Pierwsza jazda Specialized Epic 8 Evo Comp

magazynbike.pl 7 miesięcy temu

Niedaleko pada jabłko od jabłoni, a Evo od zwykłego Epica Speca – przynajmniej tak mi się wydawało, zanim się na nim przejechałem. Dwie różne wersje nowego Epica ósmej generacji zabraliśmy na ulubioną rundę na wrocławskim Kilimandżaro, by je porównać. I bardzo się zdziwiliśmy.

Takie bardziej Evo niż Epic

Żeby było jasne – Evo to historycznie TE wzmocnione wersje zwykłych modeli Speca, a przydomek Evo także w kategorii Epica to nie nowość. Już dwie generacje temu, jeszcze z Brainem był wariant z widelcem 120 mm, czyli większym niż w zwykłym, a poprzednia generacja zrezygnowała z Braina zupełnie – jakby antycypując kierunek, w którym to wszystko zmierza.

Ciekawym skutkiem ubocznym rezygnacji z Braina był fakt, iż rower był też lżejszy od „prawdziwego” Epica, a tym samym chętnie używany przez zawodników teamowych, szczególnie na trudniejszych trasach. Oni także doceniali bardziej pluszowe zawieszenie niż w rasowym XC.

Jak wiadomo, twarde nie zawsze oznacza szybsze w terenie – wystarczy spojrzeć na zjazdowców, którzy niekoniecznie preferują ultra sztywne rowery – 8 generacja Epica poszła więc w stronę Evo „po całości”. W obydwu wariantach, ale w nowym Evo te jego cechy poprzednika zostały jeszcze spotęgowane przez kilka zabiegów. Wrócę do nich za chwilę.

Nowy Specialized Epic 8 bez Braina ale szybszy niż kiedykolwiek przedtem

Ósma generacja Epica

Powyżej znajdziecie link do wprowadzenia do świata nowego Epica 8 – nazwano go tak, bo to już ósma generacja tego modelu – ale warto przypomnieć najważniejsze fakty. Nowy Epic 8 w każdej wersji ma karbonową ramę o ugięciu 120 mm. Jako S-Works Epic z karbonu 12M, w pozostałych 11M, wówczas rama jet odrobinę cięższa ale też tańsza – rzeczywista różnica wagi to ok. 400 gramów. We wszystkich wersjach zrezygnowano z automatycznej, mechanicznej blokady zawieszenia Brain z wentylem bezwładnościowym, która „od zawsze” była wyróżnikiem tego modelu.

Może rama jest taka sama, ale już nie zawieszenie – poza tym, iż Evo ma 10 mm więcej z przodu, to „zwykły” Epic 8 jeździ na amortyzatorach RockShoxa, a Evo Foxa. W dodatku w wersji XC zawieszenie można zblokować, a tłumik ma trzy pozycje ustawień – otwartą, pedałowania i blokady. W Evo są tylko dwie, odpalane dźwignią przy tłumiku – otwartą i pedałowania (nazwaną firm – twardą).

W obydwu rowerach nie ma typowych dla czterozawiasowców zawiasów Horsta przy hakach tylnego koła, ich rolę pełnią elastyczne fragmenty tylnych widełek. Pozwala to odchudzić całą ramę, jednocześnie upraszcza serwis.

Spryty dobór komponentów

Testowana przez nas wersja to jednocześnie tańszy wariant tego modelu, z dostępnych dwóch, czyli Comp. Rower kosztuje 24800 zł, wariant Pro 42900 zł. Poza taką samą ramą, które je łączy, rowery różnią się poziomem wyposażenia, w Compie jest to mechaniczny Sram GX Eagle i zawieszenie na poziomie Performance Foxa, w Pro bezprzewodowy Sram GX Eagle AXS i zawieszenie Factory. Droższy model ma też karbonowe koła Roval i kilka innych szlachetnych dodatków, typu karbonowa kierownica.

W Evo położono nacisk na jazdę w trudniejszym terenie, możliwie niska masa nie była najważniejszym priorytetem. Rower rozmiarze M waży oficjalnie 12,61 kg, nasza testówka gotowa do jazdy, z pedałami, ważyła minimalnie więcej niż 13 kilogramów. Duży wpływ na masę ma to właśnie przesunięcie nacisku na sprawność terenową, z wyraźną inspiracją enduro, a nie XC!

Dlatego też opony to mięsiste Purgatory 29×2,4 z przodu, z tyłu 29×2,35 cala i model Ground Control – parka kierunkowa z agresywnym bieżnikiem wspierana jest przez tył mniej wgrywający się w podłoże. Także hamulce to czterotłoczkowe Code Srama – w zwykłym Epicu 8 są to Levele.

