Nowa obsesja tech-miliarderów. Testy genetyczne mają zapewnić wyższe IQ ich dzieci

6 dni temu

W Dolinie Krzemowej rośnie nowy, kontrowersyjny trend. Liderzy branży technologicznej wydają dziesiątki tysięcy dolarów na testy genetyczne, które mają pomóc w selekcji zarodków o najwyższym potencjalnym IQ.

W sercu światowej technologii, Dolinie Krzemowej, narodziła się nowa obsesja, która wykracza daleko poza rozwój systemu – chęć posiadania „inteligentniejszych” dzieci. Zgodnie z doniesieniami „The Wall Street Journal”, czołowi menedżerowie i inwestorzy z branży tech są gotowi płacić ogromne pieniądze za dostęp do nowatorskich i wysoce kontrowersyjnych usług genetycznych, które obiecują możliwość wyselekcjonowania zarodków o najwyższym potencjalnym ilorazie inteligencji.

Trend ten napędzany jest przez startupy biotechnologiczne, takie jak Nucleus Genomics i Herasight, które oferują usługę znaną jako poligeniczne badanie przesiewowe zarodków (PES). Za kwoty sięgające od 6 tys. do choćby 50 tys. dolarów, firmy te analizują DNA zarodków uzyskanych w procedurze in vitro, aby oszacować ich predyspozycje do określonych cech, w tym chorób, wzrostu, a także właśnie IQ. Usługa, która jeszcze do niedawna była domeną science fiction, staje się komercyjną rzeczywistością dla najbogatszych.

Zjawisko to nie ogranicza się wyłącznie do laboratoriów. Także luksusowe biura matrymonialne raportują rosnące zapotrzebowanie ze strony dyrektorów firm technologicznych, którzy poszukują partnerek z dyplomami prestiżowych uczelni, jawnie deklarując chęć posiadania „inteligentnego potomstwa”. Zainteresowanie tematem wykazują również czołowe postacie branży, w tym Elon Musk, który publicznie wyraził entuzjazm dla tego typu technologii.

Cool

— Elon Musk (@elonmusk) July 30, 2025

Choć zwolennicy tej nowoczesnej eugeniki przekonują, iż to inwestycja w „fundusz powierniczy” dla przyszłych pokoleń to technologia ta budzi ogromne zastrzeżenia etyczne. Krytycy alarmują, iż praktyka ta jest dostępna wyłącznie dla zamożnej elity, co może prowadzić do pogłębiania nierówności społecznych i stworzenia swoistej „genetycznej kasty”. Pojawiają się pytania o to, kto i na jakiej podstawie decyduje, które cechy genetyczne są „lepsze” i jakie mogą być długofalowe konsekwencje takiego wartościowania ludzkiego życia i ingerowania w selekcję naturalną. Pomimo tych obaw, trend w Dolinie Krzemowej zdaje się nabierać tempa, otwierając nowy, niebezpieczny rozdział w debacie o granicach ingerencji w ludzką naturę.

Idź do oryginalnego materiału