Słuchawki Baseus Bowie H1i. Definicja średniej półki?

2 tygodni temu
Zdjęcie: Słuchawki nauszne Basues Bowie H1i


Po dwóch tygodniach testów przyszedł czas na recenzję słuchawek nausznych Baseus Bowie H1i. Czy spełniły pokładane w nich nadzieje i przekonały mnie do siebie?

Sprzęt zrobił na mnie całkiem dobre pierwsze wrażenie, którym podzieliłem się z Wami w tym tekście. W pierwszych godzinach korzystania z tego sprzętu spodobała mi się jakość wykonania, co do której nie można mieć większych zastrzeżeń. Nieco gorzej wypadały odczucia dotyczące dźwięku, ale dogłębniejsza ocena tego aspektu naturalnie wymaga więcej czasu.

Słuchawki nauszne nie były do tej pory moim ulubionym wariantem, dlatego byłem niezwykle ciekawy, czy kilkanaście dni z Bowie H1i zmienią ten stan rzeczy. Już teraz mogę powiedzieć, iż nie zostałem w pełni przekonany, choć znalazłem pewne sytuacje, w których takie rozwiązanie sprawdza się świetnie. jeżeli jesteście ciekawi jak Baseus Bowie H1i sprawdzają się na co dzień, zapraszam Was do poniższej recenzji.

Unboxing

[caption id="attachment_268239" align="aligncenter" width="2560"] Plastikowa wytłoczka nie robi dobrego wrażenia[/caption]

Opakowanie słuchawek może nie wyróżnia się nadto na tle konkurencyjnych produktów, zachowując minimalizm, ciekawie jednak zagrano różnorodną fakturą i szorstkością nadruku, co jest ciekawym i przyjemnym w odbiorze akcentem. Co mi się jednak zdecydowanie nie podoba to plastikowa wytłoczka znajdująca się wewnątrz. Producent mógł zdecydować się na sztywniejszy karton, niestety zastosował prawdopodobnie tańszy plastik, który nieco psuje pierwsze wrażenia. W zestawie oprócz samych słuchawek znajduje się kabel USB-A – USB-C służący do ładowania oraz przewód mini jack 3,5 mm (męska końcówka po obu stronach), za pomocą którego słuchawki można podłączyć do praktycznie każdego sprzętu grającego. Za to należy się duży plus. Baseus dorzucił też arkusz kolorowych naklejek, instrukcję szybkiego startu i materiały dotyczące gwarancji.

Jakość wykonania

Biorąc w dłonie Bowie H1i ma się pewność, iż to sprzęt dobrej jakości. Czarne, matowe plastiki spasowano bardzo dobrze, pałąk reguluje się z wyraźnie wyczuwalnym oporem, a okładziny nauszników, choć nie są wykonane ze skóry, sprawiają wrażenie solidnych, dając nadzieję, iż nie zaczną pękać po kilku miesiącach. Przyciski zamontowane na prawym głośniku nie skrzypią, ale całkiem przyjemnie klikają. Naprawdę po tym względem jest bardzo dobrze. Nieco zaskakujące jest dla mnie wykończenie zewnętrznych powłok nauszników, w którym otoczenie odbija się jak w lustrze.

[gallery columns="2" link="file" size="full" ids="268981,268980"]

Muszę przyznać, iż nie rozumiem decyzji producenta, by element, który naturalnie jest najbardziej narażony na zarysowania i zadrapania pokryć błyszczącą warstwą tworzywa. Jestem ciekaw, jak to rozwiązanie przetrwa próbę czasu. Po dwóch tygodniach codziennego użytkowania nie udało mi się jakoś znacząco tej powierzchni porysować, ale pod światło widać już sporo drobnych niedoskonałości. Miłym dla oka akcentem pozostaje też metalowy grill kryjący aparaturę odpowiedzialną za obsługę systemu ANC.

Dźwięk

W przypadku słuchawek oczywiście poza jakością ich wykonania oraz wygodą noszenia najważniejszy jest dźwięk. W pierwszych minutach odsłuchu tuż po wyjęciu z pudełka i sparowaniu z laptopem miałem wrażenie, iż odtwarzanej przeze mnie muzyce czegoś brakuje. Wydawało mi się, iż utwory brzmią płasko i są pozbawione niskich tonów. Z ostateczną oceną postanowiłem oczywiście poczekać nieco dłużej i dać słuchawkom więcej okazji do zniwelowania tych premierowych odczuć.

