Najlepszy telewizor do filmów i seriali. Najlepszy telewizor do gier. Najlepszy telewizor do sportu. Najlepszy smart TV. Nie no, czegoś takiego jeszcze nie było. Samsung OLED S95C usuwa prawie wszystkie niedostatki zeszłorocznego modelu i dodaje jeszcze więcej zalet. Co na to konkurencja i czy warto rozważać inny model? Dobre pytanie.
To zabawne, ale dosłownie przed rozpoczęciem spisywania niniejszej recenzji dyskutowałem z kolegą na Twitterze o laptopach, upierając się, iż obiektywnie najlepszy laptop nie istnieje, bo przecież każdy ma inne potrzeby. Tymczasem właśnie siadam do pisania recenzji telewizora, którą pisać mi się będzie niezwykle trudno. Jak bowiem zainteresować czytelnika dalszą lekturą, skoro już na starcie spoileruje, iż sprzęt jest świetny? No i przede wszystkim, czy to faktycznie jest możliwe, by OLED S95C był obiektywnie najlepszym telewizorem na rynku?
Na szczęście pewną dramaturgię wydarzeń uda się zachować. Chociażby dlatego, iż na dziś ferowanie opinii naj o jakimś telewizorze jest względnie łatwe – bo większość producentów dopiero wprowadza tegoroczne modele do obrotu. Co za tym idzie, dopiero zaczynamy wypożyczanie tegorocznych modeli do testów.
Zeszłoroczny Samsung S95B miał bardzo mocnego rywala w formie Sony A95K, pod pewnymi względami lepszego. Również i w tym roku Sony wprowadzi telewizor A95L – może okaże się lepszy od Samsunga. A może w ogóle najnowsze Mini LED-y od TCL będą jeszcze lepsze? To jednak czas przyszły.
Na dziś jednak żaden telewizor nie ma do Samsung OLED S95C podejścia. Będę wyszukiwał i eksponował jego wady, będę się wręcz na siłę czepiał. Wytłumaczę też na czym polegają jego zalety, by można było do tego tekstu wrócić, jeżeli ktoś będzie czytał ten tekst za kilka miesięcy, do porównania z nowszymi telewizorami innych producentów. Mając jednak pomiary tego modelu i teoretyczną wiedzę o nadciągających rywalach – Samsung ma szanse utrzymać tytuł lidera wszystkiego. Choć oczywiście za ten cały luksus przyjdzie zapłacić. Dużo.
To był mój drugi kontakt z tym telewizorem. Pierwszy, relatywnie krótki, opisałem w ubiegłym miesiącu. Dlatego pozwoliłem sobie powtórnie wykorzystać wykonane wówczas zdjęcia. Samsung do testów wypożyczył nam model o przekątnej aż 77 cali. Frajda z testowania była nieziemska, ale ustawianie tego giganta do atrakcyjnych wizualnie zdjęć w moim małym mieszkaniu okazało się zbyt frustrującym i ryzykownym wyzwaniem.
Samsung OLED S95C – wyposażenie lepsze niż u niemal wszystkich.
144-hercowy Samsung S95C 4K wyposażony jest w cztery złącza HDMI 2.1 realizujące wszystkie funkcje tego standardu. Oprócz tego oferuje dekodowanie dźwięku zarówno w formacie DTS, jak i Dolby (w tym Dolby Atmos). Obsługuje też oczywiście HDR10, a także HDR10+. Niestety, zabrakło obsługi Dolby Vision. To na szczęście nie jest najmniejszym problemem, bowiem sama matryca zapewnia pod HDR10 lepszy efekt niż większość telewizorów z analogiczną treścią w Dolby Vision. Ogólnie brak obsługi Dolby Vision w telewizorach o wysokiej jasności nie jest w praktyce jakkolwiek odczuwalną wadą. Pierwszy z nielicznych minusów jednak jest już odnotowany.
Poprawiono też konstrukcję samego telewizora. S95B miał wzornictwo delikatne wizualnie… ale też i sam telewizor był delikatny, podatny na przypadkowe uszkodzenia mechaniczne. S95C jest niezestawialnie sztywniejszy, choć też i nieco grubszy. Nie szkodzi, bo i tak prezentuje się świetnie na ścianie. Po części z uwagi na fakt, iż jest wyposażony w moduł One Connect – czyli czarną skrzyneczkę, do której podłączane są wszystkie przewody i którą z tymi przewodami łatwo ukryć w szafce RTV. Do telewizora z One Connecta prowadzi tylko jeden cieniutki przewód.
Drugą sprawą, do której bym się doczepił, jest pilot. Samsung ostatnio dużo robi na rzecz ekologii i choćby nie jest to greenwashing. Tym niemniej tu już nastąpiła pewna przesada: jest malutki i z tworzywa recyklingowanego dość przeciętnej jakości. Plusem jest wbudowany panel solarny (działa też ze sztucznym światłem), który całkiem wydajnie uzupełnia energię w wbudowanym akumulatorze, przez co pilot nie powinien się adekwatnie nigdy rozładować do zera.
