Banki energii w większości przypadków wyglądają tak samo, więc decydując się na dowolny, dużo się nie traci. Czasem pojawiają się unikaty i jednym z nich jest SHARGE Pouch mini. Czy niecodzienny wygląd wystarczy do odniesienia sukcesu i zjednania sobie fanów?
Pouch mini jest w całości wykonany z tworzywa sztucznego. Wszystko jest świetnie spasowane i nic nie trzeszczy ani się nie wygina po wzięciu go w dłoń. Jest mniejszy i niższy od standardowej wersji. Dzięki temu łatwiej przenieść go z miejsca na miejsce w mniejszej torbie lub plecaku. Podobnie będzie z jego codziennym używaniem, mniejsze gabaryty sprawiają, iż jest poręczniejszy w porównaniu ze standardowa wersja.
Ma jeden wbudowany kabel USB C w takim samym wzornictwie, co jego większy brat. Przewód jest krótszy, ale jest elementem składowym całości, więc nie trzeba mieć dodatkowego. Chyba, ze zamierzacie ładować więcej niż jedno urządzenie. Wbudowany jest też krótszy, wiec power bank i telefon będzie łatwiej przenieść w dłoni. Po wyciągnięciu kabla zyskuje się dostęp do portu USB C, można do niego podłączyć kolejny kabel, a bok jest USB A. Oba porty są bardzo blisko siebie.






Kabel mocno siedzi w porcie, więc można go używać jako uchwytu. Dopóki nie pociągnie się go mocniej, nic się nie wydarzy. Trzeba mieć to na uwadze, jeżeli zamierzacie go tak używać. W miejscu z portami umieszczono włącznik/wyłącznik. Wystarczy jedno, lekkie naciśnięcie, aby włączyć Pouch mini. Biały okręg wokół niego jest podświetlany i informuje o stanie naładowania lub jego poziomie, gdy ten spadnie do zera i będzie trzeba naładować power bank ponownie.
Pojemność Pouch mini to 10000 mAh, choć efektywnie ma się do dyspozycji 9800 mAh. To pozwala naładować wiele urządzeń takich jak iPhone 15 Pro, aparat Sony a6700, AirPods Pro 2, Sony LinkBuds Open i innych. Szybkie ładowanie jest tutaj obecne, choć 20 W to niewiele, z drugiej strony wystarczy do naładowania wymienianych urządzeń w całkiem przyzwoitym czasie, poza iPhone’em 15 Pro.
Naładowanie etui AirPods Pro 2 lub Sony LinkBuds Open zajmuje ponad godzinę, podobnie jest z aparatem. Na iPhone’a trzeba czekać najdłużej, bo ponad 2 godziny ze względu na to, ze ładowanie po 80% znacznie zwalnia. Nie ma z tym problemu, gdy telefon leży na biurku i nie jest potrzebny. Sytuacja się komplikuje, gdy trzeba wyjść cos załatwić i potrzeba pełnej baterii. W takim przypadku trzeba wziąć power bank ze sobą. Raz użyłem go do naładowania gimbala DJI Osmo Mobile 6, trwało to tyle samo, co w przypadku słuchawek. Dzięki temu mogłem go wziąć ze sobą, gdy wychodziłem i musiałem nagrać wideo czy zrobić parę zdjęć.
Nie zauważyłem drastycznego nagrzewania się Pouch Mini lub podłączonych do niego urządzeń w trakcie ładowania. To dobrze, bo dzięki temu ładowanie trwało krócej i było wydajniejsze.






SHARGE Pouch mini to niezwykle udany bank energii. Wszystko za sprawa jego gabarytów, poręczności i dość wysokiej pojemności. Ładowanie nie należy do najszybszych, ale używając na co dzień iPhone’a, zdążyłem się do tego przyzwyczaić. W takim przypadku 20 W ładowanie wygląda na wystarczające.
Niecodzienny wygląd to kolejny z pozywanych aspektów banku energii, a wbudowany kabel niweluje (częściowo) potrzebę wzięcia dodatkowych. Tutaj wiele zależy od ilości urządzeń, które chcemy naładować. Nie zmienia to jednak faktu, ze mając ze sobą wyłącznie telefona, nie trzeba dodatkowych przewodów.
Jedynymi mankamentami są długi czas potrzebny do ponownego naładowania i oświetlenie okręgu mówiące o stanie naładowania. Potrzeba czasu, żeby się do niego przyzwyczaić, a konkurencyjne urządzenia pokazują to w czytelniejszy sposób.