Recenzja Silver Monkey X Gorilla. Uniwersalna, ultralekka, ale czy godna polecenia?
SMX Gorilla to moje kolejne, po bardzo przyzwoitym modelu SMX Rascal, podejście do „gryzoni” rozwijającej się dynamicznie marki Silver Monkey X. Czy producent wyciągnął wnioski przy projektowaniu recenzowanej myszki? Czy poprawiono w niej niedoskonałości, na które zwracałem uwagę w recenzji bezprzewodowego wariantu Rascal? Silver Monkey X Gorilla nie jest dostępna w dwóch wersjach, a więc jesteś skazany jedynie na „gryzonia” z „ogonkiem”.
Myszka SMX Gorilla zagościła na moim stanowisku komputerowym i okazała się porządnie zapakowana – skrywa się w podwójnym kartonie. Zewnętrzny wizualizuje Ci bohatera testu, a z tyłu zdradza Ci najważniejsze cechy specyfikacji. Gdy otworzysz pudełko, w środku znajduje się jeszcze jeden, tym razem bardziej wytrzymały karton. Tam znajdziesz niezbyt dobrej jakości plastikowe opakowanie, w którym leży myszka zakryta dodatkowo folią, oraz skromną instrukcję.
O ile nie mam żadnych zarzutów co do całościowego zapakowania, o tyle plastikowe opakowanie mogło być lepszej jakości – pod tym względem jest to krok wstecz względem Rascala. Wyposażenie też niczym się nie wyróżnia. Nie to jednak jest najważniejsze – dużo bardziej liczą się osiągi i jakość wykonania. Sprawdź zatem w recenzji, jak prezentuje się od tych stron Silver Monkey X Gorilla.
Specyfikacja Silver Monkey X Gorilla
- Dla graczy
- Praworęczny
- Przewodowa
- USB
- Optyczny
- 16000 DPI
- 6
- Długość: 124 mm
- Szerokość: 64 mm
- Głębokość: 38 mm
- Waga: 58 g
- 24 miesiące (gwarancja producenta)
- Antypoślizgowe panele boczne
- Teflonowe ślizgacze
- Kabel w oplocie o długości 1,8 m
- Ultralekka konstrukcja
- Przełączniki Kailh
- Podświetlenie w 16,8 mln kolorach
- Podświetlenie RGB
- Programowalne przyciski
- 50 G akceleracji
- 1000 Hz Ultrapolling
- Żywotność 60 milionów kliknięć
- Regulacja rozdzielczości DPI w locie
- Sensor optyczny Pixart PMW 3389
- Technologia Lift-Off Distance
Wygląd i jakość wykonania Silver Monkey X Gorilla
Mimo symetrycznej budowy myszka została dostosowana przez producenta to praworęcznych użytkowników. Design „gryzonia” może nie zachwyca, ale też nie odrzuca. W wyglądzie największą uwagę przykuwają dwa elementy: antypoślizgowe panele boczne oraz błyszczący pasek oddzielający korpus i główne przyciski. Ten ostatni dodaje myszce lekkiej zadziorności, przez co nie masz do czynienia z kolejną myszką o niemal bliźniaczym designie.
Wymiary i waga
SMX Gorilla nie różni się zbytnio wymiarami od Rascal. Jest dosłownie o milimetr krótsza i o 3 mm niższa. To, co jednak mocno je od siebie odróżnia, to waga (58 g). Tutaj udało się ją bardzo mocno zbić, mimo porzucenia rozwiązania typu plaster miodu. Co więcej, aż sprawdziłem ofertę x-komu i w przewodowych myszkach gamingowych do 60 g znajdują się praktycznie same „gryzonie” o dziurkowanej obudowie.
Wyjątek stanowią Cooler Master MM730 i właśnie SMX Gorilla. Chyba nie muszę pisać, iż na ich tle recenzowany model się wyróżnia ultralekkością, a jeżeli nie przepadasz za myszką typu honeycomb, to trudno o lepszy wybór w tej cenie. Ma też uniwersalny kształt – typowy dla prostych, minimalistycznych myszek dla graczy.
Budowa
Użyty plastik na pierwszy rzut oka wygląda na niskiej jakości, ale w tej półce cenowej jest jak najbardziej adekwatny. Takie wrażenie może pozostawiać bowiem każdy lekki materiał, a w końcu SMX Gorilla to jeden z najlżejszych „gryzoni”, z jakimi miałem do czynienia. Wydaje mi się jednak, iż plastik może gwałtownie się wycierać, choć aby się o tym przekonać, musiałbym testować myszkę co najmniej kilka miesięcy. Chociaż z drugiej strony – zdarza się to choćby w topowej półce (np. w Logitech G Pro).
Plastik nie w każdym miejscu jest taki sam. Na głównych przyciskach jest nieco błyszczący – mógłby być bardziej matowy, choć ten efekt powodują albo pogłębiają niestety widoczne ślady palców. Z kolei w części korpusu, w którego dolnej części znajduje się logo SMX, jest dość wyraźnie szorstki, mniej przyjemny w dotyku, ale też mniej ślizgający się. Według mnie mógłby być taki na całej obudowie.
