Recenzja kask full face Ekoi Enduro Light

magazynbike.pl 5 miesięcy temu

Konsekwentnie sprawdzamy kolejne elementy wyposażenia fana MTB produkcji francuskiego Ekoi, marki znanej głównie z produktów na szosę. Tym razem przedstawiamy wyniki testu kasku typu full face Enduro Light. Czy wynik nas zaskoczył? To zależy jak patrzeć.

Przyznam, iż nie lubię czytać czystych opisów produktów, bo zwykle brzmią one tak samo. W przypadku kasków standardowo jest to połączenie epitetów podkreślających lekkość konstrukcji i jakość wentylacji. Wytrzymałość to oczywistość, stosowne atesty muszą mieć wszystkie nakrycia głowy tego typu, choć dla podkreślenia stopnia bezpieczeństwa firmy dbają o ich większą ilość poza podstawą normą CE. Podobnie było z Ekoi, zanim poznałem bliżej ich produkty MTB. A po raz pierwszy zetknąłem się z nimi przypadkowo, testując sprzęt w Toskanii, w towarzystwie Eliotta Lapotre, francuskiego freeridera i zawodnika jeżdżącego na GT, właśnie w ciuchach Ekoi – widzicie go na zdjęciu poniżej. Wcześniej markę kojarzyłem wyłącznie z jazdą po asfalcie.

Co my tu mamy?

Kask Ekoi Enduro Light to produkt nowy, który pojawił się w kolekcji w ubiegłym sezonie. To odpowiedź na najnowszy trend, w którym ludzie chcą mieć ochronę głowy włącznie z brodą, ale niekoniecznie mają ochotę na wożenie klasycznego full face z jego wagą godną DH. Stąd i propozycje firm wariantów odchudzonych, do tego wentylowanych. W przypadku Ekoi konstruktorzy zaproponowali wersję zabudowaną, bez odpinanej szczęki, za to wyposażoną w 24 otwory wentylacyjne. Model w mniejszym, testowanym przez nas rozmiarze M, waży rzeczywiste 655 gramów, co sprawia, iż jest lżejszy od więlu kasków tego typu. Firma podaje wagę 5 gramów niższą.

Co prawda w kaskach full face najczęściej podjeżdża się z użyciem podwózki, albo z użyciem wyciągu, ale… to nie musi być konieczność. Z mojego doświadczenia wynika, iż dla dobrego samopoczucia na podjazdach najistotniejsza jest sama osłona szczęki. Nie chodzi tylko o fakt bliskości twarzy, ale też o ilość wyściełania oraz ewentualnie otworów wentylacyjnych. W kaskach enduro cała sztuka polega na tym, by zostawić wystarczającą ilość miejsca na oddech! I tu dobra wiadomość – w Ekoi udało się to wyśmienicie, bo układ szczęka/wyściełanie/otwory się zwyczajnie sprawdza.

Zapewne dlatego, iż otworom z boku szczęki towarzyszą dodatkowe z jej przodu, a gąbki na policzkach stabilizują całość, bez uciskania (tu drobna uwaga na marginesie – każdy ma inny kształt głowy, więc oczywiście kask musicie przymierzyć, nigdy nie ma 100% gwarancji dopasowania). Dopasowanie pod brodą ułatwia pasek z klamerką na magnes Fidlock. Kto raz skorzystał z tego rozwiązania nigdy nie będzie chciał innego. Ale uwaga – kask jest nietypowy, bo paski do dopasowania są osadzone w jednym miejscu, z tyłu nie ma regulacji dzięki pokrętła. Rolę uprzęży pełni specjalna gąbka na potylicy oraz zmyślnie rozmieszczone na skorupie wkładki, otulające głowę. Brzmi oszczędnie? I takie jest, ale działa!

Ta oszczędna konstrukcja prawdopodobnie jedna z przyczyn, dlaczego kask jest tak lekki – mniej elementów oznacza niższą masę!

Kasku nie testowałem w trakcie upałów, tylko wiosną, w tych warunkach kanały wentylacyjne we wnętrzu skorupy działały świetnie. Efekt dodatkowy to brak efektu izolacji od otoczenia, bo przez cały czas słyszy się to, co się dzieje dookoła – ja akurat to lubię. Nic więc dziwnego, iż kask Ekoi, dla mnie samego niespodziewania, trafił na krótką listę ulubionych, jeżeli chodzi o jazdę enduro. Po prostu nie lubię zbyt ciężkich kasków, a w tym czuję się zaopiekowany, bez dźwigania dodatkowych gramów.

Ekoi proponuje od razu do kasku dopasowane gogle Revo, które także widzicie na zdjęciach i które testowałem. Gdy są dostępne – a w tej chwili nie ma ich na stronie ekoi.com, kosztują 288 zł i pasują idealnie do kasku, co nie dziwi, skoro projektowano je specjalnie pod kątem użycia razem. Mój egzemplarz miał drobne niedoskonałości soczewki po stronie wewnętrznej, wyglądające jak odklejająca się folia – co interesujące jednak, nie przeszkadzało to w trakcie jazdy, bo po założeniu gogli było niewidoczne. Z chęcią sprawdziłbym soczewki fotochromowe, bo takie też mają być dostępne. Te testowane w ciemnym lesie były na granicy tego, co lubię. Zdecydowanie podobał mi się za to zakres widzenia – w czasie jazdy ramki gogli nie widać!

Podsumowanie

Ekoi w MTB to nowicjusz, stąd zaskoczenie, iż produkty, które tworzy, są od razu tak dopracowane. Kask Enduro Light mogę polecić z czystym sumieniem, bo nie dość iż jest bardzo wygodny, to także lekki i dobrze wentylowany. Skorupa bez dodatkowej regulacji z tyłu sprawia, iż musicie tylko trafić z rozmiarem, ale tu są cztery do wyboru. Średni M (57-58 cm) odpowiada typowej rozmiarówce, co może być podpowiedzią.

Sugerowana cena detaliczna modelu wynosi 866 zł.

Info: ekoi.com/pl/kask-rowerowy-mtb

Idź do oryginalnego materiału