Na hasło „zmiany klimatu” większość z nas automatycznie myśli o rosnących średnich temperaturach powietrza, tak jakby to był jedyny skutek zmian klimatycznych, który może nam zagrozić. W rzeczywistości jednak sytuacja jest znacznie poważniejsza. Mało kto zwraca uwagę na takie konsekwencje zachodzących w tej chwili zmian, jak kurczenie się lodowców.
W rzeczywistości jednak jest to równie poważne, o ile nie poważniejsze dla nas zagrożenie, niż wysokie temperatury powietrza. Co czwarta osoba na świecie bezpośrednio polega na wodzie z lodowców. Kiedy lodowce te znikną, a woda się skończy, pojawi się problem, z jakim ludzkość jeszcze się w swojej historii nie mierzyła.
W najnowszym artykule opublikowanym przez międzynarodowy zespół naukowców możemy przeczytać, iż lodowce w tropikach kurczą się szybciej niż przewidywali choćby pesymistyczni naukowcy, osiągając przy tym poziomy, których badacze nie spodziewali się zobaczyć jeszcze przez dobrych kilka dekad.
Klimat to system naczyń połączonych. Jeszcze dwie dekady temu naukowcy przekonywali, iż musimy znacząco ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, o ile nie chcemy stworzyć problemów dla przyszłych pokoleń, które będą żyły na Ziemi za sto lat. W ciągu dwóch dekad okazało się, iż ich prognozy były przesadnie optymistyczne, bowiem stan, który prognozowano na 2100 rok, zbliża się do nas znacznie szybciej i nie będzie problemem jakichś odległych następnych pokoleń, a naszym i za naszego życia. Skoro lodowce zależą także od tych zmian, nie powinniśmy się dziwić, iż kurczą się szybciej niż przewidywano.
Międzynarodowy zespół naukowcy zbadał ostatnio poziom izotopów berylu-10 i węgla-14 w skałach znajdujących się na granicy lodowców w Andach. Okazało się, iż brak tych konkretnych izotopów wyraźnie wskazuje na to, iż część z tych skał nie widziała światła słonecznego przez ostatnie niemal 12000 lat i dopiero teraz zostały odsłonięte.
Oznacza to, iż owe lodowce w całej historii ludzkiej cywilizacji jeszcze nie były tak małe. Lodu zawsze było tam więcej.
Co do zasady, lodowce takie nabierają masy w trakcie zimy w postaci śniegu, aby potem w trakcie lata uwalniać je podczas roztopów do rzek, które z kolei stanowią źródło wody pitnej dla miliardów ludzi. Nie trzeba zatem chyba mówić, co się stanie, gdy te lodowce całkowicie znikną.
To właśnie w Andach widoczne są najbardziej widoczne zmiany. To tam naukowcy notują potężne susze i niedobory wody pitnej. Podobna sytuacja, choć w mniejszej skali, pojawia się praktycznie wszędzie, od Himalajów, przez Alpy, po Alaskę.
W coraz większej liczbie miejsc pojawia się wizja całkowitego zaniku lodowców. Taka sytuacja będzie się wiązała z kurczeniem się zasobów wody pitnej, przy jednoczesnym wzroście poziomu mórz i oceanów. Taka sytuacja może doprowadzić do gigantycznego kryzysu. Wystarczy sobie uświadomić, iż 10 największych rzek, które mają swoje źródło w Himalajach, dostarcza wodę pitną dla niemal 1,5 miliarda ludzi. Gdy te źródła wyschną, rozpocznie się migracja na niespotykaną dotąd skalę. Setki milionów ludzi rozpocznie wędrówkę w poszukiwaniu wody pitnej.
Póki co w zastraszającym tempie kurczą się lodowce w tropikach. Nie powinniśmy się jednak łudzić, iż ten trend nie rozprzestrzeni się także na inne rejony na Ziemi. To, co obserwujemy teraz, jest tylko preludium do tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości, a zważając na to, w jakim tempie ograniczamy wykorzystywanie paliw kopalnych i redukujemy emisję gazów cieplarnianych, nie mamy zbyt wielu powodów do optymizmu.