Niestety w kolejnych dniach doszedłem do wniosku, iż nie odczuwam poprawy. Słuchałem przeważnie rockowych kawałków, czasem czegoś mocniejszego i wciąż odczuwałem pewien niedosyt. Chciałbym jednak podkreślić, iż dźwięk, jaki oferują Bowie H1i nie jest złej jakości, ale w przypadku tego gatunku jest jakby pozbawiony mocy. Z drugiej strony słuchając popu, czy country czułem się całkiem usatysfakcjonowany. Nie zawsze było idealnie, ale trzeba przyznać, ze Miley Cyrus i Taylor Swift na tych słuchawkach słucha się przyjemniej niż Limp Bizkit lub Alice In Chains. Na Bowie H1i odsłuchałem też wiele godzin podcastów, grałem w gry i oglądałem filmy. W takich okolicznościach słuchawki sprawdziły się świetnie, dostarczając samych pozytywnych wrażeń. Dźwięk był czysty i wyraźny, a w przypadku gier czuć było dużo więcej przestrzeni w porównaniu do odsłuchu cięższej muzyki. Dzięki dedykowanej aplikacji możliwy jest wybór trybów equalizera i sterowanie trybami dźwięku BISA (Baseus Immersive Spatial Acustics). Przełączyć możemy pomiędzy ikonką nuty i filmowego klapsa. Ustawienie filmowe sprawdza się zarówno kinie jak i gamingu, oferując wrażenie przestrzennego dźwięku. jeżeli chodzi o muzykę to zdecydowanie polecam wybranie któregoś z gotowych ustawień EQ i stworzenie własnego niż korzystanie z nastawień systemu BISA – w tym trybie dźwięk jest w największym stopniu spłaszczony.

Łączność i obsługa

Baseus Bowie H1i to słuchawki Bluetooth działające w wersji 5.3 tegoż protokołu. Połączenie nawiązywane jest błyskawicznie i co równie ważne w przypadku słuchawek nausznych, których raczej będziemy używać w domu, zasięg jest bardzo dobry. Sprawdziłem to w biurze, w którym w pewnej odległości od pozostawionego na biurku iPhone’a używane przeze mnie na co dzień AirPodsy tracą sygnał. Nauszne Bowie H1i w tej samej odległości utrzymywały połączenie i jakość dźwięku na niezmienionym poziomie, za co należą się słowa pochwały. Mam jednak sporo zastrzeżeń co do obsługi słuchawek. Przede wszystkim ubolewam nad tym, iż nie zastosowano w nich żadnych komunikatów głosowych, które informowałyby o stanie urządzenia. Nie tak dawno temu korzystałem z dokanałowych Creative Outlier Pro, w których chociażby po włączeniu czy wyłączeniu, odtwarzana była informacja „powering on” i odpowiednio „powering off”. Tutaj tego brakuje, bo przycisk funkcyjny jest tylko jeden i niestety przyciskając go i zmieniając tryby systemu BISA czy chociażby wchodząc w tryb parowania, tak naprawdę nie jestem pewien, co robię i z jakimi ustawieniami pracuję.

Kolejna sprawa dotyczy włączania i wyłączania. Instrukcja mówi, iż aby uruchomić słuchawki, należy przytrzymać przycisk przez dwie sekundy, a żeby je wyłączyć przez cztery. Problem w tym, iż po dwóch sekundach nic się nie dzieje i tak naprawdę trzeba poczekać dłużej, by Bowie H1i się włączyły. Przyznam, iż wejście w tryb parowania do dziś pozostaje dla mnie zagadką. O ile udało mi się sparować słuchawki z dwoma laptopami, iPhonem i Samsungiem Galaxy A72, to po kilkunastu próbach połączenia słuchawek do PlayStation 4 po prostu się poddałem. Problemem nie było to, iż Bowie H1i są niekompatybilne, tylko to, iż konsola pokazywała komunikat, iż przy próbie połączenia, urządzenie bluetooth przerywało połączenie.

Pewnym zaskoczeniem było też dla mnie, iż gdy słuchawki są sparowane z kilkoma urządzeniami, to w momencie ich włączenia, łączą się jednocześnie do kilku z nich. Wielokrotnie napotkałem na problem, w którym nie byłem w stanie zidentyfikować, z którym urządzeniem Bowie H1i się właśnie połączyły. Oczekiwałbym, iż jeżeli w najbliższym otoczeniu znajdują się cztery urządzenia, z którymi sprzęt jest sparowany, to połączenie zostanie nawiązane z tym sprzętem, z którym słuchawki były połączone ostatnim razem. Tymczasem w moim przypadku Baseusy łączyły się jednocześnie z iPhone i laptopem, gdy ten był po prostu w zasięgu. Efekt był taki, iż gdy włączyłem muzykę na telefonie, a z laptopa korzystała w tym moja żona (grała w grę), to dźwięk na słuchawkach był co kilka sekund na krótką chwilę wyciszany, jakby urządzenie dawało znać, iż jakiś inny sprzęt chce się przebić i też udostępniać swój dźwięk. Było to dość konfundujące.

