Co przynosi nowy notatnik PocketBook Color Note?
Podczas ostatnich Targów Książki w Krakowie miałem okazję skorzystać przedpremierowo z nowego e-notatnika PocketBook Color Note. Nie ma go jeszcze w sprzedaży, przypuszczam, iż pojawi się na początku listopada.
Producent ogłosił Color Note we wrześniu. Miał być to pierwszy kolorowy czytnik z „nietłukącym” się, plastikowym ekranem Mobius, ale też z niespotykanie niską rozdzielczością kolorowych pikseli. Mogło to budzić wątpliwości, dlatego z tym większą ciekawością oczekiwałem zetknięcia się z nowym urządzeniem.
Na targach panowały dość kiepskie warunki oświetleniowe (jasne, punktowe reflektory i liczne odbicia), zdjęcia są więc jakie są, ale powinny coś oddawać.
Zaskoczenie 1 – ekran
Standardowe czytniki z ekranem Kaleido 3 mają dwa ekrany: 300 ppi w odcieniach szarości, oraz 150 ppi w kolorze. Color Note ma 227 ppi w odcieniach szarości i ledwie 76 ppi w kolorze.
Ekran jest standardowo dość ciemny, no i warto korzystać z suwaczka jasności.
Piksele kolorowe są większe i to widać. Na poniższym powiększeniu czarne piksele tworzą siatkę, kolorowe rysunki „statków”.
Zestawiłem obok siebie InkPad Eo oraz Color Note, no i… nie widziałem na oko różnicy w szczegółowości kolorów.
Jest pewna różnica w kontraście, ale ten w przypadku Color Note możemy regulować z menu podręcznego, podobnie jak gammę.
Tak zdjęcie wygląda z domyślnymi parametrami.
Tak zdjęcie wygląda, gdy parametry podkręcimy. Wzrasta kontrast i nasycenie.
Możliwość regulacji kolorów dla całego systemu to rzadko spotykana funkcja w czytnikach z kolorowym ekranem. Ma ją w uproszczonej formie nowy Kindle Colorsoft, ale w starszych PocketBookach możliwość regulacji barwy mieliśmy schowaną głęboko np. w aplikacji do przeglądania PDF.
Sprawdziłem jak prezentuje się demonstracyjny plik PDF, który PocketBook wgrywał na starsze kolorowe czytniki i też nie jest źle.
(To zdjęcie z telefonu)
Choć jeżeli w przypadku takiego komiksu podkręcimy kontrast, wyjdzie już nieładne przesycenie.
Na powiększeniu (można kliknąć) widzimy wyraźnie kolorowe piksele.
Kolejnym zaskoczeniem jest przyjemna chropowata faktura ekranu, przypominająca trochę papier czerpany – podczas gdy większość czytników jest dość gładka, choćby jeżeli mają specjalne folie antyodblaskowe. Sprawia to, iż notowanie na cienkim ekranie Mobius jest przyjemnością, nie wiem czy nie jest bardziej naturalne niż na testowanym ostatnio Onyx Boox Go 10.3.
Zaskoczenie 2 – oprogramowanie
Jeśli czytaliście mój test InkPad Eo – zwracałem tam uwagę na podobieństwo interfejsu do czytników Onyxa. Tak jakby oprogramowanie czytników obu firm miało podobne (chińskie) korzenie, no i tak pewnie było. Bo przecież Eo powstawał we współpracy z firmą Bigme, którą niedawno przejął PocketBook.
Color Note jest zupełnie inny. Interfejs został przygotowany już tym razem w całości przez zespół PocketBooka.
W porównaniu do InkPad Eo część funkcji ograniczono wręcz drastycznie.
Zrezygnowano z domyślnego w Eo (oraz Onyxach) programu XReader (tam zwanego NeoReader).
Zamiast niego mamy androidowy PocketBook Reader, który był również w Eo. Możemy w nim podkreślać, ale nie tak jak w XReaderze podczas czytania, musimy wejść w osobny tryb.
Co więcej, dopiero jak podkreślenia zatwierdzimy (znaczek ✓ po lewej), dopiero wtedy są zapisywane z plikiem.
