Od premiery POCO F7 Ultra minęły dwa miesiące, a ja bardzo chciałem napisać moją recenzję na chłodno, gdy opadnie już pierwszy zachwyt tym telefonem. Tak, POCO F7 Ultra z miejsca mnie oczarował, podobnie jak wcześniej w tym roku zrobił to Nothing Phone (3a). Nie miałem co do niego żadnych oczekiwań, choć wiedziałem, iż będzie w chwili debiutu najtańszym telefonem ze Snapdragonem 8 Elite. Założyłem, iż od droższych flagowców będzie mocno odstawał aparatem, ale… podczas kilkudniowej wizyty w Singapurze robiłem zdjęcia tylko nim, a iPhone 16 Pro Max wylądował w kieszeni. Dlaczego POCO F7 Ultra zasługuje na Twoją uwagę? Zapraszam do lektury.
POCO F7 Ultra – specyfikacja techniczna
Recenzja POCO F7 Ultra – zawartość opakowania
W Polsce kupić można dwa warianty POCO F7 Ultra – czarny (Black) oraz żółty (POCO Yellow). Opinie kolegów z branży są podzielone, ale niemal wszyscy są zgodni co do tego, iż czarny cieszy oko. W mojej ocenie żółty prezentuje się równie interesująco, ale jak zawsze to tylko kwestia gustu. W naszym kraju w sklepie na 2999 złotych wyceniono wersję z 16 GB RAM-u i 512 GB pamięci na dane.

Producenci telefonów przestali „rozpieszczać” użytkowników. W pudełku z POCO F7 Ultra nie ma ładowarki, a producent zaleca dokupienie zasilacza Xiaomi o mocy 120 W. W zestawie jest wyłącznie telefon, przewód USB-C, etui i pin do tacki.

Budowa i jakość wykonania
Testowany przeze mnie czarny model może się podobać. Górna część tylnego panelu obudowy jest szklana i połyskująca, a dolna – mieniąca się jak rozgwieżdżone niebo. W pierwszym kontakcie spodobało mi się to, jak leży w dłoni, a uczucie to nie minęło aż do końca testów. Co ważne, czarny telefon nie zbiera odcisków palców. Żółty podobno też.

Uchwyt i stronę wizualną poprawia na pewno otaczająca telefon płaska, aluminiowa ramka. W jej dolnej części w asyście portu USB-C (2.0) znalazła się tacka na karty SIM. Tutaj przykra niespodzianka: oprócz obsługi dwóch kart nano SIM zabrakło wsparcia dla eSIM. Niestety, POCO nie mogło oferować wszystkiego tego, co flagowe telefony Xiaomi, w cenie o połowę niższej.

Ekran telefona chroni szkło ochronne Poco Shield Glass. W wyświetlaczu znalazł się ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który działa tak, jak powinien we flagowcu. Optyczne czujniki są wolniejsze i nie aż tak precyzyjne.
Dobre wieści dla osób nie lubiących się cackać ze swoim sprzętem: POCO F7 Ultra spełnia normę IP68. Producent chwali się, iż telefon wytrzyma do 30 minut na głębokości choćby 2,5 metra, co przewyższa standard wynoszący 1,5 metra.
Ekran i głośniki
Chwaliłem ekran w POCO F6 Pro i nad tym w POCO F7 Ultra również się zachwycam. Niczego mu nie brakuje, naprawdę. 6,67-calowy panel OLED cechuje podwyższona rozdzielczość 1440×3200 pikseli, 12-bitowa głębia kolorów, 120-hercowe odświeżanie obrazu, dimming PWM 3840 Hz oraz jasność szczytowa sięgająca 3200 nitów. Panel jest też dużo jaśniejszy niż w POCO F6 Pro – podczas pomiarów wartość oscylowała w granicach 1500 nitów. I tak, wsparcie dla Dolby Vision, HDR10+ oraz Widevine L1 też jest, co docenią miłośnicy filmów HDR na YouTube, Netfliksie i innych platformach.

