Roboty dostają ludzkie dłonie. Toż to inżynieryjny koszmar

konto.spidersweb.pl 2 godzin temu

Boston Dynamics i Figure AI pokazują nowe dłonie robotów. Ludzkość coraz śmielej zbliża się do ery mechanicznych pomocników.

Roboty coraz skuteczniej naśladują człowieka. Nie chodzi już tylko o wygląd czy sposób poruszania się. Inżynierowie z firm Boston Dynamics oraz Figure AI pokazali najnowsze robotyczne dłonie, które nie tylko chwytają, ale wręcz zaczynają rozumieć, jak obchodzić się z przedmiotami tak, jak robią to ludzie. To ogromny krok ku światu, w którym maszyny mogą bezpiecznie współpracować z nami w domu i w pracy.

Dłonie robotów mówią więcej niż wygląd

Boston Dynamics zaprezentowało nowy model chwytaka dla swojego robota Atlas. Trójpalczasty uchwyt, przypominający nieco szczypce, zaprojektowano z myślą o stabilnym, a zarazem delikatnym operowaniu przedmiotami w magazynach i fabrykach. Jego długie, przeciwstawne kciuki pozwalają na dokładne szczypnięcie przedmiotu, zamiast brutalnego ściskania.

W tym samym czasie firma Figure AI pokazała humanoidalnego robota Figure 03, który potrafi zaserwować szklankę wody, podlać roślinę, a choćby zmywać naczynia. Jego pięciopalczaste dłonie nie tylko przypominają ludzkie. Potrafią też chwytać przedmioty o bardzo różnych kształtach i fakturach, dzięki miękkim końcówkom i czujnikom wykrywającym siłę nacisku już od 3 gramów.

Dlaczego ludzka dłoń to inżynierski koszmar?

Dłoń człowieka to prawdziwy majstersztyk biologii: 27 kości, ponad 30 mięśni i 17 tys. receptorów dotyku. To pozwala nam zawiązać sznurówkę czy pisać długopisem, ale też chwycić walizkę czy dziecko. Skopiowanie tego wszystkiego w robocie to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza jeżeli maszyna ma pracować w dynamicznym środowisku, jak dom czy fabryka.

Właśnie dlatego zdaniem redakcji Popular Science konstruktorzy wybierają różne drogi. Boston Dynamics postawiło na prostotę i niezawodność – 3 palce to wystarczająca liczba do większości przemysłowych zadań. Figure natomiast idzie w stronę pełnej antropomorfizacji, bo w domu nie chodzi tylko o stabilność, ale także o subtelność i bezpieczeństwo.

Kciuk to mały bohater dużej zmiany

Nowe dłonie robota Atlas wyposażono aż w 7 stopni swobody, a każdy palec ma 2 niezależne siłowniki. Jednak to wprowadzenie przeciwstawnego kciuka okazało się przełomem. Dzięki niemu robot potrafi nie tylko delikatnie szczypać śruby czy plastikowe elementy, ale też bezpiecznie unieść cięższy przedmiot. Czy to oznacza, iż Boston Dynamics zrezygnuje z trzech palców na rzecz pełnych dłoni? Niekoniecznie. Jak tłumaczą inżynierowie firmy, więcej palców to więcej czujników, kabli, siłowników i potencjalnych awarii. W robotyce przemysłowej mniej bardzo często znaczy więcej.

W przeciwieństwie do robotów magazynowych maszyny domowe muszą być dużo bardziej uniwersalne. Figure 03 ma miękkie końcówki, kamery w dłoniach i czujniki dotyku. Potrafi chwycić kartkę papieru, ale i przenieść szklankę z wodą, nie rozlewając jej ani nie rozbijając. Tyle iż im więcej ludzkich cech, tym większa szansa na błąd. Zbyt silny uścisk? Rozbite szkło. Zbyt słaby? Utracona kontrola. A co, jeżeli robot będzie podawał lekarstwa albo opiekował się dzieckiem? Właśnie dlatego inżynierowie balansują między realizmem a prostotą, wiedząc jednocześnie, iż każda nowa cecha to także nowe ryzyko.

Czy roboty staną się naprawdę ludzkie?

Choć wielu inżynierów deklaruje, iż nie dążą do kopiowania człowieka, to sam rynek wymusza na nich antropomorficzne rozwiązania. Robot z pięcioma palcami może łatwiej używać narzędzi, z których korzystają ludzie. To z kolei może zredukować potrzebę projektowania osobnych interfejsów dla maszyn.

Robotyczne dłonie jeszcze długo nie dorównają tym ludzkim, ale postęp jest nieunikniony. Niezależnie, czy mowa o fabryce, czy o naszym salonie – maszyny coraz lepiej uczą się chwytać świat. A skoro dłonie to okno na przeznaczenie robota, to możemy być pewni, iż przyszłość dosłownie leży w ich rękach.

*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI

Idź do oryginalnego materiału