
Nasza Marynarka Wojenna pilnie potrzebuje nowych jednostek i wreszcie wygląda na to, iż w temacie dzieje się coś konkretnego. Najnowszym przystankiem na mapie poszukiwań idealnego podwodnego drapieżnika była Francja, a dokładnie Tulon.
Tulon to największa francuska baza morska i prawdziwe centrum dowodzenia flotą podwodną. To właśnie tam francuski koncern Naval Group zaprezentował polskiej delegacji swoje najnowsze osiągnięcia w zakresie okrętów podwodnych – w tym jednostki typu Scorpene.
To nowoczesne okręty konwencjonalne, z napędem diesel-elektrycznym, zaprojektowane do działań w akwenach przybrzeżnych i otwartym oceanie. Ich długość sięga 72 m, a wyporność przekracza 2 tys. t. Co ciekawe, choć nie są jednostkami atomowymi, zostały zaprojektowane w oparciu o doświadczenia z budowy okrętów nuklearnych klasy Rubis, są więc niezwykle ciche, trudne do wykrycia i uzbrojone po zęby.
Polska delegacja miała okazję nie tylko zapoznać się z danymi technicznymi, ale też wejść na pokład jednostek będących w służbie francuskiej marynarki.
To jeden z tych momentów, gdy teoria spotyka się z praktyką, a wiceminister Bejda nie krył, iż właśnie o takie bezpośrednie doświadczenia chodzi: „Decyzje dotyczące programu Orka będą miały długoterminowe konsekwencje dla bezpieczeństwa Polski, stąd konieczność dokładnej analizy każdej oferty”.
Czym są pociski manewrujące?

Choć głównym celem wizyty była oferta okrętów podwodnych, to równie interesujące i nieco zaskakujące było podpisanie listu intencyjnego dotyczącego współpracy w zakresie lądowych pocisków manewrujących. Taki dokument to nie kontrakt, ale jasny sygnał polityczny i technologiczny: Polska i Francja chcą współpracować na nowym poziomie.
Lądowe pociski manewrujące to potężne, napędzane silnikiem odrzutowym pociski, przypominające rozmiarami mały samolot. zwykle tego typu broń odpala się z okrętów, w tym podwodnych oraz z samolotów. Istnieją jednak systemy umożliwiające start pocisków manewrujących z Ziemi.
Pociski manewrujące poruszają się nisko nad wodą lub ziemią, wykorzystując w trakcie lotu ukształtowanie terenu. Mogą przy tym lecieć na bardzo niskiej wysokości ukrywając się przed obroną przeciwlotniczą oraz zmieniać kierunek lotu. To oraz fakt, iż nowoczesne pociski manewrujące posiadają adekwatności, stealth sprawia, iż jest to bardzo niebezpieczna broń, przed którą trudno się obronić.
Przykładem pocisku manewrującego jest np. amerykański BGM-109 Tomahawk (odpalany w wody, powietrza i lądu) albo europejskie Storm Shadow / SCALP-EG i Taurus (odpalane z samolotów). Aktualnie żaden europejski członek NATO nie posiada pocisku manewrującego odpalanego z lądu o zasięgu większym niż 300 km, z wyjątkiem Turcji.
Europa buduje długie ręce
Jeśli chodzi o współpracę Polski i Francji to w grę wchodzi m.in. program ELSA, europejski projekt budowy posiłków manewrujących nowej generacji, w którym Polska i Francja uczestniczą. To program, o którym głośno było już w zeszłym roku.
Francja, Niemcy, Włochy i Polska uruchomiły program ELSA w lipcu 2024 r. Zgodnie z założeniami efektem ma być pocisk manewrujący odpalany z lądu o zasięgu 2000 km. Nie wiadomo czego dokładnie dotyczyła nowa umowa polsko – francuska, ale wskazuje to, iż prace nad nowym pociskiem postępują.
Gdy program zakończy się sukcesem Polska zyska możliwość uzyskania umiejętności rażenia celów daleko poza granicami naszego kraju, bez potrzeby angażowania lotnictwa. W rozmowach pojawił się również temat transferu technologii, czyli realnego udziału polskiego przemysłu zbrojeniowego w produkcji i serwisie tych systemów.
Więcej na Spider’s Web:
Sojusz polsko-francuski rośnie w siłę
Wizyta Pawła Bejdy we Francji to nie tylko kurtuazyjne spotkanie, ale wyraźny znak, iż Polska traktuje partnerstwo z Paryżem jako realny kierunek rozwoju swoich zdolności obronnych, zarówno pod wodą, jak i na lądzie. Okręty typu Scorpene, list intencyjny w sprawie rakiet, rozmowy o technologii, wszystko to składa się na coraz wyraźniejszy obraz strategicznej współpracy z Francją.
Choć francuska oferta na okręty podowdne wygląda kusząco, Orka to program, w którym stawką jest bezpieczeństwo na dekady. Nic dziwnego, iż Polska nie ogranicza się do jednego oferenta. Przed wizytą we Francji, przedstawiciele Marynarki Wojennej mieli okazję zapoznać się z propozycjami od prawdziwych gigantów branży zbrojeniowej.
W czerwcu południowokoreańska Hanwha Ocean zaprezentowała swój okręt podwodny KSS-III. Oprócz nich w wyścigu biorą udział także szwedzki Saab, niemiecki TKMS, włoski Fincantieri oraz hiszpańska stocznia Navantia. Każda z tych firm ma swoje mocne strony i unikalne rozwiązania.
Czy Francja, z jej zaawansowanymi technologiami i deklarowaną chęcią transferu wiedzy, okaże się liderem w tym podwodnym wyścigu? Czas pokaże. Jedno jest pewne: program Orka to jeden z najważniejszych projektów polskiej armii ostatnich lat, a jego wynik będzie miał ogromne znaczenie dla naszej przyszłości. Będziemy trzymać rękę na pulsie.