Czym wyświetlacz POCO F7 Ultra różni się od ekranów flagowych? Brakiem odświeżania obrazu w zakresie 1-120 Hz. Jest 60 Hz, jest 120 Hz i to tyle. Nie mamy do czynienia z panelem LTPO, ale dla większości osób nie będzie to miało znaczenia. Dlaczego? Bo i bez tego czas pracy na baterii zdumiewa, ale nie uprzedzajmy faktów. Całościowo panel w POCO F7 Ultra to coś, na czym trudno nie zawiesić oka.

W parze z pięknym ekranem idą ponadprzeciętne głośniki. Grają donośnie, całkiem basowo, dość szeroko i w sposób zbalansowany. Nie są to głośniki z najwyższej półki, ale z dostatecznie wysokiej, aby określić je jednymi z lepszych w tym segmencie cenowym.
Wydajność i oprogramowanie
Oczywistym dla wszystkich powinno być to, iż POCO F7 Ultra działa płynnie, niezależnie od zastosowań. Mamy tu w końcu najwydajniejszy układ Qualcomm Snapdragon 8 Elite, 16 GB pamięci RAM LPDDR5X i szybką pamięć na dane w standardzie UFS 4.1. To komponenty, które wystarczą na lata. Jest też Wi-Fi 7, Bluetooth 6.0 z A2DP i LE, jest też obsługa kodeków aptX HD, Adaptive i Lossless oraz LHDC 5. Naturalnie nie zabrakło NFC oraz portu podczerwieni – jedynym brakiem jest obsługa eSIM, o której już wspomniałem.

POCO F7 Ultra działa w oparciu o Xiaomi HyperOS 2.0 oraz Androida 15. Producent obiecuje 4 lata głównych aktualizacji systemu i 6 lat aktualizacji zabezpieczeń. Niektórzy twierdzą, iż to mało, ja uważam, iż po 4-5 latach większość użytkowników i tak zechce wymienić telefon na nowy.









W HyperOS 2.0 jak w domu poczują się wszyscy użytkownicy MIUI. Opcji personalizacji jest cała masa, podobnie zresztą jak preinstalowanych aplikacji. Wśród funkcji AI są tapety generowane przez AI, tłumacz w czasie rzeczywistym AI i sztuczna inteligencja pomagająca błyskawicznie obrabiać zdjęcia i robi to dobrze. Nie zabrakło też nowego asystenta Gemini od Google, wywoływanego przyciskiem zasilania.









Nakładka jest funkcjonalna, a dla niektórych może okazać się przytłaczająca. W mojej ocenie POCO F7 Ultra to w tej kwestii po prostu solidna propozycja dla wszystkich… kto nie ma alergii na soft Xiaomi. Nieprzekonani nie dostają nowych argumentów ku temu, aby przekonać się do MIUI/HyperOS.
POCO F7 Ultra – aparaty
Smartfony POCO zwykle nie rzucały na kolana w kwestii fotografii mobilnej, ale w POCO F7 Ultra zastosowano nad wyraz wszechstronny i uniwersalnie solidny zestaw trzech aparatów głównych. To bez wątpienia najlepsze aparaty w historii telefonów POCO – główny, ultraszeroki i teleobiektyw. Idealne nie są, ale do ideału wiele nie brakuje.

Aparat główny to sensor OmniVision o rozmiarze 1/1.55″ i rozdzielczości 50 Mpix. Towarzyszy mu kamerka 50 Mpix z sensorem ISOCELL JN5 i teleobiektywem z 2,5-krotnym zoomem optycznym, ostrzącym z około 10 centymetrów i pełniącym również funkcję makroobiektywu. Ostatnim puzzlem tej układanki jest ultraszeroki obiektyw f/2.2 sparowany z matrycą ISOCELL KD1 o rozdzielczości 32 Mpix.

Jak już wspomniałem na wstępie niniejszej recenzji, zestaw aparatów w POCO F7 Ultra jest na tyle solidny, iż podczas wyjazdu do Singapuru nie korzystałem z teoretycznie lepszego telefona fotograficznego. Trio okazało się wszechstronne i przechwytujące tak ładne zdjęcia, iż uznałem „żonglowanie” telefonami za zupełnie zbyteczne. O aparacie głównym i tym z teleobiektywem mogę powiedzieć to samo: za dnia dobrze odwzorowują kolory, a ich rozpiętość tonalna zaskakuje in plus – zwłaszcza, iż mamy do czynienia z „tanim flagowcem” marki nie kojarzącej się raczej z fotografią mobilną. choćby aparat ultraszerokokątny nie zawodzi, ale brak autofokusa rozczarowuje na zbliżeniach.



















Po zmroku sytuacja nie zmienia się w przypadku kamery głównej. Zdjęcia są bogate w detale, ekspozycja na ogół świetnie dobrana, a czasem zawodzi tylko balans bieli. Aparat z teleobiektywem radzi sobie odrobinę gorzej, choć w przypadku telefona z tej półki cenowej reprezentuje ponadprzeciętny poziom. Obiektyw ultraszeroki robi po prostu dobre wrażenie, zresztą… oceńcie sami.









Z miłych zaskoczeń: aparat główny nagrywa choćby w 8K i 24 klatkach na sekundę lub 4K i 60 klatkach na sekundę. Sensor z teleobiektywem nagrywa w 4K i 60 kl./s. i podobnie jak pierwszy obiektyw ma optyczną stabilizację obrazu (OIS). Przednia kamerka z matrycą identyczną jak w tylnym aparacie ultraszerokokątnym pozwala z kolei nagrywać filmy tylko w Full HD i 60 klatkach na sekundę. Tutaj jakiejkolwiek stabilizacji zabrakło. A jakość? Sami oceńcie.
Akumulator i czas ładowania
POCO F7 Ultra wspiera ładowanie przewodowe z mocą 120 W. W Unii Europejskiej odpowiedniej ładowarki w zestawie nie ma, co wynika z obowiązujących we Wspólnocie przepisów. Gdy jednak stosowną ładowarkę kupicie, od zera do stu procent telefon ten naładujecie w 30 minut – to znakomity wynik.
Smartfon POCO wspiera także ładowanie bezprzewodowe i to z całkiem dużą mocą 50 W. Niestety, nie miałem możliwości przetestować tempa ładowania, gdyż nie dysponowałem odpowiednią ładowarką.

Przetestowałem czas pracy POCO F7 Ultra na zastosowanym w telefonie akumulatorze 5300 mAh i rezultaty są doskonałe. Producent postawił tutaj na nowoczesną baterię silkonowo-karbonową, zapewniającą pomimo flagowego chipsetu dłuższy czas działania niż w przypadku POCO F6 Pro. telefon wyróżnia się długim czasem rozmów, ponadprzeciętnym czasem surfowania po sieci i odtwarzania wideo. Realnie może pozwolić choćby na dwa dni zapomnieć o ładowaniu, choć kto w dzisiejszych czasach nie ładuje swojego telefona codziennie? Pewne jest to, iż nie zawiedzie Was w trakcie intensywnego dnia od rana do późnego wieczoru.
POCO F7 Ultra – czy warto?
Uwierz mi na słowo: nie potrzebujesz droższego telefona. jeżeli przebolejesz przeciętną kamerkę do selfie i brak obsługi kart eSIM, cała reszta Cię zachwyci. POCO F7 Ultra ma rewelacyjny układ Snapdragon 8 Elite, oferujący najwyższą wydajność, na pokładzie jest piękny ekran, solidnie grające głośniki i trzy główne aparaty na miarę telefona z wysokiej półki. Szybkie ładowanie 120 W też jest… o ile dokupisz sobie ładowarkę. Ten telefon nie ma poważnych wad. POCO F7 Ultra to niemal-flagowiec w cenie o połowę niższej od ceny flagowych telefonów. Kalkulację zostawiam Wam.

Dla mnie POCO F7 Ultra to drugie po Nothing Phone (3a) największe pozytywne zaskoczenie tego roku i telefon, z którym trudno mi się rozstać. Szczerze? choćby świetny Xiaomi 15 Ultra nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia – może dlatego właśnie, iż jest dwukrotnie droższy?
Mocne strony:
- piękny ekran WQHD
- szalenie wydajny Snapdragon 8 Elite na pokładzie
- dobrze brzmiące głośniki
- bardzo długi czas działania na baterii
- wszechstronne trio aparatów robiących ładne zdjęcia
- ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych
Słabe strony:
- brak obsługi eSIM
- brak Wi-Fi 6 GHz
- taka sobie przednia kamerka