Z boku znajdziesz specjalne antypoślizgowe panele boczne, ale antypoślizgowe są tylko z nazwy. W żadnym stopniu nie wpływają pozytywnie na przyczepność. Spód jest dość gładki i solidny.
Podświetlenie
Podświetlenie jest skromniejsze niż w SMX Rascal, ale wynika to z braku prześwitu ukazującego wnętrze myszki, a także z nieco skromniejszego paska w dolnej części. Na to prawdopodobnie miała wpływ chęć obniżenia jak najbardziej wagi bez przesadnych kompromisów.
Generalnie podświetlenie prezentuje się dobrze i obejmuje, oprócz paska, także logo SMX i scroll. Jednak żadnych fajerwerków w tym przypadku nie uświadczysz. Naturalnie nie musisz z niego korzystać i wyłączysz go bez systemu (nie ma jednak dedykowanego przycisku do RGB).
Ślizgacze i okablowanie
Producent postawił tym razem nie na ilość, ale jakość. Ślizgacze są „tylko” dwa, ale na szerokości praktycznie całego spodu (na dole obszerny, a na górze cieńszy) i o znacznie większej powierzchni niż odpowiedniki w SMX Rascal (tam były cztery malutkie w każdym rogu). To w zupełności wystarcza. Dodatkowo producent pokusił się o naklejenie na nich folii zabezpieczających. Generalnie ich jakość, choć przez cały czas nie jest idealna, wypada lepiej od tych stosowanych w poprzednim modelu SMX.
Z kolei kabel należy do tych, w przypadku którego nie musisz silić się na złorzeczenia podczas użytkowania. Jest podobny do tego, który Genesis zastosował w modelu Krypton 555, albo Cooler Master w MM731. Oplot jest bardzo miękki w dotyku i przypomina delikatne sznurowadło, więc nie ma mowy o żadnym dyskomforcie podczas rozgrywki, zwłaszcza przy dynamicznym poruszaniu „gryzoniem” po podkładce. Długość jest standardowa. Generalnie trudno się do czegokolwiek przyczepić.
Czujnik, przyciski i przełączniki w SMX Gorilla
Silver Monkey X Gorilla przeszło sporo modyfikacji względem poprzedniej myszki marki SMX. Czy wszystkie zmiany można zaliczyć na plus? Przekonaj się.
Sensor
To, co najbardziej mnie cieszy, to zamiana czujnika z PMW 3327 (przewodowa wersja Rascal) i PMW 3325 (bezprzewodowy wariant Rascal) na wyraźnie lepszej jakości sensor – Pixart PMW 3389. W tej półce cenowej jest to świetny wybór. Cechuje się on bardzo wysoką maksymalną szybkością (10,16 m/s) i niskim poziomem LOD (możesz go modyfikować w oprogramowaniu).
Do tego nie występuje w jego przypadku akceleracja i jittering (szumy), a w natywnej rozdzielczości (do 16000 DPI) nie uświadczysz interpolacji. Idealnie nada się dla choćby najbardziej wymagających graczy. Ponadto – w przeciwieństwie do czujników w poprzedniej myszce SMX – sprawdzi się też wybornie w przypadku graczy typu low sense (grających z niską czułością).
Główne przyciski na przełącznikach Kailh
Najważniejsze przyciski bazują na porządnych przełącznikach Kailh GM 4.0 o żywotności 60 mln kliknięć. Można je coraz częściej zobaczyć w tańszych modelach różnych marek, choć w niższych przez cały czas przeważają Huano. Według mnie Kailh sprawdzają się lepiej – nie tylko są bardziej wytrzymałe, ale także klikają lepiej. Klik jest dość głośny i bardzo przyjemny dla ucha. Do tego opóźnienia są niskie i tym samym reakcja widoczna na ekranie odpowiednio szybka.
Co ciekawe, nie odczułem w testowanym urządzeniu „twardości”, która cechował konkurencyjny model „gryzonia” na tych samych przełącznikach Kailh. Przyciski główne w SMX Gorilla chodzą płynnie i stosunkowo lekko.
Jeśli chodzi o wykonanie tego elementu, to nie mam specjalnie większych zarzutów. Przyciski główne są idealnie spasowane, nie są zbyt giętkie, a przerwa między nimi – odpowiednia. Plastik mógłby mniej ślizgać się – w przeciwieństwie do korpusu nie wyczujesz w jego przypadku choćby szczypty szorstkości. No i zostawia ślady palców, ale w tej cenie można na to trochę przymknąć oko.
Boczne przyciski
Boczne przyciski znajdują się z racji wyprofilowania pod praworęcznych graczy z lewej strony. Są one wyraźnie uwydatnione i błyszczące, wyróżniając się na tle względnie matowej obudowy. Dźwięk przy kliku jest przyjemny i dość głośny, ale jeszcze lepsze jest uczucie podczas klikania.
Generalnie korzysta się z nich bardzo wygodnie, choć według mogłyby być trochę większe. Jednak choćby najmniejszy kawałek plastiku jest istotny w grze o każdy gram. Siłą rzeczy minimalizujesz ilość plastiku, jak tylko możesz, by osiągnąć tak niską wagę, jaką cechuje się SMX Gorilla.
Scroll
Scroll to generalnie standard w niższej półce cenowej, ale w tanich „gryzoniach” często jest on przesadnie luźny, grzechocząc i bujając się we wszystkie strony. Na szczęście tego nie odnotowałem w testowanej myszce. W SMX Gorilla rolka jest stabilna jak skała. Skok jest delikatnie wyczuwalny, a przy przewijaniu zaskakująco cichy (dopiero zmienia się to przy kliku).
Test myszki Silver Monkey X Gorilla w grach
Jak przystało na myszkę o wadze piórkowej, nie mogłem jej nie przetestować w sieciowych strzelaninach, z CS:GO na czele, bo to właśnie w nich najlepiej się sprawdzają. I muszę przyznać, iż testy przebiegły rewelacyjnie, jak na tę półkę cenową. I nie chodzi tylko o wagę urządzenia, która czyni z niego jednego z najlżejszych „gryzoni” przewodowych na rynku, szczególnie bez budowy typu honeycomb, ale także o bardzo dobrej jakości czujnik i przełączniki Kailh.
Muszę przyznać, iż odczucia płynące z klikania zarówno głównych, jak i bocznych przycisków są bardzo dobre – i to nie tylko w swojej kategorii! Wysokiej jakości sensor Pixart zapewnia wysoką precyzję, a przełączniki – szybką reakcję.
Poprawione względem modelu Rascal ślizgacze także przekładają się na lepszy poślizg po podkładce, choć przy błyskawicznych ruchach jest wyczuwalne tarcie. To z kolei przekłada się na nieco gorsze doznania podczas szybkiej wymiany ognia, zwłaszcza przy niskiej czułości myszki. Poza tym ślizgająca się obudowa, szczególnie podczas intensywniejszej rozgrywki, może także dawać się we znaki.
Oprogramowanie Silver Monkey X Gorilla.
Producent naprawił błąd i tym razem oferuje opcjonalne oprogramowanie do kontroli nie tylko podświetlenia i DPI, ale także choćby poziomu LOD (ang. Lit Off Distance). Aplikacja jest lekka i przyjazna w obsłudze. Nie ma potrzeby także, by ją używać. Podświetlenie możesz zmieniać dzięki przycisków myszy, podobnie jak DPI, ale oprogramowanie pozwala na o wiele więcej (patrz załączone screeny).
Podsumowanie recenzji SMX Gorilla. Takie metamorfozy to ja lubię!
Producent wyciągnął należyte wnioski i mysz Silver Monkey X Gorilla jest adekwatnie pod każdym względem lepsza od Silver Monkey X Rascal, choć nie jest jej bezpośrednią następczynią. Może kształtem nieco bardziej odpowiadał mi starszy model, ale reszta – tj. czujnik, przełączniki, okablowanie, ślizgacze – stoi na nieporównywalnie wyższym poziomie w nowszej konstrukcji. Ponadto możesz w końcu skorzystać z dedykowanego systemu – możesz, nie musisz. W przeciwieństwie do SMX Rascal ważne jest to, iż masz ten wybór.
Do doskonałości trochę zabrakło, ale jedyne zmiany, jakie bym poczynił, dotyczą obudowy – jej jakości i materiałów. Jednak nie są to wady, które zasłaniają pozytywne cechy recenzowanej myszki. Producent Silver Monkey X Gorilla nie ma absolutnie czego się wstydzić – wręcz przeciwnie. W końcu otrzymujesz mysz dobrą choćby dla wymagających graczy, zapewniający wysoką precyzję wysokiej jakości czujnik i solidne przełączniki.
Jeśli do tego cenisz sobie ultralekkie myszki, i to bez budowy typu plaster miodu, to w swojej półce wybór SMX Gorilla może być strzałem w dziesiątkę. Silver Monkey zmieniło swoje (nie tak) „brzydkie kaczątko” w (dość) „pięknego łabędzia”.
Minusy
- boczne panele antypoślizgowe mało antypoślizgowe
- przyciski główne też mogłyby być mniej śliskie
- na obudowie pozostają ślady palców, zwłaszcza na głównych przyciskach
- ślizgacze mogłyby mieć nieco mniejszy współczynnik tarcia
Plusy
- lekka jak piórko, i to bez budowy typu plaster miodu!
- solidna jakość wykonania, idealnie spasowanie i uniwersalne wymiary
- świetny czujnik (PMW 3389) i przyjemne w klikaniu (i słuchaniu) przełączniki o szybkiej reakcji i dużej wytrzymałości
- przyzwoite, miękkie okablowanie
- porządny stosunek jakości do ceny
- dedykowane oprogramowanie do konfiguracji myszki (np. podświetlenia, LOD)