Telewizor Samsung OLED S95C obsługuje HGiG, a więc gracze nie będą musieli się męczyć z kalibracją HDR w nowszych grach. HDMI-eARC jest oczywiście obsługiwany, można więc bez przeszkód rozszerzać S95C o dowolny sprzęt audio. o ile będzie to sprzęt Samsunga, oferowane są dodatkowe funkcje, w tym autorski algorytm pozycjonowania dźwięku w przestrzeni.
Smart TV w Samsung OLED S95C. Dużo lepiej niż w zeszłorocznym modelu.
Tizen to na dziś najbardziej rozpowszechniona platforma smart TV. To akurat obchodzić powinno głównie akcjonariuszy Samsunga, a nie klientów – ale jest pewien dla nich istotny aspekt powyższego. Twórcy aplikacji nie mogą ignorować Tizena i to właśnie na Tizenie debiutują najnowsze aplikacje, są też zwykle najbogatsze w funkcje. Od VOD, przez usługi muzyczne, aż choćby po streaming gier – wystarczy podłączyć gamepada i już można bawić się, bez konsoli, w gry z usług Xbox Cloud Gaming czy GeForce Now. Telewizor Samsung OLED S95C jest też zgodny ze SmartThings i Matter, może pełnić funkcję centralki smart home. Zapewnia też możliwość wyświetlania obrazu z wielu źródeł – w tym ze sparowanego telefonu.
Niestety nie jestem fanem wzornictwa wprowadzonego w ubiegłym roku do Tizena. Teraz ekran domowy zajmuje całą powierzchnię wyświetlacza, zamiast niegdyś tylko jej fragment. Niestety wszystkie systemy do tego dążą, bo im więcej interfejsu, tym… więcej miejsca na reklamy. Szkoda. Mam za to inne, dobre wieści: zeszłoroczny S95B reagował dość ociężale na polecenia z pilota, reagując czasem i z dwusekundowym opóźnieniem. S95C reaguje błyskawicznie, klik, klik, klik i gotowe.
Trochę szkoda, iż w Polsce nie obsługuje innej formy sterowania głosem, niż przez asystenta Bixby, który jest dość ułomny. Zwłaszcza iż w innych krajach możliwa jest obsługa Asystentem Google i dostępną w innych telewizorach w Polsce Alexą. To jednak minimalny problem, a aplikacja SmartThings do obsługi telewizora jest bardzo wygodna.
Dźwięk w Samsung OLED S95C. Jest zaskakująco dobrze.
S95B miał dość kiepski system dźwięku jak na swoją klasę, choćby uwzględniając fakt, iż mało który telewizor dobrze brzmi. Do S95B zakup soundbara i / lub kolumn jest niemal koniecznością. W przypadku S95C bym to polecił, tak jak do każdego telewizora. Nie jest to jednak już wymagane.
W telewizorze Samsung OLED S95C znajduje się 70-watowy system 4.2.2 zapewniający zaskakująco sensowną scenę dźwiękową. Iluzja dźwięku przestrzennego jest nadzwyczaj przekonująca, imponuje też dynamika dźwięku, z niskimi tonami włącznie. Problemy zaczynają się dopiero przy rozkręconej głośności w filmach akcji, gdzie wyraźnie fizyczne możliwości sprzętu się kończą. Lepiej kupić porządny soundbar lub kino domowe, ale jak ktoś nie chce – adekwatnie tylko Sony na dziś montuje równie dobrze brzmiące audio w telewizorach.
Samsung OLED S95C po prostu zachwyca obrazem. Cudowny do filmów, rewelacyjny do gier.
S95C wyposażony jest w matrycę QD-OLED drugiej generacji. Różni się ona od matryc WOLED (wszystkie inne telewizory OLED poza S95B i Sony A95K) sposobem, w jakim uzyskiwane są na niej kolory. WOLED-y używają filtru kolorów, co wpływa niekorzystnie na ich jasność. Rekompensują to dodatkowym białym pikselem w grupie subpikseli (WRGB zamiast RGB), ale to oznacza, iż im jaśniejszy obraz, tym mniejsza dostępność kolorów z tego poziomu jasności. Czyli, w uproszczeniu: im jaśniejszy obraz, tym jest on bardziej wyblakły. A przy tym i tak nie taki jasny.
QD-OLED, podobnie jak WOLED, oferują doskonały kontrast i świetne czasy reakcji. Kolory uzyskuje jednak posługując się powłoką z nanokryształów, a więc technologią QLED. Nie tylko straty na jasności są znacznie mniejsze, to na dodatek zbędny jest dodatkowy biały piksel: QD-OLED-y świecą jasno wszystkimi barwami, a nie tylko tymi idącymi w biel.
