Realme GT 8 Pro – iPhone w świecie Androida, Ricoh w kieszeni i śrubokręt w pudełku

1 godzina temu

Kiedy pierwszy raz wyciągasz z pudełka realme GT 8 Pro w białej wersji, masz dziwne déjà vu. Ten telefon wygląda jakby ktoś wziął iPhone’a 16/17, przełączył go w tryb „Android”, a potem dorzucił kilka szalonych pomysłów rodem z działu R&D, który dostał wolne od Excela.

Płaskie ramki, równe obwódki wokół ekranu, satynowa faktura białego szkła na pleckach – to wszystko jest ekstremalnie „iPhonowe”. I mówię to jako komplement. W dłoni GT 8 Pro sprawia wrażenie bardzo premium, zdecydowanie bardziej niż sugerowałaby metka „tańszy flagowiec z Chin”.

A potem odwracasz go tyłem, dostrzegasz tę słynną, przykręcaną wyspę aparatów i już wiesz, iż Apple by czegoś takiego nigdy nie wypuściło.

Śrubokręt w pudełku, czyli jak realme próbuje zabić nudę we flagowcach

realme od początku komunikowało, iż GT 8 Pro ma być lekarstwem na nudę w świecie prostokątnych szklanych kanapek. Stąd pomysł na wymienną wyspę aparatów – pierwszą taką na świecie. Możesz mieć wersję okrągłą, kwadratową, a choćby bardziej odjechane warianty; producent bawi się tym konceptem także w komunikacji, w tym z polskimi motywami na modułach.

W praktyce wygląda to tak, iż w pudełku, obok ładowarki i etui, dostajesz mały śrubokręt oraz dodatkowy komplet śrub. Odkręcasz dwa maleńkie wkręty, zdejmujesz wyspę, zakładasz inną, przykręcasz i… gotowe. Technicznie – super. Jakość wykonania – bardzo dobra, nic nie trzeszczy, nic nie „pływa”, wszystko siedzi sztywno.

Problem w tym, iż to jest typowa funkcja „zróbmy to raz na unboxingu”.

Serio: widzę oczami wyobraźni falę shortów i Reelsów, w których ktoś teatralnie odkręca wyspę, zmienia okrągłą na kwadratową, robi dramatyczne zbliżenie i wrzuca to na TikToka. I to jest genialne marketingowo – dokładnie do takich formatów ten pomysł został stworzony.

Na co dzień? Podejrzewam, iż większość osób wybierze jedną wersję i już przy niej zostanie. Tym bardziej, iż pozostało kwestia etui – jeżeli zmienisz kształt wyspy, pokrowiec, który idealnie pasował, nagle nie pasuje wcale.

Czy to znaczy, iż cały pomysł jest bez sensu? Nie. To sympatyczna przypominajka, iż telefony wcale nie muszą być do bólu poważne. Tylko trzeba mieć świadomość, iż to bardziej gadżet niż funkcja, która faktycznie zmienia życie.

Wyświetlacz: małe słońce w kieszeni

Z przodu dzieje się mniej „fajerwerków”, ale za to dzieją się rzeczy bardzo ważne. Mamy płaski panel 2K, odświeżanie 144 Hz i jasność, którą realme lubi nazywać „7000 nitów” – oczywiście w warunkach testowych, w HDR i na małym fragmencie ekranu, ale i tak to robi wrażenie.

W praktyce sprowadza się to do tego, iż GT 8 Pro jest jednym z tych telefonów, które choćby w ostrym, zimowym słońcu da się komfortowo używać bez mrużenia oczu. Dodatkowy plus za równe ramki wokół wyświetlacza – wygląda to po prostu „drogo”.

Jest też 144 Hz – przewijanie systemu, animacje, gesty, wszystko chodzi tak płynnie, iż trudno się przyczepić. Szkoda tylko, iż nie mamy tutaj panelu LTPO z bardziej agresywnym schodzeniem z odświeżaniem przy statycznym obrazie; na papierze odbija się to na energooszczędności, choć gigantyczna bateria trochę maskuje temat.

