Nie wszystko złoto, co się świeci. Nie każdy produkt z Chin sprzedawany jest na AliExpressie. A reklama nie zawsze podkreśla wady produktu. To oczywiste. Każdy z nas czasem ulega pokusie niższej ceny, klikając „kup teraz” na platformach pokroju Temu czy Ali, bo przecież szkoda przepłacać. Ja również nie jestem od tego wolny, choć od dawna mam zasadę, iż nie wierzę na słowo i wszystko sprawdzam sam. Bywają rozczarowania. I właśnie dlatego tak przyjemne jest później sięgnąć po coś, co pozwala zatrzeć poprzednie złe wrażenia.

Skorzystałem więc z okazji, by w swoim rowerze zamontować kokpit marki ICAN – BLADE-G. To już kolejny produkt firmy z Shenzhen, która konsekwentnie buduje świadomość marki, zamiast sprzedawać się anonimowo na AliExpressie. Ich koła zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, o czym pisaliśmy już wcześniej, więc tym razem postawiłem na kierownicę. I to w bezpośrednim starciu z kokpitem, który właśnie na AliExpressie zamówiłem i który, w teorii, miał być świetny.

W praktyce okazał się jednak niezbyt wygodny, a kanciasty profil górnego chwytu sprawiał, iż zwyczajnie nie lubiłem na nim jeździć. Owszem, był ze mną cały ubiegły sezon, także na wyścigach, i technicznie nie miałem z nim problemów czysto technicznych, ale brak komfortu przesądził o zmianie. Oprócz niewygodnej góry także klamek nie dawało się ustawić wystarczajćo wysoko – nad nimi powstawał minimalny stopień.

Nowy kokpit dostępny jest w czterech wariantach szerokości i długości mostka. Wybrałem wersję 400 mm z mostkiem 90 mm, czyli dokładnie taką, jakiej potrzebuję na gravelu oraz bardziej sportowej jeździe. Według danych na stronie ikansighting.com wybrana przeze mnie konfiguracja powinna ważyć 375 g. Tym milej było zobaczyć na wadze 372 g. Już pierwszy punkt dla ICAN-a.

ICAN Blade-G jest w pełni karbonowy, wykonany z włókna T700 w matowym wykończeniu UD. Kierownica ma reach 77 mm i drop 126 mm, co zapewnia sportową, ale wciąż wygodną pozycję dłoni, a 18-stopniowy flara zwiększa kontrolę na gravelowych zjazdach i w terenie. Dzięki integracji kierownicy z mostkiem powstaje kokpit o czystym, nowoczesnym wyglądzie.

Całość przyjechała bardzo solidnie zapakowana – estetyczne pudełko, dobre zabezpieczenie, komplet dodatkowych elementów. Na pudełku widniało logo Triaero, którym marka także się posługuje. W zestawie od razu znalazłem podkładki pod mostek oraz uchwyt pod komputer GPS montowany pod kierownicą. To niby drobiazg, ale właśnie dzięki takim drobiazgom od razu czuć różnicę między marką, która dba o swoje produkty, a generatorem przypadkowych komponentów. Poprzednim razem to właśnie podkładki najbardziej psuły estetykę kokpitu. Tutaj wszystko wyglądało profesjonalnie jeszcze przed montażem.

Ergonomia: różnica, którą czuje się w dłoniach
Najmocniejszą stroną BLADE-G jest ergonomia. Górny chwyt ma delikatnie spłaszczony profil, który dodaje nieco aero, ale przede wszystkim poprawia komfort. Nic nie uwiera, nic nie zmusza dłoni do nienaturalnej pozycji. Profil przejścia ku klamkom jest miękki i płynny, a dolny chwyt pozostaje w pełni użyteczny również poza sytuacjami czysto sportowymi. To kierownica, którą po prostu łapię i wiem, iż mogę jechać dalej, bez dopasowywania się do narzuconego kształtu.

To właśnie tu czuć największą przewagę nad wcześniejszym zakupem z AliExpress. Tam teoretycznie wszystko grało: szerokość odpowiednia, geometria poprawna, waga niezła. Ale ergonomia była chybiona i im dłużej jeździłem, tym bardziej mnie to męczyło. W przypadku ICAN-a jest odwrotnie – o kierownicy po prostu zapominam, bo nic nie odciąga uwagi od jazdy.

Montaż: bez dramaturgii
Montaż przebiegł bez dramatów i bez potrzeby improwizowania. Wszystkie elementy dobrze do siebie pasowały, nic nie wymagało korekty. Również prowadzenie przewodów zaprojektowane jest tak, aby łączyć estetykę z rozsądną praktycznością. Kokpit można zdjąć i założyć ponownie bez przeklinania i bez ryzyka, iż coś przestanie działać lub zacznie obcierać. Mechanicy docenią.

A właściciele – jeszcze bardziej. W mojej ramie poprowadziliśmy przewody wewnętrznie, ale możliwe jest też wykorzystanie go np. w połączeniu z częściowym odkryciem pancerzy.


Uchwyt pod komputer rowerowy w zestawie to kolejna rzecz, która robi różnicę. Nie trzeba już na starcie szukać dodatkowych adapterów ani psuć wyglądu improwizacjami. Po prostu montuję i jadę. Jest on przykręcany od spodu na dwie śruby i ustawia GPS w korzystnym aerodynamicznie miejscu.

Na trasie: kokpit, który znika
Pierwsze kilometry potwierdziły, iż nie chodzi tu wyłącznie o wygląd. Kokpit jest wystarczająco sztywny, by dawać pełną kontrolę na zjazdach, i jednocześnie nie przenosi nadmiaru drgań na dłonie. To właśnie równowaga, której oczekuję od komponentu gravelowego. I w końcu mogę wygodnie jeździć w górnym chwycie – czego bardzo mi brakowało w poprzedniej propozycji. Nie do końca wiem jeszcze czy flara końcówek kierownicy będzie mi finalnie pasować, bo za mało jeździłem w terenie. Na pewno uzupełnię recenzję po zrobieniu wiekszej ilości kilometrów.
Najlepsze wrażenie? Po kilku jazdach przestałem myśleć o tym, iż mam nową kierownicę. A jeżeli kokpit znika z głowy, to znaczy, iż robi dokładnie to, co powinien.

Podsumowanie: czy warto?
Nie mam wątpliwości, iż dla mnie była to dobra zmiana. ICAN BLADE-G pozwolił zapomnieć o niewygodnym poprzedniku i przywrócił naturalność kontaktu dłoni z rowerem. To produkt dopracowany, ergonomiczny i zwyczajnie przyjemny w użytkowaniu. Nie stara się być „naj” we wszystkim naraz, ale skupia się na tym, co w kokpicie najważniejsze: żeby jeździło się dobrze.
Cena również wypada sensownie w porównaniu z markowymi odpowiednikami, zwłaszcza biorąc pod uwagę komplet akcesoriów oraz jakość wykonania. To nie jest „kolejny tani karbon”, ale świadome rozwiązanie skierowane do tych, którzy chcą mieć porządną kierownicę bez wchodzenia w kosmiczne budżety. Dodam tylko, iż jej poprzedniczka kosztowała 456 złotych, a finalnie trafi na wysypisko nieudanych zakupów.
Cena: 198 USD (ok. 812 zł, wszystkie pozostałe koszty w tym przesyłki, są już wliczone.
Bezpośredni link do europejskiego sklepu icancycling.com/products/integrated-handlebar-blade-g-eu
Za fachową pomoc w montaży dziękuję thirtythree.pl
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski









