być to np. PIN, albo wzór. W przeciwieństwie do HiBreak Pro, nie mamy tu jednak czujnika palca czy innej metody biometrycznego odbezpieczenia.
Czy dałoby się z B7 korzystać na co dzień jako telefon? Do dzwonienia – czemu nie, choć lepiej skorzystać ze słuchawek na Bluetooth.
Ale pamiętajmy o paru ograniczeniach. Bigme B7 nie ma modułu GPS, a lokalizacja oparta jest o WIFI i sieci komórkowe, tak więc jest mniej dokładna i raczej nie przyda się w nawigacji. Nie ma też NFC, więc nie wykorzystamy go w płatnościach.
W przeciwieństwie do HiBreak Pro, B7 nie ma też łącza 5G, jest 4G, które przynajmniej u mnie wydaje się wystarczające – w domu (oczywiście po wyłączeniu WIFI) mam transfer na poziomie 20MBit.
Zdobycie dzisiaj dodatkowych kart SIM do posiadanego numeru nie jest drogie, a czasami choćby włączone w plan komórkowy (np. Orange Flex), dlatego używanie takiej karty w czytniku może mieć sens.
Aparat
Czytnik ma wbudowany tylny aparat o rozdzielczości 5 Mpx, ma też dwie aplikacje – do robienia zdjęć i do skanów dokumentów.
Na temat aparatu kilka dobrego mogę powiedzieć. jeżeli wyjdę na zewnątrz zdjęcia okazały się gorsze niż w telefonie HiBreak Pro, gdzie przecież tej funkcji nie chwaliłem. Przykładowa fotka z grudniowego spaceru po parku.

Mimo dość jasnego obiektywu (ƒ/2,8) zdjęcia są często niedoświetlone i poruszone, jest też problem ze złapaniem ostrości. Takie typowe mydło, jak w pierwszych telefonach.
Podczas robienia zdjęć można zobaczyć wyraźnie na podglądzie, czym różni się wyświetlacz Kaleido od rzeczywistości.

No to może lepiej wypadną zdjęcia dokumentów? No i tu też jest problem, bo czasami są poruszone i nieostre, a to nie zawsze widać na pierwszy rzut oka na wyświetlaczu.
Poza aplikacją aparatu, mamy tu aplikację do skanowania dokumentów z funkcją OCR.

Niestety sama funkcja rozpoznawania tekstu jest bardzo podstawowa. Nie mam opcji wyboru języka, nie mogę zaznaczyć wybranego fragmentu zdjęcia, no i jeżeli adekwatnie zdjęcia nie skadruję, to wmiesza się fragment drugiej kolumny.

W takim przypadku sprawdzi się lepiej choćby Obiektyw Google. Nie tylko rozpozna tekst i pozwoli go skopiować, ale niepytany wrzuci go do podsumowania AI…

To samo mógłbym oczywiście zrobić telefonem, chyba iż akurat go nie mam pod ręką.
Podsumowując – uważam aparat w Bigme B7 za bardzo mało przydatny i nie rozumiem, dlaczego producent nie wstawił tam choćby takiego aparatu jak w HiBreak Pro.
Oprogramowanie i ustawienia
Po pierwszym włączeniu Bigme B7 odniosłem wrażenie, iż jest to czytnik znacznie „nowszy” od poprzednio testowanych. Na ekranie głównym mamy taki „tabletowy” wygląd, z możliwością wstawiania androidowych widżetów.
Oczywiście – liczy się nowsza wersja Androida (14 zamiast 11 w B751), a także nowa wersja nakładki BigmeOS 5 – taka sama jak w telefonie HiBreak Pro, po niedawnej aktualizacji. Tyle, iż to troszkę autokreacja. W ustawieniach możemy sobie wybrać starszy wygląd menu, który sprawi, iż jeżeli ktoś woli np. dostęp do wszystkich wbudowanych funkcji w bocznym menu, to je sobie włączy.

W ustawieniach możemy wybrać, jak działać mają różne gesty, np. przesunięcie od dołu czy z boku ekranu.

Brakuje mi tylko możliwości zdefiniowania działania przycisków, np. co ma się dziać po dłuższym wciśnięciu, nie można też zamienić ich kolejności.
Można też włączyć „kulkę nawigacyjną”, czyli skróty do 8 popularnych funkcji, które gdzieś na ekranie będą zawsze pod ręką – o ile na siedmiu calach nam się zmieszczą.
Nie wszystkie gesty oczywiście warto włączać, bo czasami może być ich za dużo. Np. jeżeli często piszemy rysikiem, to warto wyłączyć gest cofania, bo dotykając przypadkowo ekranu możemy wychodzić z notatnika.
Podobnie jak przy innych testach Bigme zauważyć się da sporadyczne błędy w tłumaczeniach. Np. hotspot jako „gorące punkty”, albo „dziennik zdarzeń” w ustawieniach jako funkcja zgłaszania awarii czytnika.
Bateria
Bigme B7 ma baterię o pojemności 3000 mAh, niemal identycznej jak w B751. No i to trochę za mało. jeżeli zechcemy korzystać ze wszystkich możliwości B7, bateria będzie uciekała jak w każdym tablecie z Androidem, czyli szybko. Ładowanie może być konieczne choćby co drugi dzień. Wyłączenie internetu komórkowego i redukcja oświetlenia wydłużą działanie, ale na więcej niż 5-6 dni bym nie liczył.
Podsumowanie
Tak mocno wyposażanego 7-calowego czytnika e-booków dotąd nie testowałem. Nie dostaniemy innego czytnika z możliwością włożenia karty SIM, a także etui oraz rysikiem w zestawie.
Bigme B7 chce być uniwersalnym tabletem z kolorowym ekranem, no i działać jak tablet – co widzimy choćby po układzie ekranu. Warto mieć to na uwadze, gdy oceniamy jego funkcje. Mamy trochę aplikacji własnych producenta, które są bardziej czy mniej udane. Ale mamy też pełny wybór w Google Play, a wydajność czytnika oraz opcje dostosowania ekranu sprawiają, iż z wielu można korzystać bardzo komfortowo.
Jedyna funkcja czytnika, która jednoznacznie rozczarowuje to aparat, a w przypadku baterii uświadamiamy sobie, iż wydajność i połączenie komórkowe mają swoją cenę. Kompromisem jest też wielkość ekranu – wiadomo, iż wygodniej będzie się czytać PDF czy notować na większym czytniku, takim jak testowany B1051C, wielką zaletą B7 jest jednak jedno poręczność.
Na pewno Bigme B7 polecić przede wszystkim osobom, które szukają nie tyle czytnika co „tabletu z e-papierem” i mają swój pomysł na jego zastosowanie. W roli zwykłego urządzenia do czytania e-booków sprawdzi się, choć wykorzystamy wtedy tylko ułamek jego możliwości.