Druga generacja matryc, według obietnic Samsunga, ma zapewniać choćby o 40 proc. wyższą szczytową jasność od i tak już przyzwoitej w S95B. Dodatkowo, w telewizorze znalazł się procesor obrazu nowszej generacji. Obietnica, mniej więcej, została spełniona.
Samsung OLED S95C spokojnie osiąga szczytową jasność 1350 nitów (10 proc. powierzchni ekranu) i potrafi ją utrzymać przez długi czas. W przypadku pełnoekranowej białej planszy owa szczytowa jasność to 265 nitów. To świetny wynik nie tylko w kategorii telewizorów OLED, gwarantujący świetne doświadczenia z HDR.
Warto też podkreślić, iż S95C świeci wszystkimi kolorami, a więc możliwe są też bardzo jasne niebieskie, czerwone czy zielone elementy. Najlepsze telewizory LCD Mini LED QLED oferują jeszcze wyższą jasność – ale S95C, jak wszystkie OLED-y, może jednym pikselem świecić na maksa, a znajdujący się obok kolejny wygasić całkowicie. Nic więc dziwnego, iż zapewnia pełne pokrycie palety DCI-P3 i 91-procenowe Rec 2020.
Bardzo dobrze sprawdza się też system rekonstrukcji obrazu, bez artefaktów usuwający niedoskonałości skompresowanego sygnału. Tak jak w przypadku Sony, to czołówka telewizyjnej stawki. Tego samego nie da się niestety powiedzieć o upłynniaczu, któremu zdarza się nierzadko pogubić i wyświetlić jakiś artefakt. Tu Philips jest przez cały czas niepobity. Choć gdy jest on ustawiony na subtelne działanie, odpowiednie dla większości widzów, problemów nie sprawia.
Należy do tego dodać wzorowe czasy reakcji, co oznacza, iż przepiękny statyczny obraz z S95C nie traci na klarowności w ruchu. Innymi słowy, S95C sprawdzi się nie tylko jako doskonały telewizor dla kinomana czy fana pięknych wizualnie seriali – ale również podczas oglądania transmisji sportowych czy w grach wideo.
Pecetowi gracze docenią możliwość podkręcenia odświeżania do 144 Hz, czego przyznam nie testowałem. Grałem jednak na tym telewizorze bardzo dużo i poza nieistniejącym input lagiem i nieco zbędnymi dodatkami z Paska gry mam jeszcze jedną obserwację: to najlepszy telewizor dla gracza. Brak jakiegokolwiek smużenia to jedno – ale jakość obrazu w S95C jest niemal doskonała również w Trybie Gry. Nie wiem jakie dokładnie kompromisy w pracy procesora czy matrycy są stosowane w rzeczonym trybie, są jednak dla mojego oka niedostrzegalne. W przeciwieństwie do większości innych telewizorów, które by uzyskać wysoką responsywność wyłączają liczne funkcje matrycy i procesora.
Samsung OLED S95C jest nadzwyczaj udanym telewizorem. Nie tylko w kategorii OLED TV.
Doskonały kontrast. Rewelacyjne barwy. Świetne czasy reakcji. Wysoka jasność. Szybki i funkcjonalny system smart TV. Bardzo dobry dźwięk. Samsung OLED S95C na dziś na rynku konkurencji w zasadzie nie ma. Na upartego można kręcić nosem na brak Dolby Vision (to fikcyjna wada). Na to, iż Android TV ma więcej dziwnych aplikacji niż Tizen. Na pilota. Zwracam też uwagę, iż telewizory TCL oferują odświeżanie 240 Hz zamiast 144/120 Hz.
Na upartego ktoś uparty znajdzie cechę w tym telewizorze, która go dla tej osoby skreśla. Ot chociażby brak możliwości wyświetlania statycznego obrazu przez długi czas, jak ktoś lubi zamieniać telewizor w zużywający masę energii obraz (matryca OLED wyklucza wyświetlanie godzinami nieruchomej treści). Trzeba się jednak bardzo postarać. S95C będzie miał realną konkurencję, ale dopiero w przyszłości. Czekam chociażby na premierę nowego sztandarowca Sony.
Na dziś jednak jedyną przeszkodą jest bardzo wysoka cena. Adekwatna do jakości, możliwości i funkcjonalności – ale też sprawiająca, iż większość klientów będzie musiała obejść się smakiem. 55-calowa wersja kosztuje 12 500 zł, 65-calowa 16 500 zł, testowana 77-calowa zaś 24 500 zł.
Zazdroszczę tym, którzy będą mogli sobie na to cacko pozwolić. To rewelacyjny produkt, którego polecenie przychodzi tak łatwo, jak to możliwe.