Najnowsza generacja kart graficznych od Zielonych to podobno istny hit sprzedażowy, a dostawy są ogromne. Przynajmniej tak twierdzą Amerykanie, ale rzeczywistość jest inna.
Przed zbliżającą się konferencją GDC 2025 planowaną na 17-22 marca, Zieloni postanowili pochwalić się wynikami sprzedażowymi kart graficznych z rodziny NVIDIA Blackwell. W tym celu pokazano wykres z dostawami GeForce RTX 5000 względem GeForce RTX 4000 w ciągu pierwszych tygodni od premiery. I faktycznie, pozornie wygląda jakby NVIDIA radziła sobie wyjątkowo dobrze. Jednak diabeł tkwi w szczegółach.
Zieloni nie kłamią, ale wyraźnie koloryzują rzeczywistość

Według danych Zielonych w ciągu zaledwie pięciu tygodni dostarczono dwa razy więcej kart GeForce RTX 5000 niż RTX 4000. I tak, jest to prawda. Problem jednak w tym, iż w czasie premiery rodziny Ada Lovelace na start dostępny był jedynie model NVIDIA GeForce RTX 4090. Dla przypomnienia, w tym samym przedziale czasowym Amerykanie wypuścili na sklepowe półki aż cztery układy z rodziny Blackwell – GeForce RTX 5090, GeForce RTX 5080, GeForce RTX 5070 Ti i GeForce RTX 5070.
Jest to celowe zaginanie rzeczywistości i robienie dobrej miny do złej gry. Produkcja jednego rdzenia krzemowego jest zdecydowanie trudniejsza niż kilku, zwłaszcza gdy „niepełnowartościowe” GPU mogą iść do niższych modeli – przykładowo GeForce RTX 5080 i RTX 5070 Ti korzystają z tego samego (ale inaczej przyciętego) układu GB203. Aby porównanie było miarodajne, NVIDIA powinna zestawić pięć pierwszych tygodni dla czterech kart graficznych z serii Ada Lovelace i czterech z rodziny Blackwell.
Dobrą wiadomością jest fakt, iż sytuacja niedługo może się poprawić. Justin Walker z NVIDII ogłosił, iż firma ściśle współpracuje z partnerami takimi jak ASUS, MSI, ZOTAC, GIGABYTE czy Palit w celu poprawy dostępności. jeżeli prace faktycznie idą tak sprawnie, jak przedstawiają to Zieloni, to w najbliższych tygodniach być może faktycznie zobaczymy prawdziwego białego kruka – serię NVIDIA GeForce RTX 5000 w sugerowanych cenach.