Oszczędności w stosunku do wariantu Pro są sprytne i poza samą wagą w żaden sposób nie mają na funkcjonalność – np. przerzutka tylna, manetki i tryb należą do grupy Sram GX Eagle (lubimy!), tylko korba to pozagrupowe X1000 SRAMa, trochę brzydsze, ale równie skuteczne.

Oszczędności nie ma pod względem funkcjonalności. Wszystkie ramy mają i wkręcany środek suportu i hak przerzutki UDH oraz wewnętrzne i praktyczne prowadzenie przewodów z wyjściami w główce sterowej. Tu tylko S-Works jest inny, gdzie te ostatnie wychodzą przez stery.

No i ostatnie, ale nie mniej ważne – nowe ramy mają bardzo szeroką rurę dolną, w której wygospodarowano miejsce na schowek. Jego otwór jest nie tylko większy, ale i miejsca w środku jest naprawdę dużo. W ramie zmieści się i zestaw naprawczy, i mała kurtka i pompka. Przybornik wędruje za koszykiem – jest na to przygotowane miejsce.

Jak jeździ Epic 8 Evo Comp

Mamy to szczęście, iż jeździmy na wielu, różnych rowerach, co pozwala na porównania. I nie da się ukryć, iż przez ostatnich kilka miesięcy oblataliśmy kilka rowerów, które miały podobny skok jak Epic 8 Evo, testujemy też kolejne. I powiem wam, iż to co się dzieje w tej kategorii jest fascynujące! Fakt, iż zostawiono skoki typu 120/130 mm, a jednocześnie unowocześniono geometrię sprawia, iż rowery wjechały na zupełnie nowe terytoria. Dłuższe rowery z kątami widelca w okolicy 65 stopni nie mieszczą się już po prostu w kategorii XC – i tak jest dokładnie z nowym Epikiem 8 Evo.

Zanim wybraliśmy się na doskonale nam znane ścieżki, rowery zostały najpierw ustawione pod nas w serwisie Specializeda Wrocław – dobrano do naszych wag ciśnienie oraz wysokość siodła. Tym samym mogliśmy się skoncentrować tylko na jeździe.

GT Sensor ST, Scor 2030 czy Giant Stance – te rowery łączy skok zaledwie 120 mm z tyłu. I po jeździe po typowych trasach enduro w Polsce, Czechach i Włoszech, podsumowanie brzmi krótko – downcountry to także określenia za wąskie, z którego wyrastają. To samo jest i z tym Epikiem, co widać także na tych zdjęciach.

Epica Evo łączy z nimi jeszcze jedna cecha, różńiący go ze zwykłym modelem 8 – ten rower ma krótszy mostek (50 mm) i szeroką kierownicę. jeżeli dodamy do tego fakt, iż rower jest przeciętnie dłuższy o 10 mm w każdym rozmiarze od poprzednika, staje się oczywiste, co dostajemy – nowoczesny rower o dopracowanej geometrii, który w ternie potrafi tak wiele, jak nigdy przedtem. Czy to jeszcze XC? A czy to ważne jak nazwiemy?

Jednocześnie geometrycznie rower nie jest przesadzony, zasięg wynosząc 445 mm dla rozmiaru M jest w tej chwili przeciętny i częsty – mówiąc wprost akurat. Co tylko ułatwia manewrowanie, w tym latanie, czy podrywanie od ziemi.

No i Magic Middle, czyli ustawienie tlumika, które zastąpiło Braina w Epicu. Tu zostało one stworzone razem z Foxem, a sam tłumik to wersja Evol o powiększonej pojemności. To ustawienie powoduje, iż szczerze mówiąc utwardzanie niespecjalnie ma sens, bo rower pod wpływam nacisku pedałów ugina się niewiele. Specialized wspomina o przesunięciu do góry głównego punktu obrotu, by podnieść antisquat i degresywnej charakterystyce tłumika – trzeba „przełamać” początek skoku. I to działa.

To fascynujące, jak kilka części potrafi zmienić charakter roweru. Opony z miękką mieszanką i inne amortyzatory sprawiają, iż rower nie tylko lepiej klei się podłoża, a zawieszenie jest bardziej aktywne. Gdbyście chcieli go „przyspieszyć”, wystarczyłoby wymienić tylko gumki na lżejsze, z mniejszym bieżnikiem!

Podsumowanie

Gdy ma się pod ręką, a raczej pod nogą, dwie wersje Epika, już pierwsze metry uświadamiają, jak różne są to rowery, choćby jeżeli należą do tej samej rodziny, a choćby mają identyczną ramę. Wersja 8 Evo z trudem mieści się także w kategorii downcountry, bo w terenie potrafi więcej niż same skoki wskazują.

Info: specialized.com/pl/pl/epic-8-evo-comp

Idź do oryginalnego materiału