Recenzja Sonos Era 300: głośniki, które kupiłbym bez zawahania

1 rok temu
Zdjęcie: Sonos Era 300


Sonos to marka bliska memu sercu, gdyż wydałem majątek na setup, który mam w domu. Uwielbiam ją w każdym calu. Jest jak Apple dla świata audio: plug'n'play, podłączasz głośnik do prądu, wykrywasz go aplikacją i po prostu działa, serwując doskonałej jakości dźwięk. Dzisiaj wziąłem na warsztat Sonos Era 300, które z początku odepchnęły mnie swoim designem, ale nietypowy kształt wynagradza doskonała jakość i to, iż w dwóch głośnikach stereo... mamy pełne wsparcie Dolby Atmos. Zapraszam do recenzji.

Gdyby spojrzeć na nasz rodzimy, polski rynek, to z całej naszej szanownej konkurencji, myślę, iż mogę się okrzyknąć prawdziwym fanem Sonos, patrząc ile tekstów i recenzji na przestrzeni lat, wyszło spod mojej ręki. Sonos kupił mnie wspomnianą prostotą, bez niepotrzebnych, plątających się kabli (chociaż oczywiście rozumiem i szanuję segment pro-audio), bez niepotrzebnych wzmacniaczy czy innych urządzeń towarzyszących. Sonos daje nam głośnik, a w zasadzie komputer wyposażony w głośniki/głośniki, parafrazując jednego z inżynierów Sonos, z którym miałem okazję rozmawiać podczas premiery Sonos Move.

Mój setup składa się z Beam, Play:1, a także z głośnika niskich tonów: SUB. Całość podpięta w salonie z TV, służy jako domyślny zestaw serwujący jakikolwiek dźwięk pochodzący z telewizora, a przede wszystkim zestaw grający moją ulubioną muzykę. Gdyby miał robić upgrade, myślę, iż mogłaby to być wymiana Beama, bo wcześniej pracował w pomieszczeniu 20 m2, a po przeprowadzce do domu, nagle zrobiło się ponad 40 m2. Ciekawostką jest to, iż to bardziej z ciekawości jak radzi sobie większy brat, niż z realnej potrzeby. Dream setup, który jest ze mną od lat i nic mu nie dolega. Mimo wszystko oczywiście obserwuje, co Sonos wypuszcza, bo zmieniając swój cykl wydawniczy, w ciągu roku mamy do zobaczenia przynajmniej dwie premiery. Szczerze, to ciągle po cichu liczę na słuchawki wokółuszne, które jeżeli wierzyć plotkom, miały się pojawić już jakiś czas temu, ale niestety tak się nie stało. Pojawiły się za to Sonos Era 300, które z początku wzbudziły moje dość ambiwalentne uczucia. Nie miałem wątpliwości, iż to będzie topowy produkt, jeżeli chodzi o jakość dźwięku, ale sam ich design był dość kontrowersyjny i zdecydowanie odstający od tego, do czego byłem przyzwyczajony jeżeli chodzi o głośniki stereo.

Sęk jednak w tym, iż to nie są zwykłe głośniki stereo. Konstrukcja w dużym stopniu zoptymalizowana jest pod 6 głośników (!) ukrytych w jednym, cylindrycznym opakowaniu.

Czy to ma sens? Jeszcze jak! Zacznijmy jednak od początku.

Opakowanie

Głośniki Sonos Era 300 trafiły do mnie w bardzo charakterystycznym opakowaniu, które ma blokadę otwarcia. Głośniki nie należą do najlżejszych, więc charakterystyczny plastikowe element z boku kartonu blokują, by głośniki z niego nie wypadły. Wystarczy je przesunąć i możemy sprawnie wyciągnąć sprzęt z opakowania. Warto dodać, iż Sonos pakuje swoje głośniki w opakowania ekologiczne w 100% nadające się do ponownego przetworzenia. [gallery link="file" columns="2" size="medium" ids="199198,199200"] W środku Era 300 zapakowany w charakterystyczny delikatny materiał z brandowaną naklejką. Pierwsze wrażenia o wyjęciu głośnika są niezmienne: jest efekt wow. Era 300 w charakterystycznej cylindrycznej obudowie robią tak samo doskonałe wrażenie, jak każdy inny sprzęt od Sonos.

Sonos Era 300 - guziczki i porty

Głośniki w moim wypadku wylądowały na biurku, na wysokości oczu. Nie widzę ich cylindrycznego kształtu, tylko ich front, który w hipnotyczny sposób ma rozłożoną maskownice. Charakterystyczny napis Sonos jak zwykle można odczytać od tyłu lub od przodu i ulokowany jest w górnej, centralnej części głośnika. Tuż ponad ukryta jest dioda stanu urządzenia. W górnej części urządzenia mamy dotykowy panel sterowania, dzięki którego możemy przełączać się między utworami, włączać/zatrzymywać odtwarzany utwór lub wyłączyć mikrofon. Co ciekawe, z tyłu urządzenia mamy także fizyczne przyciski, jeżeli zależy nam na prywatności, a mamy obawę, iż ktoś niechcący włączy mikrofon z górnego panelu, zawsze możemy wykorzystać fizyczny przycisk z tyłu obudowy. Tuż obok niego znajduje się gniazdo USB-C, a w górnej części mamy przycisk do łączenia poprzez Bluetooth, gdzie nie tylko domownicy posiadający aplikację Sonos, będą mogli strumieniować wybraną przez siebie muzykę, wystarczy wcisnąć guzik. To akurat bardzo interesująca nowość, bo Bluetooth dedykowany był co do zasady głośnikom mobilnym, takim jak np. Sonos Roam. Sonos Era 300 obsługuje także AirPlay 2, więc będziecie mogli bezpośrednio wysłać muzykę z Waszych urządzeń z jabłkiem, wprost do głośnika. Port USB-C pozwoli nadać zestawowi ERA 300 kilka dodatkowych możliwości, za pośrednictwem adaptera, który można dokupić do zestawu. Za jego pomocą możecie podłączyć dowolne źródło dźwięku. Cylindryczny głośnik Era 300, ma dwie silikonowe nóżki u spodu, ale znajdziemy tam także możliwość zastosowania podstawki, którą wkręcimy na dwie śrubki w podstawie urządzenia, gdyby się okazało, iż chcemy je umieścić np. za kanapą.

