
Polska kupuje kolejną partię śmiercionośnych pocisków przeciwpancernych Javelin, które odmienią oblicze naszej obrony przeciwko czołgom. Nie będzie to jednak zwykły zakup, bo na wyposażenie Wojska Polskiego trafią zupełnie nowe moduły, które rewolucjonizują działanie Javelinów.
Nowe, jeszcze lepsze Javeliny dla Polski. Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, iż Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce kolejnej, dużej partii przeciwpancernych pocisków kierowanych Javelin. To już trzecie zamówienie na tę broń, ale tym razem kontrakt jest znacznie większy niż wcześniejsze i obejmuje 253 wyrzutnie i aż 2506 rakiet w najnowszej wersji FGM-148F.
Nowe, lepsze Javeliny
W komunikacie Departamentu Stanu czytamy, iż zgoda dotyczy nie tylko samej broni, ale także pakietu szkoleniowego i zapasu części zamiennych. Umowa może opiewać na kwotę choćby 780 mln dol.
Najważniejszą nowością w tym kontrakcie są jednak moduły celownicze LWCLU (Light Weight Command Launch Unit). To ulepszona wersja wyrzutni, która zmienia zasady gry. W porównaniu do klasycznego CLU, LWCLU jest o 70 proc. mniejsza, 40 proc. lżejsza i działa o połowę dłużej na jednej baterii.

Co więcej, zwiększa maksymalny zasięg Javelinów z 2,5 km do 4 km. To dokładnie tyle samo, ile oferuje konkurencyjny izraelski Spike LR, którego Wojsko Polskie również używa.
Więcej na Spider’s Web:
Polska inwestuje w nowoczesne pociski przeciwpancerne
Javeliny nie są w Polsce nowością. Pierwsze sztuki trafiły do kraju w 2020 r. Wtedy kupiliśmy 60 wyrzutni i 180 rakiet. Broń przekazano przede wszystkim Wojskom Obrony Terytorialnej, które uczą się jej użycia na poligonach i podczas szkoleń z udziałem instruktorów amerykańskich.
Kolejny krok nastąpił w 2023 r., gdy podpisano aneks opiewający na 50 dodatkowych wyrzutni i około 500 pocisków za ponad 103 mln dol. Dostawy z tego kontraktu potrwają do 2026 r. W tym samym roku Polska Grupa Zbrojeniowa zawarła przełomowe porozumienie z Raytheon i Lockheed Martin . To właśnie wtedy pojawiła się możliwość produkcji części i montażu Javelinów w zakładach Mesko. To pierwsza taka inwestycja poza Stanami Zjednoczonymi.

Najnowszy zakup to kolejna cegiełka do tej układanki. Nowe wyrzutnie i pociski wzmocnią zdolności przeciwpancerne Wojska Polskiego, szczególnie tam, gdzie liczy się mobilność i szybkość. Dodatkowe Javeliny w rękach lekkiej piechoty, która już je zna, to strategiczny ruch, który znacząco podniesie naszą gotowość obronną.
Piechur kontra stalowe potwory
Przeciwpancerne pociski kierowane Javelin to prawdziwa rewolucja w walce z czołgami i innymi pojazdami opancerzonymi. Są to manualne systemy typu „odpal i zapomnij”, co oznacza, iż po namierzeniu celu i wystrzeleniu, operator może natychmiast zmienić pozycję, a pocisk samoczynnie naprowadza się na cel, korygując tor lotu. Pocisk odpalany jest przez pojedynczego żółnierza.

Javelin służy do niszczenia nie tylko czołgów, ale także umocnień, bunkrów, a choćby nisko lecących helikopterów. Jego kluczową zaletą jest zdolność do ataku z góry (tzw. „top attack”), gdzie pancerz czołgu jest najcieńszy i najbardziej podatny na zniszczenie. To czyni go śmiertelnie niebezpiecznym dla wszystkich współczesnego wozu bojowego, w tym dla najnowszych czołgów z pancerzem reaktywnym.
Dodatkowo pocisk wyposażono w tzw. „miękki start”, który pozwala na bezpieczne strzelanie z wnętrza budynków, bez narażenia operatora na gazy wylotowe.
Javelin jest uważany za jedną z najnowocześniejszych broni przeciwpancernych na świecie, a jego skuteczność potwierdziły liczne konflikty, w tym wojna w Ukrainie. Dane techniczne pocisku FGM-148F, który trafi do polskiej armii, mówią same za siebie. Pocisk waży około 11,8 kg, a cała wyrzutnia z pociskiem to waga rzędu 22 kg, co pozwala na jej obsługę choćby przez jednego żołnierza, choć zaleca się zespół dwuosobowy.

Najnowsza wersja pocisku FGM-148F z nowym modułem LWCLU może razić cele z odległości do 4000 m. Naprowadzanie odbywa się dzięki pasywnej głowicy termowizyjne. Javelin to broń, która zmienia zasady gry na polu walki, dając lekkiej piechocie możliwość skutecznego zwalczania choćby najcięższego opancerzenia.
Smutne wnioski na koniec
Jeżeli umowa dojdzie do skutku, Polska nie tylko zwiększy swoje zapasy nowoczesnych pocisków przeciwpancernych, ale także zdobędzie większą niezależność dzięki krajowej produkcji komponentów. Javeliny pozostaną jednym z filarów obrony przeciwpancernej, a zakup nowoczesnych wyrzutni LWCLU da polskiej armii przewagę operacyjną i większą elastyczność w działaniach bojowych.
Na koniec pozostaje się tylko zasmucić, iż Polska nie rozwija własnych pocisków tego typu. Wiele słyszeliśmy, a choćby zobaczyliśmy prototyp polskiego pocisku Moskit, który miałby być odpowiednikiem Javelina. Niestety, projekt wydaje się ślimaczyć, a kolejne rządy, zamiast rozbudowywać kompetencje naszego przemysłu, wolą kupować sprzęt z półki, finansując przy tym miejsca pracy w innych krajach.