Możecie znać Fidlocka z „magicznych” bidonów, trzymających się ramy bez koszyka. To być może najpopularniejszy produkt, ale oferta jest zdecydowanie bogatsza, my zaś w tym sezonie sprawdziliśmy ich całą serię. Zobaczcie nasze podsumowanie po pół roku używania systemów TWIST i VACUUM.
Byłbym zapomniał – Fidlocka mogliście spotkać także w kaskach, gdzie w tzw. modelach premium zastępuje klasyczną sprzączkę. Jak się raz człowiek przyzwyczai do magnetycznej łatwości jej działania, trudno wrócić do starszych rozwiązań. Tak właśnie najczęściej działa Fidlock – magnes w miejsce mechaniki ułatwia życie upraszczając obsługę. Czy zawsze? Sprawdzamy!
FIDLOCK TWIST
TWIST to cała seria produktów, a tak naprawdę jeden najbardziej znany i podstawowy, czyli „baza” przykręcana do ramy plus do tego bidony w różnych rozmiarach. Nie ma zewnętrznego, klasycznego koszyka, co powoduje, iż rower wygląda inaczej – ma czysty wygląd.
Jak to działa? Ze strony Fidlocka: „Bidon jest wyposażony w łącznik z wewnętrznym mechanicznym system zatrzaskowym. Dwa magnesy zamocowane w bazie, przyciągają łącznik i prowadzą butelkę do adekwatnej pozycji. Ze słyszalnym „kliknięciem” zamyka się mechaniczny zatrzask, aby bezpiecznie trzymać bidon. Aby uwolnić butelkę, wystarczy prosty TWIST.”
Baza rowerowa (Bike Base) jest mocowana na rowerze przy pomocy dostarczonych w zestawie śrub z płaskimi główkami – oczywiście służą do tego standardowe otwory na koszyk na bidon. Baza uniwersalna (Uni Base) pozwala na zamocowanie bidonu tam, gdzie nie ma otworów, na paskach obejmujących rurkę.
Fakt, iż baza „chowa się” w bidonie sprawia także, iż bidon zajmuje mniej miejsca w ramie, co pozwala albo użyć go w ogóle – bo inne, standardowe się nie mieszczą, albo zamocować większą pojemność niż zazwyczaj. Fidlock ma w ofercie bardzo wiele rozmiarów i kształtów, a nasze ulubione są skrajne – 450 ml (mieszczą się w małych ramach fulli) i 800 ml (idealne do wyścigów ultra). Ta różnorodność sprawia, iż łatwiej jest też zagospodarować miejsce w ramie, np. używając możliwie największych bidonów, a torby bikepackingowe na innych elementach roweru.
Różne rozmiary bidonów sprawiają, iż można dobrać indywidualna i co ważne idealną konfigurację wilkości. Są też warianty z przykrywką ustnika i bez. Ale uwaga – żeby cieszyć się długo z zakupu należy często czyścić bidon w środku, bo załamania tworzywa powodują, iż trudniej jest utrzymać go we adekwatnym stanie. choćby jeżeli sam bidon wykonany jest z materiału, który nie sprzyja rozwojowi bakterii!
Warto też poćwiczyć na początku ich wkładanie, bo jednak w otwory trzeba trafić. Pomocne może okazać się np. przesunięcie bazy ku górze – ma pewien zakres regulacji – by było bliżej sięgnąć.
Baza kosztuje 59 zł, bidony od 59 zł sztuka, oczywiście dostępne są różne zestawy i kolory.
FIDLOCK VACUUM
Nazwa podpowiada o co chodzi… ale oddajmy głos opisowi z katalogu, który oddaje to skrótowo: „Mocowanie FIDLOCK VACUUM do telefonu wykorzystuje unikalną kombinację elementu przyssawki i oraz magnesów neodymowych, aby bezpiecznie przymocować telefony do roweru, ale także do deski rozdzielczej samochodu lub biurka.„ Cały system uchwytów pozwala umieścić tam telefon, gdzie jest to najwygodniejsze.
W naszym przypadku do wyboru mieliśmy bazy montowane na mostku i do kierownicy, ale są też kolejne wersje np. do mocowania na uchwycie GPS. Wszystko zależy od tego, jak chcecie mieć umieszczony telefon na kierownicy. Tak jak widzicie u nas był on centralnie, bo telefon służył też do komunikacji na imprezach ultra.
Montaż całości nie jest skomplikowany i np. w przypadku mostka sprowadza się do użycia dwóch plastikowych opasek z ząbkami, jeżeli chodzi o bazę.
Oprócz tego trzeba mieć albo specjalne opkowanie Fidlocka na telefon – dobrane oczywiście do jego modelu – albo nalepiony element na naszym własnym opakowaniu. Tu warunek jest jeden – opakowanie musi być gładkie, by „łata” dobrze się trzymała. Po odpowiedniej procedurze to połączenie wytrzymało u nas tysiące kilometrów.
Telefon montuje się błyskawicznie, po prostu kładąc go na uchwycie. W przypadku niskiej przystawki, jak u nas, zajmuje to może sekundę. Demontaż jednak… wymaga naciśnięcia pierścienia, który znajduje się pod uchwytem, naciska się go w dół – to dodatkowe zabezpieczenie.
Telefon na mostku to idealne rozwiązanie – szczególnie wtedy, gdy ma się w torebce obok powerbanka, tak go używaliśmy. Bez problemu przetrwał np. jazdę non stop 300 km podczas Bałtyk Bike Challenge. Nie został zgubiony też po ciemku na słynnych klatkach w Klukach, ani na singlu koło Ustki – skąd pochodzą zdjęcia poniżej.
Nie zmienia to jednak faktu, że… dwóch pijanych panów Żabce w Ustce zdołało niemal ukraść telefon, wyszarpując go z uchwytu. Drugi przypadek wypięcia nastąpił po solidnym uderzeniu kolanem w telefon na silnglach pod Legionowem.
Jednym słowem – to bardzo wygodne rozwiązanie, które sprawdzi się we wszelkiego typu ambitnej turystyce, czy choćby ściganiu na gravelu, ale nie w ostrym MTB, gdzie szanse uderzenia kolanem w coś na kierownicy są większe. Abstrahując od tego, iż w ogóle telefon na kierownicy, gdy szanse upadku są duże, to karkołomny (i kosztowny) pomysł.
Mocowanie VACUUM kosztuje 139 zł, podobnie etui. Uniwersalna naklejka to 69 zł.
FIDLOCK VACUUM PINCLIP
Do tej samej grupy VACUUM należy też mocowanie PINCLIP, które stanowi ciekawą propozycję dla tych, którzy nie tylko używają GoPro, ale też lubię zmieniać perspektywę nagrywania. Ten sprytny gadźet działa na podobnej zasadzie jak mocowanie do telefonu – mamy magnes plus mechaniczne zwolnienie uchwytu – naciska się po prostu po obu stronach mocowania (poniżej).
A iż w komplecie dostajemy dwie różne podstawy montowane do standardowych mocowań GoPro, przekładanie kamery pomiędzy nimi może być błyskawiczne, np. z klatki piersiowej na kask.
To wszystko oczywiście dzieje się przy zachowaniu kąta ustawienia kamery, bo ten jest regulowany niezależnie, na stosownym przegubie.
Oczywiście, skoro mamy do czynienia ze standardowymi mocowaniami GoPro, można też zamocować jeden z uchwytów PINCLIP np. na kierownicy. Nasze ulubione to opcja przekładania spod mostka, znad opony, na kask, na szybkich zjazdach na szosie – tu para sprawdza się idealnie. Jedyne ograniczenie to fakt to wyobraźnia, oraz fakt, iż wydłużone ramie, na którym mocujemy kamerę może spowodować problemy z filmowaniem w niektórych scenariuszach, bo GoPro ulega wówczas większym wahaniom (to problemtyczne bardziej dla użytkowników starszych modeli, gdzie stabilizacja była słabsza).
Proste rozwiązanie otwierające nowe możliwości w odpowiednich rękach – spodziewajcie się specjalnych ujęć z jego użyciem!
PINCLIP kosztuje 149 zł.
Pełną kolekcję akcesoriów FIDLOCK znajdziecie w sklepie TRW Sport, polskiego dystrybutora marki – sklep.trwsport.pl