Podłączanie Sonos Era 300 - czy może być łatwiej?

Po wyjęciu z opakowania i ustawieniu na biurku, czas na dołączenie zestawu do setupu, który już mam w domu. Sonos działa na podstawie technologie multiroom, co oznacza w praktyce, iż głośniki potrzebują tylko prądu i działają w oparciu o WiFi. W związku z tym możecie ustawić różne głośniki, w różnych miejscach w domu, a dopiero przy włączeniu muzyki zdecydować, które głośniki mają dźwięk odtworzyć. Przykład z życia: włączam muzykę na głośniku w łazience (nie mam jeszcze, ale muszę sobie sprawić!), ale nie chcę, by muzyka grała w tym czasie w salonie. Mój aktualny setup składa się na grupę głośników o nazwie: Salon, a dwa głośniki Era 300 wylądowały fizycznie jak i w aplikacji pod nazwą: Gabinet. [gallery size="medium" link="file" columns="4" ids="199204,199205,199206,199207"] Proces konfiguracji najpewniej nie może być prostszy. Po włączeniu głośnika do prądu i włączeniu aplikacji przechodzimy przez krótki proces adekwatnie informowania nas o tym, co aktualnie się dzieje, a całość zakończona jest procesem dostrajania, w oparciu o technologię Trueplay, gdzie głośnik, emitując dźwięk i zwrotnie je rejestrując mikrofonami, dopasowuje ustawienia equalizera. Niegdyś robiłem to, skanując mikrofonem telefonu, poruszając się po całym pomieszczeniu, kiedy głośniki emitowały ten charakterystyczne dźwięk. Teraz przez obecność mikrofonów w głośniku nie ma takiej konieczności. Sonos Era 300 mają także obsługę głosową, możecie ustawić Alexę lub rozwiązanie Sonosowe (w języku angielskim). Wówczas możecie zwracać się do swoich głośników per "Hey Sonos" i wydawać polecenia do sterowania dźwiękiem, bez konieczności dotykania aplikacji czy panelu sterowania głośnika.

Jak grają Sonos Era 300?

Czas na to, co najważniejsze. Jakość dźwięku. Skłamałbym, gdybym oczekiwał czegoś innego niż doskonałej jakości. Skłamałbym, gdybym miał cień wątpliwości, iż będzie przeciętnie. Skłamałbym również, gdybym powiedział, iż będzie lepiej niż w zestawieniu z nierówną konkurencją: moim aktualnym zestawem. Sonos Era 300 grają wybornie, nie mogło być inaczej. Na co dzień mam referencje do monitorów studyjnych, doskonałej jakości i ile takie porównanie może nie jest najlepsze, bo to kompletnie dwa różne segmenty, ale daje zrozumienie tego, jak różnią się oba zestawy, gdzie każdy wypada bardzo dobrze. Era 300 z pewnością ma dużo więcej niskich, ale sprężystych tonów, które dodają efektu wow, a nie są przekombinowane. Sonos doskonale znalazł balans, jak dać frajdę z basów, nie przesadzając. Góra i średnie tony nie odstają od monitorów, a scena jest nieporównywalnie lepsza w Sonosach i nie mogło być inaczej, w końcu w obu cylindrycznych opakowaniach mam do dyspozycji aż 12 głośników. Jestem zachwycony jakością, na tyle, iż gdybym miał kupować swój zestaw od nowa, szczerze rozważyłbym zakup 2x Sonos Era, zamiast tego, co mam teraz. Oczywiście niesprawiedliwie porównując Era 300 do mojego aktualnego zestawu (2x Play:1, Beam i SUB), wyraźnie czuć różnicę niskich tonów na korzyść domowego setupu, ale przypominam, iż SUB kosztował mnie 3500 PLN, czyli 1,5x drożej niż jeden Era 300. Głośniki grają na tyle dobrze, iż wygenerowałem sprzedaż Sonosowi, gdy znajomy przetestował je i był na tyle zachwycony, iż zamówił dwa egzemplarze dla siebie (tylko dlaczego czarne?!). Era 300 wspiera Dolby Atmos, jednak by poczuć przestrzeni, będziecie potrzebowali do zestawu soundbara Sonos Arc lub Beam (2 generacji).

Jak to podsumować?

Myślę, iż najlepszą formą podsumowania będzie fakt, iż ubolewam, iż będę musiał je zwrócić po testach. Sonos Era 300 przy swoim bardzo charakterystycznym kształcie i obudowie, dają to co najważniejsze: doskonałej jakości dźwięk, który możecie wykorzystać jak, tylko się Wam podoba: czy jako głośniki Stereo w biurze, czy jako głośniki w zestawie kina domowego, podłączonego do TV. Osobiście miałbym niezły zgryz, gdybym miał budować swój zestaw Sonosów od zupełnego początku i czuje, iż wyglądałby on kompletnie inaczej niż teraz i jestem przekonany, iż Era 300 miałyby swoje miejsce na półce.
Idź do oryginalnego materiału