Polaroid P3 – recenzja. Głośnik w retro odsłonie

2 miesięcy temu

Polaroida zna chyba każdy. Marka kojarzona jest głównie z natychmiastowych aparatów fotograficznych, które od razu po pstryknięciu kadru drukują nam gotowe zdjęcie. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy w ręce wpadł mi Polaroid P3 – głośnik Bluetooth utrzymany w nostalgicznym retro wyglądzie.

Czy firma znana ze sprzętów z zupełnie innej dziedziny jest w stanie zaprojektować głośnik, który może rywalizować z konkurencją? Sprawdzamy.

Publikacja o charakterze reklamowym. Tablet został przekazany redakcji w formie barteru. Dostawca nie miał wpływu na treść recenzji.

Z boomboxem na ramieniu

Jednego Polaroidowi P3 nie można odmówić. Jest po prostu uroczy. Stylistyką nawiązuje do klasycznych boomboxów, szalenie popularnych w latach 70. i 80., a także poniekąd w latach 90. I mam nieodparte wrażenie, iż to właśnie na nostalgii osób urodzonych i żyjących w tych czasach producent natychmiastowych aparatów chce ugrać najwięcej.

Polaroid P3 pod wieloma względami przypomina konstrukcję sprzed wielu lat. Głośnik przykryty jest charakterystycznym kratkowanym materiałem. Z tyłu z kolei znajdziemy metalową siateczkę, która przywodzi na myśl wiele muzycznych sesji z boomboxem przy uchu.

Do tego dochodzi też charakterystyczny, metalowy uchwyt, który ułatwia przenoszenie. Dobrze, iż producent go tam umieścił, bo głośnik swoje waży – 1,5 kg robi wrażenie i to niekoniecznie pozytywne.

Na górze głośnika umieszczone zostały przyciski, które przypominają nam, iż Polaroid P3 to jednak sprzęt z obecnej ery. Z ich pomocą można sterować muzyką, a choćby oznaczać ulubione utwory (o czym szerzej nieco później). Fajnym nawiązaniem do poprzedniej epoki jest analogowe pokrętło, którym również możemy zarządzać muzyką.

Na froncie znajduje się wyświetlacz w retro stylu, który oprócz stanu naładowania baterii, wyświetla wzorki animowane w rytm muzyki czy symbole przypisane do konkretnych stacji radiowych.

Na prawej krawędzi znajduje się zaślepka, która mogłaby wskazywać, iż głośnik jest przynajmniej w jakimś stopniu wodoodporny. Niestety nie znalazłem takiej informacji na stronie producenta, więc odradzam eksperymentowanie z ulewnym deszczem. Pod wspomnianą zaślepką jest złącze USB-C do ładowania baterii oraz wejście AUX do odtwarzania utworów w sposób nieco bardziej tradycyjny.

Producent umieścił też na głośniku tag NFC, który po przytknięciu telefona przenosi nas do dedykowanej aplikacji (lub do miejsca, z którego można ją pobrać). To miły i w sumie przyjemny dodatek.

Testowana przez nas wersja to kolor niebieski przeplatany białymi elementami. Warto jednak odnotować, iż seria Polaroid P3 dostępna jest także w kilku innych wariantach – czerwonym, żółtym, szarym i czarnym. W moim odczuciu kolorowe wersje najlepiej wpisują się w stylistykę minionych lat.

Oldschoolowy wygląd. Nowoczesne możliwości

Choć Polaroid P3 przypomina starego boomboxa, jest oczywiście pełnoprawnym głośnikiem bezprzewodowym. Łączy się z innymi urządzeniami dzięki Bluetooth 5.0. Połączenie jest stabilne do kilku metrów, więc z powodzeniem można się przemieszczać z telefonem po mieszkaniu bez obaw, iż urządzenie nagle przestanie grać.

Zastosowana bateria ma pojemność 4000 mAh. W normalnym warunkach wytrzymuje kilkanaście godzin słuchania muzyki na średnim poziomie głośności. To dobry wynik. Czas ładowania pozostawia już jednak nieco do życzenia. jeżeli skorzystamy z ładowarki PD, to do pełna naładuje się w nieco ponad 3 godziny. Z kolei ładowanie dołączonym do zestawu kablem USB podpiętym do zwykłej ładowarki może wynieść choćby 6 godzin.

Warto też wspomnieć o samym głośniku. Choć budowa Polaroid P3 mogłaby wskazywać, iż w środku umieszczone są dwa przetworniki, w rzeczywistości mamy do czynienia z dźwiękiem mono. Aby uzyskać stereo, można sparować drugi taki sam głośnik, co winduje cenę zestawu do nieakceptowalnego poziomu 1000 zł.

