OpenRock X – recenzja. Na dwoje babka wróżyła

9 godzin temu

Słuchawki o konstrukcji otwartej nie są urządzeniami najczęściej poszukiwanymi przez konsumentów, ale właśnie dlatego zwracają uwagę recenzentów. Wybór jest ograniczony, a każda recenzja jest na wagę złota.

OpenRock X to słuchawki zbierające całkiem ciepłe opinie. Kosztują ok. 169 dolarów (ok. 625 złotych) na platformie Amazon, skąd można je sprowadzić do Polski. Jeszcze wygodniej kupicie je po prostu w oficjalnym sklepie OpenRock, w cenie 639 złotych, o tutaj. Czy to dobry wybór, na przykład dla osób uprawiających aktywności na świeżym powietrzu?

Zawartość opakowania

Już samo pudełko z OpenRock X jest nietypowe. Z wysuwanej szufladki wyjąłem interesujące prostokątne etui ładujące… z kolejną szufladką, w której spoczywały słuchawki w kolorze czarnym. Do wyboru są jeszcze biały i pomarańczowy wariant kolorystyczny. Oprócz tego w zestawie znalazł się też karabińczyk do zamocowania etui na przykład na pasku, króciutki przewód ładujący, instrukcja i karta gwarancyjna.

Budowa i jakość wykonania

OpenRock X to słuchawki TWS mocowane za uchem dzięki pałąków z niewielkimi obciążnikami. Prawdopodobnie to w nich ukryto akumulatory. Moduł z 14,2-milimetrowym przetwornikiem kierującym dźwięk do uszu jest ruchomy.

Dłuższy czas zajęło mi dojście do tego, jak skutecznie zamocować słuchawki OpenRock X na uchu. Okazało się, iż moduł z membraną, pokryty od wewnątrz przyjemnym w dotyku silikonem, należy skierować do pałąka i nieco „przyszczypać” ucho. Zakres regulacji to aż 50 stopni. Słuchawki nie wchodzą do kanału słuchowego, a spoczywają tylko na uchu, do którego kierowany jest dźwięk z głośnika.

O dziwo na żadnej ze słuchawek nie ma paneli dotykowych. Dlaczego „o dziwo”? Bo mają niemałą powierzchnię. Fakt niezastosowania paneli dotykowych był tu jednak celowy. Producent chciał podobno zapobiec niepożądanej aktywacji funkcji na przykład w trakcie poprawiania słuchawek na uszach podczas treningu. Producent zamiast tego na każdej słuchawce umieścił po jednym fizycznym przycisku. Użytkownik może włączyć tylko jedną, a drugą pozostawić w etui.

Etui na słuchawki wykonano z aluminium. Prezentuje się dobrze i sprawia wrażenie wytrzymałego. 5 minut ładowania słuchawek OpenRock X pozwoli na godzinne korzystanie. Producent obiecuje choćby 12 godzin odtwarzania muzyki na baterii oraz 48 godzin, jeżeli doliczymy do tego ładowanie w etui. Według mojego testu są to wartości do osiągnięcia, przy odpowiedniej głośności.

Na osoby, które nie chcą nosić ze sobą aluminiowego etui ładującego czekają alternatywy. W sprzedaży jest chociażby takie oto eleganckie, lekkie i kompaktowe etui materiałowe.

Wygoda noszenia

O słuchawkach założonych poprawnie da się zapomnieć. Spora w tym zasługa pokrywającego je tworzywa i otwartej konstrukcji, nie męczącej w żaden sposób małżowin. Niektórzy mogą mieć wrażenie, iż akcesorium wypadnie z ucha przy delikatnym ruchu. Sam miałem takie odczucie, ale tylko do czasu, gdy osadziłem je zgodnie ze sztuką.

OpenRock X nie wypadły z ucha w trakcie biegu, zatem w tej kwestii należy ocenić je wyłącznie pozytywnie. Certyfikat IPX5 potwierdza odporność na zachlapania, co czyni sprzęt używalnym w trakcie deszczu.

Uwaga: testowane słuchawki nie nadają się do noszenia wraz z okularami. Po prostu nie trzymają się wtedy zbyt solidnie.

Na minus konstrukcji przemawia brak jakiegokolwiek systemu redukcji hałasu (ANC), choć… to słuchawki o konstrukcji otwartej, w związku z czym potencjalnie zainteresowani będą raczej oczekiwali odbierania bodźców z otoczenia. To ważne na przykład podczas jazdy na rowerze. jeżeli jednak liczycie na swobodną rozmowę z OpenRock X grającymi w uszach, to niestety, ale nie jest to możliwe. Takiej transparentności nie gwarantują.

Zamiast ANC producent reklamuje tutaj ENC. Podobieństwo kończy się na zbliżonej nazwie. OpenRock X wykorzystują ENC do redukcji szumów rejestrowanych przez 4 mikrofony.

Wrażenia odsłuchowe z OpenRock X

OpenRock X wykorzystują standard Bluetooth 5.3 do połączenia ze telefonem. Za dźwięk odpowiedniej jakości odpowiada tutaj algorytm LISO 2.0 i… faktycznie, brzmienie słuchawek jak na otwartą konstrukcję tego typu jest niezłe. Niezłe, ale nie da się go porównać z dobrej klasy zamkniętymi dokanałówkami. Brakuje tu basów i przestrzeni, ale tony średnie i wysokie brzmią nieźle. Pasmo przenoszenia to standardowe 20 – 20 000 Hz.

  • Sprawdź też: AliExpress pod lupą Brukseli. UE grozi karą za łamanie przepisów

Brzmienie słuchawek OpenRock X da się dostosować za pośrednictwem niezłej aplikacji OpenRock. Jest tam equalizer, opcja dopasowania funkcji słuchawek do poszczególnych przycisków, a choćby funkcja znajdowania słuchawek. Nie zabrakło opcji Spatial Sound poprawiającej odrobinkę kierunkowość dźwięku.

Ku mojemu zdziwieniu słuchawki obsługują wyłącznie kodeki AAC i SBC. Brak obsługi LDAC lub ALAC dyskwalifikuje je jako sprzęt dla osób szukających najlepszej klasy brzmienia. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż jakość dźwięku nie była tu priorytetem. Były nimi komfort noszenia i jakość materiałów. W kodek LDAC wyposażone są natomiast nowe słuchawki OpenRock S2 z certyfikacją Hi-Res. To propozycja o zbliżonej konstrukcji, więc… z pewnością warto rzucić na nią okiem przy okazji rozważania zakupu OpenRock X.

OpenRock X to teoretycznie idealne słuchawki dla sportowców, ale w praktyce wolałem korzystać z nich w domu, na przykład sprzątając. Wtedy to jakość dźwięku była najlepsza, a odtwarzania nie zakłócał chociażby wiatr. Izolacja odgłosów otoczenia nie istnieje, tak tylko przypominam.

Jakość rozmów telefonicznych realizowanych poprzez 4 mikrofony była dostateczna, głównie ze względu na fakt, iż zbierały one odgłosy tła. ENC pomaga, jednak w ograniczonym zakresie.

OpenRock X – czy warto?

Na rynku jest stosunkowo kilka słuchawek o otwartej konstrukcji i budowie zbliżonej do OpenRock X. Mam zawsze problem z ich jednoznaczną oceną, bo brzmieniowo odstają od „zamkniętych” propozycji w podobnej cenie. OpenRock X gra jakby w swojej własnej lidze.

Z jednej strony nie rozumiem peanów nad brzmieniem OpenRock X. Oceniając je zupełnie uczciwie, są to słuchawki grające poprawnie, ale praktycznie bez tonów niskich. Biorąc pod uwagę cenę niektórym nie spodoba się obecność jedynie podstawowych kodeków AAC i SBC. Dynamiczne 14,2-milimetrowe przetworniki ładnie separują poszczególne pasma, przyzwoicie grają środkiem i tonami wysokimi. Muzyczne uniesienia? Nie. Zapewniają najwyżej poprawny dźwięk w tej klasie urządzeń.

OpenRock X to interesujący pomysł dla osób jeżdżących na rowerze i nie chcących się zupełnie odcinać od otoczenia. Niemały atut stanowi długi czas działania na baterii. Fakt, iż słuchawki nie przebywają w kanałach uszu ma niebagatelne znaczenie ze zdrowotnego punktu widzenia.

Czy warto? Warto je sprawdzić, o ile szukasz słuchawek o otwartej konstrukcji.

Artykuł zawiera linki partnerskie, wydawca otrzymuje wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za jego pośrednictwem.

Mocne strony:

  • całkiem wygodne, o ile dopasujesz je do ucha
  • przyzwoite, jak na tego typu słuchawki otwarte, brzmienie
  • nie „zatykają” uszu
  • opcja działania w trybie pojedynczej słuchawki
  • dobre na rower lub hulajnogę
  • praktyczna aplikacja
  • parowanie z dwoma urządzeniami jednocześnie
  • nietuzinkowe etui ładujące
  • wodoodporność IPX5

Słabe strony:

  • nie dla noszących okulary
  • brak kontroli dotykowej
  • bardzo mało basu
  • kodeki tylko AAC i SBC
audiosłuchawkisport
Idź do oryginalnego materiału