Globalne indeksy spadły po serii ostrzeżeń, iż wyceny akcji – zwłaszcza spółek technologicznych i AI – są zbyt wysokie w stosunku do wyników i perspektyw. Inwestorzy realizują zyski po silnym rajdzie, a nastroje dodatkowo chłodzą wypowiedzi szefów wielkich banków o możliwej korekcie.
Na Wall Street najmocniej ucierpiał sektor technologiczny, co pociągnęło w dół Nasdaq i S&P 500; presja dotknęła zwłaszcza spółki kojarzone z AI, gdzie oczekiwania wzrostu i mnożniki wyceny były najwyższe. W Azji i Europie widać kontynuację ruchu risk‑off: spadają indeksy szerokiego rynku, a inwestorzy rotują do defensywy, podbijając popyt na złoto i krótkoterminowe bezpieczne aktywa. W tle pozostają obawy, czy wysoki poziom stóp i schładzające się tempo wzrostu przychodów wystarczą do „udźwignięcia” obecnych wskaźników ceny do zysków.
Sygnały ostrzegawcze mnożą się także po stronie komentarzy zarządzających i prezesów największych banków inwestycyjnych, którzy mówią wprost o ryzyku 10–15% korekty w horyzoncie najbliższych kwartałów. Rynek stał się wrażliwy na każde rozminięcie z oczekiwaniami w wynikach, co pokazały spadki choćby po „dobrych” raportach, gdy guidance był zbyt zachowawczy. Uwagę przyciągają też koncentracja wzrostów w wąskiej grupie liderów oraz wysoki wskaźnik forward P/E całego S&P 500, co podsyca pytania o trwałość tegorocznej hossy.
Dla inwestorów instytucjonalnych i B2B najważniejsze będą najbliższe publikacje wyników dużych spółek półprzewodnikowych i cloud oraz dane makro, które mogą potwierdzić lub zanegować narrację o „przewartościowaniu”. W takiej fazie cyklu zarządzający częściej podnoszą gotówkę, skracają duration ryzyka i „odchudzają” drogie pozycje growth, jednocześnie zwiększając selektywność w technologii (marże, CAPEX, kontrakty). Krótki termin pozostaje zależny od guidance i ścieżki stóp, ale średnioterminowo wyceny będą musiały skorelować się z realnym wzrostem przepływów pieniężnych.

3 godzin temu