Brak muzycznych uniesień

Dlaczego nieakceptowalnego? Ano dlatego, iż Polaroid P3 wyceniony na około 500 zł (choć jego oficjalna cena jest dużo wyższa) pod względem muzycznym wypada średnio. Producent informuje na swojej stronie, iż powinniśmy otrzymać czystą górę, ciepły środek i przyjemne basy. Nie wszystko jest tu niestety prawdą.

Góra momentami potrafi być dość toporna i nieznośna, jakby ciosana siekierką. Przy wyższych poziomach głośności staje się nieprzyjemna w odbiorze, a przecież głośnik powstał raczej z myślą o słuchaniu na mini imprezach w plenerze, gdzie na muzyce się nie oszczędza. Do tego czasami jest mocno wypłaszczona, co negatywnie wpływa na odbiór dźwięku.

Średnie tony rzeczywiście grają bardzo przyjemnie i zdecydowanie stoją po ciepłej stronie. Idzie to trochę w kontraście do agresywnej góry, ale nie przy każdym gatunku muzycznym jest to wyczuwalne.

Basy są zauważalne, momentami choćby przyjemnie głębokie. Próbują pokazać swój charakter, ale czasami słychać, iż brak im jakości. Z drugiej strony warto pochwalić producenta, iż nie próbuje nimi przykrywać innych wad dźwiękowych, co jest częstym zabiegiem w tańszych głośnikach. Dzięki temu nie dominują całości, za co duży plus, ale też nie zrobią furory na imprezie swoją mocą.

Ogólna jakość dźwięku w Polaroid P3 teoretycznie jest zadowalająca, o ile słuchamy muzyki na rozsądnych poziomach głośności. Im jest głośniej, tym poszczególne mankamenty dźwiękowe bardziej się uwidaczniają i w pewnym momencie robią się nieakceptowalne. Z tego względu głośnika nie można traktować w kategorii tych, który na spontanicznej imprezie plenerowej zaimponuje słuchającym. Nie będzie natomiast przeszkadzać i ranić uszu, przygrywając w tle.

(Nie)przydatna aplikacja

Polaroid P3 posiada też dedykowaną, ale w moim odczuciu nieprzydatną aplikację. Na szczęście nie ma żadnego wymogu, by z niej korzystać, bo sama w sobie służy głównie jako internetowe radio i kolekcja ulubionych utworów.

Użytkownik może przypisać internetowe stacje radiowe do poszczególnych symboli, a następnie gwałtownie włączać je bezpośrednio z poziomu samego głośnika. To akurat fajne rozwiązanie. Jest też opcja dodania ulubionych utworów, które w ten sam sposób co radio, można wywołać później dzięki skrótów na urządzeniu.

Polaroid P3 – aplikacja

Teoretycznie ciekawą funkcją jest przycisk polubienia umieszczony na głośniku, który w momencie aktywacji rozpoznaje aktualnie odtwarzany utwór i dodaje go do listy ulubionych. Jest to jednak kolekcja wewnątrz aplikacji, więc średnio się do czegokolwiek przydaje. Wolałbym, żeby np. po sparowaniu ze Spotify przycisk ten oznaczał odtwarzaną piosenkę jako polubienie.

Co interesujące polubienie zapisuje też utwory grane przez stacje radiowe. Działanie jest jednak bardzo proste – rozwiązanie przepisuje dokładny ciąg znaków opisu, który w danym momencie emituje rozgłośnia. Czasami otrzymujemy więc bohomazy z rozszerzeniem w nazwie (np. mp3). Funkcja miała więc znacznie więcej potencjału, ale ostatecznie nie został on odpowiednio wykorzystany.

Polaroid P3 dostępny jest w wielu kolorach

Głośnik grający na nostalgii

W ogólnym rozrachunku Polaroid P3, dostępny m. in. w ofercie Media Expert, to solidny głośnik o bardzo ciekawej stylistyce. Mam jednak wrażenie, iż gra on trochę na nostalgii osób urodzonych w latach 80. i 90. W cenie 500 zł (choć sugerowana to choćby 899 zł) nie oferuje tego, co najważniejsze – bardzo dobrej jakości dźwięku. Z powodzeniem można znaleźć sporo innych głośników o lepszej linii dźwiękowej w podobnej cenie. Tutaj otrzymujemy jednak unikalny design, więc jeżeli na tym zależy nam najbardziej, Polaroid P3 będzie dobrym wyborem.

Mocne strony:

  • Świetny design nawiązujący do starych boomboxów
  • Dobra jakość wykonania
  • Wytrzymała bateria
  • Analogowy wyświetlacz
  • Łatwy w przenoszeniu
  • Teoretycznie przycisk polubienia…

Słabe strony:

  • … choć jego potencjał nie został wykorzystany
  • Nieprzydatna aplikacja
  • Trochę za drogi, jak na oferowane możliwości
audiogłośniki bluetooth
Idź do oryginalnego materiału