Sobota rano, stacja Oborniki Śląskie. Pociąg dalekobieżny relacji Poznań–Wrocław nagle się zatrzymał, a pasażerowie utknęli na niemal godzinę. Powód? Niepokojąca nazwa hotspotu Wi-Fi, która wzbudziła podejrzenia o zagrożenie terrorystyczne. To zdarzenie pokazuje, iż czasem warto odłożyć internetowe „śmieszkowanie” na bok.
Nazwa Wi-Fi wywołała alarm
Nazwa hotspotu w stylu „Dron obserwacyjny ABW” czy „Częstochowa 5G próba 400% mocy” może wywołać nie tylko uśmiech, ale i alarm. Jakie słowo padło tym razem, iż zatrzymało cały skład i sprowadziło policję? Tego nie ujawniono – pozostaje więc tylko domysł, iż musiało brzmieć naprawdę groźnie.
Popularny „żart” z nazwą hotspotu Wi-Fi / Źródło: mat. własnyJedna z podróżnych, korzystając z kolejowego Wi-Fi, natrafiła na nazwę sieci, która wydała jej się wyjątkowo niepokojąca. Nie zwlekając, poinformowała obsługę pociągu. Konduktorzy, trzymając się obowiązujących procedur, wezwali policję. Funkcjonariusze z Trzebnicy dokładnie sprawdzili skład, peron oraz jego otoczenie. Po kilkudziesięciu minutach okazało się, iż zagrożenia nie ma, a cała interwencja zakończyła się bez konsekwencji dla pasażerów. Policja nie zdradziła, jaka dokładnie nazwa Wi-Fi wywołała alarm, podkreślając jedynie, iż czujność kobiety zasługuje na pochwałę. Choć cała sytuacja może wyglądać jak przesadna reakcja na „żart”, w tle kryje się atmosfera wzmożonej ostrożności. W połowie listopada na trasie Warszawa–Lublin doszło do eksplozji, która uszkodziła tor kolejowy. Premier określił to mianem aktu dywersji, a sprawą zajęły się ABW, policja i prokuratura. Kolejne zdarzenia na tej samej linii tylko spotęgowały poczucie zagrożenia.
W takich realiach obowiązuje zasada: lepiej zatrzymać pociąg i sprawdzić każdy sygnał, niż zlekceważyć trop, który mógłby prowadzić do tragedii. choćby pozornie niewinna, ale groźnie brzmiąca nazwa hotspotu może być potraktowana jako próba sprawdzenia reakcji systemu – test całego mechanizmu przeciwdywersyjnego. Ministerstwo Obrony Narodowej, w ramach akcji „Horyzont”, pracuje nad aplikacją, która ma umożliwić pasażerom zgłaszanie podobnych incydentów bezpośrednio do odpowiednich służb.
Żart z realnego zagrożenia
Ten incydent pokazuje, jak niewinny z pozoru technologiczny element – nazwa sieci Wi-Fi – może sparaliżować ruch kolejowy i uruchomić procedury bezpieczeństwa na najwyższym szczeblu. I choć policja nie zdradziła, jakie dokładnie słowo wywołało alarm, jedno pytanie wciąż pozostaje otwarte. Jakie to musiało być „silne” Wi-Fi, skoro zatrzymało cały pociąg?
[AKTUALIZACJA]
Serwis Niebezpiecznik podał na portalu X, iż wcale nie chodziło o nazwę sieci Wi-Fi, ale o tzw. captive portal, który miał wyświetlić groźbę skierowaną do podróżnych.
Co się okazuje… to nie była nazwa sieci WiFi. To był captive portal wyświetlający groźbę dotycząca podróżujących.
Reakcja pasażerki po odczytaniu takiej treści nie dziwi. Jako osoba nietechniczna, mogła nie do końca zrozumieć na czym polegał atak. Ale choćby jeżeli była… https://t.co/cSNDQPfgSD
Dla jasności – captive portal to strona startowa, która pojawia się automatycznie po próbie połączenia z publiczną siecią (np. w hotelu, na lotnisku czy w pociągu). Zwykle służy do logowania lub akceptacji regulaminu, ale w tym przypadku – według doniesień – miał zostać wykorzystany do wyświetlenia niepokojącego komunikatu.
Źródło: Radio Poznań, X / Zdj. otwierające: PKP Intercity

4 godzin temu














