
„Jest więc gorzej niż na przykład w 2015 roku, kiedy mieliśmy jedną z głębszych susz w Polsce” – komentuje hydrolog Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Na stacji Warszawa-Bulwary odnotowano rekordowo niski poziom wody, wynoszący 13 cm. Teraz wg strony IMGW wskaźniki pokazują 14 cm. Dla porównania, we wrześniu 2024 r., niechlubny rekord wynosił 20 cm. W krótkim czasie osiągamy coraz niższe stany.
Wówczas Jan Mencwel, warszawski radny i autor książki „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać”, wyjaśniał, iż za niski stan wody na warszawskim odcinku Wisły odpowiedzialne są nie tylko zmiany klimatu. Sytuację znacząco pogarszało wydobywanie piasku.
Na warszawskim odcinku Wisły funkcjonuje dziś przynajmniej 5 (!) kopalni piasku. To prywatne biznesy, które sprzedają piasek za – uwaga – 20 zł za tonę (!). (To chyba najtańszy surowiec jaki można kupić?) Wiele kopalni działa przed Warszawą, w Wawrze i Wilanowie – tłumaczył.
Według autora książki „Hydrozagadka” intensywna eksploatacja piasku przed Warszawą doprowadza do wysychania rzeki na warszawskim odcinku.
Problem ma jednak nie tylko Wisła
W stolicy kłopoty się kumulują, ale susza uderza w całym kraju. Jak przekazało IMGW na 300 spośród ponad 500 stacji hydrologicznych odnotowano wartości, które wskazują występowanie hydrologicznej suszy. Na ponad 20 stacjach zostały przekroczone wartości absolutnych stanów minimalnych zanotowanych do tej pory – informuje PAP.
– Nie widzę jednego regionu, w który mógłbym ocenić poziom suszy jako najgorszy; ta susza jest bardzo, bardzo głęboka (…) Gorsza sytuacja bywała, ale w drugiej części wakacji, czyli w sierpniu, a tutaj mamy adekwatnie początek wakacji i już jest naprawdę bardzo niebezpieczna sytuacja. Jest więc gorzej niż na przykład w 2015 roku, kiedy mieliśmy jedną z głębszych susz w Polsce i już w tym momencie pozostało gorzej – komentował w rozmowie z PAP hydrolog Grzegorz Walijewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Spełnia się czarny scenariusz, który był przewidywany przez naukowców zimą. Opadów deszczu i śniegu mieliśmy wyjątkowo mało, więc eksperci zapowiadali, iż odbije się to nam czkawką wiosną i latem. A problem tak naprawdę istnieje od lat. To kolejny rok, w którym zmagamy się z suszą.
Efekt? Już nie tylko małe gminy apelują o to, aby oszczędzać wodę. Taką prośbę do mieszkańców wystosowano w Gdyni.
Apelujemy do wszystkich mieszkańców o natychmiastowe wstrzymanie się z podlewaniem ogrodów, trawników oraz napełnianiem basenów przez najbliższe 2–3 dni. Sytuacja jest poważna. Zużycie wody przekracza możliwości systemu wodociągowego. Aby zapewnić ciągłość dostaw wody do celów spożywczych i sanitarnych, niezbędne jest natychmiastowe ograniczenie zużycia. Ograniczenia mają charakter tymczasowy, ale NIEZBĘDNY – ich przestrzeganie pozwoli szybciej przywrócić równowagę w systemie i uniknąć poważniejszych konsekwencji, w tym przerw w dostawie wody.
Czerwone punkty i statystyki szokują, ale tak naprawdę kilka mówią. Susza najbardziej boli na żywo
Przejdźcie się nad rzekę. Zobaczcie, jak wygląda stan wody w pobliskich stawach. Ostatnio często przejeżdżam obok przepięknego jeziorka i z tygodnia na tydzień widać różnice. W piątek na środku zrobiła się piaskowa wysepka, dziś też zauważyłem odsłonięte dno przy brzegu, które wcześniej było niewidoczne. Zmiany widoczne są gołym okiem, ale niestety wiele osób ciągle wypiera przykry fakt. I o oszczędzaniu wody nie ma mowy. Za to dalej przycina się trawniki, które przez to przypominają wypalone, a potem je podlewa, licząc na to, iż uda się w ten sposób przywrócić im kolor. Nie zauważa się jednak prostej zależności.