
Polska Morska Jednostka Rakietowa znów pokazała, iż należy do absolutnej czołówki NATO. Podczas ćwiczeń Aegir ‘25 na wodach Norwegii żołnierze przeprowadzili ogniowy sprawdzian swoich zdolności bojowych. Wynik? Trzy wystrzelone pociski NSM i trzy trafienia w cel.
Na celowniku polskich rakietowców znalazły się dwa okręty norweskiej marynarki, które wcześniej zostały wycofane ze służby. Pierwszy z nich to KNM Terne, dawny kuter rakietowo-torpedowy o długości 36 metrów. Drugim była fregata KNM Trondheim, mierząca aż 96 m. Oba jednostki posłużyły jako realne cele, co pozwoliło przeprowadzić ćwiczenie w warunkach najbardziej zbliżonych do prawdziwego pola walki.
Do ich zniszczenia użyto pocisków NSM (Naval Strike Missile). To norweska broń o zasięgu sięgającym blisko 200 km, zdolna do rażenia zarówno dużych okrętów, jak i mniejszych jednostek nawodnych.
Pocisk jest zbudowany w technologii stealth, czyli jest trudny do wykrycia dzięki radarów. Przed samym uderzeniem NSM wykonuje serię skomplikowanych manewrów, które uniemożliwiają zestrzelenie przez rakiety przeciwlotnicze i działka atakowanych okrętów.
Pociski Naval Strike Missile są produkowane przez norweski koncern obronny Kongsberg Defence & Aerospace.
Więcej na Spider’s Web:
Trzy strzały, trzy trafienia
Odpalenia rakiet NSM oglądać możemy dość rzadko, ale tym razem Sztab Generalny Wojska Polskiego zamieścił, krótkie wideo, na którym widać z bliska jak startują te potężne pociski. Nagranie zobaczycie niżej.
Strzelanie odbyło się w ramach międzynarodowych manewrów „Aegir ‘25”, w których uczestniczyła także Królewska Marynarka Wojenna Norwegii oraz marynarze z Wielkiej Brytanii. To nie tylko prestiżowa współpraca, ale przede wszystkim praktyczny test tego, jak sojusznicy NATO potrafią wspólnie działać w trudnych warunkach skandynawskiego wybrzeża.
Jak podkreślił dowódca MJR, komandor Bogdan Tomaszycki, wszystkie założone cele zostały zrealizowane. Z kolei Sztab Generalny WP zwrócił uwagę, iż tego typu działania są nie tylko wymianą doświadczeń, ale również sprawdzianem umiejętności planowania i prowadzenia obrony w warunkach, które dla wielu armii byłyby sporym wyzwaniem.
Morska Jednostka Rakietowa – elita polskiej armii
Morska Jednostka Rakietowa istnieje od 2015 r. i wchodzi w skład 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Tworzą ją dwa dywizjony bojowe, wyposażone w wyrzutnie rakiet, radary, wozy dowodzenia i mobilne systemy łączności. Całość wspiera dywizjon zabezpieczenia z pododdziałami przeciwlotniczymi i logistycznymi.
Siła MJR tkwi nie tylko w rakietach NSM, ale też w mobilności. Cały moduł bojowy można gwałtownie przemieścić drogą lądową, morską czy choćby lotniczą. W praktyce oznacza to, iż polscy rakietowcy są w stanie w krótkim czasie zająć pozycję, przeprowadzić uderzenie i natychmiast się przemieścić, zanim wróg zdąży odpowiedzieć.
W ostatnich latach jednostka ćwiczyła m.in. w Estonii, na Litwie, w Rumunii, Szwecji czy choćby na Islandii. Scenariusz zwykle wygląda podobnie: szybki transport, symulowane odpalenie rakiet, zabezpieczenie morskich szlaków i powrót do kraju.
Pokaz siły i jasny sygnał
Morska Jednostka Rakietowa to dziś jedna z najbardziej nowoczesnych i mobilnych formacji Wojska Polskiego. Sukcesy sprawiły, iż MON postanowił ją rozbudować. W 2023 r. podpisano kontrakt na sprzęt dla dwóch kolejnych MJR-ów (w tym na kilkaset pocisków). Zostaną one skompletowane w latach 2026–2032 i wyposażone w zmodernizowane pociski NSM o zasięgu zwiększonym o blisko 100 km.
Docelowo na Pomorzu ma powstać Brygada Rakietowa Marynarki Wojennej, formacja zdolna do zabezpieczenia całego polskiego wybrzeża i wsparcia działań sojuszniczych na Bałtyku i Atlantyku.
Polscy rakietowcy w Norwegii wysłali jasny sygnał: Wojsko Polskie nie tylko dysponuje nowoczesnym sprzętem, ale także potrafi go skutecznie używać w międzynarodowym środowisku. To pokaz siły, który z pewnością nie umknie uwadze nie tylko sojuszników, ale i potencjalnych przeciwników.