Nie mamy… aplikacji Biblioteka – książki można przeglądać przez menadżera plików, albo w ramach biblioteki w PocketBook Reader. Integracja z chmurami (Google Books i Dropbox) jest możliwa w ramach aplikacji PB Reader.
Nie mamy też Centrum E-Ink, odpowiedzialnego za tryby odświeżania ekranu. W InkPad Eo te tryby zostały uproszczone, ale być może projektanci PocketBooka stwierdzili, iż są wciąż zbyt trudne do opanowania. Za to do górnego, lewego rogu ekranu trafił skrót do odświeżenia ekranu – klikamy go w przypadku, gdy np. pojawi się zbyt duży ghosting.
Zauważyłem też na początku, że nie ma… Sklepu Play. Okazuje się, iż usługi Google i możliwość instalacji aplikacji Androida ze sklepu Google zostały domyślnie wyłączone, można je aktywować w ustawieniach.
No dobra, tyle usunięto – a co jest?
Ekran główny czytnika wskazuje jego zastosowanie. Mamy ostatnie notatki – a dopiero niżej ostatnio czytane książki.
W menu many notatnik, Readera, listę aplikacji (niewielu), odtwarzacz audio i ustawienia.
Świetnym pomysłem jest udostępnienie kilku przykładowych notatek i szablonów, które pokazują, jak można po Color Note pisać i co w ogóle z nim robić.
Na zdjęciu otwierającym artykuł widzieliście „Sea Battle”. No, jeżeli chcemy, to pogramy też w statki, choć tu dobrze by chyba mieć dwa notatniki.
Jest też kolorowanka.
Podczas mojego krótkiego zetknięcia się z Color Note zauważyłem, iż duży problem stanowi niestety wydajność.
Z niewiadomych dla mnie powodów Color Note ma słabszy procesor niż InkPad Eo. No i to było widać. Czytnik potrafił się zawiesić przy próbie włączenia WIFI. Połączył się dopiero, gdy go zrestartowałem. Również przechodzenie między ustawieniami, czy zmiana stron w PDF była wolniejsza niż mógłbym się spodziewać.
Aplikacji androidowych nie testowałem, ale przypuszczam, iż też nie będzie wesoło.
Podsumowanie
Całkiem spore te pierwsze wrażenia wyszły, ale nie wiem czy będę dokładnie ten model testował, a chciałem dać Wam pogląd na to, czym jest to urządzenie.
PocketBook Color Note to zgodnie z nazwą – przede wszystkim e-notatnik i w tej roli pewnie się sprawdzi.
Decyzja o zmniejszeniu rozdzielczości kolorowego ekranu nie jest – wbrew pozorom – ewidentną wadą, a możliwość regulacji kontrastu to bardzo przydatna funkcja, której bym chciał w każdym czytniku z Kaleido 3.
Ale nie rozumiem kompletnie, dlaczego wydajność Color Note jest słabsza od InkPad Eo. Od urządzenia, które będzie kosztowało ok. 2500 zł, oczekiwałbym po prostu więcej.
Dlatego, mimo tego, iż istnieje możliwość instalacji aplikacji Androida, nie traktowałbym go jako tabletu. W tej roli może nas rozczarować i nie dziwię się, dlaczego producent usługi Google domyślnie wyłączył.
Widzimy jednak, iż PocketBook wciąż poszukuje pomysłu na czytnik z Androidem. Bo to jest ich już trzecie takie urządzenie – i kolejne inne, żeby nie powiedzieć „od Sasa do Lasa”.
Pierwszy czytnik tej marki z Androidem: InkPad X Pro pod względem obsługi wypada najbardziej topornie, choć ma niewątpliwą zaletę – jest bardzo lekki i cienki. InkPad Eo jest już bardziej dopracowany, część funkcji przerobiono i uproszczono. Color Note jest najbardziej uproszczony, co ma swoją logikę, ale może się okazać, iż do bardziej zaawansowanych zadań zabraknie mu mocy.
Czy na coraz bardziej zatłoczonym rynku znajdzie swoją niszę? Kto wie.