Dźwięk: flagowiec na pół gwizdka

Skoro ekran jest topowy, to naturalnie oczekujesz podobnego poziomu po głośnikach. I tutaj GT 8 Pro robi… krok w bok.

Tak, głośniki są stereo. Tak, da się na tym komfortowo obejrzeć YouTube’a czy zagrać w coś wieczorem w hotelu. Ale jeżeli jesteś przyzwyczajony do najlepszych flagowców – tych od Apple czy Samsunga – różnicę słychać od pierwszych sekund. Brakuje im „mięsa”, sceny, tej gęstości dźwięku, którą czujesz w iPhonie 17 Pro Max.

To nie jest dramat, bardziej rozczarowanie na zasadzie: „reszta jest tak dobra, iż szkoda, iż tutaj nie dowieźli”.

Snapdragon 8 Elite Gen 5, czyli jak Android próbuje przegonić iPhone’a

W środku siedzi najnowszy Snapdragon 8 Elite Gen 5, do tego Android 16 na start i pokaźna ilość pamięci (konfiguracja 16 GB RAM + dynamiczne rozszerzanie spokojnie wystarcza na wszystko, co da się wcisnąć w telefon). realme nie oszczędzało tu na specyfikacji – to ma być pełnoprawny flagowiec, a nie „prawie jak”.

W benchmarkach widać to wyraźnie. W Geekbenchu single-core jest kilka niższy od iPhone’a 17 Pro Max (3611 vs 3757), za to wynik multi-core jest już wyższy (10784 vs 9704). GPU odstaje, tu Apple przez cały czas rządzi (25119 vs 45466), ale jak na świat Androida – GT 8 Pro jest w ścisłej czołówce.

Co ważniejsze: w codziennym użyciu ten telefon jest po prostu absurdalnie płynny. Przełączanie aplikacji, animacje, ciężkie przeglądarki, montaż wideo, gry – wszystko dzieje się natychmiast, jakby interfejs domyślnie znał twoje zamiary o ułamek sekundy wcześniej.

Ale jest też druga strona medalu. Przy dłuższym, mocnym obciążeniu – na przykład przy kilkudziesięciominutowym graniu w wymagające tytuły – GT 8 Pro potrafi zauważalnie zdławić wydajność, żeby utrzymać temperaturę w ryzach. W testach syntetycznych spadki sięgały ponad 60% względem szczytu, co jasno pokazuje, iż to bardziej sprinter niż maratończyk, jeżeli chodzi o wydajność w grach.

Na plus: telefon nie próbuje ci ugotować dłoni, temperatury są relatywnie niskie. Na minus: jeżeli jesteś mobilnym gamerem, który gra po dwie godziny bez przerwy, są na rynku telefony stabilniejsze pod tym względem.

Bateria 7000 mAh: powerbank, tylko iż ładny

Za to jeżeli chodzi o baterię, realme poszło w stronę „zróbmy to na grubo”. 7000 mAh w telefonie, który nie jest cegłą, to już poziom małego mema. W świecie, gdzie większość flagowców kręci się wokół 4500–5000 mAh, GT 8 Pro wygląda jak ktoś, kto nie usłyszał ograniczeń i po prostu je ominął.

W praktyce oznacza to bardzo prostą rzecz: zapominasz, kiedy ostatnio panikowałeś przy 20% baterii.

Cały dzień intensywnego używania – z aparatem, nawigacją, socialami, komunikatorami, trochę gier – i przez cały czas zostaje zapas. Dwa spokojniejsze dni – jak najbardziej realne. Dla osób żyjących „w drodze” to może być ważniejszy argument niż jakakolwiek wymienna wyspa aparatu.

Do tego dochodzi ładowanie 120 W oraz 50 W bezprzewodowe. Producent chwali się, iż okolice 50% można osiągnąć w kwadrans, pełne naładowanie w okolicach trzech kwadransów – i faktycznie, w codziennym życiu jest to mniej więcej ten rząd wielkości, o ile korzystasz z odpowiedniej ładowarki.

To jest ten typ telefonu, który wybacza, iż zapomniałeś wieczorem podłączyć go do prądu. Wstajesz, wrzucasz go na kabel na czas porannej kawy i śniadania – i masz dzień z głowy.

Ricoh GR w telefonie: magia, filtr czy jedno i drugie?

Największa narracja wokół aparatu w GT 8 Pro kręci się wokół współpracy z Ricoh GR – kultową serią aparatów do fotografii ulicznej. Realme dość wyraźnie mówi, iż to nie jest tylko logo na pudełku, ale efekt czteroletniej współpracy: nowy system optyczny, specjalne powłoki, algorytmy kolorystyczne, dedykowane tryby GR i cała filozofia „Snap By No Rules”, czyli łapania chwili bez przejmowania się perfekcją.

Brzmi pięknie, ale jak to działa w praktyce?

Tryb Ricoh GR faktycznie ma swój klimat. Interfejs jest minimalistyczny, szybki, możesz skupić się na kadrze, a nie na suwaczkach. Dostępne są dwie klasyczne ogniskowe – 28 mm i 40 mm – dokładnie jak w aparatach GR. Dźwięk migawki też jest żywcem wyjęty z Ricoh, co docenią fani.

Najważniejsze są jednak tonacje. Tryby w rodzaju „Positive Film”, „Negative Film”, wysokokontrastowe B&W czy delikatny monochrom dają zdjęciom bardzo przyjemny, „fotograficzny” charakter. To nie jest typowy instagramowy filtr, który robi z kadru kolorową katastrofę. Tutaj ton jest bardziej wyważony, z fajną kontrolą kontrastu i ziarna.

Tylko że… wciąż jest to filtr. Bardzo dobrze zrobiony, mocno inspirowany Ricoh GR, ale jednak filtr. Wszystkie te rzeczy – bardziej lub mniej – da się odtworzyć w postprodukcji, czy to w Lightroomie, czy choćby w mobilnych apkach.

Do street photo ten tryb nadaje się świetnie – w szczególności w czerni i bieli. Telefon zachęca, żeby nim po prostu „strzelać” sceny miasta, bez długiego zastanawiania się. Ale nie nazwałbym tego rewolucją. To raczej sprytne przeniesienie znanego stylu do telefona.

Aparat w dobrym świetle i po zmroku – gdzie kończy się Ricoh, a zaczyna fizyka

Sprzętowo jest imponująco: główny aparat 50 MP, do tego 200-megapikselowy teleobiektyw peryskopowy z trzykrotnym zoomem optycznym, szeroki kąt 50 MP, 8K wideo, 4K w 120 kl/s, HDR Dolby Vision, 10-bitowe logi – lista haseł marketingowych jest dłuższa niż niejedna specyfikacja laptopa.

W dobrym świetle GT 8 Pro dowozi. Szczegółowość jest bardzo dobra, kolory przyjemne, dynamic range sensowny. Teleobiektyw potrafi dociągnąć ładny detal choćby przy większych przybliżeniach, co w tej półce cenowej już nie jest oczywistością.

Schody zaczynają się, gdy światła robi się mniej.

Tutaj widać różnicę między deklaracjami a praktyką. Główne zdjęcia potrafią być poruszone, autofocus nie zawsze trafia tak pewnie, jak byśmy chcieli, a porównania z iPhonem 17 Pro Max czy Pixelem 10 Pro wypadają na korzyść konkurencji – i to nie tylko w „zoomowaniu pikseli”, ale też w ogólnym wrażeniu. Czasem dostajemy bardzo ładny, klimatyczny kadr, innym razem – coś zdecydowanie poniżej oczekiwań jak na flagowca.

Tryb Ricoh trochę ratuje sytuację, bo „artystyczne” B&W wybacza więcej, ale jeżeli liczysz na to, iż Ricoh GR magicznie rozwiąże wszystkie problemy nocnej fotografii w telefonach – nie, aż tak dobrze nie jest.

Android 16 i Realme UI – szybki, gładki, z drobnymi „ale”

Na plus: Android 16 na start, do tego świeża wersja Realme UI. System działa szybko, animacje są płynne, gesty dobrze przemyślane. Realme coraz lepiej ogarnia doświadczenie „z pudełka” – mniej chaosu, więcej porządku.

Na minus: klasyka gatunku – trochę preinstalowanych aplikacji, których nikt nie prosił i które pierwszego dnia lądują w cyfrowym koszu. Dobrze, iż da się je odinstalować, źle, iż w ogóle musimy się tym zajmować w telefonie z tej półki.

realme GT 8 Pro na tle iPhone’a i reszty świata

Patrząc na całość, GT 8 Pro jest jednym z tych telefonów, które robią ogromne pierwsze wrażenie.

Wygląda świetnie – szczególnie w białej wersji, która naprawdę przypomina w dotyku najnowsze iPhone’y z matowym szkłem. Jest szybki jak diabli, ma ekran z kategorii „małe słońce w kieszeni” i baterię, która robi z niego kieszonkowy powerbank. Do tego dokładamy zabawę z wymienną wyspą aparatów i klimat Ricoh GR w trybie zdjęć ulicznych.

Minusy?

Głośniki, które nie dorastają do poziomu reszty. Aparat, który w dobrym świetle jest naprawdę mocny, ale w gorszych warunkach przegrywa z absolutną czołówką. Throttling przy dłuższych, obciążających sesjach. I świadomość, iż niektóre z najbardziej medialnych funkcji – jak odkręcana wyspa – w codziennym życiu pozostaną raczej ciekawostką niż czymś, co faktycznie zmienia sposób korzystania z telefonu.

Dla kogo jest ten telefon?

To nie jest „dla każdego” – i bardzo dobrze.

realme GT 8 Pro jest dla kogoś, kto:

  • lubi design w stylu iPhone’a, ale chce zostać w ekosystemie Androida,

  • ceni baterię ponad wszystko i nie chce żyć z ładowarką w kieszeni,

  • doceni klimat Ricoh GR w fotografii ulicznej, choćby jeżeli wie, iż to wciąż „tylko” filtr,

  • potrafi wybaczyć aparatowi nocne potknięcia i nie planuje spędzać dwóch godzin dziennie na edycji.

Jeśli szukasz najbardziej „wszystkomającego” telefonu na rynku, który w każdym teście będzie numerem jeden – to nie jest ten adres. jeżeli natomiast chcesz flagowca, który ma charakter, jest bardzo szybki, ma fantastyczny ekran, absurdalną baterię i kilka unikatowych smaczków, których nie ma nikt inny – realme GT 8 Pro to jeden z najciekawszych wyborów tej końcówki roku.

Od 22 grudnia cena regularna realme GT 8 Pro wyniesie:

  • realme GT 8 Pro (12/256) w cenie 4699 zł (w przedsprzedaży 4199 zł)
  • realme GT 8 Pro (16/512) w cenie 4999 zł (w przedsprzedaży 4499 zł)

Dodatkowo, edycja specjalna realme GT 8 Pro Dream Edition (16/512) jest możliwa do nabycia za 5499 zł w sieciach sklepów Media Expert, RTV Euro AGD, Media Markt, x-kom, na realmeshop.pl, a także u operatorów sieci Play, Plus i już niedługo również w Orange.


Galeria zdjęć z realme GT 8 Pro

Jeśli artykuł realme GT 8 Pro – iPhone w świecie Androida, Ricoh w kieszeni i śrubokręt w pudełku nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału