Nowa opłata od telefonów i tabletów od 2026 roku. O tyle mogą zdrożeć

5 godzin temu

Od 1 stycznia 2026 roku w Polsce ma zacząć obowiązywać nowa opłata od telefonów, tabletów i innych urządzeń elektronicznych. Choć rząd zapewnia, iż konsumenci nie zapłacą za nią ani złotówki, już teraz pojawiają się obawy o wzrost cen na sklepowych półkach. To dlatego, iż producenci mogą próbować przerzucać koszty na klientów. Stawki mają być jednak niewielkie.

Opłata od telefonów od stycznia 2026

Nowe przepisy mają objąć urządzenia wykorzystywane na co dzień do kopiowania treści na własny użytek. To telefony, tablety, telewizory z funkcją nagrywania, laptopy, komputery stacjonarne czy dyski twarde. Opłata obejmie też bardziej tradycyjny sprzęt, na przykład kopiarki, płyty CD, DVD, Blu-ray, a choćby papier A3 i A4.

Rząd przekonuje, iż nowa opłata nie zostanie nałożona na użytkowników i nie trafi do budżetu państwa. Ma ją uiścić wyłącznie producent lub importer danego urządzenia. Mimo zapewnień, część klientów obawia się, iż firmy mogą rekompensować sobie koszty poprzez drobne podwyżki cen. To w Polsce znany mechanizm i konsumenci mają świadomość, iż finalna cena produktu zależy od strategii producentów i marż detalistów.

– Stawki opłat zostały ustalone tak, aby były sprawiedliwe i minimalnie wpływały na konkurencyjność rynkową. Opłata stanowi ułamek wartości sprzedawanych urządzeń i jest rozłożona na dużą liczbę produktów. To sprawia, iż jej wpływ na cenę końcową dla konsumenta jest marginalny – tłumaczy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ministerstwo dodaje, iż podobne rozwiązania od lat obowiązują w większości państw Unii Europejskiej. Co więcej, przykłady europejskie pokazują, iż choćby przy wyższych opłatach ceny tych samych modeli urządzeń bywają niższe niż w Polsce.

Dlaczego wprowadzana jest opłata i jak działa w praktyce?

Opłata reprograficzna, którą nowelizacja dostosowuje do realiów 2026 roku, funkcjonuje w Polsce od lat dziewięćdziesiątych. Jej ideą jest rekompensowanie twórcom strat wynikających z tego, iż użytkownicy mogą legalnie kopiować muzykę, filmy, książki czy obrazy na własny użytek, bez konieczności kupowania kolejnych egzemplarzy. To właśnie dlatego opłatę potocznie nazywa się rekompensatą uczciwej kultury.

Większość państw europejskich obejmuje opłatą nowoczesne urządzenia, które faktycznie umożliwiają kopiowanie treści. Dotychczasowe polskie przepisy obejmowały głównie sprzęt sprzed technologicznej epoki, m.in. magnetofony, magnetowidy, faksy czy odtwarzacze mp3. W efekcie wpływy były jednymi z najniższych w Europie, mimo ogromnego rynku nowoczesnej elektroniki.

Resort kultury chce to zmienić. Wprowadza jedną tabelę urządzeń zamiast trzech osobnych list, a liczbę kategorii sprzętu zmniejsza z 65 do 19. Opłata dla nowych urządzeń jak telefony czy tablety wyniesie 1 procent, a dla pozostałych maksymalnie 2 procent.

Nowa opłata ma objąć nie tylko telefony, ale i tablety. Źródło: Freepik.com

Kto otrzyma pieniądze i jak zostaną wykorzystane?

Wszystkie wpływy mają być kierowane do środowisk twórczych. Szacuje się, iż dzięki aktualizacji przepisów artyści mogą otrzymać rocznie dodatkowe 150–200 milionów złotych. Środki zostaną podzielone między organizacje reprezentujące twórców i Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych.

Fundusz będzie szczególnie istotny dla twórców pracujących na zasadach freelancingu, którzy nie mają innych tytułów do ubezpieczenia. Z jego środków finansowane będzie dofinansowanie składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Wielu artystów w tej chwili nie ma żadnego zabezpieczenia emerytalnego ani zdrowotnego. Co więcej, według szacunków ponad połowa z nich nie posiada stabilnego tytułu ubezpieczeniowego.

Nowa instytucja – Polska Izba Artystów – będzie zarządzać funduszem w formule quango, czyli państwowej osoby prawnej prowadzonej przez środowisko artystyczne. W Radzie PIA dwie trzecie miejsc zajmą delegaci organizacji twórczych, a sama rada wybierze dyrektora instytucji, a nie minister kultury.

Resort kultury zwraca także uwagę, iż rynek RTV, AGD i elektroniki użytkowej w Polsce jest wart ponad 44 miliardy złotych rocznie. Dlatego choćby niewielka zmiana w systemie opłat może realnie poprawić sytuację twórców, nie wpływając znacząco na ceny.

Czy telefony będą droższe?

To pytanie, które najczęściej pojawia się w komentarzach do planowanych zmian. Rząd podkreśla, iż opłata nie jest podatkiem, nie zasila budżetu państwa i obciąża wyłącznie marże producentów. Teoretycznie więc konsumenci nie powinni ponosić żadnych kosztów.

Mimo to wiele osób obawia się, iż firmy mogą próbować przerzucić koszty na klientów. Ministerstwo przyznaje, iż nie ma wpływu na politykę cenową poszczególnych marek. przez cały czas podkreśla, iż stawka 1 procent jest tak niska, iż jej wpływ na ceny detaliczne powinien być praktycznie niezauważalny. Dla lepszego zobrazowania potencjalnych różnic warto policzyć, o ile mogłyby wzrosnąć ceny, gdyby producenci w całości przenieśli opłatę na klientów.

  • Smartfon kosztujący dziś 5000 zł może zdrożeć o 50 zł, czyli do 5050 zł
  • Smartfon kosztujący dziś 3000 zł może zdrożeć o 30 zł, czyli do 3030 zł
  • Tablet kosztujący dziś 2500 zł może zdrożeć o 25 zł, czyli do 2525 zł
  • Laptop lub komputer przenośny kosztujący dziś 4000 zł może zdrożeć o 40 zł, czyli do 4040 zł
  • Telewizor kosztujący dziś 3500 zł może zdrożeć o 35 zł, czyli do 3535 zł.

To czy faktycznie odczujemy różnicę w cenach, przekonamy się po wprowadzeniu opłaty.

opłata reprograficznasmartfonytablety
Idź do oryginalnego materiału