Ostatnią kwestią, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest aplikacja mobilna. Baseus oferuje darmowy program pomagający w obsłudze słuchawek, którego ocena w App Storę wynosi całe dwie gwiazdki na pięć. Ja nie byłbym aż tak surowy, ale przyznam, iż braku polskich znaków diakrytycznych w zastosowanym foncie nie da się nie zauważyć. Zdecydowanie bardziej kłujące w oczy są jednak sformułowania rodem z translatora online jak „Baseus digital: funkcjonalność i estetyka dla młodzieży” lub przycisk o tytule „Zaktualizuj start”. Szkoda, iż międzynarodowa korporacja odpuściła sobie profesjonalne przetłumaczenie kilku ekranów aplikacji mobilnej. Miłym dodatkiem byłaby też miniaturka produktu wyświetlona w kolorze faktycznie podłączonych słuchawek, a nie generyczna ikona beżowego modelu. [gallery link="file" size="full" ids="268986,268984,268985"]

ANC

Active Noise Cancellation ma swój dedykowany przełącznik zlokalizowany na lewym nauszniku. System nie ma progów intensywności, co odbieram jako plus. Doceniam w tym przypadku prostotę polegającą na tym, iż albo z niego korzystam, albo nie i ciesze się, iż by go aktywować nie muszę sięgać do kieszeni pod telefon. Poziomy suwak ma też tę zaletę, iż w każdym momencie wiem, w jakim stanie jest funkcja. Producent deklaruje redukcję hałasu na poziomie 38 decybeli, czego niestety nie mogłem zweryfikować profesjonalnymi pomiarami, ale organoleptycznie, ANC w Baseus Bowie H1i sprawdza się dobrze. W komunikacji miejskiej pozwala wyciszyć nieznośne otoczenie bez efektów ubocznych, uczucia jakbym zanurzał się w wodzie, którego doświadczyłem przypadku dokanałowych słuchawek innych producentów.

Bateria

Baseus deklaruje, iż słuchawki zapewniają do 70 godzin pracy z włączonym ANC przy głośności na poziomie 70%. Z moich obserwacji wynika, iż rzeczywisty wynik nie odbiega znacząco od deklaracji producenta. Z racji konstrukcji, a co za tym idzie większej ilości dostępnego miejsca, akumulator w słuchawkach nausznych może być znacznie większy niż w przypadku dokanałówek. I jest to chyba jedna z największych zalet tego typu słuchawek. Ładowanie przez USB-C jest bezproblemowe i dość szybkie.

Werdykt

Baseus H1i dostarczyły mi skrajnych emocji. Dużym plusem jest wysoka jakość ich wykonania i wrażenie, jakie robią zastosowane materiały. Jakość dźwięku odtwarzanej muzyki pozostawia niedosyt, ale w przypadku słuchania podcastów, czy oglądania filmów naprawdę nie ma na co narzekać. Aplikacja mobilna pozostawia wiele do życzenia przez swoją estetykę i niedbalstwo, choć na dobrą sprawę nie trzeba do niej aż tak często zaglądać. Niewątpliwą zaletą H1i jest z pewnością czas pracy na baterii oraz przyzwoity i przyjemny w użyciu system ANC, który może nie jest najwyższej klasy, ale trudno oczekiwać czegoś więcej w tym przedziale cenowym. Podsumowując, Baseus Bowie H1i to sprzęt uniwersalny, od którego nie można wymagać zbyt wiele, ale który śmiało można nazwać uniwersalnymi słuchawkami domowymi. Obejrzymy na nich film, posłuchamy radia, a i po drodze do pracy odprężymy się przy spokojniejszej muzyce odcięci od rozmawiających ze sobą współpasażerów.

PLUSY:

  • jakość wykonania
  • zasięg
  • czas pracy na jednym ładowaniu
  • złącze mini jack 3,5 mm

MINUSY

  • dynamika dźwięku
  • aplikacja mobilna
  • obsługa procesu parowania i łączenia z urządzeniami
Idź do oryginalnego materiału