Poczta Polska nie idzie za modą. Będzie bronić gotówki jak niepodległości

konto.spidersweb.pl 2 godzin temu

Gotówka to nie relikt przeszłości – deklaruje prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz, co oznacza, iż listonosze nie przerzucą się wyłącznie na terminale, a w okienku mamy szansę usłyszeć pytanie o grosika.

– Nie idziemy za modą, idziemy za klientem. Gotówka to jeden z filarów transformacji Poczty Polskiej, a nie relikt przeszłości – powiedział prezes Poczty Polskiej, Sebastian Mikosz, w trakcie Kongresu Obsługi Gotówki.

Podobna deklaracja padła już kilka miesięcy temu.

– Chodzi o to, aby wypełniać taką niszę, która zawsze będzie istniała, a do której my jesteśmy przygotowani przez szereg lat inwestycji i fakt, iż mamy co najmniej po kilka placówek w każdej gminie – deklarował w maju szef państwowej spółki w rozmowie z bankier.pl.

Ponownie zapewnił, iż Poczta Polska „absolutnie nie mam zamiaru z tego rynku wychodzić”, a choćby wręcz przeciwnie – ma plan inwestycji w obsługę gotówki.

Wszędzie tam, gdzie będą instytucje czy biznesy, które wycofują się z gotówki, chociażby banki, które nie chcą mieć w oddziałach obsługi gotówkowej – my chcemy tam wchodzić – mówi Mikosz.

Jak przypomniała Poczta Polska w komunikacie, jej placówki często są jedynym punktem wypłat gotówki tam, gdzie zniknęły oddziały banków i bankomaty. Co więcej, Poczta Polska jest dziś jednym z największych operatorów logistyki gotówki w kraju. Jako jedyna instytucja w kraju posiada w swoich skarbcach depozyty NBP. Odpowiada za 2,4 mln transportów gotówki rocznie i ok. 60 mld zł wypłacanych świadczeń gotówkowych z ZUS. A to wszystko dla ponad 1 700 klientów instytucjonalnych i komercyjnych.

W komunikacie prasowym spółka podkreśliła, iż gotówka to nie ideologia

Z ciekawością przyglądam się transformacji Poczty Polskiej. Z jednej strony spółka chce iść pod prąd i bronić gotówki. To dobry pomysł. Faktycznie spada liczba wypłat z bankomatów, ale przez cały czas będę upierał się, iż to nie efekt spisku, a preferencji klientów. I dobrze, iż Poczta Polska chce obsługiwać wszystkie transakcje, bez wyjątku. Ale też bez przesady – to nie tak, iż kiedy wchodzi się do sklepów z portfelem pełnym monet i banknotów, to jest się wypraszanym.

Poczta Polska nie idzie jednak pod prąd, kiedy chodzi o zamówienia z Chin. Prezes bronił współpracy z Temu argumentem, iż wszyscy tak robią. „Nie idziemy za modą, idziemy za klientem” – mówi o gotówce, ale w przypadku paczek z azjatyckiej platformy, która jest na celowniku krajowych i unijnych urzędów, śmiało można podążać głównym nurtem.

Podobnie było zresztą w przypadku kontrowersyjnych magazynów dostępnych w placówkach. W czasopismach sugerowano, iż okłady z liści kapusty „wspomagają lub choćby zastępują leczenie nowotworów”, depresję można wyleczyć rozmową z chiromantką, a bóle kręgosłupa zlikwiduje nalewka z chrzanu i wódki. Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie „od miesięcy apeluje o usunięcie pseudomedycznych czasopism z państwowych placówek”, ale jak przyznano pod koniec sierpnia – bezskutecznie.

– Ja nie jestem przeciwnikiem jedzenia kapusty, ale jak można wierzyć, iż jedzenie kapusty czy okłady z jej liści uleczą nas z choroby serca, nowotworu czy depresji? Jak to nazwać inaczej niż hipokryzja? Dyskutujemy o ustawie Lex Szarlatan. Oburzamy się na znachorów, szarlatanów i naturopatów, a jednocześnie sprzedajemy ich periodyki z pseudoteoriami w placówkach Poczty Polskiej. Przecież to jest postawione na głowie – komentował prezes ORL w Szczecinie, dr Michał Bulsa.

https://www.facebook.com/oilwszczecinie/posts/lex-szarlatan-pseudonaukowe-magazyny-nadal-na-poczcie-polskiej-ok%C5%82ady-z-kapusty-/1427977931627522

Poczta w oświadczeniu przesłanym do redakcji MedExpress.pl wyjaśniła, iż decyzja o wycofaniu magazynów zapadła już wcześniej, ale „ze względu na podpisane umowy, podjęte zobowiązania i złożone procesy biznesowe, wycofanie nie może nastąpić od razu”. Dlatego też efekty decyzji widoczne będą dopiero za kilka miesięcy.

Dlaczego jednak do podpisania umów doszło? To ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, iż przecież Poczta Polska w placówkach miała być nowoczesna, pozbawiona „memiczności”, czyli dewocjonaliów, ręczników czy skarpetek. Psuedonaukowe magazyny jednak się przemknęły, co wydaje się większym problemem niż dawne mydło i powidło. Zresztą ta różnorodność placówek bardziej pasuje to pójścia pod prąd. A zamiast tego placówki stają się sieciówkami.

„Zależy nam także na odświeżeniu wizerunku Poczty Polskiej i zwiększeniu konkurencyjności na rynku usług pocztowych oraz handlowych, a docelowo zwiększeniu przychodów Spółki” – deklarowano, ogłaszając nowy wygląd placówek, które zaczęły przypominać sklepy.

Złośliwie można stwierdzić, iż skoro teorie spiskowe i antynaukowe treści się sprzedają, czego internet jest świetnym przykładem, to nic dziwnego, iż znalazły się na półkach.

Czasami więc Poczta Polska idzie pod prąd, a innym razem nie – zależy, jak wygodnie. Bronienie gotówki brzmi dobrze, o ile tylko nie zaczniemy się zastanawiać, czy ta twierdza w ogóle jest oblegana.

Zdjęcie główne: Wirestock Creators / Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału