Odchudzone, ale nie bez wad. Samsung Galaxy Z Fold7 i Z Flip7 – moje pierwsze wrażenia

3 dni temu

Wobec kolejnych składaków Samsunga nie miałam większych oczekiwań. Ten producent ma złą passę w kwestii wprowadzania usprawnień, które byłyby dla użytkownika faktycznie praktyczne. Ale czy Galaxy Z Fold7 i Galaxy Z Flip7 to kiepskie urządzenia? Miałam je już w rękach, a oto moja opinia na ich temat. Spoiler alert: jest na co narzekać.

Samsung Galaxy Z Fold7 i Z Flip7 – jeszcze cieńsze, jeszcze wydajniejsze

Podczas polskiej premiery siódmej serii składanych telefonów Samsunga poznaliśmy wszystkie niezbędne informacje na temat Samsunga Galaxy Z Flip7 i Samsunga Galaxy Z Fold7, ale nie tylko. Zgodnie z przeciekami na rynek trafia też bowiem tańszy model, czyli Samsung Galaxy Z Flip7 Fe. Poza tym swojego debiutu doczekały się również smartwatche z serii Galaxy Watch8 – Watch8, Watch 8 Classic i Watch8 Ultra. W tym tekście skupie się jednak na telefonach, a zwłaszcza tych dwóch pierwszych modelach, ponieważ tylko z ich działającymi samplami miałam do czynienia.

Dobra, zacznijmy od tego, co w nowych telefonach się zmieniło. Przede wszystkim, obydwa zostały odchudzone. Obydwa są cieńsze zarówno przed złożeniem, jak i po, a Galaxy Z Fold7 jest na dodatek jeszcze lżejszy, bo waży tylko 215 gramów. Z Flip7 waży 188 g zamiast 187 g jak poprzednik, natomiast ma znacznie większą baterię, bo taką o pojemności 4300 mAh. To wszystko można docenić, natomiast musicie przyznać, iż od gabarytów większe znaczenie mają chociażby czas pracy i funkcjonalność. Z tego co pamiętam, na gabaryty zeszłorocznych modeli nie narzekałam .

W Z Fold7 pojemność baterii została na dotychczasowym poziomie 4400 mAh. Zwiększono w nim natomiast ekrany, podobnie jak zresztą w drugim telefonie. Ba, proporcje ekranu zewnętrznego Folda zostały zmienione z 22.1:9 na 21:9. Ta zmiana ma zapewnić większy komfort pisania, ale czy faktycznie będzie robić różnicę? Tego jeszcze niestety nie jestem w stanie stwierdzić. Różnicę prawdopodobnie będzie robić natomiast częstotliwość ekranu zewnętrznego we Flipie, teraz sięgająca 120 Hz zamiast 60 Hz.

Na pewno cieszy fakt, iż Z Fold7 doczekał się lepszego aparatu fotograficznego, a przynajmniej na papierze. Główny sensor 50 MP został bowiem zastąpiony przez jednostkę 200 MP – prawie taką jak w Galaxy S25 Ultra (prawie, bo odchudzoną) ale dopiero przekonamy się, jak ta jednostka wypada w praktyce. Aparat wewnętrzny to teraz z kolei sensor 10 MP zamiast takiego o rozdzielczości 4 MP, już bez możliwości schowania go za pixelami wyświetlacza. Niestety, aparat we Flipie7 to dokładnie ten sam zestaw, który oferował Flip6.

Aha, dodam też, iż nowe telefony otrzymały przeprojektowany, podobno jeszcze wytrzymalszy zawias. W przypadku ramek pozostano przy aluminium, ale ekrany zewnętrzne pokryto szkłem Gorilla Glass Victus 2. Wybaczcie jednak, ale nie miałam możliwości przetestowania ich wytrzymałości.

Dla kogo Snapdragon? Dla kogo Exynos?

Na pokładzie Galaxy Z Folda7 znalazł się taki procesor, jakiego się spodziewaliśmy – Qualcomm Snapdragon 8 Elite, ale oczywiście można mieć wątpliwości, czy tak cienkie urządzenie będzie w stanie wykorzystać jego możliwości w pełni. Galaxy Z Flip7 dostał z kolei układ Exynos 2500 – nie tylko w Polsce ale na całym rynku globalnym, i musicie się z tym pogodzić. Osobiście uważam jednak, iż to dobrze, iż Samsung rozwija własne procesory, zwłaszcza iż nie odstają one od układów konkurencji aż tak mocno – większość użytkowników choćby nie zauważy w tym temacie jakiejkolwiek różnicy – i taka jest prawda.

Zanim przejdę dalej wspomnę, iż o tym wszystkim, co Samsung zmienił w tegorocznych składakach, można wypowiedzieć się raczej… pozytywnie. Tak, oczy Was nie mylą. Problemem jest jednak to, czego Samsung nie udoskonalił względem poprzedników.

Grzechy, które trudno przemilczeć

Jak możecie się domyślać, Galaxy Z Flip7 i Z Fold7 będą ładować się ślamazarnie. Producent pozostał przy typowych dla siebie 25 W mocy w przypadku ładowania przewodowego i 15 W mocy w przypadku ładowania bezprzewodowego? Dlaczego, zasłaniając się kwestią żywotności baterii i twierdząc, iż wyższa moc ładowania wpływa na nią negatywnie. Myślę jednak, iż 45-watowe ładowanie nie zaszkodziłoby baterii aż tak bardzo, a zdecydowanie przełożyłoby się na wyższą wygodę użytkowania.

Samsung oczywiście przemilczał podczas swojej prezentacji temat częstotliwości odświeżania PWM. jeżeli jesteście zatem osobami o wrażliwych oczach, nie liczcie na cud i spodziewajcie się, iż ekrany w tych telefonach będą męczyć wasze oczy.

Chyba największy grzech dotyczy chyba jednak systemu w przypadku modelu Z Flip7. Mimo iż mamy 2025 rok, a na nowych telefonach debiutuje OneUI 8, to na ekranie zewnętrznym przez cały czas natywnie działa tylko kilka aplikacji. jeżeli chcemy odpalić tu aplikację banku czy Messengera, musimy pobrać z Galaxy Store specjalny dodatek – Goodlock. Przykład Motoroli pokazuje, iż można inaczej, a to, iż Flip7 wciąż ten funkcjonalności nie oferuje, jest przejawem czystego lenistwa ze strony Samsunga.

Ruch, który ma sens, ale…

Pewną cechą wspólną, która łączy nowe telefony, są też ich ceny, bo te z roku na rok niestety wzrosły (szczegóły poniżej). Tym razem Samsung wprowadza jednak do swojej oferty dodatkowy, tańszy składany telefon – Samsung Galaxy Z Flip7 FE. Ten ma przede wszystkim mniej pamięci niż Flip7 (8 zamiast 12 GB RAM), gorszy procesor – Exynos 2400, i mniejsze ekrany (zewnętrzny z odświeżaniem 60 zamiast 120 Hz). Poza tym jest grubszy.

Szkoda jednak, iż Galaxy Z Flip7 FE nie jest tak tanim wejściem do świata składanych telefonów, jak by się chciało. Kosztuje on bowiem tylko o 500 złotych mniej niż główny model (w przypadku porównania wersji 12 GB), a biorąc pod uwagę to, co oferuje, to powinien kosztować jeszcze mniej. Za tę samą cenę można w tej chwili kupić Flipa6 ze Snapdragonem 8 Gen 3.

Ceny i dostępność

Wspomniałam już, iż w tym temacie niestety mamy do czynienia z kolejnym rozczarowaniem. Każde z omówionych tu urządzeń jest bowiem nieco droższe niż jego odpowiednik z ubiegłego roku. Mowa o różnicach rzędu choćby 100 czy 200 złotych. Konkretnie rzecz biorąc ceny prezentują się następująco:

  • Galaxy Z Fold7 12/256 GB – 8799 złotych
  • Galaxy Z Fold7 12/512 GB – 9299 złotych
  • Galaxy Z Fold7 16 GB/1 TB – 10599 złotych
  • Galaxy Z Flip7 12/256 GB – 4999 złotych
  • Galaxy Z Flip7 12/512 GB – 5499 złotych
  • Galaxy Z Flip7 FE 8/128 GB – 4299 złotych
  • Galaxy Z Flip7 FE 8/256 GB – 4499 złotych
  • Galaxy Watch8 40 mm BT – 1599 złotych
  • Galaxy Watch8 40 mm – 1799 złotych
  • Galaxy Watch8 44 mm BT – 2199 złotych
  • Galaxy Watch8 44 mm LTE – 2449 złotych
  • Galaxy Watch8 Ultra – 2899 złotych

Oczywiście Samsung przygotował pewne promocje na start, ale szczegóły na ich temat poznacie na jego oficjalnej stronie. Ja przejdę zaś do podsumowania.

Czy Galaxy Z Flip7 i Z Fold7 to telefony godne uwagi?

Z pewnością są to urządzenia, które mają swoje mocne strony – cieńsza konstrukcja, mocniejsze podzespoły, lepszy aparat w Foldzie czy wyższe odświeżanie ekranu we Flipie to kroki w dobrym kierunku. Jednocześnie trudno przymknąć oko na powtarzające się grzechy Samsunga: powolne ładowanie, ograniczoną funkcjonalność zewnętrznego ekranu czy przez cały czas nierozwiązaną kwestię odświeżania PWM. Galaxy Z Flip7 FE to z kolei niezła koncepcja, ale jej wycena budzi moje wątpliwości.

Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Dlatego pełnoprawną opinię na temat tych urządzeń będę mogła sobie wyrobić dopiero po potencjalnych testach. Nie wątpię w to, iż to w wielu aspektach solidne sprzęty – w końcu mowa o Samsungu – ale chciałabym sprawdzić, jak wypadają w praktyce. Chętnie dokonałabym też porównania modelu Z Flip7 do Motoroli Razr 60 Ultra.

Samsungskładane telefonysmartfony
Idź do oryginalnego materiału