Runął polski dron. Coś jest z nimi nie tak, bo poseł mówi o serii katastrof

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

W Inowrocławiu spadł bezzałogowiec PGZ. Nikt nie ucierpiał. Były wiceminister MON mówi o licznych katastrofach i o ignorowaniu uwag.

Informacje o zdarzeniu upublicznił w mediach społecznościowych poseł Bartosz Kownacki. Jak wynika z jego relacji, wieczorem 23 października bezzałogowy statek powietrzny należący do PGZ runął w Inowrocławiu, powodując uszkodzenia zaparkowanych nieopodal pojazdów. Polityk podkreślił, iż to już drugi przypadek, gdy maszyna naruszyła strefę lotu.

PILNE‼️ Bezzałogowiec Polskiej Grupy Zbrojeniowej spadł w Inowrocławiu i uszkodził samochody! To drugi incydent naruszenia poza strefą lotów. Moja interwencja w WZL i uwagi na licznie katastrofy zostały bagatelizowane przez WZL, a także przez wojewodę! pic.twitter.com/FkqV40FSnB

— Bartosz Kownacki (@KownackiBartosz) October 23, 2025

Kownacki zasugerował również, iż skala problemu może być znacznie poważniejsza. Utrzymuje, iż dysponuje nieoficjalnymi doniesieniami o większej liczbie podobnych katastrof. Miały się one jednak wydarzyć w miejscach niedostępnych dla osób postronnych, co skutecznie uniemożliwiło ich publiczne udokumentowanie.

Oficjalna reakcja i działania służb

Według relacji posła, jego wcześniejsze interwencje w Wojskowych Zakładach Lotniczych, gdzie sygnalizował problem katastrof, zostały zlekceważone zarówno przez władze zakładów, jak i wojewodę.

Choć bezzałogowiec jest własnością PGZ, postępowanie wyjaśniające na miejscu zdarzenia podjęła Żandarmeria Wojskowa. Służba ta jednak do późnych godzin wieczornych nie opublikowała żadnych informacji. Oficjalna reakcja nadeszła dopiero po nagłośnieniu sprawy przez polityka. Polska Grupa Zbrojeniowa, godzinę po wpisie Kownackiego, zamieściła lakoniczny komunikat na platformie X. Potwierdzono w nim jedynie fakt zdarzenia z udziałem maszyny z WZL nr 2 i zapewniono, iż nikt nie ucierpiał.

‼️KOMUNIKAT
Informujemy, iż 23 października w Inowrocławiu doszło do zdarzenia z udziałem bezzałogowego statku powietrznego z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. Nikt w zdarzeniu nie ucierpiał. Przedstawiciele WZL2 ustalają przyczyny i przebieg zdarzenia. @PAPinformacje

— Polska Grupa Zbrojeniowa🇵🇱 (@PGZ_pl) October 23, 2025

Milionowe straty. Orlik czy Wizjer?

Wciąż nie ujawniono, jaki model maszyny uległ destrukcji. Jednak obecność Żandarmerii Wojskowej na miejscu incydentu mocno wskazuje, iż był to egzemplarz produkowany w ramach kontraktu dla Sił Zbrojnych RP. Zdaniem redakcji Defence24 w grę wchodzą dwie konstrukcje, z którymi Wojskowe Zakłady Lotnicze mają poważne problemy.

Pierwszy to duży bezzałogowiec Orlik, którego zamówienie z 2018 r. boryka się z potężnymi opóźnieniami, m.in. z powodu zmiany wojskowych wymagań. 7 lat temu wartość jednej takiej maszyny szacowano na 19 mln zł. Drugi podejrzany to mniejszy dron Wizjer, którego dostawy również są opóźnione – pierwsze zestawy zamiast w 2021, przekazano dopiero w maju 2025 r. Koszt jednego Wizjera to ponad milion zł.

Niezależnie od tego, jak głośno politycy będą spierać się o ten incydent, katastrofa w Inowrocławiu odsłania znacznie głębszy i bardziej niepokojący problem. Spójrzmy na fakty: obojętnie, czy spadł Orlik, czy Wizjer, mówimy o programie, który jest krytycznie istotny dla naszej armii i jednocześnie notuje potężne, wieloletnie opóźnienia. To nie jest jednostkowy wypadek przy pracy. To kolejny symptom choroby trawiącej najważniejsze projekty w polskiej zbrojeniówce. To właśnie te opóźnienia i problemy techniczne są prawdziwym zagrożeniem. Incydent w Inowrocławiu to tylko publiczna manifestacja kryzysu, który do tej pory skrywał się w raportach i na poligonach.

Idź do oryginalnego materiału