Spotify otwiera furtkę darmowym użytkownikom. Koniec z przymusowym shuffle

2 godzin temu

Spotify przez lata utrzymywało wyraźny mur między darmową a płatną wersją swojej usługi. O ile na komputerze można było jeszcze mówić o względnej swobodzie, tak na telefonach darmowy plan był mocno okrojony. Zamiast pełnej kontroli dostawaliśmy tryb shuffle, kilka pominięć dziennie i konieczność godzenia się z tym, iż aplikacja grała to, co chciała. Dla wielu osób było to zniechęcające – szczególnie w erze, gdy konkurencja oferowała coraz wygodniejsze alternatywy.

Teraz jednak Spotify zmienia zasady gry. Nowe funkcje „Pick & Play”, „Search & Play” oraz „Share & Play” pozwolą darmowym użytkownikom na coś, co dotąd było zarezerwowane dla Premium: pełną kontrolę nad odtwarzaniem. W praktyce oznacza to, iż można wpisać tytuł piosenki i od razu jej posłuchać, albo kliknąć w link udostępniony przez znajomego i natychmiast uruchomić utwór. Niby drobiazg, a w codziennym korzystaniu różnica jest ogromna.

Premium przez cały czas ma przewagę

Nie znaczy to jednak, iż Spotify rozdaje wszystkie karty za darmo. Subskrypcja Premium wciąż daje szereg korzyści, których darmowy plan nie zapewni – brak reklam, streaming w wyższej jakości, dostęp do niektórych ekskluzywnych treści i pełną personalizację playlist. Ale granica między „Free” a „Premium” zaczyna się zacierać, a użytkownik darmowy wreszcie dostaje poczucie, iż korzysta z czegoś więcej niż tylko wersji demonstracyjnej.

Warto pamiętać, iż za tą decyzją stoi chłodna kalkulacja biznesowa. Spotify od dawna stawia na rozwój przychodów z reklam, ale te wciąż nie dorównują wpływom z subskrypcji. Dając darmowym użytkownikom więcej swobody, firma liczy na to, iż będą oni spędzać w aplikacji więcej czasu, a tym samym zobaczą więcej reklam. To prosty mechanizm: im większe zaangażowanie, tym więcej odsłuchów i tym wyższe przychody.

Foto: Cezar Sampaio przez Unsplash

Walka o rynek i lojalność słuchaczy

Nie bez znaczenia jest także rosnąca konkurencja. Apple Music kusi integracją z ekosystemem Apple, a YouTube Music – możliwością przechodzenia płynnie między audio a wideo. Spotify musiało więc znaleźć sposób, aby darmowe konto przestało być synonimem ograniczeń i frustracji. Nowa strategia ma zatrzymać użytkowników, którzy dotąd odpływali, i zachęcić nowych do spróbowania usługi.

Dla twórców to także istotna zmiana. Większa liczba darmowych odsłuchów oznacza większy zasięg ich muzyki, choćby jeżeli wpływy z reklam nie są tak wysokie jak w przypadku Premium. To jednak dodatkowa ekspozycja, która może przełożyć się na realne korzyści – większą popularność, sprzedaż biletów czy zainteresowanie płatnymi pakietami dla fanów. Spotify od dawna próbuje lawirować między oczekiwaniami artystów a potrzebami użytkowników i ten krok jest częścią tego balansu.

Spotify stało się komunikatorem. Teraz możesz pisać ze znajomymi

Zmiana globalna, ale stopniowa

Firma zapewnia, iż nowe funkcje trafią do wszystkich użytkowników darmowego planu na całym świecie. Wdrożenie może potrwać kilka tygodni, a w niektórych regionach mogą pojawić się różnice związane z lokalnymi licencjami. Kierunek jest jednak jasny: Spotify chce, aby choćby darmowy plan był atrakcyjnym wyborem.

Spotify zrobiło krok, na który czekało wielu użytkowników. Koniec z losowym trybem shuffle i limitami skipów – teraz można po prostu włączyć tę jedną piosenkę, na którą mamy ochotę. To wciąż nie Premium, ale dystans między darmową a płatną wersją wyraźnie się skrócił. Użytkownicy dostają wygodę, artyści zasięgi, a Spotify więcej czasu reklamowego. Na tym etapie trudno o bardziej trafny przykład sytuacji win-win.

Źródło: CNET

muzykaSpotifystreaming
Idź do oryginalnego materiału