Kosztuje ponad 10000 zł, obejmuje 17 głośników i oferuje moc 950W. Ten opis pasowałby do rozbudowanego zestawu surround, a dotyczy… soundbara. I to nie byle jakiego soundbara, bo Devialet Dione. Co potrafi soundbar premium?
Devialet Dione robi niezwykłe pierwsze wrażenie, zanim jeszcze podłączymy go do jakiegokolwiek źródła muzyki. To produkt premium. Czuć do już podczas transportu, gdyż sama grajbelka waży 12 kg i w niczym nie przypomina plastikowych, trzeszczących urządzeń, które zwykle stawiamy pod telewizorem.
Również wymiary tego urządzenia są imponujące – soundbar mierzy 120 x 7,7 x 16,5 cm, co w połączeniu z jego masą sprawia, iż trzeba dobrze zaplanować miejsce, w którym go postawimy. Dione można także powiesić na ścianie przy użyciu dołączonego do zestawu systemu mocowań i warto podkreślić, iż dzięki wbudowanemu żyroskopowi soundbar potrafi sam rozpoznać, czy jest położony poziomo na szafce RTV, czy powieszony pionowo na ścianie. Zależnie od orientacji dopasowuje on emisję wiązek audio, aby zapewnić optymalne doznania dźwiękowe. A skoro o doznaniach dźwiękowych mowa…
Devialet Dione gra jak żaden inny soundbar.
Gdy podłączyłem ten sprzęt do prądu, aż przez chwilę zastanawiałem się, czy w zestawie był subwoofer, który wypakowałem, podłączyłem i kompletnie o tym zapomniałem. Uderzenie basu było nadspodziewanie potężne; choćby wiedząc, iż Devialet Dione pokrywa zakres częstotliwości od 24 Hz do 21 kHz, nie spodziewałem się aż takiego sonicznego uderzenia. Ale o tym za chwilę.
Konfiguracja soundbara jest bajecznie prosta. Podłączamy urządzenie do prądu, podłączamy telewizor przez HDMI i voila, gotowe. jeżeli jednak chcemy uzyskać dostęp do bardziej zaawansowanych ustawień i łączności bezprzewodowej, musimy pobrać aplikację Devialet na telefona i tam skonfigurować urządzenie.
Po dokonaniu konfiguracji zyskujemy dostęp przede wszystkim do predefiniowanych ustawień dźwięku dla odtwarzania muzyki, filmu oraz dźwięku przestrzennego. Z poziomu aplikacji możemy też sterować głośnością urządzenia.
Aplikacja pozwala również na korektę akustyki względem pomieszczenia i muszę przyznać, iż w przeciwieństwie do wielu znanych mi soundbarów, tutaj kalibracja naprawdę sporo zmienia. Być może wynika to z faktu, iż Devialet Dione to naprawdę potężnie grająca jednostka: potrafi wytworzyć ciśnienie akustyczne aż 101 dB SPL przy mocy 950W, co przekładając na ludzki język oznacza, iż gra nieprawdopodobnie głośno.
To zaś sprawia, iż w niedostosowanym akustycznie pomieszczeniu możemy natrafić na różne problemy związane z odbijaniem się fal dźwiękowych, jak „buczenie” basu czy dziwne rezonanse. Oczywiście aplikacja nie zastąpi pełnej adaptacji akustycznej, jednak po przeprowadzeniu kalibracji soundbar zaczął grać tak, jakbym go przeniósł z salonu do dostosowanej akustycznie pracowni. Częstotliwości przestały się ze sobą zlewać, a dźwięk zabrzmiał znacznie bardziej klarownie niż przed dokonaniem kalibracji.
Pod względem brzmieniowym Devialet Dione ma zupełnie inny charakter brzmienia niż dowolny inny soundbar, z jakim miałem styczność. Dźwięk płynący z zestawu 17 przetworników (9 szerokopasmowych i 8 subwooferów o długim skoku membrany) jest tak czysty i klarowny, iż naprawdę można odnieść wrażenie, jakbyśmy słuchali oddzielnych głośników HiFi rozstawionych po całym pomieszczeniu. Odtwarzając dźwięki w formacie Apple Music Lossless poprzez AirPlay 2 naprawdę nie mogłem powiedzieć o brzmieniu choćby jednego złego słowa. A już na pewno nie mogłem powiedzieć złego słowa po przełączeniu soundbara w tryb spatial audio i odtworzeniu muzyki w formacie Dolby Atmos.
Mój salon zwykle średnio współpracuje z soundbarami w standardzie Atmos, bo przez wysokie sufity fala dźwiękowa nie rozchodzi się tak, jak powinna. Tu z jakiegoś powodu jest inaczej i choćby bez wykorzystania dodatkowych głośników satelitarnych mogłem poczuć się tak, jakby dźwięk rozlegał się dookoła mnie, w tym nad głową, a nie tylko z przodu i po bokach. Devialet Dione jak mało który soundbar na rynku symuluje doznania przestrzenne, choć mamy tu do czynienia z systemem w formacie „tylko” 5.1.2.
Oczywiście nie muszę dodawać, iż Devialet Dione równie dobrze spisuje się podczas oglądania filmów i seriali. Tu szczególnie rzuca się w uszy wspomniany wcześniej ponadprzeciętny bas. Słuchając wybuchów, eksplozji czy niskich częstotliwości w ścieżkach dźwiękowych naprawdę można odnieść wrażenie, iż gdzieś stoi schowany subwoofer odpowiedzialny za emitowanie niskich tonów.
Cieszy tym bardziej fakt, iż producent zaimplementował tu tryb nocny, w którym bas jest nieco mniej potężny, a ciche partie wyraźniejsze, by móc oglądać ulubione treści nie budząc innych domowników. O dziwo ten designerski głośnik znakomicie radzi też sobie z grami i pozwala też podłączyć konsolę bezpośrednio do urządzenia dzięki złączu eARC HDMI 2.1.
Nie da się ukryć, iż Devialet Dione nie jest soundbarem tanim, ale też robi coś, czego znakomita większość soundbarów nie robi – nadaje się zarówno do oglądania filmów i grania w gry, jak i do słuchania muzyki. Większość grajbelek nie oferuje przesadnie dobrych doznań odsłuchowych podczas słuchania muzyki. W działaniu i brzmieniu modelu Dione czuć jednak audiofilski rodowód marki Devialet. Brzmienie jest klarowne i ciepłe, nieporównywalnie bardziej „analogowe” niż w przypadku większości soundbarów producentów typowego sprzętu RTV.
Dla kogo jest Devialet Dione?
Devialet Dione to znakomity produkt dla wszystkich, kto szuka alternatywy dla systemu surround, która jednocześnie zagra dobrze i będzie się też świetnie prezentować, bo nie da się ukryć, iż Dione to prawdopodobnie najbardziej urodziwy soundbar na rynku.
To też znakomita opcja dla tych, którzy nie chcą mieć osobnego systemu do oglądania filmów i słuchania muzyki; Devialet Dione w jednym urządzeniu łączy zarówno kinowe, jak i audiofilskie doznania. A to prawdziwa rzadkość, sama w sobie sprawiająca, iż Dione wart jest swojej ceny.